Trwa ładowanie...

Twoja przeglądarka jest przestarzała. Niektóre funkcjonalności mogą nie działać poprawnie. Zalecamy aktualizajcę lub zmianę przeglądarki na nowszą.

Classic Army M15A4 SportLine
Classic Army M15A4 SportLine

Classic Army M15A4 SportLine

Classic Army M15A4 SportLine
Classic Army M15A4 SportLine
Ten artykuł pochodzi ze starszej wersji portalu i jego wyświetlanie (szczególnie zdjęcia) może odbiegać od aktualnych standardów.

Replikę testujemy dzięki uprzejmości sklepu Capri ASG

Nieco przydługi - Wstęp

Postępujący od z górą dwóch lat szturm chińskich producentów na zyski airsoftowych „świętych krów” doczekał się w końcu odpowiedzi ze strony przedstawiciela bardziej tradycyjnych producentów replik. I to nie byle jakiego, bo samego Classic Army. CA przez ostatnie lata wyrosło na największego producenta replik (na pewno jeśli chodzi o ofertę). Warte odnotowania jest to, że firma ta od początku podchodziła do swojej misji bardzo biznesowo. W przeciwieństwie do np. Tokyo Marui, przez które gracze (zwłaszcza z poza Japonii) czują się po prostu ignorowani, żeby nie użyć dosadniejszego słowa.

Jednocześnie chińskie klony karabinków i wyposażenia dochodzą dziś do poziomu, przy którym również maniacy zainteresowani przede wszystkim jakością zaczynają zadawać sobie pytanie „Czy warto?”. Czy warto płacić cztery razy więcej za model M4 SO, czy AKS-74U (BOYI – ok. 600zł, do dostania za 450zl vs. G&P za 1800-1900zł)? Czy tak drastyczna różnica w cenie rzeczywiście ma rację bytu, wynika z różnicy w jakości?

Funkcjonalnie – na pewno nie zawsze, nie za wszelką cenę. Strzelający „chińczyk” to wydatek rzędu 500-700zł już z wymienioną precyzyjną lufą, gumką HU i akumulatorem. Przy odrobinie szczęścia i umiejętności technicznych. Różnica w jakości na polu objawia się w stosunkowo nielicznych sytuacjach i to tylko jeśli gramy przeciwko wyćwiczonemu i dobrze wyposażonemu przeciwnikowi. Duża część maniaków nie gra – traktuje to jak zabawę między sobą. Jeden zero dla Chińczyków.

Obecne na rynku klony TM (głównie emki JG, które przy jakości dawnych replik SRC zeszły do 2/3 ich ceny) oraz G&P i CA (emki Boyi) i VFC (AKS-74U) w najnowszych generacjach przestają już być tylko klonami, producenci sami wychodzą z inicjatywą nowych konfiguracji (M4 SO Boyi, HK416 JG), podnoszą kulturę pracy, precyzję wykonania (AKS-74U Cymy), wprowadzają ulepszenia (HK416 JG). Nie jest rewelacyjnie, ale jest dużo lepiej niż było, Classic Army wszak szedł podobną drogą. Dziś mamy na rynku 3-4 popularne, bardzo przyzwoite tańsze modele (np. G36 JG, AK Cymy). Boyi uderzyło z miernej na razie jakości akcesoriami (uszka do zawieszenia, chwyty RIS, kolby SF, CASV). Na razie jest remis (jakość vs. cena), ale nie trzeba być jasnowidzem, żeby odpowiedzieć sobie na pytanie co będzie, jeśli Ci producenci podniosą dwukrotnie jakość i ceny? Dalej będą dwukrotnie tańsi, a przy tym niezauważalnie gorsi. Koniec z prosperitą KA, G&P czy Guarder'a. 2:0 dla Chińczyków. Przesadzam? Symptomy już widać – sklepy, które jeszcze rok temu stroniły od tańszych replik dziś wprowadzają je do oferty (SpecShop, Capri, czekamy co zrobią chłopaki z Rudy Śląskiej). A każdy sprzedany chiński AEG, to jeden sprzedany tajwański AEG mniej. Za pieniędzmi idą inwestycje, ulepszenia. Bardzo przypomina mi to sytuację sprzed 3, 4 lat i wypływanie na świat replik Classic’a.

Dziś chińskie repliki często służą za bazę do upgradu – po co płacić za markowe części, jeśli i tak wymieniamy je na jeszcze bardziej markowe lub wzmocnione? Przykładem jest kompatybilny z Maruzenem Warrior L96A1. A przy tym ponad trzykrotnie tańszy. 3:0 dla Chińczyków.

Problemy z emkami G&P, czy CA dalej się zdarzają, a producenci Ci raczej nic z tym nie robią. W sektorze high-end nie króluje wcale VFC, czy G&P, ale Systema, LayLax, Inokatsu czy Real Sword (chiński producent!), podczas gdy ceny VFC i G&P są bardzo wysokie, budując "dream machine" i tak wymieniamy całe wnętrze. 4:0. No, powiedzmy 3.5:0.

Podsumowując- nastały ciężkie czasy dla producentów replik z segmentów średniego, średnio-wysokiego i wysokiego. Choć doświadczeni gracze doceniają jakość, nowi coraz częściej zaczynają od tańszych replik, nawet jeśli teoretycznie stać ich na repliki z wyższej półki. Z drugiej strony gracze, którzy mają już dwie dopieszczone repliki, chcieliby mieć coś nowego, innego, czasem na ścianę (to hobby uzależnia), ale żal im wydawać pieniędzy.

W takich okolicznościach Classic Army uderza w rynek replik low-budget ze swoją flagową marką M15A4, tą samą, która wyniosła firmę na dzisiejszą pozycję (i chyba nie ma w tym wiele przesady). Z całym swoim nabytym doświadczeniem, siecią dystrybutorów, serwisem, kapitałem i wyrobioną marką. Czy nie jest to szturm spóźniony o rok? Okaże się, tymczasem weźmy się za replikę.

Wygląd zewnętrzny

Pudełko ładne, wytłoczka tekturowa, jak nie przymierzając, do jajek, w środku replika i standardowy hi-cap CA. I tyle jeśli chodzi o wrażenia pudełkowo-opakowaniowe.

Replika prezentuje się elegancko. Ogólnie, nie jak "na tę cenę", tylko normalnie, po bożemu :). Powiedzmy sobie od razu, że jest to replika tania, ale nie jest to replika chińska. Użyte materiały są (gdzieniegdzie, bo nie wszędzie) tańsze, ale jakość wykonania, pewna pieczołowitość z jaką wykończono replikę jest właściwa dla solidnego producenta i wyższego segmentu. Dokładnie odwrotnie niż w chińskich klonach, gdzie dostajemy np. metal body, ale słabej jakości, z haniebnego wręcz stopu, niechlujnie siknięte farbą. Cecha ta widoczna jest cały czas – odlewy są bardzo ładne, tworzywa solidne, kolory przyjemnie matowe.

Plastikowe są w stosunku do wersji metalowej: body, rączka transportowa i dopychacz. Spust, zespół szczerbinki, zatrzask magazynka i zwalniacz zamka oraz selektor ognia są innego stopu niż w wersji dorosłej i tę różnicę widać już na pierwszy rzut oka, napisałbym, że gorszego, ale pogląd taki łatwo byłoby obalić, że to kwestia gustu. Dostrzegalne tylko dla kogoś, kto miał już do czynienia z emkami CA. Pozostałe elementy repliki są identyczne z wersją droższą. Identyczne w 99%, ponieważ stopy i tworzywo kolby są nieco inne, ale równie dobrej jakości.

Zasadniczo cały przód i cały tył oraz chwyt pistoletowy są (jak) z wersji droższej (oraz magazynek). To bardzo silny punkt tej repliki, pomijając już solidną jakość wykonania, znaczy to, że po wymianie body i rączki otrzymujemy zewnętrznie pełnoprawną replikę CA z wyższego o klasę segmentu.

To pierwszy bardzo silny punkt SL.

Owszem jest jedna różnica – lufa jest trzyczęściowa. O związanych z tym implikacjach – w dalszej części recenzji.

Na uwagę zwłaszcza zasługuje przedni chwyt – pierścienie są solidne, CA użyło standardowej „gwiazdki” i pierścienia, okładziny są bardzo dobrej jakości, dopasowane i ani drgną, przy tym akumulator wkłada się bez problemów. W tym segmencie aż przyjemnie mieć do czynienia z taką jakością wykonania.

Tworzywo z którego wykonano rączkę i body jest ładne, szarego koloru, wygląda solidnie (solidniej niż ten element w TM i JG), jest też nieco bardziej matowe i nie tak śliskie jak np. w JG M733. Czy będzie wytrzymałe – cóż, z doświadczenia wiem, że żadne body plastikowe nie jest na tyle wytrzymałe, żeby wytrzymać cios młotkiem. W każdym razie nie jest gorzej niż u konkurencji. Bok zdobią nam oznaczenia producenta prawdziwej broni.

Z zewnątrz SportLine prezentuje się minimalnie lepiej niż G&G GR16 ECO (poza kolbą, która w ECO jest genialna). A co najmniej równie dobrze.

Konstrukcja

Classic Army podeszło do sprawy rozumnie – nie skopiowało wprost rozwiązań TM, nie skopiowało JG, ani SRC, choć do SRC wg mnie tym rozwiązaniom najbliżej.

Typowe dla plastikowych emek rozwiązania to:

  • rączka przeładowania otwiera klapkę wyrzutnika łusek,
  • korpus jest trzyczęściowy, składa się z lewej i prawej połówki oraz górnej szyny na zatrzasku i śrubce, całość spina chamber block – metalowy element trzymający lufę zewnętrzną.

I tu podobieństwa się kończą, a zaczyna się zdrowy rozsądek CA.

  • komora HU jest plastikowa, ale jednoczęściowa wobec tego
  • body nie ma uszek będących po prostu koszmarem – choćby obchodzić się z repliką jak z jajkiem uszy w końcu zawsze się łamały, zamiast nich mamy
  • solidny kołnierz na wzór G&P trzymający obie połówki, które rozsuwają się …
  • po wyjęciu pinów, które nie mają nakrętek, ale wciskane są podobnie jak w G&P.

Brak uszek, jednoczęściowa komora, kompatybilność z normalnymi metal body – to drugi bardzo silny punkt SL.

Lufa zewnętrzna jest trzyczęściowa, podzielona na montaż lufy zew., cześć pod chwytem (zwężoną, także bez problemów zmieścimy akumulator nawet 12V na ogniwach A, np. KAN 1800 lub G&P2200) oraz resztę. Części pasują do siebie ciasno, dokręca się je śrubami. Oczywiście to rozwiązanie nie jest wytrzymalsze niż lufa jednoczęściowa, należy dbać o to, żeby złącza nie pracowały, żeby nie narażać ich na wyrobienie. Na osłodę mamy jedną zaletę (poza tym, że taka lufa jest tańsza w produkcji) – mianowicie możemy ekspresowo przerobić replikę na wersję M933.

Poza powyższym – bez niespodzianek, SL zbudowane jest jak każda emka CA. Oczywiście brak szpar, nic się nie rusza, wszystko jest dopasowane, ale podobną jakość wykonania oferują już np. emki JG drugiej generacji.

Gearbox

M15A4 SL rozbiera się jak każdą emkę CA – wyciągamy przedni pin, rozsuwamy body, wyciągamy kable pod chwytem (bardzo ładne konektorki w koszulkach – w takich detalach właśnie widać poważne podejście producenta). Odkręcamy chwyt pistoletowy, kolbę, wyciągamy piny i magcatch, GB wypada nam na stół bez niespodzianek.

Pierwszy szok to kolor lufy wewnętrznej i cylindra. Są one z aluminium, pokryte niebieską powłoką. Sprawiają niestety dość odpustowe wrażenie, niestety wrażenie to wzmacnia fakt, że na brzegach cylindra to pokrycie zaczynało się już lekko rysować.

Sam GB – ok., nie jest to niestety szkielet CA, jest to wersja raczej chińsko-podobna, do złudzenia przypomina szkielet JG (w zasadzie jest identyczny, ma te same wycięcia, wytłoczenia, kolor). O tym, że jest to wyrób CA informują nas jednak oznaczenia. Wytrzymałość tego szkieletu trudno ocenić, ale nie obawiałbym się o niego – podobny szkielet JG sprawdza się przy sprężynach rzędu M120.

Fakt, że szkielet nie ma jednej śrubki, nie przesądza o jego chińskim pochodzeniu – niektóre markowe szkielety również tej śrubki nie posiadają (np. TM, niektóre G&G, Jet Custom, ICS).

Rozbieramy. I tu niespodzianka i to spora. GB rozbiera się bardzo łatwo, lekko. Wszystkie części do siebie pasują, wszystko jest dokładnie wykonane, nic nie wyskakuje. To samo przy składaniu – GB SL składa się jak GB TM, nie wymaga od nas żadnej akrobatyki palcami, pomocy kolegi itp. Spust nie wyskakuje, anti-reversal również, zębatki gładko i bezbłędnie wchodzą w łożyska przy zamykaniu. To bardzo duża zaleta, to znaczy, że części są dobrze spasowane, wróży dobrą kulturę pracy i bezawaryjność. I oszczędza wielu nerwów przy składaniu.

Przyjrzymy się częściom.

  • Zębatki są produkcji CA, silnikowa i środkowa oznaczone są napisem Classic Army, tłokowa napisem CA-SL. Ta ostatnia jest inna niż zwykle i wykonana z innego stopu. Przypomina zębatkę TM. Zębatka środkowa również jest inna, przypomina zębatkę SRC, natomiast zębatka silnikowa – CA starego typu (choć ma 4 zatrzaski). Za nieco zabawne można uznać, że JG montuje kopię zębatek CA, a CA zamontował kopię zębatek XYT (a tłokową – TM). Tym niemniej wyglądają ok., a zresztą zębatki ocenia się po kulturze pracy. Warto dodać, że w środku jest standardowy shimming CA.
  • Łożyska są plastikowe, z czarnego tworzywa. Nie budzą zaufania, choć spełniają swoją rolę. Cóż, na czymś trzeba było oszczędzić.
  • Prowadnica jest typowa dla M15 2 generacji – plastikowa, z czarnego tworzywa, z śrubką z tył. Bez rewelacji.
  • Cylinder – standardowy typ 2. Poza tym, że niebieski i z aluminium – nic ciekawego. Cały zespół był szczelny i to jest najważniejsze.
  • Głowica cylindra – czarna z tworzywa, najbardziej przypomina głowicę SRC. W ogóle oglądając te części odczuwa się bardzo silne podobieństwo do SRC. Dlaczego, spytacie? Ano dlatego, że np. wszystkie elementy z tworzywa mają zawsze ślady w miejscach przyczepu lub tam gdzie stykały się połówki formy itp. Części różnych firm maję te ślady w różnych miejscach. Otóż porównując części z SL z częściami z Cymy, CA, TM, JG i SRC właśnie, były one łudząco podobne do tych ostatnich. To w sumie detal, bowiem ścieżek jakimi biegną alianse między producentami i podwykonawcami nie sposób prześledzić.
  • Tłok i głowica tłoka – i znowu kształt tłoka (np. ostatniego zęba) jest taki jak w SRC. Cóż, ciekawostka. Tłok jest z czarnego tworzywa, po wystrzeleniu 3 tysięcy kulek nie było na nim śladu. To kolejna przesłanka potwierdzająca niezłe spasowanie części. W emkach CA zdarzało się, że żółte tłoki i to obu generacji miały od początku ślady dopasowania się tłoka do zębatek. Wstawienie M110 i wystrzelenie kolejnego półtora tysiąca kulek również nie zrobiło na tłoku wrażenia. Głowica tłoka jest kierunkowa, czarna, wygodnie dokręcana na śrubkę i nakrętkę, patent z TM. Tutaj jednak sprężyna nie jest trzymana przez nakrętkę, można ją swobodnie wyjąć, całość jest jak najbardziej rozbieralna.
  • Dysza – z tworzywa, bez uszczelki, o okrągłym prześwicie.
  • Sprężyna – standardowe CA130%, odpowiednik M100, choć w emkach daje ok. 310-315fps (w P90 TM 330fps).

Części nie powalają, ale nie są złe. Za ich dopasowanie – duży plusik dla CA. Zobaczymy czy te przypuszczenia potwierdzą się w osiągach.

Strzelamy i co osiągamy?

Używany przeze mnie akumulator to 9.6V na IB 1400 (8 ogniw small, czyli 2/3A).

Kultura pracy jest przyjemna, bez ochów i achów, ale poprawna, lepsza niż w JG, zdecydowanie lepsza niż w równolegle testowanym Boyi M4 SO.

Osiągi – na stockowej lufie, komorze HU i gumce HU – 295fps-305fps. Wynik nie powalający na kolana. Co gorsze – celność na typowo chińskim poziomie – kulki bardzo rozproszone, skupienie słabe (lewo-prawo, góra-dół, przód-tył). Wstyd. Nawet dość spory rozrzut w fps nie uzasadnia aż tak słabej celności i miernego zasięgu. Diagnoza – lufa i gumka HU.

Lufa od początku nie wzbudzała zaufania, nie wiem dlaczego CA posiadając wszak dostęp do mosiężnych luf 6.08mm i swoich własnych gumek HU zdecydował się zamontować komponenty o typowo chińskim charakterze. Nie wierzę, żeby różnica w cenie była aż tak dramatyczna. Podejrzewam kwestie organizacyjne, możliwe też, że CA bało się, że SL podbierze klientów droższym modelom.

Na początek zmieniamy jednak sprężynę na SP110 Guardera, reszta stock SL. Efekt – 315fps, celność jak wyżej, czyli woła o pomstę do nieba.

Kolejna zmiana – SP110, komora metalowa, standard CA, lufa – Systema 6.04mm 363mm, gumka HU – Systema silikonowa, czarna. Efekt – 335fps, celność na poziomie stockowego CA z wyższej półki, niepowalająco, niepowalająco. Zwłaszcza, że lecą dublety, ta komora HU najwidoczniej nie pasuje sama z siebie tak od razu (żadna rewelacja, w mało której emce losowa komora od razu pasuje).

Kolejna próba – SP110, komora HU stockowa SL, precka Systema 6.04mm 363mm, gumka HU Systemy silikonowa, czarna. I bingo! – 374fps +/- 1fps, celność bardzo dobra, jak w podkręconym TM z lufą precyzyjną!.

Na koniec schodzimy do CA130% i konfiguracji jak wyżej – 315fps +/- 2fps, celność zadowalająca, jak to w stockowym CA z lufą precyzyjną.

Jakie wnioski?

  • GB jest bardzo dobry, daje równe fps, sprężyny o swojej nominalnej mocy dają adekwatne wyniki. Przy pracy sprawdza się jak jego droższy odpowiednik. To trzeci mocny punkt SL.
  • Lufa i gumka HU – do zmiany i to najlepiej od razu. Nawet na zwykłą mosiężną CA (do nabycia w komisie lub na Allegro za 20-30zł).
  • Komora HU – pasuje i raczej nie należy jej zmieniać, nie ma takiej potrzeby.
  • Silnik - chwalony przez producenta jako High Torque sprawdza się poprawnie. Na użytym akumulatorze dawał bardzo dobrą szybkostrzelność, rzędu 16k/s na SP110 i 18k/s na CA130%. To wynik lepszy niż u konkurencji. Nie jest to jednak silnik high torque z prawdziwego zdarzenia, dorównujący np. Systema Turbo.

Pozwolę sobie tutaj na dygresję i uprzedzę właśnie przygotowywane recenzje i testy w toku. Równolegle testowane Boyi miało owszem, 370-385fps, ale w Boyi i JG są sprężyny twardsze niż M120 (nominalne 396fps). Przewaga SL nad konkurentami tkwi właśnie w dokładnym, szczelnym GB. Największa wada (jedyna duża) SportLine, czyli lufa i gumka HU jeszcze jej natomiast nie dyskwalifikuje.

Po pierwsze konkurencja wypada równie blado, po drugie lufy zmienia się na precyzyjne absolutnie we wszystkich replikach, również w tych z wyższej półki, po trzecie dobra lufa to wydatek rzędu 90 złotych, a gumka HU – 25 złotych. Nie są to jakieś potworne koszty.

Z tej wpadki Classic Army wyszło suche, ale wstyd pozostaje :).

Konfiguracja

Na koniec propozycja konfiguracji M15A4 SL, która moim zdaniem wystarczy do nawiązania równorzędnej walki na polu z każdym AEG’iem. Zakładam przy tym, że jest to jedyna i najlepiej pierwsza replika. Ceny szacunkowe.

M15A4 SL w przedsprzedaży – 450zł
Akumulator 9.6V IB1400 – 100zł
Lufa precyzyjna Systema 6.04mm 363mm – 115zł
Gumka HU Systema/TM (inna dobra) – 20zł
Sprężyna M100-110 – 30zł

Razem 715zł. Z metalowym body dobrej firmy (do dostania za kwotę od 200 do 300 zł) – 915-1015zł za podkręconą replikę na markowych częściach o wysokiej jakości wykonania, z oryginalnymi oznaczeniami.

Modyfikacje te możemy przeprowadzać na raty, nie musimy nic sprzedawać (przy odsprzedaży zwykle się traci), możemy wyłapywać okazje (wtedy wyjdzie sporo taniej).

Dla porównania nowa M15A4 CA – 1160zł (bez akumulatora i lufy precyzyjnej). Repliki pozostałych producentów są w podobnych lub wyższych cenach.

Kolejna zaleta – przy zmianie repliki zainwestowane części po prostu wyjmujemy i przekładamy do kolejnej.

Jak to się ma do oferty chińskich producentów. Cóż. Dostajemy teoretycznie w zestawie akumulator (choć zasadniczo jest on do zmiany) oraz sprężynę. Pozostałe części do wymiany, podobnie jak w SL, przy tym często GB i komora nie pozwalają na osiągnięcie takiej celności jak w markowych AEG’ach.

Przy tej samej wersji wyposażeniowej zdecydowanie wskazałbym na SportLine, nawet jeśli jego cena będzie oscylowała w okolicach "wypasionej" emki Boyi, czy JG. Co innego jeśli zależy nam na chwycie RIS, kolbie SF, tłumiku – takie atrakcje oferują Chińczycy za ok. 600zł. Modeli typu M4SO, czy Hk416 z SL nie zbudujemy, w każdym razie nie ma to sensu.

Wszystko zależy też z kim się strzelamy – jeśli koledzy mają repliki o podobnych osiągach, to nie ma problemu, z doświadczenia wiem jednak, że starcia chińskich replik z dużo celniejszymi replikami np. TM są frustrujące. W takich przypadkach lepiej zainwestować w SL.

Podsumowanie

Szok, rewolucja, śmierć chińskim podróbkom? Nie sądzę. Samo ActionSportGames pozycjonuje swój produkt cenowo nieco powyżej chińskich odpowiedników (obecna cena 450 zł obowiązuje w przedsprzedaży). Chce raczej zaistnieć na rynku, zaznaczyć swoją obecność. Strategia marketingowa producenta to zresztą nie jest problem maniaków. Dla nas ważne jest to, że jest kolejna replika do wyboru i jest to replika, która ma coś do zaoferowania, coś czego nie ma konkurencja.

Czy M15A4 SL to replika dla każdego, kto chce wydać ok. 500-600zł? Nie, z tego prostego powodu, że nie ma replik uniwersalnych. Dla kogo więc jest ta replika? Biorąc pod uwagę dodatkowe wyposażenie (a właściwie jego brak), zalety konstrukcji, dokładność wykonania, moim zdaniem replika ta jest najlepszym wyborem dla tych, którzy chcą zbudować; high-endowy karabinek „na raty”. Nie chcą od razu wydawać dużej kwoty, chcą najpierw spróbować i ewentualnie potem zainwestować więcej.

Problemem zwykle w takich przypadkach było to, że inwestycje w tanie repliki były uciążliwe – wymieniać trzeba było dosłownie wszystko, w efekcie wydawało się mnóstwo pieniędzy i dalej mieliśmy w pewnej części "chińczyka". Otóż w SL moim zdaniem zainwestować (nieco) więcej warto, bo tego problemu nie ma – konkretnie dzięki kompatybilności części wystarczy wymienić body na metalowe (a do wyboru mamy np. body Metac’a, G&P w całkiem niezłych cenach) i otrzymujemy elegancką, markową replikę, z oryginalnymi oznaczeniami np. Colt’a za umiarkowaną cenę. Cały przód i tył mamy wszak super elegancki (w przeciwieństwie do emki Boyi), nie musimy też zmieniać komory, ani części wewnętrznych (jak to bywa w JG i Cymie). Podobnie jak to jest z GR16 ECO G&G i tam również była to duża zaleta. Konieczność wymiany lufy na precyzyjną oraz gumki HU występuje natomiast w zasadzie w każdej replice, nawet z wyższej półki, więc jest to niedogodność, która nie wpływa na ocenę.

Dobre osiągi i prosty i tani upgrade do 330-370fps (wartość najrozsądniejsza jeśli mamy tylko jedną replikę), staranne wykonanie części wewnętrznych, sprawdzona i przemyślana konstrukcja to mocne strony tej repliki.

Modyfikacje możemy wprowadzać po trochu cały czas się strzelając, nabierając doświadczenia, a w razie czego możemy replikę odsprzedać niewiele na tym tracąc. W tym sensie jest to replika bardzo ekonomiczna, elastyczna. Do polecenia początkującym graczom, którzy stawiają na solidne narzędzie pracy, a nie na maksymalny lans za minimalną cenę. Wszak nie strzela się szynami.

Komentarze

Najnowsze

Trwa ładowanie...
  • Platynowy partner

    Złoty Partner

  • Srebrni partnerzy

  • Partnerzy taktyczni