Sprawozdanie z airsoftowego finału WOŚP we Wrocławiu nadesłane przez Uczelnianą Sekcję Air Soft Gun (USASG) w Wyższej Szkole Oficerskiej Wojsk Lądowych im. Generała Tadeusza Kościuszki.
Nasza grupa jest chyba jedną z najmłodszych we Wrocławiu. Powstała w listopadzie ubiegłego roku, jako Uczelniana Sekcja Air Soft Gun (USASG) w Wyższej Szkole Oficerskiej Wojsk Lądowych im. Generała Tadeusza Kościuszki. Na chwilę obecną wszyscy maniacy zrzeszający się razem, to podchorążowie.
Pomysł na wzięcie udziału w XX Finale Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy zrodził się już na początku w naszych głowach. Zakładając sekcję jednym z kilku podstawowych założeń była pomoc charytatywna i udział we wszelkiego rodzaju wolontariatach. Gdy tylko wszystkie dokumenty zostały złożone i sekcja zaczęła formalnie funkcjonować w uczelni zaczęliśmy pisać wnioski o pozwolenie wzięcia udziału w WOŚP-ie. Odpowiedź przyszła jednak dopiero 4 stycznia, więc czasu na przygotowanie i zebranie się ludzi było mało. Na szczęście mimo początkowych trudności udało nam się zorganizować małą pięcioosobową ekipę, która w niedzielę rano ruszyła na wrocławski rynek.
O 9.00 byliśmy już na Placu Solnym, gdzie pomogliśmy rozstawić szkolną kuchnię polową, która jak co roku serwowała wspaniałą wojskową grochówkę. Następnie wskoczyliśmy w sprzęt i ruszyliśmy w stronę sztabu, który mieścił się w Banku PKO S.A. przy ul. Oławskiej. Gdy dotarliśmy na miejsce rozpoczęły się pierwsze problemy. Bank nie został otwarty tak jak planowano wcześniej o godzinie 9.00 lecz dopiero po 10.00. Spowodowane to było przyjazdem ochrony. Z ponad godzinnym opóźnieniem sztab rozpoczął swoją pracę. Jednak jak to bywa, gdy coś się zepsuje to ciągnie za sobą jeszcze więcej problemów. Tak było i tym razem. Najpierw zabrakło identyfikatorów, a następnie zaginął plik z jego wzorem. W tym właśnie miejscu do akcji ruszyli podchorążowie. Szybko pomogliśmy stworzyć nowe pliki z identyfikatorami, co pozwoliło na kontynuację sztabowej pracy.
Puszki i plakietki dostaliśmy o 12.00, więc gdy tylko znalazły się w naszych rękach ruszyliśmy w teren. Rynek o tej porze był jeszcze dość pusty. Nie myśląc więc długo przeszliśmy się ul. Świdnicką w stronę „RENOMY”, a następnie „ARKAD”, gdzie rozdzieliliśmy się na dwie ekipy. Jedna ruszyła w stronę „GALERII DOMINIKAŃSKIEJ”, a druga z powrotem drogą okrężną pod przejście podziemne przy na ul. Świdnickiej, gdzie ustalony był punkt zbiórki. Po drodze spotkaliśmy pierwszych darczyńców, którzy z wielką przychylnością dorzucali coś od siebie do puszek. Ludzie widząc żołnierzy na ulicy oglądali się zaciekawieni. Największą furorę jednak zrobiliśmy na dzieciach.
Gdy po całej podróży postanowiliśmy pozostać już tylko na rynku nie było chwili, by ktoś do nas nie podszedł. Co parę chwil ktoś dorzucał kolejne złotówki do puszek. Rodzice podchodzili ze swoimi pociechami prosząc o możliwość zrobienia sobie zdjęcia. Dzieciaki pooglądały i pobawiły się replikami, gdy dorośli prowadzili z nami krótsze lub dłuższe rozmowy.
Poza nami żołnierzami akcję orkiestry wspierała wrocławska policja oraz straż miejska, którzy z początku nie byli pewni co do posiadanych przez nas „zabawek”. Wszystko jednak przebiegło tak jak należy i po krótkiej rozmowie pozowaliśmy już do wspólnego zdjęcia.
Naszą akcję zakończyliśmy zdaniem puszek o godzinie 16.00. Ze wstępnych obliczeń wyszło na to, że zebraliśmy ok. 1,5tys. zł. Nasze wystąpienie w WOŚP-ie nie było może zbyt długie, jednak był to nasz pierwszy raz i dał nam dużo do myślenia na przyszły rok. Jedno jest pewne wnioski będziemy pisać już znacznie wcześniej.
W tym miejscu chciałbym podziękować p. ppłk. Kutnemu oraz naszemu koledze K.Muszyńskiemu za pomoc w organizacji całego przedsięwzięcia.
Pozdrawiam
Mateusz „Crazy”