Trwa ładowanie...

Twoja przeglądarka jest przestarzała. Niektóre funkcjonalności mogą nie działać poprawnie. Zalecamy aktualizajcę lub zmianę przeglądarki na nowszą.

HK33
HK33

HK33

HK33
HK33
Ten artykuł pochodzi ze starszej wersji portalu i jego wyświetlanie (szczególnie zdjęcia) może odbiegać od aktualnych standardów.

Replikę do testujemy dzięki uprzejmości sklepu specshop.pl

HK33 KSC strzela z napiętej sprężyny. Wydawałoby się – mała różnica, ułamek sekundy. Prawie to samo. A jednak "prawie" robi wielką różnicę …

Przyznam się, że zrobiło to na mnie wielkie wrażenie. Na tyle duże, że nieco niechronologicznie zaczynam od wrażeń z użytkowania.

Bęc! Ziuuu!, czyli wrażenia ze strzelania.

Strzela się świetnie. Naprawdę. Nie spodziewałem się, że odwrócenie klasycznego cyklu, dotychczas obecne tylko w niektórych replikach z systemem blowback, PSG-1 TM oraz Systema PTW. Wrażenia to rzecz osobista. Jednemu podoba się rybka, drugiemu akwarium. Naturalnie zatem trudno oprzeć decyzję zakupu o słowo pisane, jednak każdemu maniakowi polecam skorzystać z ewentualnej, nadarzającej się okazji i samemu doświadczyć  w czym rzecz.

W przypadku HK33 niska (względnie, jak na replikę ASG) szybkostrzelność w niczym nie przeszkadza, bowiem reakcja na spust jest natychmiastowa. Dodatkowo replika przyjemnie pieści dłoń, wyczuwalny jest lekki "odrzut". Spust jest twardszy niż w przypadku klasycznego układu, bowiem musimy pokonać opór mechanizmu.

Reklamowa przez producenta możliwość ręcznego napinania sprężyny (np. w przypadku wyczerpania akumulatora) oczywiście działa, ale jej przydatność jest znikoma, ponieważ AEG przekształca nam się wtedy w replikę sprężynową. Replika posiada włącznik i od razu po jego przestawieniu napina sprężynę.

Realistyczny cykl HK33 to bardzo silny punkt tej repliki. Wrażenie jest na tyle silne, że zacząłem się zastanawiać, czy nie warto odkładać na Systema PTW! Jeśli tylko natkniecie się na tę replikę na zlocie, czy w sklepie – spróbujcie koniecznie, to może być nowa jakość w airsofcie.

A w pudełku – same cuda.

Nie takie znowu cuda. Dostajemy to co zwykle – replikę, magazynek low-cap na 80 kulek, ładownicę i instrukcję obsługi. Samo pudełko to szary karton podobny do tych w jakich dostarcza repliki G&P. Na uwagę zasługuje tylko ładownica – jest mosiężna, solidna, końcówka jest ładnie oszlifowana i idealnie pasuje do magazynka. Na jej końcu znajduje się gumka zapobiegająca wypadaniu kulek.

Niby coś nowego, ale przecież i tak pierwszym zakupem jest „strzykawa” do low-capów i użyteczność tego gadżetu jest niewielka. Instrukcja – książeczka z robalami. Lepiej skupić się na samej replice. A jest na co popatrzeć.

TM + metal body = KSC, czyli co z wierzchu …

Wersje i konfiguracje

Do testów otrzymaliśmy wersję HK33A. KSC produkuje również HK33K (krótsza lufa zewnętrzna), a także HK33A2 -  ze stałą kolbą. To samo body i te same rozwiązania oferuje HK53, czyli odmiana z krótszym przednim chwytem. Kolbę można dokupić, zatem możliwe jest dobranie konfiguracji do indywidualnych preferencji.

W wersjach ze składaną kolbą mieści się 7 ogniw „small” czyli w rozmiarze 2/3A, maksymalne napięcie to 8.4V. Akumulator na KAN 1050 bez problemu radzi sobie z napięciem sprężyny. Niestety bez modyfikacji mechanizmu napinającego nie jest możliwe włożenie większego akumulatora. Podobnie jak to ma miejsce np. w MP5k konieczna jest modyfikacja. Po włożeniu kolejnych ogniw oczywiście nie będzie można napinać repliki ręcznie. Teoretycznie istnieje możliwość modyfikacji w szerszym zakresie mechanizmu napinającego, ale to temat dla zaawansowanych użytkowników.

Pozostaje nam zatem tylko użycie ogniw o lepszych parametrach. Nawet po wstawieniu silniejszej sprężyny, ogniwa na Intellect IB1400 spokojnie sobie poradzą, zatem rozważania na temat modyfikacji są raczej akademickie.

Pozostałe powody dla których w przypadku HK33 nie trzeba przejmować się akumulatorem to:

- reakcja na spust i tak jest natychmiastowa,

- w wersji ze stałą kolbą mieści się akumulator na ogniwach SC,

- użyty silnik to standardowy „short”, zatem można wstawić silniejszy,

- z pewnych względów (o których powiem w dalszej części recenzji) HK33 nie jest stworzona do silnych upgradów, zatem większy akumulator nie będzie potrzebny.

Tym niemniej przy wyborze repliki warto zastanowić się nad naszymi potrzebami i dobrać odpowiednią wersję. Do CQB świetnie sprawdzi się HK53, do lasu – HK33 ze stałą kolbą. 

Akumulator wkładamy po wyjęciu jednego pinu i zdjęciu montażu kolby.

Do repliki bez problemu zamontujemy kolimator, czy lunetę na odpowiednim montażu do serii G3x/MP5. Dokręcimy też każdy tłumik 14+. Co ciekawe – replika nawet bez tłumika jest bardzo cicha. Z tłumikiem - super cicha. Jeśli dodać do tego możliwość napięcia jej ręcznie, to otrzymujemy idealne pod tym względem narzędzie dla cichych maniaków.

Co roku od czerwca do sierpnia, strzelanki przyjmują formę powszechnych "skradanek" – często podchodzi się obrońców na odległość kilkunastu, czy nawet kilku metrów. W tej sytuacji możliwość wyeliminowania wykrytego wartownika jednym, niesłyszalnym strzałem jest bezcenna – normalnie miejsce, w którym jesteśmy jego koledzy zasypią gradem kulek kierując się tylko słuchem. Nawet w trybie AEG zębatki pracują tak cicho, przy tym bez zgrzytów, czy wizgów, tylko z cichym szumem, że już z kilku metrów mechanizm jest niesłyszalny. Jest to najcichsza replika elektryczna jaką znam.

Wykonanie…

… jest na najwyższym poziomie. Wszystkie elementy metalowe (górna połówka body, tłumik płomienia i lufa zewnętrzna, przyrządy celownicze, zatrzask magazynka, szyny i mocowanie kolby, spust, magazynek – przednia część body jest plastikowa) są wykonane bardzo starannie. Jakość użytego stopu jest wyśmienita, a czerń głęboka o lekko satynowym połysku. Body jest naprawdę bardzo eleganckie. Gdyby G&P produkowało tę replikę, to nie wiem, czy zrobiłoby to lepiej. Ja stawiałbym na KSC. To samo tyczy się użytych tworzyw – polimer z którego zbudowany jest chwyt, dolne body, stopka kolby jest bardzo wysokiej jakości. Wszystkie piny, śrubki, tłumik płomienia, przyrządy celownicze odwzorowane są z dużą dbałością. To po prostu widać. Uwagę zwraca też bardzo ładny magazynek. Nie po prostu siknięty na czarno, ale z czernionej, lekko błyszczącej blachy.

Osobną kwestią są rozwiązania – niesamowite pokrętło regulacji HU – zabudowane w przedniej części, posiada ząbki i kręci się ze słyszalnym kliknięciem. Pozwala to bardzo precyzyjnie ustawić HU i jednocześnie zapobiega jego samoczynnemu rozregulowywaniu się. Genialny patent. Bardzo ładnie rozwiązana jest wtyczka i obudowa bezpiecznika – stanowią one jeden plastikowy element, który przytrzymuje akumulator.

To samo trzeba powiedzieć o zabudowie lufy zewnętrznej – solidne, estetyczne elementy, część z tworzywa, cześć metalowa. Replika jest solidna, sztywna, trzyma się ją bardzo przyjemnie.

Kolba wsuwa i wysuwa się bardzo lekko, nie ma żadnych luzów, wyskakuje z cichym syknięciem wypchnięta przez słowniczek. Można ustawić ją tylko w dwóch pozycjach – schowanej i wyciągniętej, ale ponieważ blokuje się ona na wycięciach w szynie, każdy może sobie w kilka minut takie wycięcie zrobić i to w wybranym przez siebie miejscu. Jest to wręcz zaleta :). Jedną z niewielu wad tej repliki jest dość niewygodna stopka kolby – trudno zaprzeć ją w dołku. Tyle, że to replika, więc minus należy się panom z H&K ;). Drugą jest lekko ruszający się przedni chwyt. Nic wielkiego, ale przy idealnym wykonaniu całej reszty jest to zauważalne.

Wszystkie ruchome części trzymają się ciasno, nie stukają, przesuwają się tylko w pożądanych płaszczyznach.

Body zdobią oryginalne oznaczenia H&K.

Za wygląd, jakość wykonania, zastosowane rozwiązania (rewelacyjny HU) – piątka z plusem.

Łot - technika!, czyli co w środku…

W środku – same dziwy. Od razu na wstępie trzeba powiedzieć, że KSC zdecydowało się zerwać ze wszelkimi schematami. W GB HK33 nie ma ani jednej części z szeroko pojętego standardu. Również zastosowane rozwiązania są nowatorskie i nigdzie indziej nie spotykane (w każdym razie wśród mainstrem’u).

Replika rozkłada się wyjątkowo prosto, co jest już standardem wśród dzisiejszych konstrukcji. Wyjmujemy dwa piny, wykręcamy dwie śrubki i body rozsuwa się podobnie jak body MP5 z serii B&T.

Następnie odkręcamy stopkę chwytu, montaż silnika, wyjmujemy selektor ognia i GB wypada nam na stół. Wszystko znowu bardzo eleganckie i przemyślane – żadnej ekwilibrystyki (w stylu dokręcenie chwytu do GB w emce).

Genialnie rozwiązany jest selektor ognia – na ośce znajdują się nacięcia, które odpowiadają za przestawianie zapadek w GB. Tym samym nie ma płytki selektora ognia, a sam selektor nie jest z drugiej strony w żaden sposób przykręcony – po prostu górna część korpusu uniemożliwia jego przestawienie w pozycję umożliwiającą wyjęcie. Tym samy KSC wyeliminowało za jednym zamachem dwa problemy – gubiące się selektory ognia i niedopasowanie płytki selektora do GB i body i w ogóle cały mechanizm przerywacza, który tu opiera się o zapadki w GB. Całość jest dokładniejsza, wytrzymalsza, lepiej dopasowana – efekt jest taki, że selektor chodzi z przyjemnym kliknięciem.

Zespół spustu zawiera w sobie sporo elektryki (elektroniki). Niestety nie dotarłem do materiałów na temat jej funkcji. Przesłałem producentowi listę pytań z tym związanych, jeśli otrzymam odpowiedź – uzupełnię recenzję.

GB jest dwuczęściowy – podobnie jak w serii M ICS, dzieli się na dwie połówki – górna z zespołem cylindra i dolna z zębatkami i spustem. Są one skręcone na trzy śruby. Górną połówkę można zdjąć (np. w celu wymiany sprężyny) bez wyjmowania dolnej z korpusu.

Zespół zębatek i spustu robi bardzo dobre wrażenie – zębatki są solidne i bardzo dokładnie wykonane, żadnych luzów. Łożyska są kulkowe, konfiguracja podkładek – idealna. Kultura pracy wprost wynika z jakości wykonania i to widać w GB. Z racji niestandardowych rozwiązań trudno powiedzieć ile komponenty wytrzymają, zaryzykowałbym jednak stwierdzenie, że odpowiednik M120 nie powinien naruszyć w żaden sposób GB. Dlaczego „odpowiednik”? Otóż dlatego, że …

… górna część GB to jedna wielka innowacja. Po kolei:

  • Sprężyna jest dłuższa i twardsza niż standardowa.
  • Tłok jest dużo dłuższy niż w klasycznych GB, ma też więcej zębów. Przy tym skok jest podobny.
  • Prowadnica składa się z dwóch części wsuwanych w siebie i mocowanych w GB. Kolejne ciekawe rozwiązanie – przy składaniu połówek górnej części nie musimy nic trzymać palcem – wszystko układa się mimo napiętej sprężyny, nic nie wyskakuje i można spokojnie przykryć całość drugą połówką.
  • Cylinder jest po prostu większy – jego średnica jest sporo większa od standardu. Przy tym samym skoku daje więcej powietrza.
  • Komora HU to kolejna rewelacja – jest dwuczęściowa, ale nie tak jak stare komory do emek. Składa się z wsuwanych w siebie elementów, które doszczelniają cały układ dosyłacza kulek i miejsce łączenia komory GB z lufą. Komora jest nieruchoma, co w razie konieczności doszczelnienia dodatkowo ułatwia sprawę.
  • Głowica cylindra jest dopasowana ściśle do GB i cylindra, zintegrowana z dwuczęściową komorą HU. Jest z tworzywa, odpowiada tylko za dobre doszczelnienie układu na styku komory HU i GB.
  • Dysza to następna innowacja – składa się z długiej rurki mosiężnej, która przechodzi przez środek tłoka i głowicy tłoka. Kiedy tłok porusza się do tył, dysza w pierwszym etapie pozostaje na swoim miejscu, tłok odsłania wywietrzniki, którymi napływa powietrze. Następnie zaczyna ciągnąć dyszę (powodując załadowanie kulki). W momencie strzału, tłok porusza się przodu, pcha dyszę, która wpycha kulkę do komory i cały układ się doszczelnia. Trudno ocenić skuteczność tego rozwiązania. Co natomiast można powiedzieć to to, że zlikwidowano w ten sposób popychacz i związane z nim problemy. W tej replice kłopoty z podawanie kulek lub dubletami nie mają prawa wystąpić – po prostu odpowiedzialnych za to elementów nie ma :)
  • Głowica tłoka, z racji konstrukcji dyszy nie jest kierunkowa i nie musi być. W ten sposób wyeliminowano kłopoty z doszczelnieniem się uszczelki głowicy tłoka do GB w trakcie ruchu powrotnego. Jest z tworzywa, wygląda jak zespolona z tłokiem.

Zastosowane rozwiązania są niestandardowe, bardzo ciekawe, ale czy rewolucyjne, przełomowe? Nie sądzę, żeby pozostali producenci poszli tą drogą. Nawet jeśli patenty KSC są lepsze, to na rynku panuje zbyt duża inercja, która przeciwstawia się innowacjom. Do tego wymagają one dokładnego wykonania, co podnosi koszty i stanowi barierę dla mniej doświadczonych producentów.

Wyjaśnia się skąd dobra kultura pracy (GB, zębatki, łożyska) oraz bardzo cichy odgłos strzału – sprężyna jest twardsza, to prawda, ale skok jest taki sam, przy dużo większej średnicy, do tego głowica cylindra i tłoka są z tworzywa.

Ile fabryka daje? Czyli miód, ale z ketchupem.

Piękna replika. I jak zawsze w przypadku gdy wszystko idzie cudnie, tak i w tej recenzji nadszedł czas na zimny prysznic. HK33 ma 260fps na 0.20 z ustawionym HU i 265fps na odkręconym HU.

Celność jest bardzo dobra, po ustawieniu HU chrono pokazuje odchylenie 1-2fps pomiędzy strzałami. Zasięg – porównywalny ze stockową repliką TM.

I to największa wada i zasadniczo jedyna duża, tej repliki. O ile do TM wstawiamy M100 i lufe precyzyjną i mamy funkcjonalnego AEG’a na pole, o tyle w tym przypadku sprawa się komplikuje, oczywiście z powodu oryginalnego GB.

Sprężyna jest dłuższa niż standardowa. Próbowałem dopasować i przymierzyć różne sprężyny, w tym od sprężynowych snajperek i niestety nie udało mi się znaleźć zamiennika. Rozwiązaniem jest więc wstawienie podkładki i sprężyny typu M130. Wg mojej oceny GB to wytrzyma, ale nie jest to modyfikacja, którą można nazwać standardową. Można tez dorobić sprężynę na zamówienie.

Dostęp do części zamiennych jest – natomiast w przypadku awarii na pewno przyjdzie czekać nam dłużej niż w przypadku zwykłego AEG’a, wszak sklep nie utrzymuje wszystkich części na miejscu. Dobrze, że jakość wykonania nie zwiastuje wielu awarii.

W trakcie użytkowania zdarzyło mi się wyczerpać akumulator, spróbowałem w różnej kolejności naciągać sprężynę ręcznie, elektrycznie, przełączałem tryb pracy w różnych momentach. Replika zniosła te eksperymenty z godnością i nic się nie zakleszczyło, nie zepsuło.

A co na to CA?

Porównanie wyglądu wypada zdecydowanie na korzyść KSC. Wszystkie elementy po kolei i metalowe i z tworzywa są wg mnie ładniejsze, ładniej dopasowane. Oczywiście CA33 nie można nic zarzucić, to pełnowartościowy AEG. Po prostu widać tę ulotną różnice między Japonią, a HK. Jeśli rozbieraliście, mieliście w ręce np. MP7, czy Type89 (a wkrótce AK74), to wiecie o czym mówię.

Niestety nie pasują magazynki – mają inne zaczepy. To skazuje nas w przypadku repliki KSC na osiemdziesięcio-kulkowe low-capy. Bardzo ładne i działające, ale dość drogie (choć osiągalne). Brak mid-capów i hi-capów, a magi z CA nie pasują.

Oczywiście CA33 to najnormalniejszy w świecie AEG – żadnych niespodzianek. Trudno więc porównywać GB tych dwóch replik, bo to dwie różne bajki. Osiągi i możliwości zdecydowanie na korzyść CA oczywiście, kultura pracy – KSC (ale tylko w stocku, bo po wymianie części każda replika może ładnie brzmieć).

Czy sam fakt zastosowania przez KSC własnych, innowacyjnych rozwiązań uzasadnia stwierdzenie, że replika jest lepsza? Nie. Liczy się funkcjonalność, dostęp do części, elastyczność modyfikacji. Choćby i HU w KSC był rewelacyjny, co z tego, skoro w CA też działa? Co lepsze? Jak zwykle "to zależy".

Podsumowanie

HK33 docenią raczej doświadczeni maniacy i do tego z zasobniejszym portfelem. Replika cieszy oko, w pieszczotach też nie zawiedzie :). Realistyczny cykl pracy to bardzo silny punkt tej repliki. Szeroki wybór konfiguracji, niemała, choć umiarkowana cena, zwłaszcza jeśli weźmiemy pod uwagę jakość wykonania (w momencie pisania artykułu było to 1290,00zł bez akumulatora).

Z pewnością krąg zainteresowanych bardzo ogranicza niewielka moc repliki i utrudniony upgrade. Moim zdaniem o podniesieniu prędkości wylotowej ponad 400fps można zapomnieć.  W końcu nie wytrzymają plastikowe elementy zespołu cylindra. Mojego zaufania nie wzbudziła też dosyć filigranowa prowadnica. Choć na polu (znowu moim zdaniem) wystarczy doświadczonemu maniakowi 330-350fps, to jednak nie polecałbym KSC HK33 na pierwszą i jedyną replikę. Co innego jeśli zależy nam najbardziej na jakości wykonania (rekonstrukcje), realizmie. Jeśli nie przeszkadza nam 300-330fps i low-capy, lubimy linię G3 i pochodnych, to jest to replika dla nas.

Dla przeciętnego maniaka KSC HK33 sprawdzi się też rewelacyjnie jako druga replika – przeznaczona do CQB. Na terenach zabudowanych, w scenariuszach, z ograniczeniem fps i najlepiej tylko na ogniu pojedynczym. HK33, a jeszcze lepiej HK53 sprawdzi się doskonale. Natychmiastowa reakcja na spust, kultura pracy, celność predysponują tę replikę właśnie do takich zastosowań.

Komentarze

Najnowsze

Trwa ładowanie...
  • Platynowy partner

    Złoty Partner

  • Srebrni partnerzy

  • Partnerzy taktyczni