Trwa ładowanie

Twoja przeglądarka jest przestarzała. Niektóre funkcjonalności mogą nie działać poprawnie. Zalecamy aktualizajcę lub zmianę przeglądarki na nowszą.

Boys, boys, boys...
Boys, boys, boys...

Boys, boys, boys...

Boys, boys, boys...
Boys, boys, boys...
Ten artykuł pochodzi ze starszej wersji portalu i jego wyświetlanie (szczególnie zdjęcia) może odbiegać od aktualnych standardów.

Pół roku temu, z okazji 8-go marca zrobiliśmy wywiad z kilkoma kobietami polskiego airsoftu. Zostało to miło przyjęte, dlatego w erze równouprawnienia postanowiłam kontynuować temat, ale w wydaniu męskim. Tym razem, z okazji dnia 40-rozbójników, na proste, ale i lekko podchwytliwe pytania odpowiedzieli panowie.


Wybór osób do wywiadu był szalenie trudny. Trudny, ponieważ scena polskiego airsoftu liczy sobie kilkadziesiąt tysięcy chłopa. Znam osobiście najmniej kilkudziesięciu rewelacyjnych mężczyzn/chłopaków, których odpowiedzi byłyby nie tylko ciekawe, ale też dużo by wniosły do wywiadu. W dodatku, bez względu na wybór zawsze można się liczyć z możliwością usłyszenia donośnych głosów o stronniczości i wybieraniu do wywiadu swoich kolegów. Aby odpowiedzialność związaną z wyborem nie spadła na ‘wątłe i delikatne’ ;) ramiona jednej tylko niewiasty, w głosowaniu wzięły udział dziewczyny zgrupowane na forum Royal Marines. Jest to chyba jedyne forum jakie znam, na którym znajduje się osobny, zamknięty dział dla kobiet. Panowie nie mogli podsłuchiwać – a Ci, z administracji na szczęście, aż do dzisiaj siedzieli cicho.


W rezultacie babskiej narady (coby nie rzec: narady wiedźm) oraz podszeptów mojej rzekomej kobiecej intuicji, w wywiadzie wzięli udział: znany z Wmasgu GURU newsów – Promant, Naczelny naszego portalu – Regdorn, ceniony na forum Royal Marines znawca brytyjskiego oporządzenia – Duncan (który w głosach Pań tylko o włos wygrał z SiDim), zwany pieszczotliwie ‘admirałem żenady’ moderator podforum łódzkiego – Manfred, a także nasza polska gwiazda filmowego konkursu RedWolfa – Wombat. Każdy z nich odpowiedział na szereg pytań, które oczywiście po części dotyczyły naszego hobby i osobistych preferencji dotyczących broni, ale również relacji mężczyzn z kobietami na polu rozgrywek airsoftowych. Przyznam, że niektóre z odpowiedzi wprawiły mnie w zakłopotanie, jednak obiecałam rozmówcom nie zmieniać wypowiedzi, dlatego zostały zacytowane w całości.

 

Dzień 40 rozbójników jest o was Panowie, ale to kobiety chciałyby się czegoś więcej dowiedzieć. Ponieważ od wieków babskim zadaniem było dbać o relacje międzyludzkie – stąd takie właśnie pytania...


1. Co cię zainteresowało w ASG


Duncan: Fakt, że to replika, a nie atrapa.


Manfred: Żeby odpowiedzieć muszę dać najpierw "tło historyczne": na studiach grałem w grę p.t. Counter-Strike. W największym skrócie jest to strzelanka sieciowa, w której gracz wciela się w członka sił terrorystów bądź oddziałów antyterrorystycznych. Kiedyś szukałem jakiś informacji o AK (podstawowa broń dla terrorystów). I jedną ze stron www znalezionych w wyszukiwarce był WMASG i artykuł "Co to jest airsoft". Kiedy z ciekawości go przeczytałem i kiedy okazało się, że najpopularniejsze repliki to dokładnie to samo, czym strzelałem na co dzień w CSie - nie było już dla mnie ratunku.


Promant: Zawsze interesowałem się historia i militariami. Zwłaszcza historią wojen i rozwoju broni. Zainteresowałem się replikami kolekcjonersko. Jeszcze przed erą AEGów miałem kolekcje długich i krótkich sprężyn i pistoletów gazowych. Prawie 60 sztuk. Później zainteresowałem się grami, kiedy dotarło do mnie, że coś takiego jest organizowane.


Regdorn: W zasadzie, to nic, bo o tym, że coś takiego istnieje, dowiedziałem się od znajomego ze studiów. Generalnie szukałem czegoś nowego i mniej "wirtualnego" niż gry komputerowe czy RPG. Szukałem znajomych chętnych do zabawy w paintball, później do... walki na topory ;), ale bezskutecznie. Chemik opowiedział mi o tym jak strzela ze swoimi znajomymi, poszedłem po pierwszą replikę, Walther P99 i wsiąkłem.


Wombat: Przede wszystkim dreszczyk emocji i częste sytuacje, po których zwijam się ze śmiechu. Pomijam swoje zainteresowanie militariami, bo to zawsze było przyćmione przez atmosferę na strzelankach i możliwość spotkania się z licznym gronem znajomych.


2. Jak wyglądały Twoje początki z ASG


Duncan: Szczerze? Nie pamiętam. Zbyt dużo czasu już upłynęło. Na pewno był to proces powolny – po prostu w naszej ekipie paramilitarnej pojawiały się stopniowo repliki ASG, aż w którymś momencie było ich na tyle, że można było zorganizować jakąś rozgrywkę.


Manfred: Chyba tak jak u każdego: pierwsza strzelanka jako obserwator, opad szczęki i niepowstrzymany ślinotok, potem pierwsza własna replika (AK-47 TM), pierwsza strzelanka jako gracz i niedający się zmazać głupawy uśmiech przez następny tydzień.


Promant: W 1988 kupiłem pierwszą długą sprężynę, jeszcze do samodzielnego montażu: M16 Academy. Póżniej M16 UHC i tak poleciało. Najpierw kolekcjonowanie. Jakoś w 1990 pierwsza strzelanka. Potem już różnie: kolekcjonerstwo i strzelanie na przemian, z przerwa na małżeństwo. W 2004 wróciłem do airsoft'u na dobre, a w 2005 "odkryłem" WMASG. Dołączyłem i odtąd strzelam się w tym środowisku na pomorskim.


Regdorn: Strzelaliśmy w cztery osoby, ale sukcesywnie grono wzrastało. Oczywiście w arsenale były głównie sprężyny - krótkie. Długie były luksusem, a gdy już ktoś miał gaziaka, to ho, ho! Najcieplej wspominam właśnie te początki. Gry dużo mniej widowiskowe, ale panowała wówczas zupełnie inna atmosfera niż teraz. Osobiście życzyłbym wszystkim takich właśnie pierwszych kroków z airsoftem. Człowiek tanim kosztem uczy się bezcennych nawyków, uczy się, że nie ilość wystrzelonych kulek, ani nie sprzęt decyduje o skuteczności. No i oczywiście, czy ta zabawa, to rzeczywiście jest dla niego hobby.


Wombat: Po nakręceniu swojego pierwszego filmu ('Po PO: Szkolna masakra' - dostępny na google video), ośmielony przyjęciem z jakim się spotkał, postanowiłem nakręcić film Science Fiction w klimatach Fallouta. Z pieniędzy otrzymanych na osiemnaste urodziny kupiłem między innymi L85A2 od HFC. Służył mi wyłącznie jako rekwizyt, nawet go lekko podniszczyłem. Film okazał się kolosalnym zadaniem i oczywiście go nie skończyłem, za to zostałem ze wszystkimi rekwizytami i odrobiną gotowego materiału. Oczywiście nie wszystko poszło na marne - niebieski ekran wraz z rusztowaniem przydał się przy tworzeniu filmu dla Redwolfa, a replika od HFC okazała się mieć więcej zastosowań. Gdy zauważyłem, że nadaje się do rozgrywek, podzwoniłem po znajomych, złapałem za gogle z Castoramy i zaczęliśmy się umawiać na strzelanki. To było jakieś 4 lata temu.

 

3. ASG to dla Ciebie zabawa, sposób spędzania wolnego czasu, czy coś więcej?


Duncan: Jeden ze sposobów spędzania miło wolnego czasu.


Manfred: Wszystko po kolei. Najpierw to była tylko znakomita zabawa, szczególnie jako odstresowywacz po pracy, i recepta na wolny czas. Ale teraz ASG powoli staje się pasją. Przykład: ostatnio parę razy złapałem się na tym, że nawet w robocie zamiast pracować szkicuję projekty nowego sposobu rozmieszczenia ładownic na kamizelce.


Promant: Trochę jest to sposób spędzania wolnego czasu w miłym towarzystwie, ale także zamiłowanie, nawet pasja. Poza tym daje mi kondycję i odporność - dla mnie ważne przy moim stanie zdrowia.


Regdorn: Przede wszystkim zabawa. Nie uczestniczę w strzelaniach, żeby się "wystrzelać", tylko spędzić fajnie czas z przyjaciółmi, a kto z nami (Krukami) wyjeżdża, wie co mam tu na myśli... Kiedyś w moim podejściu do airsoftu dominowało strzelanie, teraz to tylko element, bynajmniej nie najważniejszy. Kruki i przyjaciele, wspólnie spędzony czas (na polu walki i poza nim), najlepiej na wyjeździe, to jest to co uważam w tym wszystkim za najfajniejsze.


Wombat: ASG to przede wszystkim zabawa i poświęcam jej spory kawałek swojego czasu, ale pod kategorię "coś więcej" zaliczam jedynie kolegów i przyjaciół, których spotkałem na strzelankach i z którymi utrzymuję ciągły kontakt w życiu "pozastrzelankowym"

 

4. Opisz w kilku zdaniach replikę, której używasz (tak, wiem, że można o tym długo... ale krótko i zwięźle ‘po męsku’ poproszę...)


Duncan: Duuuża i wciąż nieźle działa :D


Manfred: Replika to G&P SR-25k URX. W zasadzie nie wiem co tu można napisać, to mniej więcej seria M, a serię M znają chyba wszyscy. SRka to duży, ciężki, solidny kawał metalu, średnio poręczny, kanciasty ale ... przez to właśnie piękny


Promant: Używam na przemian 10 aeg'ów. Lubię kałachy, zwłaszcza AKM short z rłumikiem PBS1 i RPK. Ale moją najlepszą i niezawodną repliką jest C15 ICS na M120 - baaardzo mocno zmodyfikowany pod względem wyglądu.


Regdorn: "Moją bronią" w tym momencie jest zdecydowanie G36 w wersji K. Kiedyś wybrałem G36 dlatego, że było oryginalne (do czasu), teraz się go trzymam ze względu na to, że mi po prostu pasuje. Przymierzam się tym razem do zakupu wersji starowskiej. Choć do czasu zakupu być może, któraś M-ka jeszcze zwróci moją uwagę. Poza tym czysto kolekcjonersko mam AKS 74U Boyi i gaziaka H&K USP Compact.


Wombat: Używam Thompsona od Marui, prawdopodobnie najmniej wygodnej repliki w dziejach. Gram nim z powodu jego znakomitej skuteczności, charakteryzującej produkty Tokyo Marui, klimatu oraz... egzotyki.


5. Wymarzona replika lub oporządzenie – również w kilku zdaniach...

 

Duncan: L85A2 z bagnetem i PLCE. PLCE już mam, Enfield w sferze planów.


Manfred: I tu może zaskoczenie: moja wymarzona broń nie jest żadnym konkretnym modelem. Moja wymarzona broń musi spełniać kilka warunków technicznych: idealne spasowanie - nic ma nie latać, żadnych szczelin, regulowana kolba, lufa wewnętrzna przykręcona na stałe do korpusu broni, może opcja szybkiej zmiany sprężyny czy miejsce na baterię na dużych ogniwach. A czy na zewnątrz to będzie jakiś lowtech czy jakiś Future Warrior - jest mi w zasadzie obojętne.


Promant: Dobry Galil, z mocnymi bebechami.


Regdorn: Oczywiście PTW, ze względu na wyważenie i powtarzalność strzałów. Wykonanie też nie jest bez znaczenia, jestem też w dużej mierze kolekcjonerem, ale przede wszystkim liczy się pragmatyka. Oporządzenia nie mam jakiegoś wymarzonego. Cenię jakość, lubię gdy coś co mam coś sobą reprezentuje, gdy wiem, że mogę na tym polegać, ale nie może to być przerost formy nad treścią.


Wombat: Replika FN FNC od Marui. Na szczęście ICS pracuje nad swoją wersją.


6. Co bardziej się liczy: broń, umiejętności, a może grupa? Uzasadnij.


Duncan: Umiejętność działania w grupie. Najlepiej posiadającej jeszcze jakąś sprawną broń. Nie rozwodząc się zbytnio – najważniejsza jest umiejętność zrobienia czegokolwiek – (np. z igły wideł, orgiami z kartonu czy latawca ze sobotniego wydania „Gazety Wyborczej” ) następnie, jeżeli tą cechę przelejemy na kilka osób, mamy świetną i zorganizowaną zabawę w grupie, a jeżeli jeszcze uzbroimy ich w repliki ASG mamy świetną i zorganizowaną zabawę w grupie z użyciem replik ASG. Co więcej nam trzeba do szczęścia?


Manfred: Zdecydowanie grupa. Nawet najmocniejszy tuning, najlepszy ninja nie da rady zgranej, znającej "się na pamięć" ekipie. Nawet ktoś z super sprzętem i z krokiem kota nie zajdzie dalej niż do pierwszego "tam jest!" spointowanego kilkoma krótkimi seriami.


Promant: Wszystko po trochu. Podstawą jest zgranie w grupie, ale temu służą również właściwe umiejętności jej członków. Wszystko wychodzi zwłaszcza na milsim'ach, gdzie trzeba umieć te umiejętności i zgranie właściwie wykorzystać. Replika musi być, o ile to możliwe, niezawodna.


Regdorn: Dobra broń daje przewagę, ale gdy nie ma umiejętności, to na nic się zdaje. Umiejętności i dobra broń dają siłę, ale w starciu z doświadczoną i zgraną grupą to nadal za mało. Obojętne jakie by nie były proporcje, dobra grupa, to największa siła zapewniająca sukces, potem nie bez znaczenia są umiejętności, a dopiero na samym końcu mega-szpej.


Wombat: Myślę, że zarówno umiejętności jak i praca w grupie przynoszą najlepsze rezultaty na strzelankach. To temat rzeka i myślę, że wszyscy z choćby niewielkim bagażem doświadczeń mają w tej sprawie wypracowane zdanie. Uważam też, że z wymienionych przez Ciebie czynników, broń jest najmniej ważnym w 99% sytuacji. Wprawnemu graczowi będzie się dobrze grało zarówno z podrasowanym M4, jak i ze stockowym MP7.

 

7. Zwycięstwo – czy jest najważniejsze? Uzasadnij.


Duncan: Ogólnie? Na pewno niezwykle cieszy. W ASG? Kiedyś pewnie tak, obecnie bardziej liczy się dla mnie sama możliwość spędzenia kreatywnie i bardzo mile kawałka wolnego czasu, którego mam bardzo mało.


Manfred: Najważniejsza jest dobra zabawa w gronie sprawdzonych znajomych. Jasne, fajnie jest po wszystkim powiedzieć: "ha, skopaliśmy wam tyłki, cieniasy" ale przecież o ile ważniejszy jest klimat, ludzie, wiedza, że wszystko dzieje się fair play, w dobrej, niezmąconej jakimś chorym parciem na zwycięstwo, atmosferze.


Promant: Dla mnie nie. Na pewno daje satysfakcję. Ale często bardziej jestem zadowolony z przebiegu gry, jej klimatu, wykonania przez ekipę wyznaczonych jej zadań.


Regdorn: W typowym, rozrywkowym airsofcie, nietraktowanym jako trening (czyli mowa o większości imprez), oczywiście powinno się dążyć do zwycięstwa, ale nie kosztem dobrej zabawy i atmosfery. Przez lata uczestniczenia w imprezach i spotkaniach airsoftowych widziałem przypadki "odpałów". Jednostki, które nie potrafią zrozumieć, że to tylko zabawa, powinny być wykluczane, bo pozostawiają niesmak. Rzecz jasna nie należy też przesadzać w drugą stronę - luzu.


Wombat: Z pewnością stanowi istotny element, ale nie sądzę by było najważniejsze. Z reszta, to zależy od środowiska i typu gry. Na końcu rozgrywek w Poznaniu dużo częściej słychać po prostu "koniec!" zamiast "kto wygrał?". Jeśli z jakiegoś powodu czuje się sfrustrowany przegraną, to mobilizuje mnie to do podjęcia większego wysiłku następnym razem. Z reguły jednak zupełnie się nie przejmuję wynikiem i po prostu zaczynam przygotowywać się do następnej rozgrywki.


8. Ustosunkuj się do stwierdzenia: „Mężczyźni w ASG... taaaa... Obłożeni sprzętem jak choinki, a w głowie nadal pusto”


Duncan: Po części to prawda. Niektórzy jednak maja pusto w głowie nawet bez tych 20 kilogramów szpeju na sobie. Oczywiście nie wszyscy. Jest w airsofcie wiele osób, które w żadnym wypadku nie pasują do tego opisu. Pozdrawiam ich wszystkich i dziękuję za trzymanie wysokiego poziomu. Tak trzymać panowie!


Manfred: Oj nie, pustogłów wcale nie musi być obwieszony piętnastoma karabinami i najnowszym oporządzeniem. Ta przypadłość może dotknąć każdego, niezależnie od stopnia posiadania. Znam ludzi chodzących w pełnym umundurowaniu i oporządzeniu n.p. łódzcy Royal Marines , o których również można by powiedzieć: „obwieszony jak choinka”, ale wobec których słowa „w głowie pusto” są ostatnimi słowami, jaki mogą przyjść na myśl.


Promant: Bywają tacy, ale marginalnie. Mało kto nosi na sobie sprzęt, którego nie wykorzystuje - dla samego lansu. Wystarczy samemu raz spróbować. Next time już bardzo starannie planuje się co "na siebie włożyć" a co jest zbędne.


Regdorn: Myślę, że nie jest u nas inaczej niż w innych grupach społecznych. Zawsze jest pewien odsetek bałwanów. Za to choinek ci u nas dostatek, to fakt, ale nie wiązałbym tego z olejem w głowie. Airsoft to hobby o bardzo szerokim zakresie, często bardzo powiązane z "rekonstrukcją" (cudzysłów zamierzony), tak czy inaczej pojmowaną. Wszak łączy nas zamiłowanie do wiernych replik broni - ma być realnie, tak czy nie?


Wombat: Oporządzenie jest klimatyczne, przydatne, cieszy oko i nie uważam, żeby w jakikolwiek sposób wpływało na osobowość, raczej na odwrót. Gracze są tak różni pod względem charakterów i wykonywanych zawodów, że nie ma co generalizować - jeśli ktoś ma 'pusto w głowie' w życiu prywatnym, to pojawienie się na strzelance w pełnym oporządzeniu tego nie zmieni. Tak na marginesie, jak mogę się obiektywnie ustosunkować do tego stwierdzenia, skoro latam po lesie obłożony sprzętem jak choinka?

 

9. Kobieta i żołnierz – czy te dwa słowa się wykluczają?


Duncan: Wręcz przeciwnie. Po za tym powszechnie wiadomo, że kobieta to właśnie najniebezpieczniejszy nabój – bo jak wpadnie w oko, to zrani serce, wypróżni kieszeń i jeszcze bokiem wyjdzie. Tego nawet nabój od kałacha nie potrafi.


Manfred: A dlaczego ? Jeżeli kobieta chce, ma samozaparcie, chęć do walki i "odgrywania" całej tej otoczki, to czemu właściwie nie ;)


Promant: Dlaczego? Są kobiety w armiach. To się nie wyklucza. To raczej mężczyźni mają problem z zaakceptowaniem tego faktu. A raczej faktu śmierci kobiet w walce. W ASG nie ma takich problemów. ;)


Regdorn: Nie wykluczają się, ale myślę, że nie tylko z powodu utartych norm społecznych odsetek pań w wojsku jest taki mały.


Wombat: W Izraelu nie, więc czemu miałyby się wykluczać u nas ;) Jak mi się wydaję, problemem jest wojsko jako środowisko zmaskulinizowane do granic, według wszelkich stereotypów oraz niepisanych zasad (wywodzących się od obydwu płci, z naciskiem na męską). Wojsko nigdy nie było pozbawione wpływów płci pięknej, lecz ich rola zawsze była marginalizowana. Nawet dzisiaj w Polskich Siłach Zbrojnych służy ich mniej niż 1% całości. Nie wiem jednak czy wynika to z małego zainteresowania, czy z trudnego dostępu.

 

10. Co sądzisz o kobietach w ASG


Duncan: Fajnie, że są. Po za tym nic tak nie mobilizuje do walki jak perspektywa head-a od dziewczyny.


Manfred: Patrz punkt dziewiąty: to przecież zabawa jak każda inna, jeżeli ktoś chce to czemu mu zabraniać. Ale jako że to raczej męski sport, podziwiam wszystkie kobiety stawiające przed sobą wyzwanie dorównania „plastikowym komandosom”


Promant: Fajnie, że są. Oby coraz więcej.


Regdorn: Podobnie, nie mam nic przeciwko, wręcz dodają kolorytu.


Wombat: Jest ich zdecydowanie za mało. A szkoda, bo w rozgrywkach niczym nie ustępują mężczyznom.

 

11. Czy chciałbyś, aby Twoja kobieta się również strzelała? Na jakich zasadach (Np. po tej samej stronie? W innym oddziale? Tylko czasami?) i dlaczego?


Duncan: Jeżeli by Ją to interesowało, to czemu nie? Wiele par razem uprawia różne sporty czy hobby więc dlaczego nie ASG? Osobiście uważam, że nie powinno być żadnych zasad, o których piszesz, – jeżeli moje Kochanie ma dziś ochotę strzelać się w inne ekipie, to dlaczego nie? Mam jej zrobić za to scenę zazdrości, czy co? To, że jest się parą, nie musi być ograniczeniem w tej kwestii.


Manfred: Ciężkie pytanie. To bardzo dobrze dzielić z kobietą pasję, ale z drugiej strony ASG to coś jak pójście z kolegami na piłkę – taki moment „odpoczynku” od tych, z którymi przebywa się na co dzień. Jeżeli jednak kobieta strzelałaby się ze mną to ja chciałbym ją widzieć w przeciwnej drużynie – tak dla zwykłej, przyjacielskiej rywalizacji.


Promant: Moja kobieta strzela. Poznałem ją na strzelance. Jeśli już jedziemy na tę samą grę to wolę żeby była po tej samej stronie, nie chcę do niej strzelać - dlatego ma to samo camo. ;)


Regdorn: Trudno mi odpowiedzieć na to pytanie. I tak i nie. Na pewno nie chciałbym, żeby airsoft, zważywszy na moje zaangażowanie, kiedykolwiek był tematem sprzeczki. Nigdy nie strzeliłbym do swojej kobiety. Jeśli strzelać, to razem.


Wombat: Akurat w moim związku doszliśmy do kompromisu, w którym ja nie ciągnę mojej dziewczyny po strzelankach, a ona daje mi w moim hobby wolną rękę, wspierając mnie, jeśli może. Oczywiście nie miałbym absolutnie nic przeciwko temu, by wzięła udział w grze, po którejkolwiek ze stron. A dlaczego? Bo nie widzę żadnych przeciwwskazań.

 

12. Jak wyobrażasz sobie ideał współpracy pomiędzy przedstawicielami różnych płci na arenie działań ASG


Duncan: Uważam, że podobnie jak w życiu prywatnym, powinny się wzajemnie uzupełniać. Wszystko jest kwestią zgrania i „dotarcia” Jak w starym dobrym małżeństwie.


Manfred: Ideał współpracy? Dla mnie on zupełnie nie zależy od płci. Wyznaję zasadę, że jeżeli coś robić, to można to robić dobrze. Jeżeli więc i mężczyźni i kobiety, którzy działają jako zespół, są w stanie bawić się „na poważnie” (tzn. bez akcji typu: „nie będę się czołgać, bo mi się mundur pobrudzi”) to to jest dla mnie ideał.


Promant: Najlepiej, żeby płci nie brało się pod uwagę. Gracz to gracz i tyle.


Regdorn: Kumplowski, tak jak z resztą ekipy, choć trudno czasem mimowolnie nie potraktować kobiety łagodniej.


Wombat: To współpraca, w której wszystkie decyzje są podejmowane i wprowadzane w życie bez względu na płeć, z zachowaniem wspólnego poszanowania.

 

13. Dokończ zdanie: Kobieta-dowódca to...


Duncan: ...Wyzwanie. I to podwójne:

Dla Niej – bo nie łatwo dowodzić bandą egoistycznych i szowinistycznych samców i dla Nich, bo nie jest łatwo żadnemu macho podporządkować się kobiecie - dowódcy.


Manfred: ... tak samo dobry dowódca jak każdy inny. A rozwijając myśl: jeżeli kobieta ma w sobie to coś, jakąś smykałkę do bycia dobrym dowódcą polowym to ja nie mam nic przeciwko temu, żeby dowodziła.


Promant: Kobieta dowódca - to musi być rzadkość, w każdym razie w ASG się z tym nie spotkałem.


Regdorn: Dowódca, to dowódca, nie ważne kto nim jest, ważne jak dowodzi.

 

Wombat: ...dowódca równie kompetentny jak każdy inny. Jeśli ma autorytet i dobrze wykonuje swoją pracę, to nie widzę powodu, dla którego kobieta nie miałaby dowodzić.

 

14. Opisz najbardziej denerwującą sytuację związaną z ‘babskim działaniem’ na arenie ASG


Duncan: Nie miałem żadnej denerwującej sytuacji, jednak pamiętam dobrze jedną śmieszną. Nie związaną stricte z ASG jako „szczelinką”, ale raczej ASG jako bronią:


Na jednym z wypadów mojej drużyny paramilitarnej mieliśmy kurs linerski, którego zwieńczeniem były zjazdy z nieczynnego mostu. W pewnym momencie jeden z chłopaków krzyknął z dołu do stającej na moście dziewczyny:

- Rzuć mi karabinek! (taki przyrząd zjazdowy)

Na to dziewczyna złapała w ręce dwie leżące obok giwery (MP5 i L85) i wychyliła się z nimi za barierkę z tekstem:

- A który? Ten mniejszy czy ten większy?


Promant: Hmm, czasem dziewczyny mają taki syndrom konieczności przewyższenia facetów we wszystkim - chyba chcą pokazać, że nie są gorsze. Już się z tym dawniej spotkałem na treningach karate. Dziewczyna czasem tak bardzo chce odstrzelić przeciwnika, że potrafi cały hi-cap wypruć w mgnieniu oka, w jednego delikwenta, a później "ginie" w trakcie zmiany magazynka.


Regdorn: Nigdy więcej nie dam mapy kobiecie...


Wombat: Zdarzały się takie sytuacje, lecz nie były one związane z płcią, a z brakiem doświadczenia, np. przypadkowe strzały w trupiarni. Każdemu może się coś takiego przytrafić.

 

15. Opisz taką sytuację, w której kobieta Cię szalenie zaskoczyła – oczywiście nadal w obszarze ASG ?


Duncan: Nie znam takich sytuacji. Pewnie dlatego, że nie ma dla mnie różnicy pomiędzy płciami na polu walki. Po prostu, albo dobrze się coś robi, albo wcale, więc nie można mówić o „szalonym zaskoczeniu” gdy coś zostało dobrze wykonane przez kobietę, bo to już zachodzi na dyskryminację . Przytoczę przykład z ostatniego Zlotu RMC.pl – moją zastępczynią była Xie. Spełniła bardzo dobrze swoje zadania i po za tym rewelacyjnie mnie uzupełniała właśnie jako kobieta, czyli osoba o nieco innym punkcie widzenia na niektóre rzeczy. Nie można tu, jak już pisałem, mówić o „szalonym zaskoczeniu”, ale o czystej profesjonalności. I oto chodzi.


Manfred: Nie pamiętam. Chyba nigdy takiej nie doświadczyłem. Wszystkie panie u nas w ekipie (a najwięcej było ich 4 na 12 osób, czyli całkiem sporo) naprawdę potrafiły zachowywać się tak, że nie było się do czego przyczepić.


Promant: Może nie szalenie, ale kiedyś jedna koleżanka zaskoczyła wszystkich na swojej pierwszej grze. Nie odróżniała na początku lufy od kolby, a później w trakcie gry wystrzelała połowę atakujących.


Regdorn: Zaskoczyła mnie nasza Ice swoimi wyczynami około airsoftowymi (surwiwal itp.).


Wombat: Jest to osoba z poznańskiego środowiska ASG, która wykazuje nie tylko wielkie poczucie humoru, ale również wiedzę i sprawność w boju bijącą na głowę niejednego męskiego zawodnika, zachowując przy tym 100% swojej kobiecości. Na początku było wiele sytuacji, w których mnie zaskakiwała co krok (zwłaszcza, że byłem nowicjuszem), potem się przyzwyczaiłem. Jeśli ktoś ma otwarty umysł i podejście na luzie to kobiety przestają zaskakiwać tyko ze względu na swoją płeć.

 

16. Jakich rad udzieliłbyś płci pięknej, aby łatwiej jej było się z Wami – facetami – dogadywać na polu bitwy?


Duncan: Użyjcie swojej słynnej kobiecej intuicji i nie denerwujcie się, gdy faceci Was i tak nie rozumieją.


Manfred: Tu mogę pisać tylko za siebie: jak pisałem wyznaję zasadę że jak coś robić, to robić to dobrze. Jeżeli kobieta, podobnie z resztą jak facet, nie będzie się bała tarzać w błocie, zmarznąć w nocy, poharatać się w gęstych krzakach, jeżeli jest tu po to, żeby się bawić w prawdziwego, plastikowego komandosa – to w zupełności wystarczy.


Promant: Nie przejmować się facetami, dobrze się bawić i zachowywać w grze tak samo jak wszyscy.


Regdorn: Nie mam rad, bo nigdy nie miałem problemów z kobietami na polu walki, a przynajmniej nic o tym nie wiem...


Wombat: Żadnych. Najpierw bym wysłuchał co mają do powiedzenia.

 

17. Jakich rad byś chętnie wysłuchał od kobiet, aby lepiej się dogadywać?

 

Duncan: Tych wynikających właśnie ze słynnej kobiecej intuicji.


Manfred: Najbardziej chciałbym wiedzieć gdzie leżą dla nich granice – czy to własnych możliwości czy, co chyba najważniejsze, gdzie leżą granice tego, jak się można do kobiet odzywać. Wiadomo, że jak adrenalina grzeje człowieka to krzyczy się na kolegów, określa się ich różnymi epitetami, nie mając z resztą nic złego na myśli. Ale to co po koledze spłynie jak po kaczce, kobietę może bardzo zaboleć.


Promant: Wszelkie rady od kobiet bywają przydatne.


Regdorn: Jeśli się dowiem, że się nie dogaduję na polu walki z kobietami, to wówczas zastanowię się nad tym pytaniem ;)


Wombat: Jestem otwarty na wszystkie propozycje.

 

18. Gdybyś miał do wyboru: oddział facetów, oddział kobiet, oddział mieszany.... który byś wybrał i dlaczego?

 

Duncan: Mieszany. Ale w żadnym wypadku z przypadkowych osób. Nie ma dla mnie różnicy czy to kobieta czy mężczyzna, muszą to być jednak sprawdzone osoby, które dokładnie wiedzą, czego chcą i czego od nich oczekuję jako dowódca.


Manfred: Oddział kobiet plus ja ? Nigdy nie miałem okazji, chyba że współdziałanie w parze też się liczy? :D A poważnie to chyba oddział mieszany. Działam w takim od ponad roku i naprawdę nie mam na co narzekać.


Promant: Facetów lub mieszany. Oddział samych kobiet to chyba zbyt żywiołowa formacja.


Regdorn: O ile mówimy tu wyłącznie o sytuacjach bojowych, w oddziale samych kobiet czułbym się dziwnie.


Wombat: Hm, pomijając swój typowo męski punkt widzenia, lubię różnorodność, więc pewnie wybrałbym mieszany. O skuteczności kobiecych zawodników wspomniałem wcześniej, a jeśli chodzi o ich wpływ na męską część graczy, to pozwolę sobie zakończyć cytatem z „Boga Mesjasza Diuny” Franka Herberta, w którym Leto wypowiada się o armii kobiet: ‘Moje hurysy czynią mężczyzn mniej agresywnymi - mówił Leto.

[...] Uczą dojrzałości. Wiedzą, że muszą nadzorować dojrzewanie mężczyzn. W ten sposób osiągają także swoją dojrzałość.’


To już wszystkie pytania. Wytrwałym dziękuję za przebrnięcie, a wszystkim chłopcom – i starszym i młodszym i również tym ‘Całkiem Dorosłym’ (CBDCh) życzę wszystkiego najlepszego w imieniu Waszych oddanych towarzyszek broni.


Jak zwykle na forum zostanie założony specjalny temat związany ze świętem, w którym panie mogą składać życzenia lub wywołać innych panów do odpowiedzi na powyższe pytania.

Komentarze

NAJNOWSZE

Trwa ładowanie...
  • Platynowy partner

    Złoty Partner

  • Srebrni partnerzy

  • Partnerzy taktyczni