Trwa ładowanie

Twoja przeglądarka jest przestarzała. Niektóre funkcjonalności mogą nie działać poprawnie. Zalecamy aktualizajcę lub zmianę przeglądarki na nowszą.

S.T.A.L.K.E.R. - Odkrycie - relacja prosto z polskiej Zony
S.T.A.L.K.E.R. - Odkrycie - relacja prosto z polskiej Zony

S.T.A.L.K.E.R. - Odkrycie - relacja prosto z polskiej Zony

S.T.A.L.K.E.R. - Odkrycie - relacja prosto z polskiej Zony
S.T.A.L.K.E.R. - Odkrycie - relacja prosto z polskiej Zony
Ten artykuł pochodzi ze starszej wersji portalu i jego wyświetlanie (szczególnie zdjęcia) może odbiegać od aktualnych standardów.

Impreza: S.T.A.L.K.E.R Odkrycie
Rodzaj: LARP z elementami airsoftu
Data: 1-2.10.2011
Miejsce: Ociesęki – woj. świętokrzyskie, powiat kielecki, gmina Raków
Organizator: GYVER
Koszt: 50 zł
Liczba uczestników: 140 osób
Sponsorzy zlotu: P.X. Militaria, Azteco.pl, KHAKI - Endurance Shop, Capri ASG, Cytadela ASG, Navcomm
Strona imprezy:
https://stalkerseki.fora.pl

 

 

21 września 1983

Udałem się na zachód od miasteczka w poszukiwaniu starego laboratorium, o którym na razie słyszałem tylko pogłoski. Około godziny piętnastej - w pobliżu wysypiska - natknąłem się na wojskowego, a dokładniej na jego części rozrzucone na dość sporej powierzchni.

Krew świeża, a odór bardzo silny. Wiedziony chęcią zdobycia fantów, zacząłem przeszukiwać kieszenie kurtki soldata. Po chwili usłyszałem dźwięki dochodzące zza pobliskich krzaków, przypominające przyciszoną rozmowę. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie fakt, iż kilka sekund później zza krzaków wyłoniła się przygarbiona postać. Przez chwilę myślałem, że to kompan zabitego, po chwili jednak uświadomiłem sobie, że żołnierze nie mają tak zakrwawionych pysków i nie wyją jak opętani...


Witamy w Zonie


PGR w Ociesękach większości maniaków kojarzy się raczej z klimatami typowo arabskimi - wielbłądami, meczetami, kozanostrą... W tym roku miejsce to doświadczyło jednak sporej zmiany.

 

Jest rok 1983, stoimy właśnie na granicy Zony - miejsca pełnego niebezpiecznych anomalii, grasujących mutantów i bandytów. Nie byłoby tu nic ciekawego i godnego uwagi, gdyby nie artefakty - niesamowite twory wypaczonych praw fizyki. Stanowią one cenny kąsek zarówno dla naukowców, jak i dla prywatnych kolekcjonerów.

Pojawili się pierwsi stalkerzy - śmiałkowie zgłębiający to tajemnicze miejsce, którzy z narażeniem życia wynoszą światu wszystko to, co cenne i nowe. Zaraz po nich pojawili się bandyci, spragnieni łatwego zysku kosztem cudzego ryzyka. Przybyła również armia - dzielni obrońcy matki Rosji, którzy mieli zaprowadzić porządek oraz zabezpieczyć wszystko to, co może przyczynić się do większej chwały ich ukochanego kraju.

/Andriej Walasow, Historia Zony /

Tłem fabularnym dla imprezy S.T.A.L.K.E.R - Odkrycie było opowiadanie "Piknik na skraju drogi" braci Arkadija i Borysa Strugackich oraz seria gier studia GSC luźno powiązanych z twórczością rosyjskich autorów. Gracze zaczęli przybywać wieczorem pierwszego października (poza jednym, który już o godzinie 14.00 zameldował się na polu namiotowym). Po przygotowaniu miejsc noclegowych ruszyli na drobne spacery po okolicy, tym samym odkrywając jej liczne uroki. Jedną z wcześniej przygotowanych atrakcji był punkt kontrolny przygotowany przez Team Fatah. Został on stworzony z bardzo dużą skrupulatnością - wszyscy wartownicy jednolicie wyposażeni i umundurowani, płonąca beczka, rosyjska muzyka – po prostu wschodnia gościnność...

W piątek rano w Zonie pojawili się pierwsi żołnierze z Fatah i Fatah Friends oraz Cannon Fodder. Od razu przystąpiliśmy do przygotowywania bazy wojskowej umieszczonej w pobliżu granicy Zony, a zarazem tuż przy jedynej drodze dojazdowej do Miasteczka.

Samowar ogrzewany węglem sprawdził się wyśmienicie, oferując czaj w wersji koszernej. W budynku bazy przygotowaliśmy pomieszczenie sztabowe, celę więzienną, pokój przesłuchań oraz sklep armijny, w którym można było w trakcie gry kupić lub sprzedać wiele przydatnych gadżetów. Cały budynek wewnątrz wytapetowaliśmy plakatami propagandowymi, mapami Zony oraz tablicami poglądowymi, oczywiście “z epoki". Przygotowaliśmy również posterunek graniczny ze szlabanem odgradzającym wjazd do zony. Posterunek ze sztabem połączyliśmy telefonami polowymi, aby mieć szybką i bezpośrednią łączność w przypadku jakiegokolwiek zagrożenia.


Miałem okazję obejrzeć dwa lub trzy "zatrzymania" - wyglądały bardzo realistycznie - wszystko na tempo, po rosyjsku i z wcześniej wspomnianą niezwykłą gościnnością ;) Jednakże najlepsze miało dopiero nadejść...

 

Prace nad bazą ukończyliśmy stosunkowo wcześnie, a po południu do Miasteczka mieli zacząć zjeżdżać pozostali uczestnicy gry (głównie Stalkerzy i Bandyci). W związku z tym postanowiliśmy wskoczyć w szpej i pod bronią, przy szlabanie, urządziliśmy przyjeżdżającym widowisko, które miało im uzmysłowić, że w Zonie nie będą mieli z nami lekko. Każdy z podjeżdżających samochodów był skrupulatnie kontrolowany, wjeżdżający byli wypytywani o cel podróży oraz papiery upoważniające do wjazdu.

 

Kilku rozweselonym tą sytuacją “szczęśliwców” zdjęliśmy uśmiechy z twarzy rewizją niemalże osobistą i dość szczegółowym prześwietleniem zawartości bagażnika. Laureatem “złotej marchewy” został gracz, który pierwszy raz pojawił się na bramie około godziny 21. Oczywiście bez bumagi, propustki ili suvienira. Zamiast dogadać się z wartownikami, zawrócił i pojawił się ponownie... 15 godzin później, zaopatrzony w wydrukowane w domu legitymacje. Widać rosyjski nie był jego mocną stroną, a wystarczyło wysunąć przez szybę rękę z podarunkiem.

 Auta wciąż przyjeżdżały, ludzi przybywało, a i integracji przy ognisku końca nie było... W końcu jednak wszyscy udali się na zasłużony spoczynek, a nad obozowiskiem zapadła cisza...

 

Dzień prawdziwego stalkera

Sobotni ranek, mimo powolnego startu, obfitował w rozmaite wydarzenia. Zaraz po przebudzeniu i zjedzeniu śniadania gracze założyli kombinezony i podążyli do Baru w celu pobrania pakietu startowego, bandyci wyruszyli zająć swoje kryjówki, mutanci rozpierzchli się po Zonie, zaś niewzruszone wojsko stało na swoim posterunku, bacznie przyglądając się całemu zamieszaniu. Tegoroczna pogoda była bardzo łaskawa i uprzyjemniała całodzienną rozgrywkę. Ciekawym akcentem były dwa niespodziewane autobusy, niczego nie spodziewających się grzybiarzy. Po długich i zaciętych pertraktacjach organizatora zmuszeni byli odjechać...

Niedługo potem gra zaczęła się na dobre - teraz liczyły się jedynie anomalie i ruble do zarobienia. Do dyspozycji uczestników oddano zróżnicowany teren, obejmujący lasy, łąki oraz budynki. Każda z głównych lokacji gry została bardzo dokładnie odwzorowana – bar zaciemniony, przedzielony w pół tak, aby oddzielić zaplecze od sali. Z głośników rozbrzmiewała rosyjska muzyka, zapyziała żarówka dawała akurat tyle światła, aby zobaczyć, ile kasy daje barman.

Baza wojskowa została silnie ufortyfikowana, wszędzie łazili soldaci, na ścianach propagandowe plakaty, a wokoło różne klimatyczne gadżety - samowar, różnego rodzaju uzbrojenie, włączając w to rakiety i RPG-7. Bardzo klimatycznym akcentem była damska część załogi - podobno stalkerzy płacili niebotyczne pieniądze za porwanie pani kapitan, ale to tylko pogłoski...

Nocna baza naukowców prezentowała się bardzo nietypowo. Niewielki pokoik, wszędzie aparatura badawcza, naukowiec w obowiązkowym stroju ochronnym, na stole probówki, a wszystko to świeciło jakimś dziwnym i lekko niepokojącym blaskiem. Wszędzie czaiły się niebezpieczne anomalie, a w nich wartościowe łupy. Poza nimi w różnych miejscach znajdowały się probówki, nośniki danych oraz drobne znajdki. Wszystkie one były przedmiotami, a nie jedynie karteczkami informującymi o ich znalezieniu. Jednym z lepiej zapamiętanych przez graczy był pełny pustak (ważył prawie tyle, co ten pusty pustak u Strugackich). Inne zaś, wykonane z różnych materiałów, cieszyły oko znajdującego oraz wywoływały dylemat - sprzedać czy może jednak zachować...

Każda z frakcji miała do rozdzielenia wiele zadań o różnym stopniu trudności i złożoności, by każdy mógł znaleźć coś dla siebie. Naukowcy prosili o fotografowanie mutantów, wojskowi bardzo chętnie skupowali części strąconego sputnika, natomiast bandyci handlowali wszystkim z każdym - byle zyskać na tym parę rubli. Bardzo klimatycznym akcentem byli mutanci - niemożliwi do zranienia, ale możliwi do oswojenia.

 

Naszym utrapieniem były szwendające się po zonie mutanty. Zona jako miejsce licznych anomalii “wyprodukowała” żywe wcielenia zła, których nie sposób było odstrzelić konwencjonalną amunicją. Stawiali nieprzypominający niczego opór do momentu, w którymdwóch nie oswoiliśmy...

Szczególnie w pamięć zapadł mi jeden z nich, nazywany Kevlar - całkowicie oddał się w szpony dzikiego szału i doskonale wczuł się w rolę. Nic nie cieszy oka tak, jak trzech mocno uzbrojonych i zgranych stalkerów uciekających niczym króliki. Warto również wymienić Bishopa, który po zapadnięciu zmroku stał się poważnym problemem - z uwagi na czarny strój oraz nawyk do nagłego wyskakiwania z krzaków w najmniej spodziewanym momencie.

Gra trwała do godziny trzeciej w nocy - wtedy wszyscy ponownie zgromadzili się wokół ogniska, odłożyli repliki i dzielili się wrażeniami z przeżytego dnia.

 

Zona oczami mieszkańców

Siedzieliśmy w bazie, jak zwykle, bo i po co nos za próg wychylać? Zawracanie dupy - do miasta kawałek jest, patrol pieszo idzie. Mutanty tylko czekają, a ubić nijak się nie dają...

 /Dowódca kontyngentu/

 

AAgghhh !

 /Wojskowy po przemianie w zombi/

 

Mięso ślepego psa? Mielony chomik? Ale czy to na pewno jest jadalne?

/Stalker nad konserwą w barze/

 

 

Ciężkie jest życie bandyty... Można i kulę w łeb zarobić albo parę rubli. Nie daj panie wpaść w ręce wojaków - podobno nikt cały nie wraca.

 /Anonimowy bandyta/

 

Nie podoba się, to wyjazd z baru!! Jak nie to pogadamy inaczej.

 /Barman do opornego klienta/

Aftermatch

Rankiem gracze zgromadzili się na porannej odprawie. Rozdzielono koszulki, rozlosowano nagrody ufundowane przez sponsorów oraz przyznano specjalne nagrody za stylizację i wczucie się w klimat. Potem jeszcze chwila rozmowy, zamieszania i pożegnań, a następnie
każdy podążył w swoją stronę.

 

Impreza S.T.A.L.K.E.R - Odkrycie była dla mnie pierwszą w życiu okazją do zobaczenia na własne oczy, jak wygląda organizacja oraz przebieg zlotu, w czasie którego podstawą dobrej zabawy jest umiejętność wczucia się w rolę odgrywanej postaci, a nie bezmyślnego sypania kompozytem.

 

Na koniec kilka wybranych opinii:

Organizator wykonał tytaniczną pracę - zbudował piękny świat, własnoręcznie wykonał wiele przedmiotów gry oraz napisał scenariusz, który odgrywali wszyscy uczestnicy. Należą mu się wielkie brawa oraz wszelkie wsparcie przy organizacji kolejnej edycji tej imprezy! Powiem krótko: „До встречи в следующем году!”.

Dużo ciekawych zadań, dużo pilnowania terenu, sporo trudnych rozmów handlowych prowadzonych głównie po rosyjsku, przesłuchania, nocne misje po drugiej stronie Zony... wszystko to sprawiło, że “S.T.A.L.K.E.R. Odkrycie” był jedną z najlepszych gier larpowych w jakich mieliśmy okazję brać udział. Mamy nadzieję że byliśmy utrapieniem dla stalkerów, co miało podnieść im realizm gry, oraz że spotkamy się w Zonie za rok.

 Nu kak, vstriecimsja?

S.T.A.L.K.E.R. – Odkrycie - mnóstwo pochwał i laurek, oraz nieliczne łyżeczki dziegciu w wieeeelkiej beczce miodu. Główny organizator – GYVER – wynoszony jest pod niebiosa jako absolutny mistrz przygotowań. Z tym osądem jak najbardziej się zgadzamy. Też wystawiamymu pozytywną opinię. Zauważcie jeden ważny fakt – to że ludzie chcą znowu – to norma, ale to, że już tworzą "listę społeczną obecnych" – to unikat! W ten sposób zwracają uwagę GYVERA na to, że zrobił coś naprawdę niesamowitego i że trzeba to pociągnąć dalej. Nie będziemy bawić się w skromnisiów – swój wkład w tym mieliśmy, jako armia byliśmy zarówno częścią wspaniałego tła, jak i graczami.

 

Autor: SAPER z wykorzystaniem opinii i wypowiedzi FATAH TEAM

Opracowanie: Stalker

Komentarze

NAJNOWSZE

Trwa ładowanie...
  • Platynowy partner

    Złoty Partner

  • Srebrni partnerzy

  • Partnerzy taktyczni