Powiadają, że żołnierz nie powinien skakać. Znaczy po ziemi, bo z samolotu to zupełnie inna sprawa. Pokaźna ilość sprzętu noszona na grzbiecie rzekomo sprawia, że uprawiana w “pionie” aktywność fizyczna ma szkodliwy wpływ na stawy, ze szczególnym uwzględnieniem kolan. Dlatego też wiadomość, że plate carrier TacTec od 5.11 był niegdyś oficjalną kamizelką zawodów sportowych CrossFit Games, poważnie mnie zaskoczyła. Wróciłem więc na stronę producenta by sprawdzić czy mi się (lub im) produkty i literki nie pomieszały. Ale nie - żołnierze i sportowcy pospołu w tych samych taktycznych kamizelkach. Intrygujące, postanowiłem więc sprawę prześwietlić dokładniej.
Prawdziwy “taktyk”
Czekając na TacTec nie wiedziałem czego się spodziewać. Niby miała być kamizelka pod balistykę, ale w jej kontekście zdecydowanie zbyt często pojawiały się słowa: Sport, Trening i Crossfit. Spodziewałem się przynajmniej “trzech pasków”, albo czegoś w tym stylu, a tu nic, normalna kamizelka typu plate carrier, czyli do przenoszenia wkładów kuloodpornych.
TacTec od 5.11 to, w gruncie rzeczy, klasyczna konstrukcja. Ot dwa względnie proste pokrowce na płyty kuloodporne standardu SAPI, wykonane z czterech arkuszy tkaniny nylonowej 500D. Reszta to, de facto, przyszyte dodatki. Nie jest to może technologia kosmiczna, ale do sprawdzonego w boju konceptu nie sposób się czepiać. To nie konkurs piękności. Ma działać. Tu sporo zależy od tego, czy projektanci nie poknocili czegoś na etapie planowania.
Worek na płytę
Wewnątrz przedziałów przewidzianych na wkłady wszyto system mocujący. Składający się nań zestaw taśm z rzepami umożliwia stabilne zamocowanie niemal dowolnej płyty balistycznej. Producent zaprojektował go na potrzeby średnich i dużych wkładów SAPI ale są i tacy, którym udało się przypiąć okrągłe odważniki zdjęte ze sztangi. Układ zdaje się działać wydajnie i bez zarzutów. W trakcie testów kamizelka gościła zarówno zwykłe płyty SAPI jak i Shooters Cut Single Curve. W obu przypadkach wkłady osiadły bardzo stabilnie, jakby były integralną częścią plate carriera.
Jedyne czego można się czepić, jeśli już koniecznie musimy, to proces instalacji wkładu. Rzepy wchodzą sobie w drogę, czepiają się bez pytania czego popadnie, a miejsca w samym przedziale jest mało. Z tych też powodów cała czynność trwa dłuższą chwilę. Nie ma to jednak większego znaczenia, bo wkłady wymienia się względnie rzadko.
Mocowanie
Plate carrier to nie tylko płyty. Trzeba jeszcze mieć gdzie przyczepić niezbędne ładownice, apteczki, stazy etc. System mocujący MOLLE pokrywa całą przednią i tylną powierzchnię, więc miejsca nam raczej nie braknie. Na pierwszy rzut oka wydawać by się mogło, że kamizelka niczym się nie różni od tego co oferują inne konstrukcje, ale tak nie jest. Po pierwsze znajdziemy tu osiem kolumn mocujących a nie, jak to coraz częściej bywa, sześć. Niby trend jest inny, ale nikt nas nie zmusza do wykorzystania tych dwóch dodatkowych. TacTec daje możliwość wyboru i większą elastyczność w konfigurowaniu zestawu. Plate carrier od 5.11 jest wprawdzie nieco szerszy niż konkurencyjne konstrukcje, ale nie tyle by to miało przeszkadzać.
Warto się bliżej przyjrzeć rozkładowi komórek MOLLE w pionie. Górne siedem rzędów wycięto w poszyciu laserem, jak to jest modne, rozsądne i pożądane. To szczególnie ciekawe z uwagi na fakt, że TacTec jest już na rynku dobre kilka lat. Gdy powstawał, laserowe wycinanki były jeszcze w powijakach. Co więcej cały ten fragment jest jednocześnie jednym, wielkim panelem rzepą-pętelki. Wyjątek stanowi droższy, jak na ironię, wariant w kamuflażu Multicam. Tu tylko pierwsze trzy rzędy są obszyte rzepem w kolorze piaskowym, by nie zaburzać wzoru maskującego.
Przyznaję że wygląda osobliwie, ale “od przybytku głowa nie boli”. Na takim panelu mogę przyczepić dodatkowe ładownice po lewej, a i tak zostanie mi przestrzeń po prawej na oznaczenia. W innych kamizelkach nader często jest tak, że jak coś przyczepisz, to na naszywkę z nazwiskiem miejsca już nie ma.
We wszystkich odmianach pod panelem ukryta jest wielka płaska kieszeń. Wlot umieszczono w górnej krawędzi i zabezpieczono rzepem. W sam raz na mapę lub dokumenty.
Ostatnie trzy rzędy, położone w dolnej części kamizelki, to typowa szyta konstrukcja z poliamidowej taśmy. Czemu nie laser? Tak niewielki fragment byłby tylko trochę lżejszy a wokół “wycinanek” wciąż krąży wiele kontrowersji. W miejscu gdzie przenoszone jest najwięcej obciążeń 5.11 postawił na sprawdzone i bardzo wytrzymałe, tradycyjne rozwiązanie.
Polemika w środowisku trwa, a tymczasem TacTec robi robotę i wraca z misji z kompletem ładownic. Moim zdaniem 5.11 podjęło dobrą decyzję, nie dając się nadmiernie ponieść rządzącym trendom. Jak dywagacje ustaną, zawsze można ulepszyć projekt o laserowo wycinany dół.
Całą dolną część można unieść do góry. Pod spodem tradycyjnie kryją się dwa wielkie panele rzepa, umożliwiające przypięcie pasa obwodowego.
Oddychać pełną piersią
Czary zaczynają się gdy dochodzimy do pasa, czyli tzw. cumberbanda. Składa się on z dwóch, symetrycznych kawałków, obejmujących odpowiednio prawą i lewą stronę ciała użytkownika. O całej reszcie jego budowy można powiedzieć wiele, ale nie to że jest typowa.
Trzy poziome rzędy taśmy poliamidowej szerokości 25 mm połączono zszywając pionowymi wąskimi paskami. W ten sposób powstała konstrukcja przypominająca drabinę lub siatkę. Pozwala to na całej jego długości mocować kieszenie MOLLE w pionie lub poziomie. Bardzo fajne. Możemy tu dopiąć dodatkowe ładownice, apteczkę lub radio. W ofercie producenta są też specjalne kieszenie na boczne płyty ochronne. Początek pasa chojnie obszyto rzepem. Umożliwia to zapięcie pasa z przodu, pod “szytym” panelem nośnym. Dodatkowo pełni on funkcję precyzyjnej regulacji długości pozwalając dopasować obwód do budowy ciała i ilości noszonych warstw odzieży.
Magia zaczyna się tuż za “rzepowym zapięciem”. Na obu kawałkach pasa, umieszczono specjalne odcinki gdzie między warstwami taśmy zaszyto ściągacze. Dzięki temu TacTec nosi się jak mało którą kamizelkę. Można ją dopasować ściśle do ciała, a mimo to zaczerpnąć tchu pełną piersią. Kucanie też jest mniej uciążliwe, a kamizelka nie próbuje wepchnąć wnętrzności do nerek nosiciela. Ruchy skrętne tułowia, przechyły na boki, skłony, to aktywności przy których TacTec błyszczy.
Szelki
Szelki TacTec wywodzą się ponoć w prostej linii ze sprawdzonych i lubianych systemów nośnych stosowanych w plecakach 5.11. Charakterystyczny, U-kształtny profil, przyszyto na stałe do części plecowej. Z częścią przednią szelki połączono za pomocą specjalnie pogrubionych pętli z wielowarstwowej taśmy o szerokości 25 mm. Przewleczono je przez zaszyte na stałe szlufki umieszczone od wewnętrznej strony kamizelki, w okolicy obojczyka. Tak uzyskany układ zręcznie omija szyję użytkownika, zachowując jednocześnie przyzwoitą ruchliwość z przodu. Gdyby zaszyć elementy na stałe ucierpiałaby na tym swoboda ruchu w odcinku barkowym. Proste, trwałe i łatwe do naprawienia w razie potrzeby. Godne pochwały.
Szelki składają się de facto z czterech odcinków połączonych na ramionach systemem szybkiego wypięcia. Zewnętrzną powierzchnię zasłonięto podłużnymi zakładkami zamykanymi na rzepy. W ten sposób powstają łatwo dostępne tunele chroniące przewody i rurki od systemów przenoszonych z tyłu.
Rozwiązania awaryjne
Kamizelkę TacTec wyposażono w zintegrowany system szybkiego wypięcia. Jest on nieodzowny, gdyż pełni dodatkowo rolę regulacji długości szelek i pasa biodrowego. Mechanizm oparto na zastosowaniu dwóch odcinków sztywnej linki. Mo ona średnicę 3,5 mm i jest wykonana z twardego polimeru w którym zatopiono stalowy rdzeń. Oba kawałki biegną z okolic obojczyka wzdłuż szelek. Tu są przewleczone przez zazębiające się szlufki naszyte przemiennie na elementach systemu nośnego. Następnie przebiegają w specjalnych kanałach skrytych w poszyciu części plecowej i wychodzą pod klapą tylną. Tu, analogicznie jak ma to miejsce na szelkach, zaplatają specjalne szlufki z “drabinką” cumberbanda. Nadmiar jest chowany w specjalnie przewidzianej do tego celu, przestrzeni ukrytej w rzepie zamykającym tylną klapę. Takie rozwiązanie jest proste i niezawodne, a jednocześnie pozwala na regulowanie długości szelek i obwodu pasa poprzez selektywne zaplatanie szlufek.
Z przodu oba odcinki linki zakończono dwuczęściowym uchwytem z taśmy. Wyposażono go w rzep dzięki czemu możemy przypiąć go do poszycia kamizelki. Na części płytowej korespondują z nim dwa kawałki rzepa, po zewnętrznej i wewnętrznej stronie. Pozwala to wybrać czy chwyt ma być łatwo dostępny dla medyka, czy też nieco ukryty przed zakusami dowcipnych kolegów z drużyny. Jak wspomniałem, chwyt jest dwuczęściowy- można go rozpiąć i obsługiwać tylko prawą lub lewą stronę systemu. Takie rozwiązanie umożliwia selektywny dostęp do rannego. Zachowanie częściowej integralności kamizelki może okazać się zaletą. Trudniej pogubić elementy w transporcie a ranny zachowuje część ochrony jaką zapewniają wkłady.
W obu przypadkach mechanizm funkcjonuje na tej samej zasadzie: ciągniemy uchwyt oddalając go maksymalnie od pozycji startowej, a linka wysuwa się, rozplatając kolejne szlufki. W tym momencie kamizelka powinna pod własnym ciężarem, lub z lekką pomocą, rozpaść się na dwie części. Ponowne zaplecenie układu jest niestety dość czasochłonne. Jeżeli trochę potrenujemy, możemy złożyć TacTec w czasie poniżej 4 minut.
Uchwyt nie-transportowy
Ostatnim elementem konstrukcji TacTec, który zasługuje na wyróżnienie jest chwyt ratunkowy. Przewidziano go specjalnie do ewakuacji rannego i, inaczej niż jest to u konkurencji, nie nadaje się do przenoszenia kamizelki. Dlaczego? Ponieważ jest wysuwany.
Gdy chwycimy za uchwyt i pociągniemy, spod warstw poszycia wyjedzie też 40 cm taśmy. Pozwala to na wleczenie rannego za sobą bez ryzyka potykania się o jego ciało. Co więcej, ratownik może zachować niemal wyprostowaną pozycję, co znacząco ułatwia czynność. Prościej jest też ocenić trasę, kontrolować co się dzieje wokół i prowadzić ogień. Chwyt wszyto bardzo solidnie, czego dowodzą testy producenta i samych użytkowników. Pierwszą połowę taśmy usztywniono, co ułatwia wsunięcie układu do pierwotnej pozycji. Niektórzy twierdzą, że to wciąż nie należy do łatwych. Są też tacy jak ja, którym nie sprawia to najmniejszego problemu.
Jogging w kamizelce
Po dogłębnej analizie samej kamizelki i ciekawostek z nią związanych udało mi się rozszyfrować, o co chodzi z tym całym Sportem i Fitnessem. Okazuje się, że w Crossficie jest trening o nazwie “MURPH”, nazwany tak na cześć poległego w Afganistanie porucznika Michaela P. Murphy. Składa się nań bieg wstępny na dystansie jednej mili (1,6 km), 100 podciągnięć na drążku, 200 pompek, 300 przysiadów i kolejny bieg na ten sam dystans. To wszystko pod obciążeniem kamizelką o masie 9 kilogramów. Teraz najciekawsze: trening jest znany i lubiany w środowisku sportowym dostatecznie długo, by pojawiły się cywilne, specjalne warianty kamizelek. Okazało się jednak, że plate carrier TacTec od 5.11 sprawdza się w tej roli lepiej! Kupują go więc zapaleni miłośnicy crossfitu, mimo że nie potrzebują systemu MOLLE. Kamizelkę doceniono podczas CrossFit Games w 2015. W czasie tych zawodów TacTec był oficjalnym elementem wyposażenia każdego startującego w konkurencji MURPH. Co nie mniej ciekawe, system ucieczkowy również tu znalazł zastosowanie. Wielu uczestników po wycieńczającym przebiegu nie miała siły zdjąć kamizelki normalnym sposobem.
Kari Pearce i Josh Bridges - zwycięzcy The CrossFit Games Individual Murph w 2016 roku (zdj. 5.11 Tactical)
Słowem podsumowania
Przyznaję że TacTec nie zrobiła na mnie piorunującego pierwszego wrażenia. Jeszcze przed przymiarką postanowiłem sprawdzić co w trawie piszczy, rozeznać się w parametrach i czym producent chce się pochwalić. W szczerą konsternację wprawiła mnie ilość ludzi wypowiadających się o kamizelce jak o markowym sprzęcie sportowym. Na jedną recenzję “taktyczną” przypadają trzy typu crossfit. Zrozumiałem o co chodzi po tygodniu w kamizelce. TacTec jest zaskakująco wygodny. Ruchomy gdzie to tylko zasadne, miękki i całkiem przewiewny. Aż się chce trenować w czymś takim. Miałem na grzbiecie nie jedną kamizelkę, od chińskiej taniochy, przez wojskowe standardy, aż po najnowsze warianty i prototypy. TacTec robi robotę, jest super wygodny, a do wykonania nie mogę się przyczepić.
Znalazłyby się detale, które bym zmienił projektując następcę tej kamizelki. Jestem jednak bardziej niż pewien, że byłyby to jedynie detale, a nie zupełnie nowa kamizelka. Czego brakuje? Mile widziałbym system szybkiego łączenia kamizelki - przydatny, gdy rannego po opatrzeniu trzeba dostarczyć do bezpiecznej strefy. Mogłaby też być lżejsza i tańsza, ale to można powiedzieć o każdej kamizelce.
Co więcej powiedzieć? To naprawdę przyjemny sprzęt, który projektowano z głową. Szczerze mnie zadziwia i “pozytywnie frustruje” jak prostymi zabiegami 5.11 skutecznie rozwiązuje napotkane problemy. Czasem trochę szkoda, że Tactec nie jest super modny. Byłby komplet.
Artykuł powstał dzięki 5.11 Tactical