Wiadomo, że nie powinno się tolerować biegania z replikami w miejscu publicznym i trzeba uświadamiać w tej kwestii również bawiące się replikami dzieci. Jednak amerykańska nadwrażliwość czasami prowadzi do przesady.
Amerykańska szkoła zawiesiła w prawach ucznia, na rok, dwóch chłopców za zabawę airsoftowymi replikami na prywatnym podwórku. Khalid Carballo oraz Aidan Clark z Virginia Beach bawili się w "strzelaninę" przed domem, czekając na szkolny autobus. Według podawanych informacji repliki zostawili w domu, zanim wsiedli do autobusu, a zatem sytuacja nie ma bezpośredniego związku ze szkołą i jej terenem.
Jednak jedna z sąsiadek (której dziecko również brało udział w airsoftowych zabawach) zadzwoniła na policję, gdyż "czuła się niekomfortowo widząc dzieci celujące z pistoletów". Telefon nie wywołałby może policyjnej reakcji, ale zadzwoniła również inna osoba. W efekcie policja musiała zbadać sprawę, jednak nie wniesiono przeciw chłopcom żadnych zarzutów.
Natomiast kiedy informacja o wydarzeniu dotarła do szkoły - dyrekcja zareagowała zgodnie z polityką "zero tolerancji" dotyczącą "posiadania, handlu i użycia broni palnej" - zawieszając uczniów. Mimo iż w żadnym państwie szkoła nie ma prawa mieszania się w życie prywatne uczniów.
Na temat sprawy można obejrzeć materiał (wywiad) CNN.
Dodać można, że dzieci bawiły się tanimi pistoletami firmy Crosman, z serii Zombie, które w USA sprzedawane są w sklepach z zabawkami, a nie replikami rozprowadzanymi przez sklepy airsoftowe. Pistolety te mają zielonkawy kolor zamków i oczywiście pomarańczowe końcówki luf.
Źródła: