Jak widać z rozwoju sytuacji - nie można liczyć na zdrowy rozsądek urzędników UE. Komisja Europejska za "potencjalne źródło handlu bronią" uznała kolekcjonerów.
Komisarz UE ds. rynku wewnętrznego Elżbieta Bieńkowska chce ograniczyć Europejczykom dostęp do broni, motywując to, jak podawaliśmy wcześniej - faktem użycia broni palnej w zamachach paryskich.
Postępowanie Komisji Europejskiej wygląda na typowe działanie biurokracji, chcącej zatrzeć złe wrażenie symulowaniem, że coś robi - nie ważne co i nie ma znaczenia, że efekt będzie odwrotny. Pozostaje zatem protestować. Wszyscy miłośnicy broni, także zdekowanej oraz replik, którzy jeszcze nie poparli petycji przeciw dyrektywie KE - zdecydowanie powinni to zrobić:
Przypominamy:
"Bieńkowska wskazała, że zdarzało się, iż broń, uważana za zdezaktywowaną, była wykorzystywana w atakach terrorystycznych. Obowiązujące w krajach UE różne regulacje dotyczące znakowania broni, jej kategoryzacji i rejestracji oraz standardów dezaktywacji utrudniają kontrolę nad tym, co dzieje się z bronią wprowadzoną na rynek.
Dlatego KE proponuje zmianę pochodzącej z lat 90. dyrektywy o broni palnej. Chce wprowadzenia zakazu nabywania przez osoby prywatne pewnych rodzajów broni samopowtarzalnej, nawet jeśli została zdezaktywowana. Aktualnie dyrektywa przewiduje, że broń samopowtarzalna - do tej kategorii należy większość pistoletów i niektóre karabiny - może być nabywana przez osoby prywatne po otrzymaniu zezwolenia.
Komisja chce też objąć dyrektywą broń hukową, bo może ona zostać przerobiona na broń palną. Przepisami dyrektywy mają też zostać objęci kolekcjonerzy broni, których obecnie dyrektywa nie dotyczy. Jak wyjaśnia KE, kolekcjonerzy zostali uznani za potencjalne źródło nielegalnego handlu bronią."
Źródło: