Ten artykuł pochodzi ze starszej wersji portalu i jego wyświetlanie (szczególnie zdjęcia) może odbiegać od aktualnych standardów.
Impreza: „Rebel's Hill"
Organizator: Seal Team 6
Miejsce: Rawicz
Termin: 15-16.07.2007
Liczba maniaków: 103
W dniach 15-16 lipca odbył się zlot w Rawiczu, mieście położonym między Poznaniem a Wrocławiem. Impreza została przygotowana przez Rawicką grupę Seal Team 6. A jednak, jak podkreślają organizatorzy, niezwykły klimat imprezy należy zawdzięczać również pomocy uczestników: w tym ekipom z Konina i Legnicy.
Zlot miał się rozpocząć w sobotę, jednak część osób przybyła już w piątek. Ich oczom ukazał się starannie przygotowany obóz – wojskowe namioty mieszcące 80 uczestników, a także wykopane w ziemi stanowiska przykryte siatką maskującą i zabezpieczone workami. Na samochody przygotowano oddalone od terenu walki i ogrodzone miejsce parkingowe. Uczestnicy witani byli z dużym entuzjazmem i już piątkowego wieczoru odbyło się ognisko. Jak na wojskowy obóz przystało, w nocy ustalono trzyosobowe godzinne warty.
Maniacy jak zwykle zjeżdżali się w nieregularnych odstępach czasu. Z tego powodu początek akcji zaplanowany na godzinę 8-9 musiał być znacznie przesunięty. Około godziny 11 wszyscy zebrali się w środku obozu i przydzielono im zadania. Scenariusz zakładał podział na dwie grupy, z których każda miała za zadanie zdobyć flage przeciwnika, a dodatkowo jedna z grup przy pomocy sprzętu radiolokacyjnego miała odnaleźć i odzyskać nadajnik. Zadania były proste, co z jednej strony dało maniakom duże pole do popisu, z drugiej zaś nie wymagało wiele myślenia od przeciętnego żołnierza piechoty. Panujący skwar utrudniał wykonanie misji, jednak nie wpłynął znacznie na walory bojowe uczestników.
Około godziny 14 nastąpiła przerwa, podczas której podano tradycyjną wojskowa grochówkę. Po posiłku maniacy podzielili się na dwie grupy: tych, którzy z zawziętością kontynuowali scenariusz, oraz osoby, które zmożone upałem udały się nad pobliskie jeziorko. Desant do wody odbywał się wedle upodobań: w mundurach, lub też cywilnych strojach kąpielowych. Pod wieczór emocje trochę opadły i zaczęto przygotowania do ogniska.
Dzięki pamięci i pomysłowości garstki osób, podczas ogniska świętowaliśmy wieczorek kawalerski Jacy, a także urodziny Brymera. Podarowano im nietypowe prezenty, a także przygotowany w warunkach polowych tort przyozdobiony ukształtowanym ze śmietany karabinem (znawcy dopatrzyli się AUG-a) i „świetlikami" zamiast świeczek. Życzenia były przekazywane w formie śpiewanej również telefonicznie dla innych osób nieobecnych, obchodzących tego dnia urodziny. Może ze względu na takie wstępne rozluźnienie atmosfery i rozgrzanie strun głosowych w późniejszej fazie imprezy, rozochoceni maniacy zainicjowali dobrze znane szlagiery: „deszcze niespokojne", „sokoły", „piechotę" i inne. Również tej nocy ustalono warty, jednak z różnych względów – nie tylko w wyniku zmęczenia :) – nie wszystkim ten obowiązek wyszedł należycie. Następnego ranka niezapomnianym widokiem był moment wyłonienia się Komendanta (Jaca) z namiotu w stanie „wczorajszej świeżości". Jednak po krótkiej chwili potrzebnej na przypomnienie sobie „jak się właściwie nazywam", z pełną dozą energii Jaca przystąpił do dystrybucji produktów śniadaniowych: serków topionych i bułek.
Drugi dzien zlotu to przede wszystkim walki w terenie zurbanizowanym, dokąd maniacy udali się pieszo. Organizator zapewnił jednak transport replik samochodem. W ten sposób wprawdzie mieszkańcy Rawicza ujrzeli grupe dziwnie ubranych osób, jednak zachowano świętą zasadę ukrycia replik przed okiem cywili. Niedziela to również dzień pożegnań, ostatnie zdjęcia i obietnice - kolejnych spotkań i następnych zlotów. Po miłych wrażeniach, jeszcze w Rawiczu organizatorzy usłyszeli wiele pozytywnych słów, ale tez deklaracje pomocy w kolejnej imprezie zorganizowanej w 2007 roku.
„Rebel's Hill" stanowi niewątpliwy przełom w imprezach airsoftowych. Nie tylko ze względu na doskonałe przygotowanie, niezwykłą dbałość o uczestników i doskonałą integrację; lecz również w związku z zaskakująco niskim kosztem imprezy. Dla weteranów wspominających takie zloty, jak Modlin czy Camo (koszt nawet do 150zł), koszt zlotu w Rawiczu wydaje się niewiarygodny. Było to możliwe dzięki zaangażowaniu organizatorów oraz zadbaniu o sponsorów. Jak wielokrotnie podkreślał organizator, zlot został przygotowany przez maniaków dla maniaków, a więc zgodnie z hasłem „non profit". Za kwotę 10 zł uczestnicy mieli zapewnione nocleg na materacach w namiotach wojskowych, scenariusz, wyżywienie (kiełbasa, grochówka, pieczywo, niedzielne śniadanie, woda, napoje), ale także dowóz Wranglerem ze stacji pkp. Ponadto wielokrotnie organizatorzy przewidywali potrzeby uczestników i wychodzili im na przeciw.
Oby więcej tak dobrze zorganizowanych imprez w polskim airsofcie!