Jego gorzkie słowa to cenne spostrzeżenia, bo wypowiada je człowiek, znający zarówno świat ASG, jak i “drugą stronę lustra”. To człowiek znany z serii filmów, gdzie podczas potyczek eliminuje tamtejszych graczy praktycznie taśmowo. Krytykuje postawy, które obrażają go jako żołnierza, a z którymi także wielu z nas niejednokrotnie się pewnie spotkało. Przygotowaliśmy dla Was tłumaczenie, więc bez zbędnego przedłużania oddaję mu głos:
Kiedy zaczynaliśmy bawić się w airsoft, to radochy było co niemiara.
Szukaliśmy jakiegoś sportu wytrzymałościowego, który byłby inny niż pozostałe. No i wymyśliliśmy sobie to ASG. Na początek potrzebowaliśmy niewiele sprzętu, przeważnie jakichś drobiazgów. Jako że jesteśmy żołnierzami, to właściwie cały ekwipunek już mieliśmy - mundury, hełmy, kamizelki itd. Musieliśmy dokupić tylko osłonę twarzy i repliki.
Zamówiliśmy, co trzeba i pojechaliśmy na lokalne spotkanie.
Tamtejsze chłopaki ucieszyły się, że chcą z nimi grać prawdziwi żołnierze w aktywnej służbie. Zbili sobie z nami piątki, powiedzieli, że świetnie nas widzieć i żebyśmy do nich dołączyli. Nawet nagrywaliśmy filmiki z tych rozgrywek, które możecie znaleźć między innymi TUTAJ. Naprawdę wkręciliśmy się w ten sport. Głównie dzięki przedniej zabawie i satysfakcji, jaka z niej płynęła. Jednak z czasem zaczęliśmy widzieć rzeczy dziwne i niepokojące.
Spotykaliśmy coraz więcej ludzi, zachowujących się, jak gdyby nie dość, że urwali się z jednostek specjalnych to jeszcze pozjadali wszystkie rozumy. Krytykowali sprzęt i taktykę pozostałych graczy. Pouczali ludzi, gdzie powinni umieszczać kieszenie na oporządzeniu. Starali się wykorzystywać wojskową taktykę w “walce” na zabawkową broń.
Jako żołnierze nie widzimy powodu, dla którego mielibyśmy stosować prawdziwą taktykępodczas walki “na niby”. Bieganie i szturmowanie jest o wiele zabawniejsze. A jak możecie zobaczyć na naszych filmach - także znacznie skuteczniejsze. Osobiście nic nie mam do czyjegoś stylu gry, bo to ich sprawa w jaki sposób chcą się bawić. Problem z tymi facetami polega jednak na czymś innym - są aroganccy i patrzą na innych z góry. Każdą porażkę zwalają na jakiegoś kozła ofiarnego. Oni zawsze robią wszystko doskonale, więc ich winić nie wolno.
Koniec końców coraz dobitniej docierało do nas to jak żałośnie i po prostu źle postępuje wielu z tych gości. Bawiliśmy się dla relaksu i rozrywki. Nie mieliśmy ochoty na kłótnie i wzajemne pretensje nakręcane przez toksycznych typów. Nie mogliśmy zrozumieć, dlaczego tylu z nich traktuje to hobby bez jakiegokolwiek dystansu. Airsoft to gra trochę podobna do paintballa, z tym, że uczestnicy noszą wojskowe umundurowanie i wyposażenie, a pociski są mniejsze.
Różni ich jeszcze jedno - trafiają się gracze ASG chcący być bardziej żołnierscy od żołnierzy. Takie podróbki udające oryginały za wszelką cenę.
Przodują w tym zwłaszcza tacy, którzy do rozgrywek podchodzą ze śmiertelną powagą. Do nich nie dociera, że to po prostu ganianie się z pistoletami na kulki. Oni uważają to za nieomal prawdziwe manewry na poligonie. Airsoft nie ma kompletnie nic wspólnego z prawdziwą walką. Może wygląda podobnie na zdjęciach, ale na tym koniec. Coś w człowieku umiera, kiedy patrzy się na tych “komandosów” - jak żałośni, żenujący i dziecinni są momentami.
Dzięki ASG poznałem też wielu wspaniałych ludzi. Niektórzy zostali moimi przyjaciółmi. Wszyscy z nich traktują airsoft jak zabawę. I oto właśnie w tym chodzi, bo tylko tutaj możesz udawać, że jesteś “specjalsem”, gdy w rzeczywistości nie umiesz przebiec 3 kilometrów. Tylko tutaj - nieważne czy nazwiesz to sobie airsoftem czy mil-simem - nikt nie będzie mieć pretensji, kiedy z marszu mianujesz się dowódcą. Możesz być nawet skończonym ignorantem w temacie dowodzenia i wszyscy będą mieli to gdzieś, bo to Ty zorganizowałeś imprezę. Tylko tutaj możesz być brodatym grubasem mocno po trzydziestce i zachowywać się niczym weteran.
Nie zmienia to jednak faktu, że dla wszystkich wokół Ciebie będziesz po prostu dużym dzieckiem bawiącym się pistoletami na kulki.
Naprawdę super grało się nam z ludźmi na lokalnych spotkaniach, bo dla nich to wszystko było po prostu zabawą. Ale jeżeli podchodzisz do airsoftu całkowicie na poważnie, todlaczego nie poszedłeś do wojska? Bo jesteś za słaby i musisz pompować swoje niedopieszczone ego nosząc mundur i zachowując się jak żołnierz?
Tacy ludzie rujnują ten świetny sport. To właśnie na to narzeka wielu normalnych graczy. To też jest powód, dla którego airsoft nam zwyczajnie zbrzydł.
Im dłużej graliśmy, tym więcej absurdów dostrzegaliśmy. Ludzie noszący odznaczenia, na które nie zasłużyli, wycierając sobie gębę słowem “rekonstrukcja”. Cóż, będąc rekonstruktorem odtwarzasz wybraną jednostkę tylko dlatego, że tego chcesz. Nikt nie zmusza Cię do zachowywania się jak żołnierz i przez "niedopowiedzenia" pozowanie na autorytet. Jeżeli to robisz, to podszywasz się pod bohaterów i okradasz ich z należnej im chwały.
Kiedyś mój kumpel ostro się wkurzył, bo zobaczył na ramieniu jakiegoś losowego mil-simowca naszywkę pewnej jednostki specjalnej. To jednostka, do której wówczas dostał się na selekcję. Taka naszywka to nie ozdoba. Na nią trzeba zasłużyć. Jej noszenie mało kogo zbulwersuje u 15-letniego knypka, ale u dorosłego faceta, obwieszającego się insygniami, do których nie ma żadnego prawa kwestia jest diametralnie inna.
Podczas spotkań ASG może podejść do Ciebie taki właśnie przebieraniec i zrobić wykład na temat prawidłowego składania się do “strzału”. Oczywiście Twój argument, że to tylko zabawka i nie trzeba kompensować odrzutu, zostanie przez niego puszczony mimo uszu. To ten typ człowieka, którego widzisz, jak najpierw dla szpanu pochłania MRE, a po chwili zapyta Cię, dlaczego nie masz lunety na zabawkowym karabinie wyborowym o zasięgu 50 metrów.
Czasem czujesz się, jak gdybyś przyleciał do nich z innej planety. Bywa, że po prostu zatyka Cię na niektóre ich wypowiedzi, bo nie da się dyskutować z takim poziomem niewiedzy. Pewien koleś, “weteran”, jeden z tych airsoftowych “specjalsów”, co to jest turbo-profesjonalistą, po 10 latach jeżdżenia na mil-simy i strzelania do znajomych plastikowymi kuleczkami, skomentował wpis Ministerstwa Obrony, informujący o moim koledze odznaczonym za to, że nie ostrzelał niezidentyfikowanego celu w gęsto zaludnionym obszarze. Nie widział napastnika, więc zdecydował, że odpowiedź ogniem to zbyt duże ryzyko dla cywili.
A ten oto pro-ultra spec od mil-simów wypluł z siebie komentarz, w którym nazwał mojego kolegę “mięczakiem” i obwinił o nierozpoznanie przeciwnika. Czytając takie brednie człowiek w środku po prostu się gotuje z wściekłości, ale wiecie - każdy może napisać komentarz. 10-letnie dziecko albo dorosły facet o IQ niższym od swojego wieku również.
A tak przy okazji dzieciaków. Prawie każdy z nich zachowuje się chamsko w stosunku do podrostków, którzy też przyszli sobie postrzelać. Cóż, dzieci i młode chłopaki lubią bawić się pistoletami-zabawkami. To całkowicie normalne zachowanie i nie można ich za to winić. Zatem problem leży prawdopodobnie gdzie indziej.
Wiecie, co moim zdaniem jest dla odmiany dalekie od normalności? To, że dorosły chłop sam sobie przyznaje stopień wojskowy i zmusza innych, żeby zwracali się do niego używając takiej wymyślonej rangi. Na niektórych strzelankach roi się od 25-letnich samozwańczych “chorążych”, “kapitanów” i “pułkowników”. Jeżeli lubisz wojsko, ale się nie zaciągnąłeś, to przynajmniej okaż trochę szacunku. Obwieszanie się tymi wszystkimi naszywkami i stopniami jest po prostu obrzydliwe.
Widok gości, co to uważają się za nie wiadomo jakich ekspertów od wojska, bo od 10 lat ganiają się po lasach z zabawkami na kulki, a próbują wyglądać wyniośle i dostojnie, trudno opisać inaczej niż jako groteskowy i przygnębiający zarazem. Jeżeli coś idzie nie po ich myśli i dostają sromotne cięgi, to trudno uwierzyć, jak straszliwie potrafią się pieklić i na jakie wyzwiska zdobyć. Po prostu pod maską twardziela, kryje się zwykły tchórzliwy wymoczek, który nie umie poradzić sobie z prawdziwym życiem. To jest właśnie to, co sprawia, że ci ludzie są tak odstręczający. Przy okazji swoją postawą niszcząc ten genialny sport.
W każdym razie - znalazło się parę powodów, przez które nie jeździmy na airsoft tak często jak dawniej. Wkrótce pojawimy się być może na kilku zlotach, ale na pewno nie w tym roku, bo trochę czasu spędzimy na misjach. Pewnie pojedziemy na Borderwar 2020, ale tylko ze względu na naszych przyjaciół i klimat.
---
POSŁOWIE: Prosiłbym o powstrzymanie się od komentarzy, jakoby kolega ze Słowacji był taki i owaki. Wiadomo - w airsoft bawią się przeważnie fajni i pozytywni ludzie, ale nie możemy jednak udawać, że takie herbatniki, jak opisywane powyżej nie istnieją. To co prawda skromna liczebnie, ale bardzo charakterystyczna i rzucająca się w oczy grupka nikczemnych indywiduów, kompensująca jakieś swoje życiowe porażki na wszelakie sposoby (zresztą w każdym hobby jacyś tacy się znajdą).
Sam przez lata zetknąłem się raczej z niewielu osobnikami tego formatu, przy czym zwykle byly to spotkania zapadające w pamięć - na przykład już na jednym z moich pierwszych strzelań, dwóch "Amerykanów" zapragnęło mi dobitnie wytłumaczyć, że byle smarkacz z badziewną repliką nie miał prawa ich, ot tak bezkarnie zdjąć. Na moje szczęście między nami znalazły się zamknięte drzwi, a za mną kilku innych graczy, więc skończyło się próbach wyważenia, wyzwiskach i groźbach. No, ale pewnie każdy ma tu w zanadrzu podobną historię.
Po prostu - nie udawaj kogoś, kim nie jesteś i pamiętaj, że airsoft to TYLKO zabawa. Czasem wymagająca i trudna, ale jednak tylko zabawa.
Oryginalny film znajdziecie TU. Jesteśmy ciekawi Waszych przemyśleń.