Sprawozdanie IX Seminarium Drewniak - Adam
Wstęp
Piątkowy wieczór, warszawskie peryferie. Ciemno, chłodno i ponuro. Szukamy adresu, pod który mamy się stawić - ulica Radiowa 47, a nawigacja zaczyna nieźle wariować. Pod presją czasu błądzimy w okolicach obiektów wojskowych, aby finalnie pojawić się przed fortami GRAK. Po kilku minutach oczekiwania w siąpiącym deszczu, otwiera się wielka stalowa brama, a za nią instruktor w kominiarce witający nas komendami: „W szeregu zbiórka! Kolejno odlicz! W prawo zwrot! Za mną marsz!”. Trafiamy do punktu rejestracji, gdzie oddajemy wymagane dokumenty, otrzymujemy koszulkę i numer wypisany na prawej dłoni oraz lewym policzku, który od chwili obecnej ma nas identyfikować przed instruktorami.
Po dotarciu do sali zakwaterowania, zajęliśmy wolne łóżka polowe. Od razu dało się dostrzec spory przekrój wśród uczestników imprezy. Kilka kółek wzajemnej adoracji skupionych wśród weteranów, uczestników poprzednich edycji seminariów oraz reszta samotnych wilków, ze stoickim spokojem rozpakowujących swoje wojskowe plecaki. Znaczną część grupy Bravo (oficjalnie grupy I) stanowili również nastoletni uczniowie klas mundurowych. Było już więc oczywistym, że nie pozostanie to bez wpływu na poziom zajęć.
Seminarium
Na poważnie uczestnictwo w seminarium rozpoczęło się około 19:00 wykonaniem niezliczonej ilości przysiadów, po których na twarzach kilku osób widać było już wyraźny strach przed kolejnymi ćwiczeniami. Później chwila odpoczynku, kiedy to organizatorzy w trosce o zachowanie tradycji zorganizowali część uroczystą, przygotowaną przez grupę licealistów z klas mundurowych, w hołdzie uczestnikom powstania warszawskiego.
Następnie wszyscy zostaliśmy przetransportowani autokarem do kompleksu sportowego, gdzie zaczęło się konkretne obrabianie. Na początek sala ćwiczeń, a na niej ponad 2 godziny intensywnego rozciągania i treningu aerobowego, który każdemu z uczestników pozwolił wypocić stres z całego minionego tygodnia. Następnie chwila wytchnienia w oczekiwaniu, kiedy grupa Alfa (grupa II, uczestnicząca w seminarium już od środy) zakończy zajęcia w basenie. Z trybun obserwujemy, co nas czeka i doskonale już wiemy, że nie będzie lekko. Rozpoczyna się od aklimatyzacji w części brodzikowej. Jest ciasno, a instruktorzy już wyłapują osoby, dla których woda nie wydaje się być przyjaznym środowiskiem. Po około 30 minutach prostych ćwiczeń, przechodzimy do głównego basenu. Pierwsze osoby już zgłaszają dyskomfort termiczny (pływamy w bawełnianych koszulkach od organizatora), a finalnie co najmniej 1/3 uczestników z uwagi na zmęczenie lub słabe umiejętności pływackie wylądowała ponownie w brodziku. Na ambitniejszych czekało więc kilka stacji z ćwiczeniami wykonywanymi indywidualnie lub grupowo. Nie było lekko. Przesuwanie pojemników po dnie basenu, skoki, nurkowania przez obręcze, próby wypornościowe polegające na wylewaniu wody z baniaków trzymanych w rękach wprost na głowę, itd. Instruktorzy nie stosowali tutaj żadnej taryfy ulgowej. Ci, którzy podpadli przy wykonywaniu poszczególnych ćwiczeń, mogli liczyć na kilkuminutową dodatkową atrakcję w postaci swoistej odnowy biologicznej fundowanej w formie turlania po brzegu basenu i polewania przy tym zimną wodą wprost ze szlaucha. Po zakończeniu treningów w OSiRze, grupy Alfa i Beta zostały podzielone na mniejsze sekcje. Grupa Alfa dostała za zadanie doprowadzenie uczestników grupy Beta do Fortów. Po dotarciu na miejsce każda musiała objąć dwuosobową wartę, aż do momentu dotarcia kolejnej. Naturalnie najgorzej mieli Ci, którzy dotarli jako ostatni, gdyż posterunki musieli wystawiać już do momentu rozpoczęcia kolejnych zajęć.
W sobotę dzień można było rozpocząć od posiłku. Organizator udostępniał wrzątek, kawę, herbatę, wodę do picia. Rano rozpoczęła się standardowa zaprawa. Pompki, przysiady i cały szereg innych z pozoru prostych ćwiczeń, przy wykonywaniu których każdy ruch dla wielu gorzej przygotowanych fizycznie uczestników wydawał się być niemal zabójczy. Następnie odbył się szereg wykładów oraz ćwiczeń z dziedziny pożarnictwa oraz ratownictwa medycznego. Po zakończeniu tych zajęć ogłoszono chwilę wytchnienia na posiłek oraz przygotowanie strojów sportowych.
Autokarem przetransportowano nas na teren kompleksu sportowego JW 2305. Chwila na przebranie się w stój sportowy i zbiórka na sali gimnastycznej. W tym miejscu wiadomo już było, że przez najbliższych kilka godzin należy dać z siebie 1000 % normy. Podzielono nas na cztery mniejsze sekcje i każda z nich udała się za przydzielonym instruktorem. Ja na początek trafiłem na salę sportów walki, gdzie szef szkolenia fizycznego zespołów bojowych przygotował dla każdego uczestnika jedną stację z ćwiczeniem. Najpierw kilkuminutowa rozgrzewka, następnie 20 sekund ćwiczenia i 10 sekund na zmianę stacji, a wszystko na mega wysokich obrotach. Później w kolejności: siłownia, namiastka sprawdzianu z w-f któremu poddawani są kandydaci do służby, na końcu techniki walki nożem. Dla nikogo nie było taryfy ulgowej, a trening z tymi ludźmi należy odbierać jako zaszczyt.
Po wyczerpujących ćwiczeniach, dzięki uprzejmości dowódcy jednostki płk Piotra Gąstała, który serdecznie nas przywitał, udostępniono nam możliwość zwiedzenia sali tradycji, zorganizowano projekcję filmu o Cichociemnych oraz pokaz uzbrojenia będącego na wyposażeniu jednostki. Swoją obecnością zaszczyciła nas również córka patrona seminarium, Pani Małgorzata Drewniak.
Niedzielny poranek rozpoczął się od eksplozji kilku petard, a instruktorzy postanowili dobić wyrwanych ze snu uczestników kolejną porcją intensywnych ćwiczeń fizycznych. Tym razem było to pokonywanie toru przeszkód z gumikałachem, treningi walki wręcz, walki nożem oraz część survivalowa. Akurat dla mojej sekcji, te ostatnie zajęcia terenowe przeprowadzone były w formie bardzo mocno skompresowanej i nie zdołaliśmy ukończyć budowy schronienia.
Po chwili przeznaczonej na posiłek, na terenie fortu GRAK pojawiła się grupa rekonstrukcyjna polskich (i w praktyce – również angielskich) spadochroniarzy z okresu II wojny światowej, dając fajny i ciekawy wykład na temat wyposażenia i uzbrojenia ówczesnych jednostek.
Zakończenie
Zakończenie seminarium poprzedzone było jeszcze jednym programem artystycznym młodzieży z klas mundurowych. Na koniec nastąpiło podsumowanie przebiegu całej imprezy przez mjr. Jacka Kowalika, wręczenie certyfikatów uczestnictwa, wyróżnienie ponadprzeciętnie aktywnych osób, całe mnóstwo oklasków i przybitych piątek.
Uczestnictwo w seminarium uznaję za bardzo udane. Zwłaszcza trening w basenie pozwolił mi przekroczyć pewne granice, które dotychczas wydawały się nie do przebrnięcia. Dodatkowo, wyjątkowych wrażeń dostarczyła wizyta w JW GROM i trening z operatorami, który dla każdego pasjonata wojsk specjalnych bez wątpienia jest doświadczeniem specyficznym, niedostępnym w ramach żadnej innej imprezy. Teraz kilka dni regeneracji i ponownego rozruchu, a później już intensywniejsze niż dotychczas treningi utrwalające wszystkie nabyte przez weekend umiejętności.
W czasie kończącego imprezę przemówienia mjr. Jacek Kowalik zapowiedział organizację letniej, X już edycji seminarium. Szczegóły tej imprezy lada moment mają zostać udostępnione. Z niecierpliwością czekam więc na to, co tym razem zostanie zafundowane uczestnikom.
Przydatne linki
Fundacja Grom Combat - Oficjalna strona internetowa fundacji Grom Combat im. płk. Leszka Drewniaka.
Fundacja Grom Combat FB - Oficjalny fanpage fundacji Grom Combat na Facebooku.
Sprawozdanie z IX seminarium Drewniak - Ela - Drugie sprawozdanie z tego samego wydarzenia.