Można zrzucać winę na filmy akcji czy gry komputerowe, ale przecież nie tędy droga. Przyczyna głupoty leży raczej w bezmyślności i braku dozoru rodziców. Na całym świecie co chwilę zdarzają się wypadki i nieprzyjemne sytuacje z udziałem nastolatków bawiących się w asg. Przoduje USA.
Kolejna sytuacja w USA omal nie skończyła się zastrzeleniem nastolatka, po tym jak policja pomyliła repliki ASG z bronią. Tym razem trudno winić policjantów, mimo iż repliki miały pomarańczowe końcówki luf.
Policjanci zostali wezwani, ponieważ kilku ludzi w kamuflażu i "z bronią" poruszało się po terenie sąsiadującym z dziennym centrum opieki. Ze względu na wzrost i posturę tych osób policjanci mieli wrażenie, że mają do czynienia z młodymi dorosłymi. Zmyliło ich również zachowanie jednego z nastolatków - gdy po wezwaniu do złożenia "broni" dwóch z nich wykonało rozkaz - trzeci zaczął uciekać, a następnie, chowając się po krzakach, mierzył do policjantów. Dopiero po kolejnych wezwaniach delikwent ukląkł i uniósł replikę nad głowę, tak, że policjant mógł dostrzec pomarańczową końcówkę lufy.
Tym razem skończyło się szczęśliwie, ale policja Plainfield, gdzie miało miejsce to zdarzenie, wystosowała do mieszkańców ostrzeżenie na temat niebezpieczeństwa pomyłki związanego z używaniem replik ASG, często mylonych z bronią palną. Nastolatków ukarano mandatami za zakłócanie spokoju.
Po raz kolejny okazuje się, jak duże znaczenie ma odpowiednie zachowanie i odpowiednia lokalizacja miejsca gry.
Źródło: