Trwa ładowanie...

Twoja przeglądarka jest przestarzała. Niektóre funkcjonalności mogą nie działać poprawnie. Zalecamy aktualizajcę lub zmianę przeglądarki na nowszą.

Operation SNAFU Charlie - Trzeci raz „SNAFU”, pierwszy raz „Operation”
Operation SNAFU Charlie - Trzeci raz „SNAFU”, pierwszy raz „Operation”

Operation SNAFU Charlie - Trzeci raz „SNAFU”, pierwszy raz „Operation”

Operation SNAFU Charlie - Trzeci raz „SNAFU”, pierwszy raz „Operation”
Operation SNAFU Charlie - Trzeci raz „SNAFU”, pierwszy raz „Operation”
Ten artykuł pochodzi ze starszej wersji portalu i jego wyświetlanie (szczególnie zdjęcia) może odbiegać od aktualnych standardów.

Operation SNAFU Charlie – Trzeci raz „SNAFU”, pierwszy raz „Operation”

 

 

 

Operation SNAFU Charlie

 

Wstęp

 

Po raz trzeci mieliśmy okazję uczestniczyć w imprezie z cyklu SNAFU, obserwować przy pracy ten sam sztab ludzi i spotkać się z graczami, których poznaliśmy na poprzednich edycjach cyklu. Po raz pierwszy gościliśmy na terenie ośrodka wypoczynkowego „Nadwile” i również po raz pierwszy przyglądaliśmy się (oraz uczestniczyliśmy) w SNAFU nie będącym campem. Czy po raz trzeci organizatorzy stanęli na wysokości zadania? A może po raz pierwszy nazwa pasowała do sposobu prowadzenia scenariusza i organizacji obozu? Przekonajcie się śledząc kolejne akapity tego sprawozdania.

 

Operation SNAFU Charlie

Operation SNAFU Charlie

Operation SNAFU Charlie

Operation SNAFU Charlie

Operation SNAFU Charlie

Operation SNAFU Charlie

Operation SNAFU Charlie

 

Kwatery

 

Nie zdziwiła nas decyzja o kontynuacji cyklu imprez wywodzących się z mazowieckiego środowiska airsoftowego. W końcu uczestnicy dwóch poprzednich edycji (które również opisywaliśmy dla Was na łamach naszego portalu) wracali do domów zadowoleni i sami motywowali organizatorów do pracy nad edycją z oznaczeniem „Charlie”. Zdziwiła nas jednak zmiana terenu zmagań, wszak ten znany z edycji Bravo był jednym z elementów chwalonym przez uczestników. Po przyjeździe na miejsce, nasze wątpliwości zostały rozwiane, bo mimo braku „militarnego” charakteru ośrodka „Nadwile” mieszczącego się w Strachowie, trudno było się przyczepić do otoczenia kwater. Trzeba tu także nadmienić, że grupa organizująca dała uczestnikom możliwość wyboru miejsca, w którym będą obozować; mógł to być własny namiot (grupowy czy też mniejszy, mieszczący pojedynczych graczy), namiot typu „NS”, który można było wypożyczyć od proponowanej firmy wraz z takimi luksusowymi dodatkami jak latarnia grzewcza czy łóżka polowe lub wynajęty od władz ośrodka pokój z łazienką i aneksem kuchennym. Wszystkie opcje różniły się zarówno pod względem zwykłej wygody bytowania jak i cenowo (w cenie biletu na Operation SNAFU było jedynie miejsce na polu namiotowym). Ciekawy pomysł, który dawał możliwość wyboru stopnia trudności przeżywania operacji (wynikało to głównie z wybitnie nieznośnej pogody) nie pobił, naszym zdaniem, sposobu kwaterowania z poprzedniego campu. Baraki miały swój klimat, który tutaj był niejako dzielony. Na terenie kwaterunku znajdowały się strefy wspólne obu stron fikcyjnego konfliktu, w tym altana z miejscem do rozpalania ogniska oraz namiot, pod którym mieścił się sklep z różnego rodzaju asortymentem związanym z ASG.

  

Operation SNAFU Charlie

Sztaby „niebieskich” i „zielonych” (bo tak nazwano strony walczące ze sobą na Operation SNAFU Charlie) umieszczono w dużych namiotach. Pod wspomnianą altaną był też punkt gastronomiczny, w którym można było zakupić, w w miarę przystępnych cenach, grillowane dania oraz zupę. Herbata i kawa były za darmo i bez limitów.

  

Operation SNAFU CharlieOperation SNAFU Charlie

Punkt był kolejnym dobrym i rozwojowym pomysłem, jednak zabrakło darmowych posiłków wliczonych w cenę, które to gasiły nasz głód na Bravo. Nie powiem, że tę kwestie trzeba zmienić, ale połączenie jej ze wspominaną, wliczoną w cenę „michą” byłoby na pewno strzałem w dziesiątkę.

 

Operation SNAFU Charlie

Operation SNAFU Charlie

Operation SNAFU Charlie

Operation SNAFU Charlie

Mieliśmy okazję zajmować jeden z pokoi, toteż na sposób spędzania czasu pomiędzy kolejnymi operacjami nie mogę tu narzekać, aczkolwiek wszyscy zgodnie stwierdziliśmy, że wspólne kwatery miały mimo wszystko więcej klimatu i pomagały utrzymać graczy w swego rodzaju gotowości bojowej przez cały czas trwania wydarzenia podczas gdy nadmiar luksusu (np. gorące prysznice; na Bravo przez jakiś czas mogliśmy się obmywać jedynie lodowatą wodą) rozluźniał i odbierał chęci do ponownego wymarszu do zimnego i mokrego lasu. No właśnie, dość już o ośrodku, czas przyjrzeć się okolicom i samej strefie działań, a także działaniom samym w sobie.

 

Operation SNAFU Charlie

 

Strefa działań i operacje

 

Operation SNAFU Charlie

Działania odbywały się praktycznie tylko w lesie. Nie mieliśmy okazji walczyć na terenie choćby częściowo zurbanizowanym, ale nie przeszkodziło to organizatorom w sprawdzeniu wszystkich replik i odpowiednim ich oznaczeniu przed grą (oznaczenie odpowiednim kolorem taśmy po pomiarze prędkości wylotowej). Las był naprawdę duży i poprzecinany licznymi drogami, po których poruszały się „śmigła” oraz pojazdy samych graczy. To pierwsza z nowości. 

 

Operation SNAFU Charlie

Problematyka pojazdów została tu mocno rozwinięta i transportery pełniły naprawdę ważną rolę we wszystkich naszych działaniach. Jeździły często i bez przestojów, nie zważając na porę doby. Wszystkie pojazdy transportowe mieściły ośmioosobowe drużyny bez problemów. Kierowcy, mimo że niezwiązani ze środowiskiem airsoftowym, także wczuwali się w rolę (dźwięki lecącego śmigłowca w pojazdach – bezbłędny!). Można by zaryzykować stwierdzenie, że takiej organizacji transportu może SNAFU pozazdrościć niejeden większy cykl imprez.

 

Operation SNAFU Charlie

Operation SNAFU Charlie

Operation SNAFU Charlie

Operation SNAFU Charlie

Operation SNAFU Charlie

Impreza była podzielona na trzy, a właściwie cztery pomniejsze misje oraz jedną dodatkową. Każdą poprzedzała odprawa dla dowódców plutonów i drużyn, a przed startem rozgrywki w ogóle przeprowadzono także krótki szkolenia RTO i te związane z zasadami sami milsim system (systemu trafień używanego w trakcie cyklu SNAFU). Przed każdą misją dowódcy mieli okazję omówić z podległymi im ludźmi sposób działań proponowany przez organizatora i sztab, a także zmodyfikować go. Po odprawie drużyny zbierały się na „lądowisku” i po załadunku były rozwożone po terenie gdzie wyrzucano je na wcześniej określonych strefach lądowania.

 

Operation SNAFU Charlie

Pierwsza z operacji polegała na obronie/ataku na wyznaczony punkt. Niby nic skomplikowanego, a jednak koordynacja większej ilości ludzi okazała się wyzwaniem. Głownie dla dowódców plutonów. Jako, że misja toczyła się jeszcze w świetle dnia, który szybko oddawał pole nocy, mieliśmy okazję zwrócić uwagę na zróżnicowanie strefy działań. Trafiliśmy na gęste elementy lasu mieszanego, by po kilkuset metrach wejść na teren bagniska. Bój był zaciekły, ale i dosyć krótki. Pierwsza operacja zabrała nam raptem dwie godziny (niestety, szybko nas unieszkodliwiono), ale niektóre drużyny do końca broniły i atakowały kolejne punkty. Pierwsza misja zakończyła się wiktorią „niebieskich” czyli grupy graczy, których wyróżniał obowiązek noszenia hełmów. Muszę tu powiedzieć, że taki podział, choć nie odpowiadał wszystkim, był dosyć klarownym i nie zostawiał za wiele pola do kombinacji. Po zakończeniu operacji gracze wracali do kwater, a dowódcy zdawali szczegółowe raporty i mogli skonsultować podjęte decyzje ze sztabem. Co interesujące, bliskość obu stron konfliktu i kwaterunek na wspólnym polu dawał graczom możliwość omówienia działań z każdej ze stron. Można by rzec, że przebieg własnych działań dało się w tym wypadku „zobaczyć” także ze zgoła innej perspektywy.

 

Operation SNAFU Charlie

Druga operacja, nocna, zakładała patrole po wcześniej ustalonych trasach. Grupy gorzej przygotowane do działań w ciemnościach i niedysponujące odpowiednim sprzętem czuły się tu zapewne nieco gorzej, ale i one czerpały z tego typu operacji sporo zabawy. Tak jak w wypadku pierwszej z proponowanych misji, i w trakcie drugiej był kontakt między graczami. W końcu organizatorzy obiecywali jedynie pół milsim (semi). Było go znacznie mniej, ale to, że się pojawił, kazało spiąć się tym jednostkom, które egipskie ciemności przekonywały do rozluźnienia. Misja druga trwała dłużej niż pierwsza i pozwoliła nam zwiedzić kolejną część rozległego obszaru rozgrywki. Wróciliśmy do obozu w godzinach nocnych i po debriefingach dowódców (tę rundę wygrali, zdaje się, zieloni) otrzymaliśmy informację, że zainteresowani mogą wziąć udział w operacji nocnej polegającej na zbieraniu kodów z wyznaczonych punktów, zaś pozostali wedle własnego upodobania mogą odpocząć, szykując się do kolejnej misji z serii głównych, która to miała się odbyć z samego rana.

 

Operation SNAFU Charlie

Nocne poszukiwania przyciągnęły sporą grupę zainteresowanych. Po odprawie dowódców poprzedzającej trzeci wyjazd w teren (główny), dowiedzieliśmy się, że tym razem przyjdzie nam działać w gronie własnych fire teamów (brak podziału na plutony), a zadaniem „hełmów” ma być pilnowanie kolejnych punktów, na które będą najpewniej nacierały siły adwersarzy. Tak też się stało. Tym razem śmigła wysadziły nas w nieco mniej zróżnicowanym terenie, który nie dawał wybujałych nadziei na skuteczną obronę. Ot, stosunkowo płaski obszar lasu z dominującymi, wysokimi drzewami. Nawet w takim terenie batalie, które oczywiście nadeszły, okazały się zaciekłe i żadna ze stron nie oddawała tanio obszaru zainteresowania.

 

Operation SNAFU Charlie

Niebiescy zaciekle bronili obsadzonych punktów w razie potrzeb cofając się do kolejnych, zaś zieloni stale parli naprzód. Co ciekawe, jeden z punktów zbornych... znajdował się pomiędzy kilkoma zamieszkanymi zabudowaniami. Nie dotarliśmy do nich, jednak zastanawia nas, czy organizator był świadom takiego umiejscowienia punktu, i czy był gotowy na możliwą wymianę kulek w tym punkcie? Albo może, czy gotowi byli zamieszkujący go „cywile”. Po zakończeniu tej operacji wszyscy uczestnicy SNAFU Charlie udali się do bazy w celu odetchnięcia i... stawienia się na odprawie końcowej. Opisane misje nie były jednak wszystkimi! Przed rozpoczęciem całości rozgrywki głównej, kilka śmiałych drużyn wykonywało w terenie misje patrolowe przygotowując grunt pod działania pozostałych graczy. Ten element był przygotowany dla tych, którym bliższe jest słowo milsim ze zwrotu semi milsim. I tacy też się znaleźli. Jak widać organizator miał dla każdego coś ciekawego.

 

Operation SNAFU Charlie

Operation SNAFU Charlie

Operation SNAFU Charlie

Operation SNAFU Charlie

Operation SNAFU Charlie

Wspominaliśmy o pojazdach graczy: na miejscu był niezawodny DPV grupy Blackwaters oraz całkiem fajny Hilux z obrotnicą. Pojazdy te czynnie brały udział w rozgrywce. Były jednak na stałe przypisane do strony niebieskich. Kilku osobom nie podobał się system eliminacji pojazdów, które to właściwie były niezniszczalne, a eliminacja ich polegała na unieszkodliwianiu operatorów replik karabinów zamontowanych na obrotnicach lub – w wypadku DPV – graczy pasażerów. Innymi słowy, nie dało się „wysadzić” całego pojazdu naraz. Nam to rozwiązanie przypadło do gustu, a może raczej w niczym nam nie przeszkadzało. Było to urozmaicenie rozgrywki, tak jak dopuszczona w ostatniej chwili pirotechnika w postaci granatów dymnych. Bo kto nie lubi granatów? Chyba tylko ci... w których stronę są rzucane.

 

Operation SNAFU Charlie

 

Zakończenie operacji Charlie

 

Operation SNAFU Charlie zakończyło się na placu apelowym, który zdobiła fontanna. Wszystkie grupy (graczy było około 70) stawiły się, zaś organizatorzy omówili działania i wszystkie operacje w zwięzły oraz niemęczący sposób. Okazało się także, że w trakcie działań prowadzono kontrolę wszystkich ekip i te z największą liczbą punktów zostały nagrodzone dosyć cennymi nagrodami w postaci polarów firmy Helikon Tex. Choć zasady konkursu nie były do końca jasne (wielu graczy w ogóle nie wiedziało o jego trwaniu), był to na pewno fajny element urozmaicający zabawę i podnoszący chęci. Po wspomnianym omówieniu i podziękowaniach gracze otrzymali kolejną z serii naszywkę. Tym razem z literką „C”. Gdy już mowa o naszywkach, na tej edycji imprezy można było także nabyć koszulki z logo cyklu (oraz własnymi, jeśli uzgodniło się sprawę odpowiednio wcześniej) oraz całkiem fajne naklejki. Kolejny dodatek, który tylko poprawiał odbiór i tak dobrej imprezy. Po apelu pożegnaliśmy się z drużynami i organizatorami. SNAFU jednak wcale się nie skończyło! Już przed startem tej edycji organizator zapowiadał konkurs fotograficzny, a w jej trakcie także konkurs związany z ankietą podsumowującą. Ankieta była i każdy mógł napisać co o czym sądzi. Były i są także wyniki wspomnianej ankiety! Wszystko jawne i do wglądu (a warto się przyjrzeć szczególnie komentarzom niektórych graczy. Poprawa humoru gwarantowana).

 

Operation SNAFU Charlie

Operation SNAFU Charlie

Operation SNAFU Charlie

Operation SNAFU Charlie

Operation SNAFU Charlie

Operation SNAFU Charlie

 

Podsumowanie

 

Po trzeciej imprezie z cyklu SNAFU wiemy jedno: będziemy na czwartej. Chodzą już plotki na temat Delty. Ale plotkom nie zawsze warto wierzyć, warto za to sprawdzić cykl samemu, bo mimo pewnej dozy (w miarę) kontrolowanego chaosu, który czasami wdzierał się w organizację Charlie, po raz trzeci otrzymaliśmy solidny znak, że ludzie tworzący SNAFU nie chcą się cofać i budują markę powoli, acz zdecydowanie. Nam marzy się cały alfabet, a wam?

 

 

Przydatne linki

Camp SNAFU - Oficjalna strona organizatora wydarzenia

Camp SNAFU Alpha - Relacja z pierwszej edycji Camp SNAFU

Camp SNAFU Bravo - Relacja z drugiej edycji Camp SNAFU

Operation SNAFU Charlie Video - Relacja wideo z Operation SNAFU Charlie

 

Komentarze

Najnowsze

Trwa ładowanie...
  • Platynowy partner

    Złoty Partner

  • Srebrni partnerzy

  • Partnerzy taktyczni