Trwa ładowanie...

Twoja przeglądarka jest przestarzała. Niektóre funkcjonalności mogą nie działać poprawnie. Zalecamy aktualizajcę lub zmianę przeglądarki na nowszą.

VII MZASG Modlin 2006 "Ostatni Most", 20-22.10.2006

Ten artykuł pochodzi ze starszej wersji portalu i jego wyświetlanie (szczególnie zdjęcia) może odbiegać od aktualnych standardów.

Impreza: VII Międzynarodowy Zlot ASG - Modlin 2006 - "Ostatni Most"
Organizator: Tadeusz (BRT)
Sponsorzy: CAPRI ASG
Miejsce: Twierdza Modlin (ok. 30 km od Warszawy)
Rodzaj imprezy: zlot międzynarodowy
Termin: 20-22.10.2006
Koszt: 150 zł (zniżki)
Liczba maniaków: 180


Po raz kolejny usytuowana 29 km od Warszawy Twierdza Modlin przywitała miłośników airsoftu. Zgodnie z tradycją uczestnicy przyjeżdżali już w piątkowy wieczór i po zaparkowaniu samochodów na dziedzińcu, kierowali się do rejestracji. Rejestracja odbywała się sprawnie i należy przyznać, że była przeprowadzana z odpowiednią dbałością. Każdy uczestnik wypełniał formularz, jego nazwisko było sprawdzane na liście. Otrzymywał zlotowe rekwizyty w postaci: identyfikatora, naszywki oraz przeznaczonej do CQB paczki stroboskopów. Wśród tego największe wrażenie zrobiły identyfikatory mające postać plastikowej karty pokrytej kolorowym nadrukiem, na który naniesiono nick uczestnika, zdjęcie (o ile uczestnik nadesłał przed zlotem), hologramowe zabezpieczenia oraz zdrapki potrzebne przy wydawaniu posiłków i naboi na strzelnicę.


[Powiększ]

W Modlinie pojawiło się 180 osób, co jak na zlot jest średnią liczbą. Istotne jest jednak to, że wśród nich znaleźli się bracia ze wschodu: airsoftowcy z Białorusi, Ukrainy, Litwy i Rosji. Początkowe obawy związane z możliwościami komunikacyjnymi szybko rozwiały się już podczas pierwszego wieczoru, jak również w następnych dniach podczas strzelania, posiłków i wieczornym piwie. Już piątkowego wieczora, po własnoręcznym zorganizowaniu noclegu – rozstawieniu przysługujących wojskowych polowych łóżek, przykryciu ich rozdanymi kocami, czy zabranymi z domu śpiworami – uczestnicy zlotu oddali się integracji, zarówno ze starymi znajomymi, jak i osobami nowymi; zarówno z Polski, jak i ze wschodu. Pierwszy dzień zlotowicza zakończył się więc dla niektórych bardzo późno w nocy...


Poranek zlotowicza rozpoczął się juś o 7-8 rano. Tym, którzy mieli przyjemność być na poprzednich edycjach zadziwił fakt, że tym razem obyło się bez pobudki akustycznej – zrezygnowano z wrzucania petard do pokoi. Mimo tego, jak również mimo pierwszego, piątkowego przełamywania lodów; większość zlotowiczów obudziła się bez przeszkód. Poranny posiłek, to już tradycyjne "modlinowi" kanapeczki i herbata.

Po śniadaniu ruszyliśmy do ataku. Scenariusz rozgrywki stanowił kontynuację konfliktu Gorgonii z Katangą i jak w poprzednich edycjach pamiątkowe zlotowe naszywki – wykonane w 2 rodzajach – pomagały w identyfikacji przeciwnika. Na dowódców obydwu stron wyznaczeni zostali generałowie, którzy kontaktowali się z organizatorem i przekazywali zadania dalszym dowódcom poszczególnych oddziałów. Brzmi iście bajecznie, a jednak nie obyło się bez zamieszania. Po stronie katangijskiej (po której to przyszło nam walczyć, a nawet po części dowodzić) sporym błędem było ustalenie jednego pasma komunikacyjnego dla wszystkich, co czasem oznaczało trudności z "przebiciem się" w celu podania pozycji, zebrania meldunków i przekazania dalszych rozkazów. Dość duża ambicja uczestników, jak i ogromny zapał do boju, nie zawsze też pozwoliły na sprawne kierowanie oddziałami czy utrzymanie ich na pozycjach (obrona punktów strategicznych była elementem scenariusza) w oczekiwaniu na atak wroga. A jednak kilka polskich zaprawionych w boju grup (Białystok, Kraków) poczuła klimat pozornie "nieciekawego" i nużącego siedzenia na pozycjach.

Kiedy do Twierdzy dotarła obiadowa grochówka, zgodnie z założeniami część ludzi pozostała w terenie, a na posiłek kierowano się partiami. Dzięki temu zawsze zostawał w polu ktoś, kto wprawdzie uszczuplonymi siłami, lecz jednak mógł w każdej chwili bronić zajętych punktów strategicznych. Jak zwykle potwierdził się dawno już znany fakt, że nie wszyscy airsoftowicze maja siły (lub najzwyczajniej mają chęci) brać udział w rozgrywce od świtu do zmierzchu. Część "wykruszyła" się już po grochówce (być może zgodnie ze znaną wojskowa zasadą by nie umierać z pełnym brzuchem), część kilka godzin później. Zdecydowanie nie było jak planowano i akcja nie trwała aż do 23 godziny.


Wieczorem nastał czas integracji: przy piwie, innych trunkach i po spożyciu ostatniego tego dnia, przewidzianego przez organizatora, posiłku (danie typowo obiadowe – ziemniaki, kotlety i surówka). Integracja ta miała oczywiście różne oblicza, w zależności od ilości spożytych trunków i wyczerpania spowodowanego ciężkimi walkami za dnia. Tym, którzy byli na zeszłorocznym modlińskim zlocie, zabrakło trochę zorganizowanej przez chłopaków z PET imprezy taneczno-rozrywkowej, oraz doskonale dobranej muzyki wojskowej. Niemniej i tym razem muzyka była, a uczestnicy – wprawdzie bez tańców - jednak bawili się znakomicie.


Drugi dzień zlotu to przede wszystkim czas na sponsorowane przez Capri ASG konkursy, na militarne zakupy i strzelanie z broni ostrej. Zlotowicze byli dowożeni na strzelnicę partiami. Tam w ramach zlotu otrzymywali 5 sztuk amunicji kaliber 9mm i po krótkim zbiorowym przypomnieniu zasad bezpieczeństwa przeprowadzonym przez instruktora, oddawali strzały. Amunicję można było dokupić w dowolnej ilości – w tym amunicję zarówno do Glock-a, pistoletu maszynowego, jak i shotgun-a. Równolegle prowadzono airsoftowe konkursy: zawody snajperskie i strzelania dynamicznego, a także rzut granatem i nożem. W każdej z konkurencji można było wygrać atrakcyjne nagrody. Sponsor imprezy – Capri ASG – dla najlepszych przeznaczył bon o wartości 500 zł na upgrade, broń krótką, a także pojemniki z kulkami Blaster 0,25g. Oprócz strzelania i konkursów uczestnicy zlotu mogli zapoznać się z najnowszym sprzętem zaprezentowanym przez Janys-a (oporządzenie taktyczne i plecaki Janysport), a także dokupić dostępne na stoisku demobilu części umundurowania nowego, bądź używanego.


Podsumowując: Modlin 2006 to impreza udana i godna uwagi. Duży plus za podtrzymanie tradycji ukształtowanej przez poprzednie "Modliny", które zorganizowane były jednak przez znacznie większą grupę osób (jak wiemy rok temu BRT przeżyło rozłam i odejście kilkunastu osób). Plus również za sposób przeprowadzenia rejestracji i oczywiście za dużą ilość pamiątek zlotowych (jak już wspomniano: naszywka, identyfikator, a dla zapaleńców – łuski z oddanych na strzelnicy strzałów). Podczas rozgrywki airsoftowej miłym akcentem było to, iż uczestnicy zabawy byli zbierani jako "trupy" z miejsc walki i dowożeni do obu respawn-ów wojskowym samochodem terenowy. Podobnie w trakcie rozgrywki przewożono części systemu wyrzutni SAM.


Co można imprezie zarzucić zdecydowanie bardziej zależało od uczestników. Po pierwsze zatkanie i demolka toalet już do południa w sobotę, a potem sukcesywnie. Również zniszczenie umywalki i najmniej jednych drzwi od pokoju. Przykre to tym bardziej, że na otwierającym zlot porannym apelu (sobota, po śniadaniu) Tadeusz wyraźnie prosił o kulturę i zaznaczył, że pozostawienie miejsca noclegowego w dobrym stanie wpłynie na organizację zlotu w Twierdzy w przyszłości. Niestety problemy natury językowej uniemożliwiły sprawną kontrolę nad maniakami Airsoftu ze wschodu. Owocowało to niejednokrotnym zajmowaniem kluczowych stanowisk przez Polaków i trwania na nich przez długi czas bez możliwości ich zmienienia oddziałami "braci ze wschodu". Sporą przeszkodą dla pełnego wczucia się przez uczestników zlotu w zabawę był brak jasno określonego scenariusza. Niektórzy nie wiedzieli co robią, czemu to robią lub o co chodzi. Ucząc się na błędach organizator powinien w przyszłości zadbać o umieszczenie informacji odnośnie klimatu rozgrywki oraz oprawy scenariusza jeszcze przed zlotem. Kolejna rzecz to piwo, którego podczas zlotu było mnóstwo. Niestety jeszcze przed rozpoczęciem akcji, w dodatku na odprawie, widoczne były osoby nawet nie po jednym, ale po 2-3 piwach. A może jednak udałoby się wreszcie wymusić w jakiś rozsądny sposób respektowanie PASG, nie tylko od nowych, od młodych... lecz również od starych wyjadaczy, czy także od gości ze wschodu?





Modlin to dość kosztowna impreza. Pobyt jednego uczestnika wynosi 150 złotych. Od tego przewidziane są zniżki – między innymi za płeć czy dla weteranów zlotu. Pamiętajmy jednak, że za tę kwotę otrzymujemy: 6 posiłków, scenariusz, strzelnicę, "polowy" nocleg, zlotowe pamiątki. Uczestnicy zlotu miewali wiele zastrzeżeń: do cateringu (pełne rozkosznych szczegółów opowieści jak sam organizator kleci przed zlotem kanapki przejdą już chyba do historii), do scenariusza, do zgrania ludzi podczas rozgrywki. Jednak jak zwykle potwierdziło się znane już starym zlotowym wygom powiedzenie, że powodzenie zlotu zależy nie tylko od organizatora, lecz także od samych uczestników. A pod tym względem – co by nie mówić – naprawdę było znakomicie. Po raz kolejny utwierdziliśmy się w przekonaniu, że zlot airsoftowy stanowi możliwość spotkania dobrych znajomych z całej Polski, z którymi nie mamy możliwości posiedzieć, postrzelać i pośmiać się na co dzień.


Zdjęcia autorstwa Ire:http://bravo-company.home.pl/gallery/th...p?album=22

Komentarze

Najnowsze

Trwa ładowanie...
  • Platynowy partner

    Złoty Partner

  • Srebrni partnerzy

  • Partnerzy taktyczni