Nasza przygoda z nartami biegowymi rozpoczęła się kilka lat temu, kiedy to już byliśmy na tyle wytrawnymi, zahartowanymi i doświadczonymi piechurami w szeregu zimowych wypraw, że nadszedł czas ewoluować. Dość brodzenia po pas w sniegu przez dziesiątki kilometrów, zmieniając szpicę co 100-200 kroków, w imię dobrego, ciężkiego treningu kondycyjnego.
Przyszedł czas nauczyć się korzystać z nart biegowych i rakiet śnieżnych. W przypadku rakiet nie ma większego problemu, o ile nie popelni się dużego błędu w ich doborze, o tyle narty wymagają poświęcenia czasu na naukę techniki chodzenia i jazdy. Od prostych marszy, przez długie podjeścia do stromych zjazdów. I nagle zaczeliśmy przemieszczać się w terenie sprawniej, szybciej i przyjemniej. Okazało się również, że duży i ciężki plecak wyprawowy na plecach to zły pomysł, bo trudno utrzymać balans w krytycznych sytuacjach, barki i plecy są przeciążone, a do tego mokre plecy od przepocenie, co szybko wychładza organizm na postojach. Dlatego „zaprzęgliśmy konie”, a mówiąc inaczej zaczeliśmy stosować sanie - „pulki”
Przygotowując się do kolejnej wyprawy zimowej w okresie luty/marzec 2014 roku natkneliśmy się, na informację o zawodach organizowanych w Norwegii dla uczczenia pamięci wybitnego norweskiego badacza polarnego Roalda Amundsena – Amundsen Expedition. Trasa biegu wiedzie przez najwyżej położony płaskowyż w Europie - Hardangervidda i liczy ok 100 km. To tu przygotowywał się Amundsen do swoich wypraw polarnych i po latach przyznał, że próba pokonania Hardangervidda było najtrudniejszym wyzwaniem jakie go spotkało, które nieomal przypłacił życiem.
Organizator określa ten bieg narciarski jako najtrudniejszy w świecie, przestrzega przed stopniem trudności i wymaga od zawodników udokumentowania doświadczenia w ekspedycjach zimowych. Uczestnikami tej imprezy są to głównie Norwegowie, eksperci zrodzeni w burzy śnieżnej z nartami na nogach. Choć organizatorzy nastawieni przychylnie do zawodników z innych krajów, to jednak trzeba przyznać, że są nieufni i bardzo wymagający w kwestii posiadanego doświadczenia, dlatego tylko nieliczni obcokrajowcy mieli możliwość stanąć w szranki z zawodowcami.
Formacja „Śląsk” i tym razem postawiła sobie wysoko poprzeczkę zgłaszając swój udział do Amundsen Expedition 2015. Zweryfikowano nasze doświadczenie i przyznano status uczesników dryżyny 3 osobowej, czym czujemy się naprawdę wyróżnieni.
Jesteśmy piewszą polską drużyną w historii tego ulramaratonu!
Naszym celem jest podjąć walkę na trasie, ukończyć ten bieg i poczuć się członkami tej elitarnej „rodziny”.
Wspierajcie nas i trzymajcie kciuki!