1st Battalion 7th Cavalry Division
Podłęże
7
2010
W 2004 roku nasz oddział stacjonował w Comando Base w okoicznej dzungli, niestety stracilismy teren z powodu zmasowanego ataku żółtków.
Aktualnie nasz oddział stacjonuje w Bad Snakes Village, a dokładnie nasza baza nazywa się: Nui Peak. Patrolujemy pobliskie tereny: Goat Hills, Sanders Jungle, Great Eels.
FRAGMENY HISTORII:
6 Maja 2006 r. Po długiej przerwie zostalismy wysłani do doliny La Drang do akcji pod kryptonimem "Radio Relay", gdzie mielismy za zadanie zdobyc Wineyard Mountain (Stacje nadawczą). Szturm góry był dla nas piekłem, mieso naszych ludzi mozna bylo spotkac na kazdym kroku, a bebechy rozprówanych Charlie'ch leciały nam na hełmy. Po długiej i wyczerpującej walce, góra została zdobyta a teren opanowany. Gdyby nie wsparcie Drugiego Battalionu naszej Kawaleri ponieślibyśmy klęśke.
Dwadzieścia dni pozniej otrzymalismy kolejne zadanie, jeden z naszych Huey'ów został zestrzelony na terenie wroga. Został wysłany oddział ratunkowy który mial za zadanie uratować pilota i przetransportować go do Medivac'a. Cały czas padał deszcz, a kule świstały ze wszystkich stron. Straciliśmy cały prawie caly oddział, prawie bo został tylko jeden człowiek który na swych ramionach zaniósł rannego pilota do śmigłowca. Pilot zapisal tą historie w swoim dzienniku, oto fragmenty:
"...Ciemność…
Otworzyłem oczy i ujrzałem zachmurzone niebo oraz korony drzew, które od czasu do czasu zasłaniały mnie przed padającym deszczem.
Jedyne co pamiętam to, to że biegłem aby przejąć górę Quasi Tahu.
Teraz leże na czymś, to nosze, obracam moją głowę w dół widzę człowieka w mundurze to, to Sgt. Maciejowsky, który biegnie razem z Cpl. Sowińskym nosząc mnie na noszach. Czuje ból, to noga? nie to w okolicach brzucha, moja rana krwawi…
Otwieram oczy, chyba zemdlałem na chwile, nadal niosą mnie w dość szybkim tempie nagle
-Padnij!, krzyknął kapral Norbi, który zobaczył znak od zwiadowcy Gumskiego
W jednej chwili postawili mnie przy krzakach ściągnęli ze mnie broń, którą na mnie trzymali i zapadłą cisza, wszyscy rozglądali się w poszukiwaniu wroga…
Znowu musiałem zemdleć, tylko na jak długo? to mało ważne bo w tej chwili nie widziałem nikogo z naszych, czy wszyscy zginęli? czy zginę od kuli wroga czy też wykrwawię się na śmierć? nie to tak nie mogło się skończyć, musze wstać…
Zemdlałem…
Ocknąłem się po chwili a raczej ocknął mnie Norbi, który sprawdzał czy wciąż żyję
-Nic Ci nie będzie żołnierzu! – powiedział Norbi i od razu poczułem się lepiej
-Droga czysta! można iść dalej - powiedział sierżant który stał za mną
Podnieśli mnie, tym razem bardziej ostrożnie i wolniej lecz nadal zdecydowanie nieśli mnie w kierunku bazy gdzie znajdował się medyk, który miał mnie uratować od zbliżającej się śmierci. Zaczęło coraz mocniej padać i coraz bardziej było mi zimno. Jak jeszcze długo wytrzymam? coraz bardziej trząsłem się z zimna…
Ocknąłem się słysząc strzały, czułem że właśnie znajdowaliśmy się w środku piekła…
-Medyk! – krzykną jeden z moich kompanów i położyli mnie obok skrzynki z nabojami.
W tej chwili doszło do mnie że znajduje się w bazie i że dzięki wysiłkowi moich kompanów możliwe że będę żył.
Dookoła słychać było tylko strzały i rozkazy kapitana, który ustawiał ludzi na pozycjach podczas gdy przybył medyk i zaczął mnie opatrywać. Dzięki Bogu jeszcze żył…
Gdy tym razem otwarłem oczy zobaczyłem żołnierza, który nie był jednym z naszych. Podszedł w moim kierunku. Patrząc się na mnie powiedział coś, ale nie byłem w stanie go zrozumieć. Czy wszyscy już nie żyją? Na moją twarz trysła jego krew a on padł na ziemie od pocisku, który przeszył mu głowę. Podbiegł do mnie mój kapitan i zaczął przeładowywać broń. W oddali słychać było tylko odgłos pocisków i jęki ludzi z których uchodziło życie…
Nie wiem na jak długo tym razem straciłem przytomność, ale było jakoś dziwnie cicho.
-Wstawaj żołnierzu! – krzyczał do mnie mój kapitan – możesz wstać?
-Sir! No! Sir!
-Pomogę Ci musimy dojść do choppera!
-A gdzie reszta oddziału?
-All are dead!
-My God
-Nie ma czasu na lament żołnierzu, zabieram Cię stąd!
Kapitan zrzucił z siebie całe oporządzenie i dźwignął mnie na swoje plecy. Zaczął biec w kierunku lądowiska dla helikopterów. Tylko jedna myśl chodziła mi po głowie „Czy uda mu się przebiec taki odcinek ze mną na plecach, nie zostając postrzelonym przez wroga?”
Kapitan biegł bez wytchnienia zbliżając się coraz bardziej do helikoptera, który właśnie wylądował. Znowu straciłem przytomność…
Gdy się ocknąłem znajdowałem się już w helikopterze razem z człowiekiem, który mnie uratował.
-Będziesz żył żołnierzu – powiedział medyk który poprawiał mój opatrunek.
Nie wiem jakim cudem żyje, ale wiem że to zasługa ludzi którzy oddali swoje życie aby mnie ratować.
Chwała im za to i pamięć po wieczne czasy...." [Prvt. Bowski]
3 Czerwca 2006 r. Dowództwo wysłało nas do zrujnowanego miasta Hue, gdzie mielismy za zadanie przejać twierdz (The Rock). Oczywiscie zadanie zostało wykonane.
...ciąg dalszy historii nastąpi
Jak widzicie jestesmy chłopami z jajami i nie damy sie byle komu! TIME TO DIE VC!
Dodaj użytkownika
Wybrany użytkownik:
Ta akcja jest nieodwracalna. Aby kontynuować wciśnij przycisk USUŃ, aby przerwać - ANULUJ.
POLECANE
Karabiny i karabinki
25.11.2024
Wariant A4 karabinka Hecker&Koch HK416 w sprzedaży cywilnej
Grzegorz Woźnica
MR556 A4 oraz MR762 A4 zastępują warianty A1
Ogólne
25.11.2024
Premiery Vega Force Company na 2025 rok
Grzegorz Woźnica
Nowości prosto z targów MOA
Repliki GG/CO2/GBB
25.11.2024
Pierwsza gazowa replika karabinka B&T ACP 223 od Maruyama Airs...
Grzegorz Woźnica
ISO223, SPC9, MP9 i inne gazowe nowości