Ten artykuł pochodzi ze starszej wersji portalu i jego wyświetlanie (szczególnie zdjęcia) może odbiegać od aktualnych standardów.
Wstęp
Chińscy producenci zalewając nasz rynek tanimi odpowiednikami markowych replik, co chwile posuwają się o krok dalej oferując nam coraz więcej elementów dostępnych do tej pory jedynie dla użytkowników droższych pozycji. Firma Boyi po pierwsze zastosowała metalowy korpus, po drugie wypuściła ciekawą wersje karabinku z rodziny M4/M16, która do tej pory była dostępna tylko za ceny dużo wyższe niż nawet 1000 zł. Propozycja M4A1 SO wydaje się, więc niezwykle ciekawa. Jakim jednak kosztem udało się uzyskać tak atrakcyjną cenę? Zapraszam do lektury.
Pierwsze wrażenie:
Chyba nie ma, co się rozwodzić nad ostrym odpowiednikiem, jako, że jest to po prostu kolejny klon M4A1, więc przejdźmy od razu do tego, co znajdziemy w pudełku i jak to się prezentuje. Karton mieści prócz repliki standardowy zestaw dla chińskich replik, tak więc jest już pakiet akumulatorowy ( Ni-Mh 8,4v 1100 mAh), prosta ładowarka sieciowa oraz hi-cap o standardowej dla M’ek pojemności 300bb. Z dodatkowych akcesoriów otrzymujemy chwyt pionowy na szynę picatinny, osłony na szyny (2 szt.), tylny celownik przeziernikowy w formie tzw. obciętego chwytu transportowego i 1pkt zawieszenie dość prostej konstrukcji (bez gumy), a więc o niewiadomej wytrzymałości. Niestety karabinek posiada standardowo możliwośc podpięcia go do zawieszenia tylko w jednym punkcie. Rozwiązaniem jest dokupienie mocowania do pasa na szynę, bądź skonstruowanie takiego mocowania przy pomocy paracordu, czy innej mocnej linki. Zaskakuje też brak jakiegokolwiek przedniego celownika, wobec czego należy zaopatrzyć się albo w muszkę typu flip-up, albo w jakąkolwiek optykę umożliwiającą celowanie. A teraz przejdźmy do sedna. Replika w pierwszym momencie sprawia bardzo dobrze wrażenie. Nic się nie chwieje, nic nie trzeszczy, nie ma żadnych luzów. Korpus jest pokryty matowym, czarnym lakierem, który sprawia bardzo dobre wrażenie. Nie znajdziemy tu żadnych oznaczeń producenta wersji ostrej, jedynie standardowo opisany selektor ognia (safe-semi-auto) Na niektórych elementach widać lekkie nadlewki formy, ale same formy są dokładne i nie można się przyczepić to zbyt niedokładnego wykonania. Kolba jedynie nie ma matowej faktury i sprawia najgorsze wrażenie, ma też nieco luzu, ale to raczej występuje w mniejszym lub większym stopniu w każdej replice M4A1 i pochodnych. Tłumik jest odkręcany i pasuje na standardowy gwint -14mm. W środku wypełniony jest materiałem wyciszającym, ale przez całą jego długość biegnie lufa, więc efekt tłumienia nie występuje. To jednak miły akcent ze strony producenta, ze dostajemy pełnowartościowy tłumik, a nie jakiś półprodukt czy atrapę. Na uwagę zasługuję też to, że po odciągnięciu chwytu przeładowania otwiera się dust cover. Co prawda nie ma pod spodem blaszki imitującej zamek, ale to i tak miły akcent.
Pierwsze strzały:
Mając w pamięci doświadczenia z innymi kolbami mieszczącymi w sobie baterie spodziewałem się, że jej umieszczenie w środku zajmie trochę czasu. Jakież było moje zdziwienie, gdy okazało się, że chińscy konstruktorzy zmodyfikowali dotychczasową konstrukcje wprowadzając coś ułatwiającego życia. A mianowicie stopkę kolby da się zdjąć i włożyć baterie do kolby od tyłu. Niestety (chyba z powodów ekonomicznych) zaślepki dwóch bocznych komór kolby nie maja tutaj gwintów jak w kolbach tego typu od markowych producentów, siedzą jedynie „na wcisk” i szybko odpadają. Taśma izolacyjna załatwia sprawę, ale maniacy estetyki zachwyceni nie będą. Bateria naładowana i włożona, magazynek pełen, podpięty, nakręcony. Odbezpieczyć, nacisnąć spust… pierwszy strzał, pierwsza seria i już wszystko jasne. Od razu widać, że bateria, która została dołączona do zestawu wyraźnie nie radzi sobie z naciąganiem sprężyny głównej. Oczywiście to tylko subiektywne wrażenie, ale szybkim strzelaniu dubletami w trybie pojedynczym nie mamy, co marzyć ROF przywodzi mi na myśl tylko dźwięk padającej baterii w każdym stockowym AEG na dobrej baterii. Tak wiec baterie najlepiej wymienić, sugeruje napięcie 9,6v. Jeśli chodzi o zasięg jest już o wiele lepiej. Chronometr na testowanym egzemplarzu po paru testach wykazywał średnio ok. 350 fpsów. Miało to odbicie w zasięgu. Na tak krótkiej lufie to naprawdę dobre osiągnięcie. W kwestii Hop-upa, to jest to konstrukcja świetnie znana z produktów CA czy G&P, natomiast pokrętła mają nieco luzu, więc HU potrafi się rozregulować. Problem rozwiązuje podkładka pod śrubę mocującą największe pokrętło. Komora oczywiście jest metalowa. Gumkę najlepiej zmienić na silikonową, poprawia to tor lotu kulki, który w osi pionowej jest dużo mniej gwałtowny.
Zaglądamy do środka:
Z grubsza M4A1 SO rozbiera się jak każdą inną M’kę, inny jest np. sposób odkręcania zwalniacza magazynka. Zrezygnowano z małych śrubek wkręcanych w przycisk zwalniacza, które od kiedy pamiętam rozgwintowywały się bardzo szybko. Zamiast tego zwalniacz jest wkręcany bezpośrednio w przycisk, bez użycia żadnych narzędzi, rozwiązanie stosowane już wcześniej w replikach G&G, aczkolwiek bardzo przemyślane. Po drodze do GB napotykamy na silnik- chiński nonami, trudno cokolwiek o nim powiedzieć, prócz tego, ze działa. Po wyciągnięciu gearboxa pierwsze, co rzuca się w oczy to plastikowe łożyska. Po otwarciu serca tego AEGa nie znajdujemy nic zaskakującego. Smaru jest tam naprawdę dużo, zębatki to znane w tej klasie replik XYT. Najciekawsze połączenie jednak odnajdujemy w górnej części układu. Idąc od tyłu- prowadnica sprężyny, osadzona na metalowej podstawie z metalowym prętem, na który nałożony jest plastikowy element, czyli jest o wiele wytrzymalsza od zwykłej, plastikowej. Dochodząc do sprężyny mogę powiedzieć, że wg mnie jest ona zupełnie nieadekwatna do reszty części. Szacuje, ze to odpowiednik mocowy ok. M110. Sprężyna natomiast jest wykonana z bardzo twardego i dość mało sprężystego materiału. Efekt jest taki, że cykl sprężania jest krótki, ale energochłonny i możliwe, ze to jest powodem tak słabej pracy baterii. Charakterystyka sprężyny odbija się tez na tłoku, który mimo niewielkiego przebiegu był już znacznie zużyty. Najlepiej, więc wymienić sprężynę na M100 lub M110 dobrej firmy. Powinno to poprawić kulturę pracy układu.
Co z niego zostało po teście?
Karabinek przeżył dwie imprezy, łącznie 4 dni w użyciu, wystrzelone jakieś 3000 kulek. Po tym wszystkim rozbieranie GB, by zobaczyć, co się kryje w środku. Najpierw wrażenia z zewnątrz. Farba, którą pokryty jest korpus odchodzi zaskakująco szybko i widać już było jej poważne ubytki. Na szczęście nie odchodzi płatami, a ściera się. Jednakże po dłuższym czasie użytkowania wskazane byłoby powtórne pokrycie. Kolejnym niedopracowanym elementem są śruby, które należy podkręcać na dobry początek. Mi w wyniku niedokręcenia odpadł zatrzask dust rovera, przez co jego klapka na stałe została w pozycji otwartej narażając na zabrudzenie komorę HU (na zdjęciu dociskana jest tylko palcem). Drugim elementem, który nie wytrzymał zbyt długo był bolt catch. W Boyi’u jest on mocowany za pomocą małego pina, który jest zamocowany dość luźno, nie trudno by wypadł, a wtedy cały element odpada sam. Poza tym z zewnątrz wszystko nadal trzymało się pewnie, nic nie trzeszczało, nie miało luzów. Wewnątrz tak jak już pisałem wcześniej dość poważnie wyeksploatowane zostały zęby tłoka. Albo wypadałoby zaopatrzyć się od razu w zapasowy element, albo wymienić sprężynę na nieco słabszą. Poza tym nie stwierdziłem żadnych innych awarii czy uszkodzeń.
Czy warto?
Momencie pisania tego tekstu cena M4A1 SO wynosiła nieco ponad 600 zł. Czy warto go nabyć za taką kwotę? Musimy sobie zdawać sprawę, że by uczynić z tego dobrą replikę należy wymienić parę elementów. Najtaniej będzie zastąpić standardową sprężynę markową M100. Wtedy zapewne zbędna stanie się wymiana baterii oraz tłoka w krótkim czasie. Jeśli chcemy utrzymać prędkość wylotową na poziomie 350 fpsów należy wymienić tłok, akumulator, gumkę HU oraz sprężynę. Wyniesie nas to 200-250 zł. Należy tez pamiętać, że brak replice jakiegokolwiek przedniego przyrządu celowniczego. Tak wiec w sumie zrobienie z tego dobrej repliki wyniesie nas na dzień dzisiejszy jakieś 900 zł. To nadal dość atrakcyjna cena za replikę M’ki w tej wersji, o bardzo przyzwoitej prędkości wylotowej, która przyda się nie tylko do walk w pomieszczeniach, ale też na większych odległościach. Tak wiec jeśli ktoś nie ma wystarczającej ilości środków na G&P, a chce mieć M4A1 w wersji SO, to produkt Boyi’a jest świetną i atrakcyjną cenowo propozycją. Konstruktorzy pokazali, ze nie kopiują tępo produktów lepszych marek, ale starają się wprowadzać własne, często przyjaźniejsze użytkownikowi, rozwiązania. + metalowy korpus + dobra prędkość wylotowa + dobre spasowanie części zewnętrznych, brak luzów + udane rozwiązania niespotykanie w droższych odpowiednikach + bdb. Współczynnik cena/jakość + ciekawa wersja M4A1 w tym przedziale cenowym + dodatki w zestawie (zawieszenie, okładziny, pełnowartościowy tłumik, chwyt pionowy itp.) - słaby akumulator - kiepskie zestawienie części wewnątrz GB - brak przedniego celownika - niedoróbki zewnętrzne (niedokręcone śruby, szybko schodząca farba) Procent Do testów replikę dostarczył sklep:
www.gunfire.pl