Każdy z nas kiedyś chował się kiedyś w krzakach. Zapewne większość z nas nie raz miała bliskie spotkanie swej broni z czymś twardym (ściana, sufit, podłoga, drzewo?). O ile zadrapania na naszej skórze goją się w zastraszającym tempie, to nasz ukochany AEG tudzież Gaziak nie odzyska czerni na metalowych częściach sam z siebie. Trzeba mu w tym pomóc. Srebrne odrapania nie tylko szpecą wygląd przedmiotu naszej dumy, ale mają paskudny zwyczaj świecenia i RDZEWIENIA. Słowem: trzeba się ich pozbyć. W tym celu polecam ich zaoksydowanie. Nie wdając się w szczegóły techniczne (chemia wyższa, niż moja wiedza :) )
„Oksydowanie jest to sztuczne wytwarzanie na powierzchni przedmiotów metalowych warstewki złożonej z tlenków metali podłoża.”
Jak się większość z was orientuje, wymaga to kąpieli w specjalnych roztworach które to kąpiele są trudne do przeprowadzenia (podobnie jak Anodowanie) są stosunkowo trudne do przeprowadzenia w zaciszu naszego pokoju. Alternatywą tych procesów jest oksydowanie na zimno. Jest to bardzo prosty proces który postaram się tu przedstawić. Nie wymaga on jakiś nieziemskich przyrządów, laboratorium, a nawet zestawu małego Chemika (pozdrowienia :) ). Jedynymi potrzebnymi materiałami są:
• Oksyda na zimno (w płynie lub żelu) - do dostania np. w Tajgunie, symbol: G46
• Pędzelek z w miarę sztywnym i grubym włosiem.
• Wacik kosmetyczny – ma każdy szanujący się komandos :)
• Benzyna ekstrakcyjna – do kupienia w sklepie chemicznym albo drogerii
• Odrapany model ASG – bez tego oksydowanie byłoby troszkę trudniejsze :)
Na początek, jeśli to możliwe, oddzielamy odrapany fragmenty od całej broni. Znacznie łatwiej jest operować np. pokrywą zamka niż całym AK. Jeśli musimy operować cała bronią trzeba zwrócić uwagę na to aby płyn/żel nie dostał się do lufy, ani w pobliże metalowych elementów ruchomych gdyż wytwarzający się tlenek może spowodować zakłócenia pracy mechanizmów AEG-a (zwiększone tarcie). Element przeznaczony do oksydacji należy dokładnie odtłuścić za pomocą wacika nasączonego benzyną ekstrakcyjną (O! Chyba jeszcze w aptece można dostać, ale nie jestem pewien). Po tym procesie należy odczekać chwilkę po czym przystąpić do oksydowania. Ważna rzeczą jest przeprowadzać ten proces pędzelkiem który ma twarde włosie. Dzięki temu oksyda nie wsiąknie w ściereczkę (bo jej nie używamy :) ) oraz nie pozostanie na pędzelku zlepiając jego włoski. Kolejna jest taka aby nie wylewać płynu na jakiś podstawek i tam maczać pędzelek, gdyż wtedy składnik aktywny płynu/żelu, najczęściej dwutlenek selenu, przereaguje i po chwili mamy w podstawce nieprzydatną maź. Lepiej jest puścić dwie krople płynu na pędzelek, po czym rozprowadzić specyfik długimi ruchami pędzla kilkakrotnie w tym samym miejscu. Po odczekaniu 5 minut możemy proces powtórzyć w miejscach w których uzyskaliśmy zbyt jasny odcień. Jeżeli chcielibyśmy nadać renowanemu miejscu połysk możemy zastosować jakąś pastę polerską. I to tyle... Życzę waszym modelom szybkiego odzyskania „skórki” :)
The_PiotREX
PS. Istnieje także oksyda „Midnight Blue” o pięknym głębokim błękitnym kolorze, niestety nie spotkałem się z nią w Polsce.
Oksyda części metalowych na zimno
17.02.2008
Autor: The_PiotREX
Ten artykuł pochodzi ze starszej wersji portalu i jego wyświetlanie (szczególnie zdjęcia) może odbiegać od aktualnych standardów.
1989
materiałów
3767
komentarzy
4
rzeczy w ekwipunku