„Operacja Życie” – projekt, który narodził się w mojej głowie jak tylko usłyszałem o chorobie Mariusza. Maniek jest kibicem Arki, zasiada na tym samym sektorze co połowa naszej grupy. Kibice Arki mówią „Nigdy nie zostaniesz sam!”.
O „Operacji Życie” na początku wiedzieli nieliczni. W grupie podjęliśmy decyzję, że jesteśmy w stanie zrobić coś wielkiego, coś co pomoże zebrać Mańkowi pieniądze na zabiegi. Cała organizacja tak naprawdę zaczęła się w połowie września. Od tego czasu planowaliśmy całą akcję, jej przebieg, promocję i zabezpieczenie od strony prawnej.
Dzięki Stowarzyszeniu Kibiców Gdyńskiej Arki dostajemy zgodę na zbiórkę pieniędzy podczas strzelanki. Wielkie dzięki!
To był ważny punkt na naszej liście, dzięki temu dostaliśmy „kopa” do dalszej i jeszcze cięższej pracy.
Rozdzieliliśmy zadania w drużynie i zaczęliśmy działać. Postanowiliśmy przygotować naszywki, przypinki oraz plakaty, aby airsoftowcy mieli co wspominać i mieli jakąś pamiątkę z tego wydarzenia. Za projekty graficzne odpowiedzialny był Lisu – odwalił kawał dobrej roboty i za to wielkie dzięki!
Pomyśleliśmy, że to jest jednak za mało, że czegoś nam jeszcze brakuje. Postanowiliśmy zaprosić firmy do wsparcia naszej akcji. Dziesiątki telefonów Gosiamka przyniosły nieoczekiwany na taką skalę sukces. Firmy takie jak: Gunfire, U7, Jumpcity, Zumiko, Lisewski Dwór, Księgarnia Feniks, Madmax, Shis postanowiły wesprzeć naszą akcję, dzięki nim otrzymaliśmy między innymi prowiant na strzelankę. Wszystko dla ludzi dobrej woli! Składamy serdeczne podziękowania dla tych firm!
Wszystko było na dobrej drodze, ale postanowiliśmy jeszcze bardziej nagłośnić naszą imprezę. Tutaj podziękowania dla Telewizji TTM oraz portalu Nadmorski24.pl, którzy pomogli nam w akcji promującej wydarzenie zamieszczając materiały na stronie i spot w tv. Podziękowania składam również na ręce Militarnych Trójmiasto i zaprzyjaźnionego teamu 10th Shadows, którzy udostępnili nam miejscówkę w Lisewie. Bardzo dziękujemy żonie Jackskiego, Beacie, która przygotowała grochówkę, smalec i ciasto. To dzięki niej mogliście się posilić przed akcją, w trakcie oraz po zakończeniu zmagań.
Obaw przed imprezą było co nie miara. Początkowo była to liczba zgłoszeń. Na liście zapisanych dzień przed strzelanką było 131 osób! Nasze myśli „o kurde, ile ludzi, szok!”. Nie spodziewaliśmy się tak dużego odzewu. Kolejną wątpliwością był teren. Nie wiedzieliśmy, czy nie będzie zbyt tłoczno. Tutaj ocenę pozostawię Wam. Sami wiecie najlepiej czy teren był wystarczająco duży.
Dnia 8.11.2015 roku gdy wstałem rano nie wierzyłem własnym oczom i uszom. Przeraźliwy wiatr, po prostu pizgało niemiłosiernie. Myślałem wtedy, że wyjdzie słabo, bo pewnie dużo osób zrezygnuje z przyjazdu ze względu na pogodę. Jednak nie zawiedliście i pojawiliście się w liczbie 124 osób, za co wielkie, wielkie, OGROMNE DZIĘKI!
Na miejscu pojawiamy się o 8:00. Szybkie rozdzielenie zadań i ruszamy w teren. Scenariusz tego dnia był dość wymagający. Przenieśliśmy się do roku 1944. Tereny okupowanej Holandii. Operacja „Market Garden”. III Rzesza inaczej wyobrażała sobie II wojnę światową. Plan Hitlera nie wypalił.
Alianci rozpoczęli desant w Europie zachodniej. Niemcy początkowo mieli za zadanie utrzymać 3 bardzo ważne strategicznie punkty. Prościej mówiąc, zadaniem Niemców było utrzymanie kontroli nad 3 wieżami w Lisewie.
Alianci natomiast mieli za wszelką cenę je zdobyć. Po 30 minutach rozgrywki nadszedł rozkaz prosto z Berlina od samego Adolfa Hitlera. Ten nakazał odwrót wszystkich wojsk do Berlina. Wódz III Rzeszy wiedział, że Alianci depczą jego dywizjom w Holandii po piętach i nakazał również wysadzenie wieżyczek.
Wywiad Aliantów spodziewał się takiego rozwiązania i uprzednio przygotował żołnierzy na taką ewentualność. Na terenie były rozmieszczone 3 ładunki wybuchowe w skrzyniach. Niemcy otrzymali rozkaz odnalezienia ich, a saper miał je uzbroić pod wieżą.
Mapy z ładunkami znajdowały się pod wieżami. Niemcy odnaleźli jeden z ładunków, a saper uzbroił go. Alianci dowiedzieli się o sprawie i szybko zaczęli szturmować wieżę. Dobrze okopani Niemcy nie dopuścili do odbicia ładunku i po 30 minutach wieża wyleciała w powietrze. Niemcom pozostały do wysadzenia 2 wieże.
Alianci wykonali swoje zadanie i przejęli kontrolę nad pozostałymi wieżami. Niemcy starali się atakować pozycje Aliantów, jednak bez skutku. W trakcie rozgrywki były też airdropy, czyli paczki zrzucane przez niewidzialne samoloty. Kto zgarnął airdropa mógł zabrać go dla siebie.
Strzelankę zakończyliśmy o godzinie 14:30. Ogłosiliśmy remis. Po zmaganiach zaprosiliśmy wszystkich na posiłek. Można było zjeść giętą z grilla, grochówkę, chleb ze smalcem i ciasto. Zainteresowani mogli otrzymać naszywkę, przypinkę oraz plakat, a chętnych nie brakowało. Po tym zakończyliśmy całą „Operację Życie”.
Na strzelance zebraliśmy 2425 złotych! Wielkie dzięki! Pieniążki zostaną w tym tygodniu przesłane na konto fundacji, gdzie Maniek ma swoje subkonto! Zebrana kwota na pewno się przyda!
Bardzo cieszy taka postawa środowiska airsoftowców. Już niejednokrotnie pokazaliśmy, że możemy razem pomóc dobrze się przy tym bawiąc! Pokazaliśmy również, że hasło „Nigdy Nie Zostaniesz Sam” to nie tylko puste słowa!
Dziękujemy wszystkim za przybycie i za wsparcie!
Maniek! Nigdy Nie Zostaniesz Sam!
Autor: MAGISTER
Zdjęcia: VIKINGS ASG, 10TH SHADOWS, HUSARIA