Trwa ładowanie...

Twoja przeglądarka jest przestarzała. Niektóre funkcjonalności mogą nie działać poprawnie. Zalecamy aktualizajcę lub zmianę przeglądarki na nowszą.

Combat Alert 2015
Combat Alert 2015

Combat Alert 2015

Combat Alert 2015
Combat Alert 2015
Ten artykuł pochodzi ze starszej wersji portalu i jego wyświetlanie (szczególnie zdjęcia) może odbiegać od aktualnych standardów.

Combat Alert 2015 – impreza o zmiennym kalibrze

 

Combat Alert to cykliczna gra airsoftowa, do której z czasem dodano elementy symulacji oraz swego rodzaju LARPa. Jest to też jedna z niewielu imprez, która nieprzerwanie, od siedmiu lat gości w naszych kalendarzach, a co jest rzadkim zjawiskiem w tym dynamicznie zmieniającym się środowisku. Gdy dodamy do tego fakt, że jest to gra płatna (i to wcale nie tania), rodzi się pytanie: jak to działa? Organizator, pan Marcin Korowaj - jak sam powtarzał - uważa to wydarzenie za narzędzie do realizacji swoistej misji, której celem jest podnoszenie wartości proobronnych. Może brzmi to nieco pompatycznie, ale... czy to coś złego mieć jakiś wyższy cel? Na to pytanie w tym tekście nie odpowiemy. Mamy za to wiele innych. Jak nam się podobało w okolicach Orzysza? Czy czołgi były prawdziwe oraz, czy upał nie zepsuł siódmej edycji tytułowej gry? I w końcu, czy poczuliśmy misję organizatora? Zapraszam do lektury mojego sprawozdania; mam nadzieję, że odpowie wam ono na te i inne pytania.

 

Patronat WMASG.pl
„Wystrzałowe” pierwsze wrażenie  


Na wstępie muszę nadmienić, że wraz z moim kolegą braliśmy udział tylko w części imprezy, która zawierała grę airsoftową. Nie udało nam się dotrzeć wcześniej, toteż doświadczyliśmy tylko części atrakcji, które zapewnił organizator oraz załoga Ośrodka Szkolenia Poligonowego Wojsk Lądowych Orzysz w Bemowie Piskim. Ufamy jednak, że doświadczyliśmy tego, co dla nas, graczy AS, najważniejsze.

 

1Combat_ alert_2015_rejestracja.jpg

Dotarliśmy na miejsce w piątek (drugiego dnia imprezy), około godziny 15:30. Punkt rejestracji graczy – wielki namiot z Lublińca – był już opustoszały co dało nam możliwość szybkiego dopełnienia formalności i odebrania identyfikatorów z dumnym napisem „staff”. Zmianą w dobrym kierunku (względem poprzednich edycji) jest samo ulokowanie punktu rejestracji, a także fakt, że nie był on dzielony pomiędzy strony konfliktu. Postarano się o dwa oddzielne standy, przy których urzędowały osoby odpowiedzialne za konkretną frakcję. Na pewno ułatwiło to przepływ informacji pomiędzy członkami obsługi. Sam namiot był na tyle duży, że zapewniał skuteczną ochronę przed upałem chociaż części rejestrujących się graczy.

Proces rejestracji przebiegał sprawnie, a gracze nie wyrażali negatywnych emocji z nim związanym. Zaraz obok punktu zaparkowano ciężki sprzęt; czołgi, bojowe wozy piechoty oraz  stoliki z flagowymi (a także tymi mniej znanymi) egzemplarzami broni używanej przez nasze wojsko. Był więc poczciwy T72 i to ciągle w świetnej formie. Znaleźliśmy również PK-śkę (karabin maszynowy PKM) oraz niezawodny Glauberyt. Znalazły się także „stoiska” z najnowszymi karabinami wyborowymi (w tym z wielkokalibrowym Torem), które można było dotykać, przymierzać się do nich oraz wypytywać pilnujących stanowisk żołnierzy o specyfikację i samo użytkowanie. Żołnierze byli otwarci na wszelkie pytania a nawet prezentację działania wyposażenia (mowa o lżejszym sprzęcie. Ten najcięższy jeszcze nie raz przewinie się przez relacje). Pozytywnie nas to zaskoczyło. Obiły się nam o uszy szepty, jakoby airsoft i grupy proobronne z nim związane, stanowiły zagrożenie dla ładu wojskowego w kraju. Żołnierze pozbawieni wyuczonych regułek promocyjnych, szczerze i luźno opowiadali o wadach, i zaletach prezentowanego sprzętu. Był to tylko skrawek immersji z całym wojskowym światem, który zapewnił tegoroczny Combat Alert.

 

2Combat_alert_2015_sprzet_militarny.jpg

Niestety, nie udało się nam wziąć udziału w szkoleniach na strzelnicy, czy związanych z wozami gąsienicowymi, jednak gro graczy z nich skorzystała i próżno było szukać takich, którym się one nie spodobały. Gracze stacjonowali w dwóch obozach umieszczonych w odległości około dwóch kilometrów od siebie, położonych przy dragach, co było ważne, zważywszy na ciągle poruszające się po terenie gry pojazdy. Każdy z obozów był wyposażony w punkt medyczny z stale gotowymi do działania ratownikami (których serdecznie pozdrawiamy), namiot z gastronomią w postaci zimnych napojów oraz ciepłych posiłków z grilla (w przystępnych cenach) oraz w własny sklep polowy (na terenie obozu Koalicji Zachodu stacjonowała Cytadela ASG, zaś w obozie Republiki Wschodu - BBMax). W bazach postawiono także szereg toalet ToiToi (było ich naprawdę dużo, nie było mowy o jednej zapchanej „toice”) oraz kilka polowych zlewów z wodą i mydłem, które pomagały utrzymać higienę, co znowu nieco poprawiało morale. Obozowiska wyglądały co najmniej dobrze. Muszę, nieco stronniczo wspomnieć także o luksusie, jaki posiadali gracze reprezentujący KZ czyli wykafelkowanym i w pełni funkcjonalnym budynku sanitarnym z toaletami oraz prysznicem. Fajnie, że władze obiektu udostępniły go graczom. Byłbym niesprawiedliwy, gdybym nie oddał organizatorom tego, co im się należy: organizacja pod względem przygotowań oraz zaplecza była naprawdę świetna. Mówimy wiele o obozowiskach, ich budowie i „zawartości”. Czas rzejść do jednej z najważniejszych kwestii: samej gry i jej przebiegu.


Obozowe życie, „polowe” problemy, a także garść opinii

 

3Combat_alert_2015_rozpoczecie_gry_apel.jpg

Gra -  Właściwą część airsoftową manewrów rozpoczął oficjalny apel, w którym brali udział wszyscy gracze obu stron konfliktu. Na apelu przedstawiono organizatorów oraz gości, a co dla nas najważniejsze, jasno i sprawnie wyłuszczono wszystkie zasady bezpieczeństwa zabawy. Dało się także zauważyć, że po raz pierwszy – na taką skalę - w Combat Alert zaangażowały się organizacje proobronne; mowa tu o Związku Strzeleckim oraz FIA. Po wszystkich przemowach i objaśnieniach, gracze zostali rozwiezieni do swoich obozowisk przydzielonymi ciężarówkami wojskowymi. W tym roku, w związku z pełnioną przez nas rolą obserwatorów, zdecydowaliśmy się rozpocząć grę po stronie Republiki Wschodu. Chcieliśmy na własne oczy zobaczyć, czy to, co widać na filmach jest prawdziwe, czy może jest tylko elementem reżyserowanym.

 

4Combat_alert_2015_apel_republika_wschodu.jpg

Szybko przekonaliśmy się, czemu RW zawdzięcza wysokie morale swoich „żołnierzy”. Rozpoczynający grę apel (który miał miejsce jeszcze przed apelem oficjalnym; celowo zmieniłem chronologię w tym sprawozdaniu) dowódcy – Kubixa – był naprawdę fajny, a „wojskowy dryl” pozwolił poczuć klimat miejsca. Gracze od początku wiedzieli po co są w Orzyszu. Cele zostały jasno postawione a sytuacja klarownie naświetlona. Muszę przyznać, jako zatwardziały operator sił specjalnych Koalicji Zachodu... że RW wygrała tym elementem. Naprawdę fajnie to wyglądało. Po apelu postanowiliśmy zwiedzić obozowisko. Wiele pojazdów, którymi przyjechali uczestnicy gry było przygotowywanych do wyjazdu. Sprawdzano repliki, a w namiocie dowodzenia – dosyć niewielkim, ale dobrze zorganizowanym – Kubix wraz z dowódcami kompanii ustalał taktykę działań. Trzeba nadmienić, że w tym roku to KZ dysponowała przewagą liczebną! Ciekawa zmiana.

 

5Combat_alert_2015_kubix.jpg

Gracze ruszyli w pole około godziny 21:00. Wszyscy operatorzy RW wsiadający do „STARów” (pod czujnym okiem Żandarmerii Wojskowej, która dbała o bezpieczeństwo uczestników i przestrzeganie zasad panujących na specyficznym terenie gry) byli pozytywnie nastawieni i gotowi do działań. Gdy opuścili obozowisko, my udaliśmy się w teren, by pozbierać trochę opinii o tym co już się wydarzyło. Na tym etapie eventu - pozytywne, jednak gracze nie do końca podzielali poczucie misji organizatora. Większość przyjechała na CA 2015 w celu dobrej zabawy i obcowania z wszystkim tym, co po prostu lubią, zaś część szkoleniowa manewrów była dla nich tylko miłym dodatkiem do gry airsoftowej. Po kilku godzinach rozmów z uczestnikami postanowiliśmy odpocząć. Po dosyć krótkiej przerwie, (o świcie), wraz z kolejnymi transportami zmęczonych działaniami nocnymi graczy, dotarliśmy w samo serce działań. Dokładnie... do Lasu Serce.

 

6Combat_alert_2015_apel_republika_wschodu.jpg

Niewielki, zalesiony teren o powierzchni około 15% całego obszaru gry okazał się centrum eskalacji konfliktu. Droga do polowego punktu respawnu RW była długa i wyboista, a ciężarówka, którą jechaliśmy, wzbijała takie tumany kurzu, że żałowaliśmy nie zabrania arafatek. Wysiedliśmy z pojazdu wyglądając niczym mumie – pył mieliśmy wszędzie –  ale dziwnie zadowoleni. Nawet ten krótki przejazd miał swój klimat.

Po krótkim spacerze udało nam się spotkać grupę operatorów Republiki i wypytać ich o sytuację oraz odczucia. Morale były niezmiennie wysokie, a na zmęczonych twarzach pojawiał się uśmiech. Gracze wyraźnie czekali na rotację, ale nie odpuszczali. Nie musieliśmy pokonywać dużych dystansów by trafić na ukrytą w gęstwinie grupę reprezentantów Zachodu. Ci, podobnie jak adwersarze, byli zadowoleni z działań, ale dało się wyczuć lekką dezorientację. Z czego wynikała? Mieliśmy się niedługo przekonać. Idąc w stronę polowego „respa” KZ zastanawialiśmy się, czy tak wielki teren działań faktycznie jest używany. Wydawało się, że większość punktów zapalnych i krytycznych mieści się w okolicy opisanego, niewielkiego lasku. Później dowiedzieliśmy się, że pozostałe z ponad 20 punktów oznaczonych na mapie również odegrało rolę (co prawda mniejszą niż te w okolicy Lasu Serce, ale jednak).

 

7Combat_Alert_2015_bwp_zmierzch.jpg

Gdy dotarliśmy do namiotu respa Koalicji, zauważyliśmy pewien niewyjaśniony do tej pory szczegół. Nie było w jego okolicy żadnej wody przeznaczonej dla graczy, o której wcześniej wspominał organizator. Nie wiemy jednak, czy woda nie dotarła do punktu, czy też po prostu szybko się rozeszła (upał był potworny, więc to możliwe). Obiecywano ponad 400 litrów na punkt. Woda jednak nie była tym na co zwróciliśmy uwagę. Gracze zapytani jak im się podoba gra odpowiedzieli, że nie jest najlepiej. W sumie nie wiedzą co mają robić, w radio ciągle słychać odmowę, gdy proszą o transport do obozu, a na dodatek zastanawiają się „na co poszło ich 200 zł, skoro nie dostali w tym roku racji żywnościowej. Owa racja budziła na poprzednich edycjach wiele kontrowersji. Część osób zganiła twórców Combat Alert za pomysł jej wydawania, czy to ze względu na jej walory smakowe, czy też przydatność. My, jako obserwatorzy niezależni uznaliśmy, że trudno wszystkim dogodzić. Była racja – było źle, nie ma racji - też źle. Faktem jest, że pakiet uczestnika był znacznie uboższy, niż w zeszłych latach, ale za to pula atrakcji dla graczy była pokaźna. No ale, opinia to opinia. Gdy w końcu udało nam się złapać „stopa” w postaci STARa,  dojechaliśmy do obozowiska KZ. Obóz, podobnie jak ten RW, był bardzo schludnie zorganizowany. W jego centralnej części stanął znaczny namiot grupy Rubber Bullets, która to wzięła na swe barki trudy dowodzenia w koalicji z Hunters'ami oraz kilkoma osobami z innych, mniej zaangażowanych ekip.

 

8Combat_alert_2015_gracze_ze_szwecji.jpg

Dobry wraz reprezentacją Szwecji

 

Dowódcom nie można było niczego zarzucić. Szkot dzielnie trwał na posterunku obstawiony rzędem radiostacji, które wspomagały ciągle dzwoniące telefony komórkowe, zaś pozostali „analitycy” (no, nie do końca, bo chłopaki także ruszali w bój, gdy było trzeba) stale monitorowali położenia sił za pomocą wielkiej mapy terenu. Siły Koalicji wspierały wspomniane wcześniej organizacje (Strzelec i FIA), jednak ich dowodzący nie byli specjalnie skorzy do rozmów, a działania tych grup nie odbiegały niczym od działań wszystkich pozostałych drużyn, więc postanowiliśmy zapytać o wrażenia kilku członków obozu.

 

9Combat_alert_2015_koalicja_zachodu.jpg

Okazało się, że gra po stronie Zachodu to zupełnie inny film. Gracze snuli się po obozowisku bez wyraźnego celu, który jak sami mówili, nie został im przedstawiony przez dowodzącego...  a którego zresztą nie umieli wskazać! Nie był jasny także rys sytuacji na polu, a poszczególne ekipy, mimo łączności z „bazą”, zdawały się działać „samopas”. Nie umiemy jednoznacznie stwierdzić z czego wynikała taka sytuacja; być może zawinił brak centralizacji władzy po tej stronie barykady? A może znaczna ilość graczy była trudniejsza do okiełznania? Namiot dowodzenia nie próżnował, więc grzechem byłoby zwalić winę na pracę ludzi w nim stacjonujących. Tak czy tak, było widać, że morale w obozie KZ są w jakiś sposób nierównomiernie rozłożone, a ich średnia jest niższa niż po stronie przeciwnika.

 

10Combat_alert_2015_odpoczynek.jpg

Pozytywną zmianę na pewno przyniosła kurtyna wodna uruchomiona przez strażaków, w której gracze mogli się umyć i ochłodzić oraz działający punkt z żywnością, i napojami (w tym darmową kawą i herbatą). Co do samego dowodzenia, też nie należało kierować negatywnych emocji, bo zauważyliśmy znaczny i stale rosnący stos skrzynek z „materiałami radioaktywnymi”, których zdobywanie było celem obu stron. Dziwiły nas tylko długo stojące w miejscu ciężarówki. Po stronie RW STARy stale wyjeżdżały i przyjeżdżały rotując graczy, KZ zaś wydawała się o nich nie pamiętać. Traktowanie ich po macoszemu przyniosło w kilku wypadkach opinie graczy, jakoby to Republika miała znowu więcej pojazdów i „dopalaczy”. Z czystym sercem możemy wam powiedzieć: nie było tak. Obie strony konfliktu dysponowały takim samym zasobem pojazdów, które organizowało Wojsko. Nie mogę tego samego napisać o wszelkich uzbrojonych samochodach i innych wynalazkach graczy, bo ich ilość na stronę była uzależniona tylko od samych uczestników gry.

 

11Combat_alert_2015_DPV_Blackwaters.jpg

Po wszelkich oględzinach ukochanej przez nas Koalicji, zostaliśmy wezwani „na jakieś ważne wydarzenie” do obozu Wschodu. Tam przekonaliśmy się, że Wschodnie wojska dysponowały np. dronem obserwacyjnym, którego Koalicja... po prostu zestrzeliła z nieba. Jego operator był średnio szczęśliwy. Tym bardziej, że do dronów strzelać nie było wolno. Okazało się, że wezwano nas na zbliżający się konwój. Co więcej, obsadzono nas w roli VIPów! Konwój został  zaplanowany tak, że kolumnę otwierał czołg, za nim jechał BWP, potem dwa Honkery, kolejny BWP i T – 72 zamykający cały skład.

 

12Combat_alert_2015_T72_czolg_w_akcji.jpg

Umieszczono nas w jednym z Honkerów, wraz z wyjątkowym VIPem; był nim podporucznik Andrzej Hukaluk. Człowiek tak pogodny i rozmowny, że prawie dało się zapomnieć o drodze, po której się poruszaliśmy, a którą torowały nam czołgi. Pan podporucznik wyraził wielka aprobatę względem działań graczy i ogółem środowiska airsoftowego w naszym kraju, a jakby tego było mało, dzielił się z nami historiami związanymi ze swoją służbą w kraju oraz poza jego granicami. Była to kolejna osoba związana z Wojskiem Polskim, która udowodniła nam, że owa siła wcale nie obawia się środowiska AS, nie potępia go, a wręcz wyraża chęć współpracy. To poprawiło mój humor do tego stopnia, że prawie zapomniałem o potężnym uderzeniu w głowę, które zaliczyłem gdy nasz pojazd pokonywał kolejny rów (cała trasa była koszmarna; załogi pojazdów gąsienicowych musiały mieć z nas niezły ubaw).

 

13Combat_alert_2015_zwiadowca.jpg

Po dotarciu na miejsce, wszyscy opuściliśmy Honkera i w asyście chroniących nas graczy RW, udaliśmy się na „wizytację” obiektu strategicznego. Wizyta przebiegła bez zakłóceń więc szybko zapakowano nas do pojazdu i odprawiono. Droga powrotna w doborowym towarzystwie zleciała szybko, a wyboje zdawały się mniejsze. Po całym konwoju pogratulowaliśmy ochronie, pożegnaliśmy się z panem podporucznikiem Hukalukiem i udaliśmy do obozu KZ w celu zbadania sprawy braku jakichkolwiek prób ataku na nasz konwój. Na miejscu okazało się, że właściwie nie wiadomo co się stało. Szkoda, bo opisany moment był dla nas, reporterów, jedynym, w trakcie którego mogliśmy poczuć nieco adrenaliny związanej z walką.

 

13Combat_alert_2015_gracze.jpg

Oczywiście Koalicja absolutnie się nie poddała. Pojazdy opancerzone wjechały do jej obozu by teraz wspomóc siły Zachodu, a sztab pracował nad kolejnymi ruchami podległych mu sił. Jako, że nigdzie nas nie wzywano, mieliśmy chwilę na analizę ogólnej charakterystyki rozgrywki. Organizator postawił tym razem na brak podziału zadań na konkretne typy sił. To znaczy, że sztabowcy otrzymywali po prostu kolejne koperty z rozkazami, jednak nie było w nich wyszczególnione, jaki typ jednostek ma te rozkazy realizować. Wyszło to bokiem szczególnie siłom KZ, bo te zawsze wyraźnie zaznaczały podział na „regularsów”, „specjalsów” i rebeliantów. Sam przydział zadań w konkretnych odstępach czasowych był dobrym pomysłem, bo pozwalał zachować ustaloną i przemyślaną dynamikę rozgrywki, jednak pozostawienie podziału realizacji tych zadań graczom nie zdało egzaminu. Efektem czego – przykładowo - osoby, które były zapisane do sił SF koalicji były bardzo zawiedzione tym, że nie bardzo da się poczuć specyfikę jednostki.

 

14Combat_Alert_2015_punkt_respawnu.jpg

22Combat_alert_2015_szturm.jpg

Republika zdawała się radzić sobie lepiej z takim przydziałem obowiązków, jednak cały Combat Alert 2015 nabrał przez to charakteru standardowej gry o „kolejne flagi”. Nie był to koniecznie błąd, bo gro uczestników wcale nie narzekało na ten system. Większa część, czy zadowolona czy nie, nie umiała wskazać nam celu walki (tu znowu RW wypadło lepiej, niemniej obie strony konfliktu nie były skupione na ogóle, a na poszczególnych, pomniejszych rozkazach).

 

15Combat_alert_2015_sztab_KZ.jpg

Kolejną sprawą, która nas zastanawiała, był swoisty chaos w kwestii zasad działania pojazdów i obiektów „in game”. Gracze nader często skarżyli się na dziwne sytuacje, które miały miejsce w polu; na szybkie zmiany zasad działania pojazdów i np. moździerzy czy w końcu na niezrozumiałe dla nich zasady uczestnictwa w grze czołgów. Organizator oczywiście informował o wszystkim, ale – jak nam się wydaje – znacznie lepszym rozwiązaniem byłoby po prostu opisanie wszystkiego raz, a konkretnie i umieszczenie tego opisu na stronie manewrów tak, by każdy mógł go wcześniej poznać.

 

16Combat_alert_2015_sztab_RW.jpg

Około godziny 18:30 ogłoszono zakończenie działań i wezwano obie strony konfliktu na plac apelowy w celu – jak się zdawało – podsumowania rozgrywki. Na miejsce dotarli gracze częściowo przebrani, oczekujący ogłoszenia wyniku. Zaskoczeniem było jednak to, że przedstawiciel organizatora ogłosił jedynie, że w danej chwili obie strony radzą sobie podobnie, a gra wcale się nie kończy! Zapowiedziano ostateczny szturm na jedną z napromieniowanych baz naukowych, w której mieli znajdować się „zmutowani” naukowcy (odpowiednio przebrani gracze, mający 5 żyć i czas respawnu wynoszący kilkanaście sekund). Niespodzianka byłaby odebrana pozytywnie, gdyby nie to, że wyraźne ogłoszenie końca działań sprawiło, że znaczna część zmęczonych uczestników manewrów po prostu się rozebrała i częściowo przygotowała do wyjazdu. Nie było to więc najmądrzejsze zagranie ze strony organizacyjnej. Obie armie wróciły do swoich obozowisk ze świadomością, że o godzinie 21:00 ruszy ostatni szturm. Dało się też podsłuchać kilka opinii o „terminatorce” po stronie przeciwnej, jednak będąc szczerym, nie specjalnie nas one zdziwiły, bowiem takie opinie pojawiają się na każdej imprezie.

 

20Combat_alert_2015_gracze.jpg

 

Po powrocie do obozowisk, część zawiedzionych podejściem organizatora graczy po prostu wyjechała wcześniej. Ci którzy zostali, odpoczęli, a przed wyznaczoną godziną rozpoczął się załadunek sił do kolejnych ciężarówek i pojazdów. Do boju ruszyli nawet panowie ze sztabu Koalicji, którym zresztą należało się trochę ruchu i rozprostowanie kości. Ostatnia bitwa wyglądała dosyć widowiskowo, pomimo braku możliwości używania pirotechniki, a gracze wrócili do baz około godziny 22:30. Republika Wschodu wykonała ostatnie zadanie, a siły Koalicji wróciły do obozowiska pokonane, ale usatysfakcjonowane batalią. Około godziny 23:00 pozostałe siły armii obu stron konfliktu zebrały się w wyznaczonym miejscu by usłyszeć mowy podsumowujące tegoroczne manewry i poznać wynik.

 

23Combat_alert_2015_zakonczenie.jpg

Po raz kolejny zwyciężyła Republika Wschodu. Wypadli lepiej. Dowódca RW otrzymał zasłużone oklaski, których nie szczędzono także Szkotowi, wytypowanego na dowódcę KZ. Ogłoszono oficjalny koniec manewrów, rozdano nagrody dla osób zasłużonych (tym razem pan Marcin dostarczył je dowództwu obu stron, by te rozdysponowały wszystko we własnym zakresie) oraz zaproszono graczy na kolejną edycję. Za rok.

 

24Combat_alert_2015_koniec.jpg

 

Podsumowanie


Czy Combat Alert 2015 był imprezą rewolucyjną? Czy zmiany względem poprzedniej edycji są odczuwalne, a poprawa znacząca? Dla kogo była ta impreza? Na te pytania nie da się jednoznacznie odpowiedzieć, ale jedno powiedzieć trzeba. Z pozycji środowiska i graczy, którymi sami jesteśmy: widać było postęp i tegoroczny CA był dobrą imprezą komercyjną. Nie jest to milsim ani LARP. Jest to swoisty misz-masz z przewagą luźnej strzelanki doprawiony (rzadko na taką skalę) militarnym sprzętem i niepowtarzalnym klimatem poligonu. Mimo kilku wad (najbardziej bolesnymi były chyba brak jasnego i konkretnego zbioru zasad gry oraz dziwne podejście do zakończenia - niespodzianki) wielu osobom tegoroczna edycja gry się podobała. Nie można tu mówić o rewolucji, tej bowiem nie było. Była jednak ewolucja. Czy taki poziom zmian wystarczy by gracze wpisali tę imprezę w swoje kalendarze na stałe? Cóż, to zależy tylko od ich nastrojów. Kaliber kolejnych edycji CA jest niestety zmienny. Raz mamy do czynienia z imprezą słabą, raz z lepszą, taka jak ubiegłoroczna edycja oraz tu opisana. Gdyby tylko udało się wyeliminować błędy poprzedniczek, kolejne „Combaty” byłyby lepsze z roku na rok. Combat Alert stał się imprezą o większym kalibrze, oby organizator dobrze to wykorzystał. Czy to jednak nastąpi? Sprawdzimy za rok.

21Combat_alert_2015_sonce.jpg 

Przydatne linki

Combat Alert - ogólnopolskie manewry proobronne ASGkrótkie wprowadzenie do Combat Alert.

Combat Alert 7 Edycja na forum WMASG.pl - temat poświęcony siódmej edycji już Combat Alert.

SPRAWOZDANIE: Combat Alert 2014Sprawozdanie z zeszłorocznej, szóstej edycji Combat Alert.

Combat AlertOficjalna strona manewrów.

Komentarze

Najnowsze

Trwa ładowanie...
  • Platynowy partner

    Złoty Partner

  • Srebrni partnerzy

  • Partnerzy taktyczni