Posiadacze karabinków AR-15 w Polsce mają do dyspozycji szeroki wachlarz form realizacji swojej strzeleckiej pasji. W każdym rejonie kraju w zależności od towarzystwa, do którego się dołącza i dostępnych strzelnic w okolicy można uprawiać różne odmiany strzelectwa od dynamiki po średni i długi dystans. Wciąż niezależnie od rodzaju posiadanego pozwolenia realizować się można rekreacyjnie i sportowo (strzelectwo statyczne, dynamiczne jak IPSC, IDPA, PRS i wzorowane na nich lokalne wynalazki) po strzelectwo sytuacyjne o charakterze obronnym i para-bojowym jak np. lipcowe zawody Lekka Piechota organizowane przez Klub Strzelających Inaczej. Bez wątpienia czasy sprzyjają popularyzacji strzelectwa, a wraz z popularnością rośnie, a przynajmniej powinno rosnąć zapotrzebowanie na szkolenia uświadamiające i podnoszące umiejętności „młodych” adeptów strzelectwa. Powinno rosnąć, bo to co można zaobserwować na strzelnicach czasem wręcz zachęca do oddalenia się z otoczenia niektórych osób, a postrzelany strop i ściany są prawdziwym utrapieniem właścicieli strzelnic. Samo posiadanie pozwolenia na broń i jej kupienie nie oznacza, że umie się nią bezpiecznie posługiwać, a już na pewno skutecznie strzelać.
Firm szkoleniowych i szkoleniowców jest wiele, często to byli wojskowi, ale tych godnych polecenia już jest niestety mniej. Nie jest też tak, że każdy instruktor nauczy wszystkiego, albo że historia z wojska legitymuje dobrego instruktora, bo przekazać wiedzę też trzeba umieć. Należy więc dobrze poszukać i zasięgnąć opinii zanim wpakuje się na przysłowiową minę. Warto też szkolić się pod różnym okiem i z każdego szkolenia coś wyciągać dla siebie.
Szkolenie MidRange zorganizowane przez TeamGrey Accuracy według programu Jarosława Walczuka odbyło się w niedzielę, 17 marca na strzelnicy Bellona - Marynino. Jarosław Walczuk, który także je poprowadził jest powszechnie poważany w branży jako jeden z autorytetów technik strzeleckich długodystansowych. W niedzielę uczestnicy poznawali, albo utrwalali sobie podstawy strzelania na dystansach 50, 100, 200 i 300m (faktycznie 290m), a dla już bardziej doświadczonych strzelców była to też doskonała okazja, żeby pod okiem doświadczonego instruktora przystrzelać nową konfigurację swojej broni i przećwiczyć wymuszone postawy strzeleckie z improwizowanych zasłon. Szkolenie odbyło w dwóch modułach. Zajęcia zaczęły się od upewnienia się co do wyzerowania broni uczestników na 50m, ale także upewnienia się, że każdy wie jak przyjąć stabilną postawę strzelecką, pracować na spuście i generalnie kontrolować przez siebie prowadzony ogień. Akceptowana grupa wynosiła 5 cm, a ideał wynosił 2 cm. Już na tym etapie można było ćwiczyć postawę z podporą na dwójnogu, plecaku i wykorzystywać pas do stabilizacji broni w pozycji leżącej.
Żeby poznać balistykę aktualnie użytej amunicji, jej opad i założoną optykę dystans został zwiększony do 100m. Po upewnieniu się co do wartości koniecznej do naniesienia poprawki na tym dystansie rozpoczęło się strzelanie do gongów z zadaniem pewnego każdorazowego rażenia gongu o średnicy 10cm. Od tego momentu pracowaliśmy w parach — jeden strzelał, drugi obserwował. Po przejściu na 200m i upewnieniu się co do drugiego zera, przesunęliśmy się na ostatni dystans 290m, gdzie po zakończeniu strzelania do gongów nastąpił także koniec pierwszego modułu.
W drugiej części szkolenia uczestnicy zostali wprowadzeni do teorii praktycznego i efektywnego rażenia celów na dłuższym dystansie z założeniem nie osiągnięcia jak najciaśniejszej grupy, a trafienia w cel o zadanej wielkości, na podstawie opracowań dla szkolenia amerykańskich żołnierzy (defensive MPBR i USMC 33/275m oraz Army 25/300m). Spora dawka wartościowej wiedzy, tak różnej od strzelania tarczowego. W dalszej części uczestnicy przeszli do ćwiczenia strzelania z wymuszonych, niewygodnych postaw strzeleckich, ze zwróceniem uwagi na wykorzystanie pasa do lepszej stabilizacji, pod oczywiście okiem Jarosława Walczuka, który starał się poświęcić każdemu tyle uwagi, ile tego wymagał.
Szkolenie zostało przeprowadzone w luźnej atmosferze. Każdy w spokoju mógł przyswoić wskazówki, skupić swoją uwagę na poprawę swojej pracy na broni i przede wszystkim, niezależnie od stopnia zaawansowania, po 6h tego szkolenia przekonać się, że trafienie w 10cm gong (a nawet mniejszy) z 300m nie stanowi większego wyzwania przy zastosowaniu optyki z powiększeniem już 4x. Dodatkowym miłym akcentem było spotkanie starego znajomego, Michała Sitarskiego czyli Królika z magazynu Fragout!, z którym przyszło nam strzelać w parze. Na pewno nie był to ostatni taki wyjazd do TeamGrey Accuracy, bo apetyt na dynamiczne strzelanie na średni dystans się zaostrzył. Do następnego!
Jarosław Walczuk z TeamGrey Accuracy i uczestnicy szkolenia MidRange (zdjęcie z podtekstem)
Zdjęcia: Paweł Cięcielowski (WMASG)