Impreza: „Operacja Mangusta” cz.3
Rodzaj: Strzelanie urodzinowe
Data: 04-06.04.2008
Miejsce: Konewka-Jeleń (koło Spały)
Organizator: BAT
Sponsorzy: BAT
Koszt: 0 zł
Liczba maniaków: ok. 400
W dniach od 4-go do 6-go kwietnia po raz kolejny maniacy airsoftowi wzięli udział w „Operacji Mangusta” zorganizowanej przez łódzką grupę BAT. Tym razem, przy okazji drugich urodzin tej grupy, odbyła się trzecia część zaczętego rok temu scenariusza amerykańsko-kubańskiego. Podobnie jak podczas poprzednich urodzin BAT-u, również tym razem impreza zorganizowana została na koszt organizatorów. Jak napisali na forum: „Za udział w Manewrach nie pobieramy żadnej opłaty!!! To są Manewry urodzinowe (prezenty mile widziane), a nie impreza komercyjna... Jednym słowem stawiamy na towarzysko – zabawowy charakter tego spotkania.” I rzeczywiście, nie dosyć, że uczestnicy nie zapłacili nawet złotówki, to jeszcze wyjechali z imprezy z pamiątkowymi dyplomami.
Przygotowania do imprezy trwały na długo przed jej rozpoczęciem. Również na forum wrzało – chętni nie mogli się doczekać kolejnej edycji mającej już wyrobioną „markę” imprezy. Kiedy wreszcie nadszedł upragniony termin - a trzeba tu wspomnieć, że uczestnicy zjeżdżali się już w piątek – czekała nas niemiła niespodzianka. Z relacji wiemy, że na teren rozgrywki wkroczyła Straż Leśna i eksmitowała zebranych. Ten jednak incydent nie stanął na przeszkodzie dobrej zabawie. Organizator błyskawicznie znalazł inny teren i tam przeniesiono rozgrywkę. Stąd też do końca imprezy mówiono o strzelaniu w Konewce, która się okazała Jeleniem.
Zmiana terenu oczywiście nie wszystkim przypadła do gustu. Oczywiście zaraz po jej wprowadzeniu na naszym forum pojawiła się stosowna informacja, a dodatkowo powiadomieni o tym zostali wszyscy dowódcy. Kilka osób trafiło mimo wszystko do Konewki, ale udało się uniknąć większych nieporozumień i koniec końców wszyscy dotarli na wskazany miejsce. Jeśli chodzi o same warunki, nowy teren nie tylko był mniejszy, ale też był dużo mniej urozmaicony. Zabrakło tu przyjemnego kompleksu „szpital – willa Raula”, a za to mieliśmy do dyspozycji dużo mniej ciekawe, zaledwie 3 budynki. Zadania w pośpiechu dopasowane do nowego miejsca okazały się mniej „wykonalne” niż w przypadku zróżnicowanego kompleksu leśnego w Konewce.... To, co tam miało sens i mogło zapewnić wiele zabawy, tutaj kończyło się na pilnowaniu kawałka nieciekawego strategicznie lasu. W związku z tym odezwało się wiele marudnych głosów, jednak było też sporo osób, które od razu zrozumiały jakie jest źródło niedogodności i mimo to postanowiły się świetnie bawić.
Scenariusz był kontynuacją poprzednich dwóch konewkowych rozgrywek i trzeba powiedzieć, że jak zwykle był świetnie przygotowany. Już przed imprezą mogliśmy przeczytać wstawiony na forum, krótki wstęp wprowadzający do gry obydwa oddziały, zaś konkretne zadania były przekazywane przez sztab już podczas rozgrywki. Uczestnicy podzieleni zostali na strony – amerykańską i kubańską. Z rolami jak zwykle doskonale sobie poradzili. Zarówno przed, jak i w trakcie rozgrywki, las wypełniły złowrogie okrzyki obu stron, z których „zabierzcie swoje hamburgery!” należało do najłagodniejszych. Charakterystyczne dla strzelanki BAT-u były również zasady dotyczące respawnów. Jak napisano na forum: „Respawny przewidziane są kiedy straty danego oddziału osiągną 70% lub „zginą”: dowódca i jego zastępca. Do tego czasu „trupy” poruszają się z macierzystą grupą, nie mogą strzelać, ani brać udziału w bezpośrednich działaniach wojennych.” To rozwiązanie, ze swoim źródłem na Śląsku, oczywiście miało i plusy i minusy, trzeba jednak stwierdzić, że i tym razem dobrze się sprawdziło. Chodzące trupy pozostawały przy oddziale i dzięki temu oddział mógł przez całą rozgrywkę działać razem bez zbędnego (i często bezowocnego) szukania się po lesie.
Zgodnie z założeniami strzelanie miało potrwać 6-8 godzin i właśnie tyle mniej więcej trwało. Oczywiście część osób skończyła zabawę wcześniej i rozpoczęła biwakowanie, jednak większość bawiła się dalej.
Podczas imprezy wieczornej uczestnicy zebrali się przy ognisku i właśnie w ten trochę harcerski sposób spędzili czas niemal do białego rana. Blask ognia rozjaśniał twarze osób pogrążonych w rozmowie, piekących kiełbaski, popijających posiłek „nie tylko herbatą”. Co typowe, ale i niepowtarzalne w imprezach BAT-u, nie obyło się bez gitary i śpiewu. W tym jak zwykle przodował mistrz gitary – Sidi, a wtórowali mu wszyscy uczestnicy. Z minuty na minutę atmosfera stawała się coraz luźniejsza, a do chóralnego śpiewu dołączali się coraz to nowe głosy. W między czasie chętni mogli skorzystać z okazji przejechania się maluchowym buggy po leśnych alejach.
Spotkanie maniaków można zapisać w historii airsoftu jako pierwsze, na którym wypity został „Drink airsoftowego maniaka”. Pomysł na drink powstał już w roku 2003, jednak szybko podupadł. Pomysłodawcy – uczestnicy jednej z wieczornych sesji na czacie – doszli do wniosku, że dobrze by było stworzyć napitek jednoczący uczestników zlotu, a przy okazji zawierający akcent airsoftowy. Od razu narodził się pomysł dodania do drinków kulek. Nie wypróbowano go jednak z obawy przed toksycznością kulek dla organizmu. W obecnych czasach – dobie kulek biodegradalnych – „Drink airsoftowego maniaka” odżył i okazał się mieć spore powodzenie. Wypróbowaliśmy kulki ECOBB, które redakcja WMasg przywiozła z targów IWA. Wszystkim się bardzo spodobało… i smakowało!
Uczestnicy bawili się do późna, a rankiem…. Rankiem powoli wracali do domów – pełni wrażeń, zmęczeni, ale z uśmiechem malującym się na twarzy. I oczywiście wracali też ze wspomnianym już przemiłym upominkiem w postaci dyplomu uczestnictwa w urodzinowym strzelaniu grupy BAT.
PODSUMOWANIE
Impreza BAT-u po raz kolejny okazała się sukcesem. Powstałe problemy zostały szybko rozwiązane i zastąpione alternatywnymi pomysłami. Niektórzy uczestnicy oczywiście nie byli w 100% zadowoleni ze scenariusza, jednak ich miny szybko się rozchmurzyły jak tylko zaczęła się część nieoficjalna – wieczorna. Jako szczególny plus imprezy i pomysł godny uznania dla organizatora należy przyjąć wspomniany już wielokrotnie fakt, że uczestnicy nie ponosili żadnych kosztów. Oczywiście nie powinno się porównywać Konewki do imprez komercyjnych (jest to zupełnie inny aspekt airsoftu), jednak takie właśnie spotkania towarzyskie zbliżają do siebie uczestników i uświadamiają nam, że pieniądze to nie wszystko. Zdecydowanie nie wszystko...
Linki:
- wątek poświęcony imprezie na WMASG