Serdecznie zapraszam do przeczytania wywiadu przeprowadzonego z Sebastianem, członkiem ekipy ASG „Projekt norweski”, która to, jak sama nazwa częściowo wskazuje, zajmuje się odtwarzaniem norweskich sił zbrojnych.
WMASG: Witam, Sebastian masz jakiś nick/ksywkę?
Sebastian: Tak – Marine. Kompletnie nie łączy się to z tematem Norwegów, ale taką przyjąłem dekadę temu i tak zostało.
WMASG: Skąd jesteście?
Sebastian: Grupa ma charakter ogólnopolski. Mimo, że większość z nas wywodzi się z rejonów nadmorskich (linia Koszalin – Trójmiasto), to każdy prywatnie poszedł w swoją stronę. Nie jest to jednak dla nas barierą, aby spotykać się co jakiś czas i realizować się w naszej pasji.
WMASG: Ile lat bawicie się w ASG?
Sebastian: Część 8 lat, reszta 11 i 12 lat.
WMASG: Skąd pomysł na rekonstrukcję norweskiej formacji, jaka to konkretnie formacja?
Sebastian: Wszystko zaczęło się w 2009 roku, kiedy udało mi się dostać pierwszy mundur w norweskim kamuflażu. Było to tak intrygujące, że z resztą grupy, w której wtedy byłem, postanowiliśmy wejść w temat głębiej. Zaczęło się od przeglądania zdjęć, filmików, czytania artykułów przy użyciu internetowego translatora. W krótkim czasie, każdy z nas zaopatrzył się w mundur składający się z kurtki typu smock i spodni. Combat shirty zrobiliśmy sobie sami na bazie brytyjskiej, coolmax'owej koszulki i materiału NyCo w Nkamo.
Początkowo nie chcieliśmy robić stylizacji – bazowaliśmy na różnorodnym sprzęcie, którego wtedy używaliśmy do airsoftu. Tylko mundury się zmieniły. Duże zainteresowanie „nowymi plamkami” na imprezach airsoftowych i dostępnością sprzętu norweskiego w Polsce, spowodowało odświeżenie grupy i zmianę nazwy na "Projekt Norweski".
Grupa kilkukrotnie przechodziła przeformowanie, z powodów osobistych ówczesnych członków, ekipa przez jakiś czas niemal nie istniała. W zeszłym roku dopiero ruszyliśmy znów „z kopyta” ze świeżym składem, tym razem bez kompromisów i ustępstw. Za cel obraliśmy sobie stylizację na piechotę zmechanizowaną armii norweskiej o nazwie "Telemark Battalion". Jest to jedna z najbardziej elitarnych jednostek wojsk lądowych norweskiej armii.
WMASG: Te „nowe plamki” o których wspomniałeś, masz na myśli kamuflaż norweski?
Sebastian: Tak, w skrócie Nkamo. Jest to oficjalnie przyjęta, skrócona nazwa dla kamuflażu leśnego (tł. skogkamo). Często mylony, choć nie mam pojęcia dlaczego, ze szwedzkim kamuflażem – a różnice między nimi są diametralne
i oczywiste na pierwszy rzut oka. Jeśli chodzi o wzory norweskiego kamuflażu, a jest ich kilka, to można przytoczyć tu trochę informacji oficjalnych.
Wzory umundurowania norweskiego mają podobne oznaczenia jak w np. w polskiej armii, między innymi wz.93 lub wz.2010. Odnoszą się do roku, w którym były projektowane, lub wprowadzone do użytku.
W 1975 roku armia norweska otrzymała mundur M/75 – początkowo w jednolitym, zielonym kolorze, w podobnym do amerykańskiego M65 pod względem kroju. W ciągu dekady stworzono drugą generację kurtek w nowym kamuflażu, który był początkiem dla obecnego układu plam. Po 1983 roku zaczęto wycofywać kurtki w jednolitym kolorze na rzecz tych w kamuflażu, spodnie pozostały w kolorze oliwkowym lub khaki (w zależności od producenta i tkaniny). Mundur M/75 w zestawie - kurtka Nkamo i spodnie oliwka/khaki używany jest do dziś przez większość jednostek gwardii narodowej armii norweskiej.
We wczesnych latach 90 rozpoczęto prace nad zmianą kamuflażu, a konkretniej jego kolorystyki. Wprowadzony w 1998 roku wzór M/98 był dostarczany w zestawie bluza i spodnie w wyraźnie jaśniejszej kolorystyce niż M/75. Efekt tych prac niestety przeszedł z deszczu pod rynnę – według użytkowników M/75 był on zbyt ciemny, a M/98 za jasny na warunki skandynawskie. Dopiero w 2004 roku wprowadzono wzór M/04 o kroju BDU (który występował również
w M/98), w tkaninie z ripstop. Dodatkowo udało się osiągnąć pożądaną kolorystykę kamuflażu, która jest standardem w obecnym wzorze M/17.
Mundur pustynny wprowadzono na rok przed M/04 na potrzeby misji w Afganistanie, jednak nie przyjęto oznaczenia M/03. W nazewnictwie był to po prostu mundur pustynny (ørkenkamo) i obecnie charakteryzuje się brunatno-zielonymi plamami na beżowym tle. Przez kilka lat przechodził eksperymenty pod względem ubarwienia, kroju, rodzaju tkaniny, przechodząc z brązowego i kremowego na brunatny i beż.
Przydziałowe umundurowanie występowało w wielu odmianach od kilku producentów. Były to mieszanki NyCo w ripstopie, Twill 100% bawełna lub ultralekki, szybkoschnący materiał na warunki tropikalne nasączony permentyną. Standard dla wojska, przez wiele lat był w kroju bardzo podobnym do BDU (norweski wzór M04), lecz wymiennie używano innych mundurów, w kroju typu RAID lub podobnych wynalazków. Wzorów mundurów i różnych odmian od wszystkich producentów sam naliczyłem 16 na przestrzeni prawie dwóch dekad.
Producentami tych mundurów były najczęściej norweskie firmy krawieckie (flagowe to Gullins, Cato Ringstad), ale sorty były szyte ( i nadal są) na dużą skalę w Polsce przez NFM. Szwedzka firma Taiga, która dostarcza swoje produkty na rynek cywilny również ma duży udział, zaopatrując norweskie jednostki specjalne w zestawy umundurowania.
Jako ciekawostkę można dodać, że od 2015 roku, norweski "ośrodek badawczo-rozwojowy" pracuje nad nowym wzorem maskującym, który miałby przypominać Multicam Tropic w połączeniu z aktualną kolorystyką Nkamo oraz dodatkowymi, czarnymi plamami. Nie wiadomo jednak kiedy i czy w ogóle projekt zostanie przyjęty. Część moich znajomych, którzy widzieli już nowy wzór nie są zbyt zadowoleni z efektu.
WMASG: Możesz coś więcej powiedzieć o umundurowaniu? Chodzi mi o wrażenia z użytkowania.
Sebastian: Kolory munduru norweskiego dobrze pasują do polskich lasów. Nie ma oczywiście idealnego rozwiązania, więc w pewnych miejscach działać nie będzie, jednak jak dotąd nie mieliśmy powodów do narzekania na kolorystykę czy wzór kamuflażu.
Z podstawowymi mundurami przydziałowymi jest tak samo jak w Polsce. Produkowane na dużą skalę. Mają być proste, schludne, bez zbędnych dodatków. Wygodne w noszeniu, odpowiednio wykończone, wytrzymałe na uszkodzenia mechaniczne. Jak dotąd, do mojej kolekcji nie trafiły jeszcze bardzo zużyte lub zniszczone ubrania, a jednak znaczna większość przeszła chrzest poligonowy i bojowy. W przypadku wygody, tu również nie ma żadnych wyjątków – im droższy mundur, tym lepsze rozwiązania pod względem kroju i materiału. Kupując mundur norweski, możemy osiągnąć półkę cenową Arc'teryxa, albo Helikona – wszystko zależy od zasobności portfela lub farta. Nie raz udało mi się dostać rzeczy, które w katalogu są drogie, a w rzeczywistości sprzedawane po kosztach – nawet nowe, z metkami.
WMASG: Co z wyposażeniem i innym sprzętem?
Sebastian: Na tyle, na ile nam możliwości pozwalają, staramy się kompletować i używać wyposażenia używanego przez norweską armię (oczywiście z nastawieniem na odtwarzanie Telemark Battalion), bazując na zdjęciach w sieci. Nieskromnie stwierdzam, że dotarliśmy do odpowiedniego poziomu stylizacji, aby wyglądało to profesjonalnie i zgodnie z norweskim standardem. Każdy z nas ma już przynajmniej dwa nośniki wyposażenia – jednym jest kamizelka zintegrowana M07, która mieści dwie duże płyty SAPI, dwie małe płyty i wkłady kewlarowe. Oprócz tego lekkie kamizelki podobne do FLC, model M10 o nazwie BEAR II MOLLE lub chest rig Heidrun.
Kamizelki, ładownice i część umundurowania produkowane są przez NFM w Polsce. Sprzęt używany przydziałowo przez Norwegów, można kupić bezpośrednio w Norwegii – w zasadzie każdy może to zrobić, składając zamówienie w sklepie. Część rzeczy dostarczanych do armii jest przemyślana: zastosowano w nich niestandardowe rozwiązania (np. ładownice na magazynki zamykane na hak i nap), całkiem nowy kształt „miękkich” kewlarowych wkładów balistycznych (nieco podobny do BALCS) czy też chestrig z zintegrowanym panelem administracyjnym, wewnętrznymi, płaskimi kieszeniami na magazynki i miejscem na płytę z przodu. Duży procent wyposażenia to jednak powielone schematy, które są sprawdzone, działają i nie trzeba ich zmieniać.
Wyposażenie jest wzorowane na zestawie używanym przez norweskiego podoficera, służącego w Telemark Battalion – daje nam on duże wsparcie merytoryczne.
WMASG: Gdzie zaopatrujecie się w sprzęt?
Sebastian: Nie ma zasady. Na przestrzeni kilku lat wstecz dużą liczbę umundurowania i wyposażenia dostaliśmy w Polsce, jako, że firma zaopatrująca armię norweską ma swoją produkcję właśnie w naszym kraju. A jeśli czegoś nie ma u nas, to bierzemy z Norwegii - ze sklepów militarnych lub od kolegów z zaprzyjaźnionych grup. Część rzeczy trafiła do nas również z USA, Hiszpanii czy Francji. Nie jest to łatwe, ani dostępne jak sprzęt niemiecki, brytyjski czy amerykański, ale jak najbardziej jest do zdobycia.
WMASG: Na jakich imprezach można was spotkać?
Sebastian: Póki co nie ma tego wiele. Wciąż wyrabiamy sobie target imprez, na jakie chcielibyśmy jeździć i próbujemy nowości. W tym roku po raz pierwszy zawitaliśmy na Misji Afganistan, co było dla nas ciekawą odmianą o charakterze LARPowym.
W 2018 roku odwiedziliśmy szwedzki „Berget” - tygodniowa wyprawa na północ na długo po zakończeniu, gwarantowała nam szeroki uśmiech przy wspominkach. Zachęcam do zapoznania się z naszą wideo relacją: https://www.youtube.com/watch?v=jXCUf37o79k
Oprócz niedzielnych strzelanek, na których można spotkać poszczególnych członków grupy w Szczecinie, Trójmieście, Warszawie i Olsztynie, nastawiamy się na MILSIMy typu AEGIS, Black Ops, oraz CSAR. Chcielibyśmy, aby Misja Afganistan stała się dla nas flagową imprezą – tam najbardziej możemy odtworzyć działania wojsk norweskich sprzed kilku lat w sposób najbardziej właściwy, czyli w ramach PRT. Poza wyjazdami na przygotowane już eventy, organizujemy dla siebie marsze wysiłkowe z nastawieniem na bytowanie w terenie.
Jesteśmy oczywiście otwarci na wszelkie imprezy, nie tylko airsoftowe, ale i rekonstrukcyjne lub zloty pojazdów wojskowych.
WMASG: Dlaczego na fotkach nie można zobaczyć twarzy członków waszej ekipy?
Sebastian: W social media, na profilach grupowych umieszczamy zdjęcia incognito, z zamazanymi twarzami. Nie chodzi tu o to, by być jak „specjalsi”, bo nikt z nas nim nie jest i nie będzie, ale uważamy, że takie zdjęcia dają nutę niepewności i intrygi. No i część z nas ma swoje powody, aby tożsamość zakryć paroma pikselami. Biorąc pod uwagę armię norweską - spora część żołnierzy Telemark Battalion utrzymuje swój wizerunek ukryty. Można powiedzieć też, że wczuwamy się w temat odtwarzania jednostki.
WMASG (Mendi): Serdecznie dziękuję za udzielenie wywiadu. Pozostaje mi życzyć Wam udanych imprez i dobrej zabawy w kontynuowaniu hobby. Do zobaczenia w celowniku.
Profil Facebook: https://www.facebook.com/projektnorweski/
Strony WWW: https://www.instagram.com/norwegian_project/