Trwa ładowanie

Twoja przeglądarka jest przestarzała. Niektóre funkcjonalności mogą nie działać poprawnie. Zalecamy aktualizajcę lub zmianę przeglądarki na nowszą.

Hardballheaven czyli airsoft w Danii

Ten artykuł pochodzi ze starszej wersji portalu i jego wyświetlanie (szczególnie zdjęcia) może odbiegać od aktualnych standardów.

Dużo już było sprawozdań i opisów airsoftu polskiego, ale na pewno wielu z nas zastanawiało się czasem nad tym, jak airsoft wygląda poza granicami Polski. Czas na kilka słów spoza kraju... Ponieważ w wyniku dziwnych zawirowań losu ostatniemi czasy Dania stała mi się całkiem bliska, dzisiaj będziecie mogli poczytać o jednym ciekawym miejscu, które mogą odwiedzać airsoftowcy duńscy.

 

Jakieś 30-40 km na północ od Kopenhagi, w miejscowości Tulstrup położonej niedaleko Hillerød, znajduje się ciekawy teren airsoftowy. Miejsce to stanowi nieduży kompleks leśny zaadaptowany do potrzeb airsoftowych przez znajdujący się w mieście Humlebaek sklep RODES (www.rodes.dk - strona niestety w języku duńskim). Jak twierdzą airsoftowcy duńscy, i sklep i teren są wyjątkowe. Mimo, że asortyment sklepu jest bardzo rozległy tematycznie – od wędkarstwa, przez modelarstwo po akcesoria średniowieczne i karnawałowe – jest to podobno jeden z lepiej zaopatrzonych sklepów w Danii. I rzeczywiście, ściany obwieszone replikami, gabloty wypełnione sprzętem i gadżetami, a do tego profesjonalny serwis... Również posiadany przez nich teren airsoftowy wygląda niesamowicie.

 

 

Kiedy podjechaliśmy na miejsce moim oczom ukazała się drewniana brama i umieszczony nad nią napis „HARDBALLHEAVEN" (HbH). Tak, to na pewno tu... Zaraz po wejściu, zobaczyłam stoły umieszczone po obu stronach alejki. Są to stanowiska dla airsoftowych graczy. Każdy uczestnik zabawy wybiera stół (o ile oczywiście stół ten nie został już zajęty przez innego gracza) i tu rozkłada swoje rzeczy. Podczas kilkugodzinnej zabawy nasze rzeczy zostają na stołach i po każdej rozgrywce możemy tu wrócić aby doładować magazynki, napić się, posilić... Stoły są długie, więc najczęściej przy jednym zmieści się kilkuosobowa grupa. Chyba że są to obwieszeni szpejem lansiarze – wtedy może być ciężej.

 

 

Nasza grupa rozłożyła rzeczy na jednym ze stołów Na szczęście byliśmy tylko w 3 osoby, więc nie było problemów z miejscem na sprzęt mniej lub bardziej lansiarski. Nawet nie zdążyliśmy wszystkiego rozpakować, zapiąć, załadować gdy usłyszeliśmy charakterystyczny dźwięk dzwonka przypominającego dzwonek pokładowy statku. Zaraz potem dotarł do nas głos jednego z właścicieli terenu oznajmiającego – rzecz jasna w języku duńskim – że za raz zacznie się pierwsza rozgrywka i osoby nieznające terenu mogą zostać po nim teraz oprowadzone. Nie skorzystałam – postanowiłam iść na żywioł J może i dobrze, bo nie wiem czy zdążyłabym się przygotować do strzelania. Zaraz potem ogłoszono, że czas zacząć pierwszą rozgrywkę.

 

 

Miejsce rozgrywki jest starannie oddzielone od reszty terenu. Tuż przed wejściem wszyscy zbierają się w jednym miejscu i za każdym razem organizator powtarza zasady gry. Po raz kolejny i do zmęczenia. W ciągu dnia można usłyszeć je wielokrotnie, ponieważ najdłuższa rozgrywka trwa 30 minut, a między nimi przewidziane jest zaledwie 5 minut przy stolikach, przeznaczone na szybki łyk Coli (tudzież duńskiego faworyta FAXE KONDI) i doładowanie. Jeśli to za mało czasu – możesz z jednej strzelanki zrezygnować, ale nikt nie będzie na Ciebie czekał, zajmował się Twoim zepsutym AEGiem, a tłumy nie będą podziwiały nowego elementu Twojej kamizelki.


Po wysłuchaniu zasad – po raz dziesiąty, czy może po raz pierwszy ale zawsze w „bulgocząco-warczącym" języku duńskim (znajomi wiedzą co sądzę o ich „przepięknym języku" więc nie obawiam się tego tu pisać, z drugiej jednak strony jestem im wdzięczna za przetłumaczenie na angielski „co właściciel terenu miał na myśli" podczas odprawy przed misją) – wchodzimy na teren... i... przyznam, jestem oszołomiona. Teren rozgrywki może nie jest duży, ale za to roi się od przeróżnych konstrukcji, elementów, przeszkód. Mamy tu i altany i ziemianki i domki. Dalej okopy, sterty siana, drewniane bale i barykady. Wszystko w dużej ilości i małej odległości od siebie. Momentami zastanawiałam się nawet czy nie jest tego aż za dużo.

 

 

Ciekawą częścią jest tak zwany „labirynt". Jest to część, w której drzewa zostały połączone i obwiązane płachtami tworząc wysokie osłony, a zgrupowane po kilka naprawdę sprawiają wrażenie ścian labiryntu. I wierzcie mi, będąc w środku można na chwilę stracić orientację. Co więcej, drzewa owinięte płachtą są dość nieprzewidywalne, - czasem owinięte są tylko 3 drzewa, czasem więcej – wobec czego nie zawsze jesteśmy w stanie przewidzieć pod jakim kątem przyległa druga ścianka i jak bardzo będziemy widoczni kiedy się wychylimy by zobaczyć co jest 'za rogiem'.

 

 

Wreszcie ostatni istotny element terenu – tak zwana twierdza. Jest to budowla z zewnątrz może trochę niepozorna. Tworzy ją wysoki drewniany sześcian z kilkoma dziurami wejściowymi (bo przecież nie drzwiami), czy oknami i opatrzony napisem „piekło" – tym razem po angielsku „HELL". Jednak po obejrzeniu budynku z bliska zdajemy sobie sprawę, że jego konstrukcja jest rewelacyjna. Stanowi 2-poziomową kondygnację z przejściami, schodkami, zaułkami. Wszystko to sprawia, że twierdza jest ciężka nie tylko podczas ataku ale i również obrony. Nigdy nie wiesz, czy któryś z przeciwników nie zna lepiej jej rozkładu i czy nie uda mu się zajść Ciebie od tyłu...

 

 

Jak już wspomniałam teren jest bardzo różnorodny, a przeszkód i konstrukcji dużo. Wszystko to sprawia, że gra jest dość dynamiczna. Oczywiście jest kilka miejsc do tak zwanego „skampienia" jednak większość osób porusza się dość szybko, obstawia miejsca i stara się brnąć do przodu. Rozgrywki w HbH są krótkie, często ograniczone czasowo, dość różnorodne. Najczęściej zadania są mało skomplikowane, a uczestnicy rozstawiani po przeciwległych stronach terenu mają wyeliminować wroga. Czasami wprowadzane jest urozmaicenie w postaci respawna. Rozgrywkę nadzoruje właściciel terenu reprezentowany przez chłopaków związanych ze sklepem RODES. Kilku z nich chodzi po terenie w znanych nam dobrze kamizelkach odblaskowych i upomina nieuczciwych graczy. Rozgrywkę zaś kończy gwizdek. Ciekawe jest to, że teren rozgrywki otoczony jest drewnianym ogrodzeniem, jednak jego część zrobiona jest z przezroczystego tworzywa, dzięki czemu osoby, nie biorące udziału w zabawie, mogą obejrzeć jak przebiega gra.

 

 

Na całym terenie, poza rzecz jasna terenem gry, używanie broni jest zabronione. Zapomnijcie o przestrzeliwaniu broni gdzieś z boku... do tego przeznaczone jest specjalne miejsce, nieduże, ale spokojnie mieszczące kilku graczy. Jest to kawałek ogrodzonej przestrzeni – coś na wzór toru strzeleckiego z ustawionymi na końcu kilkoma celami, w tym manekinem kobiety ;) Poza terenem rozgrywki należy również wyjąć z repliki magazynek. Specjalna bramka określa miejsce, gdzie w ostateczności trzeba to zrobić. W kilku miejscach umieszczono również słowa: „MASKE PÅBUDT", określające w którym miejscu przebywanie bez maski jest zabronione. I inne równie pouczające napisy. Trzeba przyznać, że rygor jest duży i ludzie się zasad trzymają. Oczywiście ja, nieprzyzwyczajona, wielokrotnie o tych wymogach zapominałam – paradowałam z włożonym magazynkiem a i po usłyszeniu gwizdka kończącego rozgrywkę, miałam ochotę jeszcze w strefie wojny pozbyć się maski. Ale na szczęście obyło się bez nieporozumień i większych problemów.

 

 

W HbH istnieje również osobna cześć do tego, co nazywają „speedball"-em, a wiec szybkich, kilkuosobowych potyczek na broń krótką. I tutaj również w bardzo ciekawy sposób urozmaicono teren. Całość obszaru zawierająca raptem kilka drzewek, wypełniona została różnorodnymi przeszkodami: drewniane barykady, stosy beczek, .... podwyższenia. Wszystko niezbyt wysokie, ale dające wystarczająca osłonę. Miałam okazję spróbować się z duńskim znajomym i... tu z wielka przykrością muszę przyznać, ze dostałam nieźle w tyłek. Może to kwestia humorów pożyczonej repliki, może gorszy dzień, ale muszę przyznać, że Jens to dobry przeciwnik – szybki, czasem przewidywalny, ale za to bardzo skuteczny. Niestety urodzony pod szczęśliwa gwiazdą, bo nawet kiedy czekałam aż podbiegnie i wychyliłam się by oddać śmiertelny strzał.... mój gun odmówił mi współpracy. A może nie chciał wystąpić przeciw komuś, kto go złożył? ;P Cóż, jak to się mówi: złej baletnicy przeszkadza... niedziałający gaziak :D Wynik miażdżący 5:0 potem dużo kpin do zniesienia, ale wszystko to chyba da mi do myślenia i przy najbliższej okazji więcej potrenuję...

 

 

 

Wracając jeszcze do opisu HbH trzeba powiedzieć rzecz może oczywistą, ale istotną – że zabawa na terenie jest odpłatna. Jeżeli się nie mylę koszt wejścia na teren plasuje się w granicach 100-200 duńskich koron, co jest odpowiednikiem 50-100 zł. Już słyszę westchnięcia niektórych z Was, choć myślę, że dla Duńczyka nie jest to bardzo duży wydatek, a już na pewno przystosowany jest do duńskich zarobków. W dodatku płacąc mamy gwarancję, że nikt nas z tego terenu nie wyprosi tylko dlatego że wyglądamy ‚nietypowo' (jak dla kogo – prawda?) i biegamy po lesie z plastikowymi karabinami. Nie będzie też przerywania rozgrywki, bo nagle w lesie pojawi się cywil... Teren HbH można również wynająć w całości na imprezę, a podczas strzelania nie ma problemu z zakupem dodatkowej amunicji, czy gazu. Wiem doskonale, że takich dodatkowych zakupów wielu polskim airsoftowcom brakuje na naszych niedzielnych strzelankach. Ale nie na tym koniec - w ofercie sklepiku HbH są również chipsy, batoniki, napoje - a więc 'posiłek' dostępny jest nie tylko dla replik lecz również dla strzelających z nich graczy.

 

 

 

Cóż jeszcze można powiedzieć o Hadrdballheaven i duńskiej wersji airsoftu? Może tyle, ze jest tu wiele reguł, z którymi w Polsce się nie spotkamy. Podejście też jest trochę inne. Ale o tym napiszę później... kiedy postrzelam się więcej i będę mogła więcej o airsofcie duńskim powiedzieć. Tymczasem wszystkim, którzy mieliby okazje w Danii zawitać, serdecznie Hardballheaven polecam. Ja się bawiłam świetnie!

Komentarze

NAJNOWSZE

Trwa ładowanie...
  • Platynowy partner

    Złoty Partner

  • Srebrni partnerzy

  • Partnerzy taktyczni