Wywiad z kwiatem airsoftu, czyli kobiety w rozgrywkach ASG
Wstęp
Stare polskie przysłowie mówi "Za mundurem panny sznurem". A co, jeśli to kobieta sama przywdziewa ów mundur i wkracza w szeregi armii, by służyć ojczyźnie? Nie będę jednak zajmować się tak poważnymi zagadnieniami, a jedynie skupię swoją uwagę na ostatnio dość popularnym ASG (Air Soft Gun), czyli bitwie na plastikowe kulki. I w tym wszystkim ta jakże "słaba" płeć; kobieta, miała na tyle odwagi, by spróbować swoich sił. Bo dlaczego by nie? Na szczęście ASG to zabawa dla wszystkich. No może z wyjątkiem ukończonych osiemnastu lat, bo mimo, że używane do gry repliki broni są "zabawkami", to jednak potrafią być dość niebezpieczne i mogą wyrządzić całkiem poważne szkody.
Górna granica wieku dla gracza praktycznie nie istnieje. Nie istnieje w tej zabawie także podział na płeć. Mogą uczestniczyć w niej zarówno mężczyźni, jak i kobiety. Choć tych drugich akurat jest bardzo mało, a jeśli już w grupie męskiej znajdzie się jedna kobieta, to można śmiało stwierdzić, że jest to dość nietypowa sytuacja i wprawia w zaskoczenie niejednego gracza płci męskiej. Czy faktycznie jest to tak rzadki widok? A jak już spotykamy taką uczestniczkę strzelanek, to co o niej myślimy? Czy czasem nie pomyliła się i tak naprawdę chciała być zupełnie gdzieś indziej? Czy może ktoś zrobił jej głupi kawał i przyprowadził tutaj, żeby została porządnie sponiewierana i raz na zawsze odechciało jej się stawać w szeregi z "prawdziwymi" mężczyznami? A może warto chwilę zastanowić się, a odpowiedź sama się pojawi? Może ta kobieta rzeczywiście wie gdzie jest i po co tu trafiła.
Wywiad
Moje rozmówczynie to młode kobiety, które od dłuższego czasu zajmują się regularnym uczestnictwem w tzw. strzelankach, a także bardziej rozwiniętych grach typu MilSim czy LARP. Monika "Ruda", zwana także "Tygrysem" z Pomorza, Klaudia - województwo śląskie oraz Gosia z województwa małopolskiego.
1. Kiedy po raz pierwszy miałaś kontakt z ASG i jak zaczęła się Twoja przygoda z tym sportem? Co na początku pozytywnie zaskoczyło Cię, a jakie były negatywne Twoje odczucia?
Ruda - Mój pierwszy kontakt z ASG był w 2005 roku. Kolega z pracy opowiadał kumplowi o strzelaniu z replik broni na małe kulki. Podsłuchałam i od razu poczułam, że muszę też spróbować. Było dużo pozytywnych rzeczy. Już w dzieciństwie marzyłam o tym, by jako harcerka brać udział w powstaniu. Wzięło się to z bajek czytanych mi przez rodziców i zabaw z tatą żołnierzykami. Poza tym zawsze byłam aktywnym dzieckiem. Lubiłam gry i zabawy w terenie typu "podchody". Byłam w harcerstwie "Zuchach", gdzie dodatkowo pokochałam długie wędrówki z plecakiem i ten niecodzienny kontakt z przyrodą. I tak to pozostało we mnie do dziś.
Klaudia - Po raz pierwszy spotkałam się z ASG w wieku 15 lat, na moim pierwszym, nazwijmy to "obozie" militarnym organizowanym przez jakieś tam biuro podróży. Dostaliśmy zaledwie kilkanaście kulek, aby skosztować czym jest to ASG. Jako że od urodzenia kręciły mnie militarne rzeczy, trzymanie w dłoni repliki broni i możliwość strzelania z niej wywarło na mnie pozytywne wrażenie. Miałam ochotę na zdecydowanie więcej. Skończyło się paroma siniakami, ale w tym wieku nie narzekałam na takie rzeczy.
Gosia - Moja przygoda z ASG zaczęła się od LARPa. Miesiąc później miałam już swojego pierwszego AEG – MP5 Classic Army oraz za duży mundur DMP. Pamiętam tą dziecięca radość pierwszych strzelań – nareszcie zabawa w policjantów i złodziei znalazła swój „dorosły” odpowiednik. ASG okazało się świetną, pełną adrenaliny grą. Do tego dochodzi kwestia kooperacji w ekipie – to sama radość kiedy udaje się sprawnie przeprowadzić akcje dzięki dobrej współpracy w drużynie. Cieszy mnie tez fakt ze ludzie są skłoni robić coś dla innych bezinteresownie – w końcu przytłaczająca większość organizowanych strzelań to projekty amatorskie i niekomercyjne. Dzięki koledzy! Co mnie negatywnie zaskoczyło – jest kilka kwestii. Pierwsza to zawodność replik – ile to razy trzeba było zejść z pola walki po zapasowa broń, kombinować, sztukować, rozkręcać w środku lasu itp. Nie bez powodu czarna taśma izolacyjna to must have. Kolejna to trwający nadal wyścig zbrojeń – czyli stosowanie coraz mocniejszych replik. Według mnie siła niektórych broni dyskwalifikuje je do bezpiecznego użytku w grze. W 2007 strzelałam się w samych okularach, już od 3 lat nie wychodzę na grę bez maski – szkoda mi zębów. Dlatego jestem tez dużym zwolennikiem limitów fps. Nic w tej sprawie nie zastąpi jednak zdrowego rozsądku. Ostatnia sprawa to największa słabość tego sportu czyli kwestia dyskusyjności trafień. Strzelający zbyt często są przekonani o swojej celności (a sami przecież wiedzą, że nawet liście czy wiatr są nas wstanie uchronić od kulki), zdarza im się też się strzelać „na pusto” i krzyczeć „dostałeś”. Ostrzeliwanym z kolei zdarza się nie poczuć trafień (staram się myśleć, że głównie z powodu adrenaliny), lub też słabego stosowania się do fair play. Powoduje to konfliktowe sytuacje, które według mnie są najbardziej przykra strona tej gry. Niestety, kiedy wola walki buzuje, sprzeczki bywają bardzo gwałtowne. Jedyne co nasz może ratować to spokój, teksty „musiałeś dostać, miałem cię w kolimatorze” i nakręcanie na pewno nie pomagają. Sytuacje sporne rozwiązujmy na miejscu, bez inwektyw i dajmy sobie trochę luzu w tej kwestii – to nie jest wojna tylko gra.
2. Do jakiej grupy aktualnie należysz, jak do niej trafiłaś i jaką pełnisz w nim funkcję?
Ruda - Moja obecna grupa to Shannon Inc. oraz od niedawna Nams. Do pierwszej trafiłam przez byłego partnera, który do niej należy. Wtedy mieszkałam jeszcze w Krakowie i prawdę mówiąc, wydawało się niemożliwe, by na gry dojeżdżać aż do Gdańska. Jednak co 2 tygodnie regularnie jeździłam do Trójmiasta na dwa dni w terminie strzelanek. Dzięki swojemu uporowi dawałam tym samym kolegom mocnego “kopa” do tego, aby również nie odpuszczali. Skoro Rudej udawało się pojawić… Co do drugiej, ostatnimi czasy razem też działamy, wyjeżdżamy. Dobrze nam we własnym gronie. Członkostwo sami zaproponowali. W obydwu nie ma podziału na funkcje. Wszyscy jesteśmy równi. Dowódca zgłasza się sam. Ogólnie od półtorej roku działam też jako kontraktor towarzysząc różnym ekipom na Milsimach.
Klaudia – Aktualnie nie należę, co prawda do żadnej grupy ASG, ale jestem w ZS "Strzelec" OSW, a dokładniej w Jednostce Strzeleckiej 2023 z Wodzisławia Śląskiego. Do Strzelca przyjmują rekrutów od 16 roku życia, więc jak tylko przekroczyłam tą magiczną granicę ruszyłam na nabór, o którym dowiedziałam się w szkole. Jak widać kilka lat już minęło, a ja dalej siedzę w tym systemie i całkiem mi się to podoba. Aktualnie posiadam stopień starszego strzelca, więc jeszcze długa droga przede mną. (A ponoć ludzie z ASG nie lubią się z ludźmi ze Strzelca) W tym miejscu mogę też wspomnieć, że część z nas korzysta z replik ASG podczas szkolenia. Sprawują się zdecydowanie lepiej niż dobrze nam znane gumi kałachy i zawsze dodają trochę smaku do ćwiczenia.
Gosia - Nie należę i nie należałam nigdy do sformalizowanej grupy ASG. Airsoft dla mnie zawsze był zabawą w gronie znajomych – bliższych i dalszych. Dzięki temu sportowi poznałam grono bliskich mi obecnie osób. Traktujemy go jako hobby, do którego mamy dość luźne podejście. Nie mamy przypisanych funkcji, ustalamy je ewentualnie przed konkretną imprezą, jeżeli jest taka konieczność. Każdy może dowodzić – choć zazwyczaj brak chętnych.
3. Czy oprócz ASG posiadasz jeszcze inne zainteresowania, ekstremalne sporty, sztuki walki?
Ruda - Odkąd pamiętam zawsze coś uprawiam. Obecnie crossfit i bieganie. W zimie "morsuję". Wcześniej uprawiałam też karate, Tai Chi, boks, taniec współczesny. Poza sportem moje zainteresowania krążą wokół designu w otaczającym świecie, psychologia reklamy, biznesu, ale i życia codziennego, animacji, grafiki i wielu innych.
Klaudia - Ciężko byłoby mi tu wymienić wszystkie moje zainteresowania, bo przez środowisko militarne w jakim się obracam zaczęłam się interesować rzeczami, o których wcześniej nawet nie marzyłam. Na co dzień wspinam się, na sztucznej ściance i od święta na Jurze Krakowsko-Częstochowskiej. W zeszłym roku ukończyłam podstawowy kurs skoków spadochronowych. Znajomi śmieją się, że zostałam "wypyszkiem" spadochronowym, bo za pierwszym razem instruktor musiał mnie wypchnąć z samolotu. Ponadto od małego jeżdżę konno i swojego czasu uprawiałam windsurfing. W najbliższej przyszłości planuję się wybrać na kurs nurkowania. W powietrzu już byłam, więc w wodzie nie powinno być gorzej.
Gosia - Moją największą pasją jest jeździectwo (to również mój drugi zawód). Jak wspomniałam wcześniej zajmuję się również grami fabularnymi (role playing games). Dużo czytam. Grywam też w gry komputerowe (i nie są to raczej strzelanki, choć zdarza się LAN Party z Call of Duty). Generalnie lubię się ruszać i spędzać czas poza miastem – biwaki, wędrówki górskie, turystyczne, kajakarstwo itp. – airsoft jest dla mnie aktywnością, która pozwala aktywnie spędzać czas na łonie przyrody.
4. Czas na przewodnią myśl... Co widzisz w Airsofcie? Czym dla Ciebie jest ta pasja, jakie niesie korzyści?
Ruda - Uwielbiam podróżować, przenosić się, poznawać ludzi z różnych stron. Ostatnio osiadłam w jednym miejscu, tak więc Airsoft na swój sposób pomaga mi w utrzymaniu wewnętrznej równowagi przy ‘siedzeniu’ w jednym miejscu.
Poza tym ten niecodzienny, bezpośredni kontakt z naturą. Daje mi on dużo energii, radości i "odstresowuje". Przynosi ze sobą docenienie najprostszych domowych codzienności.
Klaudia - Biorąc to pytanie dosłownie, w Airsofcie widzę przeciwnika i zadanie do wykonania. Korzyści niesie wiele, można poznać wielu, nieźle szurniętych ludzi, kompanów na całe życie, zdobywamy wiele praktycznych umiejętności, część z nich przekłada się na życie codzienne, dla mnie ogromnym plusem w tym jest podróżowanie, pół Polski przejechałam jak nic.
Gosia - Hmm… nie lubię takich pytań, jest też daleka od doszukiwania się w ASG ideologii - to przede wszystkim dobra zabawa. Adrenalina, gra, wyzwanie, kontakt z przyrodą, i czas spędzony z ludźmi, którzy podzielają tą pasje.
5. Czy kiedykolwiek spotkałaś się z negatywnym odbiorem Twojej osoby przez mężczyzn? Czy kobieta w AS jest dyskryminowana przez płeć przeciwną? Czy bywały sytuacje, gdzie nie brano Cię na poważnie?
Ruda - Pewnie. W szczególności, że mam młodzieńczą urodę… ale, gdy zaczęłam się przyznawać do wieku to się zmieniało. Poza tym na koncie mam tylko jedną historię, kiedy to najpierw zostałam wybrana na niedzielnej strzelance przez mało mi znanych graczy ASG, a później było wielkie zdziwienie, że faktycznie dowodzę. Tak więc dla mnie była to sytuacja przekomiczna. Ostatecznie niepokorni odeszli, a wierni zostali i nie pożałowali. Nabroiliśmy wtedy potwornie, zachodząc uparcie przeciwnika za każdym razem od tyłu. Jeśli chodzi o dyskryminację kobiet to ja się z nią w zasadzie nie spotkałam. Choć czuję się wśród nieznających mnie jeszcze osób bacznie obserwowana, sprawdzana czy faktycznie to lubię i po co w tym jestem.
Klaudia - Częstym zjawiskiem występującym właśnie w tym środowisku jest nie branie kobietek na poważnie, natomiast co bardzo mnie zdziwiło, im bardziej pokazywałam na co mnie stać, tym bardziej to zjawisko zanikało i na ten moment już raczej nikt nie raczy mnie "atakować". Zazwyczaj Panowie ograniczają się do docinek typu "O matko, baba. Co ona też może wiedzieć o broni" lub "Uważajcie na babę żeby sobie krzywdy nie zrobiła". Traktują kobiety jak zło konieczne. Uważam, że Panowie powinni się przyzwyczajać, bo co raz to więcej kobiet zaczyna się w ASG pokazywać.
Gosia - Nie przypominam sobie takiej sytuacji. Nie uważam żeby kobiety były dyskryminowane w ASG – wręcz przeciwnie. Zazwyczaj spotykam się z miłym odbiorem moich kolegów. W mojej obecności bardzo często strzelania rozpoczynają się od kurtuazyjnych słów „Panowie oraz Panie...”
6. Jak oceniasz wartości bojowe kobiet, w porównaniu do mężczyzn? Sprawdzają się w akcji, na linii "ognia"? Czy raczej powinny pełnić rolę sanitariuszek, radiowców?
Ruda - Prawdę mówiąc nie potrafię odpowiedzieć na to pytanie. Za mało kobiet spotkałam w tej dziedzinie, by się wypowiadać. Sama osobiście nie lubię być medykiem. Dwa razy mi się zdarzyło i nie, dziękuję, nigdy więcej. No chyba, że w prawdziwej wojnie. Wtedy rozważę.
Klaudia - Osobiście uważam, że kobiety w pewnych aspektach, nie są w stanie dorównać mężczyznom, jednak nie należy nas przez to od razu skreślać. Kobiety wbrew pozorom w trudnych sytuacjach bojowych potrafią zachować stoicki spokój i racjonalne myślenie, jednoczenie przywiązując dużą uwagę do szczegółów i robienia wszystkiego z wielką dokładnością (bywa, że aż przesadną). Jak wiadomo, panowie często dają się ponieść emocjom i robią tak, żeby było a niekoniecznie działało (nie ubliżając nikomu). Reasumując, kobiety na linii ognia - jak najbardziej, jednak do każdej z nas powinno się podchodzić indywidualnie. W moim przypadku na pewno nie sprawdziłabym się jako radiowiec. Nie moja smykałka, ale już jako medyk - bardzo chętnie.
Gosia - Tendencyjne pytanie. Osobiście nigdy nie strzelałam się dłużej z inną kobietą, a opierać opinie na własnej osobie jest niemiarodajne. Bycie skutecznym graczem ASG to kwestia ostrzelania oraz kondycji fizycznej (myślenie też nie zaszkodzi). Przy czym nie przypisywałabym kondycji jakiegoś dużego znaczenia – często na strzelaniach można spotkać również panów ze sporym brzuszkiem. Moim zdaniem płeć nie ma tutaj znaczenia.
7. Co myślisz o kobiecie dowódcy? Czy potrafi ogarnąć kilkunastu mężczyzn i dowodzić w taki sposób, aby nie tylko osiągnąć zwycięstwo jak najmniejszym kosztem, ale także dowodzić w taki sposób, by zasłużyć na respekt swoich kolegów?
Ruda - Myślę, że kobiety też są w stanie sprawdzić się w tej roli. Mi to się udaje. Bycie dowódcą to ciężki kawałek chleba. Oczywiście staram się zadbać o wszystkich swoich ludzi, niestety czasem bywa różnie. Czasem nie ma wyjścia, trzeba poświęcić parę osób dla uratowania większości. To są trudne decyzje, ale i śmierć w chwale motywuje. Dla mnie dowodzenie to także wielka frajda, która polega przy okazji na budowaniu swojego wizerunku. W momencie gdy są to ekipy z Polski, które jeszcze mnie nie znają, staram się im siebie i swój obraz działania przybliżyć już przed całą grą poprzez maile i rozmowy telefoniczne. Podchodząc w ten sposób do nowych osób, po przyjeździe na miejsce spotykam się już z ich szacunkiem i posłuszeństwem.
Klaudia - Panowie bywają urażeni, gdy dowodzi nimi kobieta, a nawet czasami traktują jak zagorzałego przeciwnika lecz liczą się kompetencje jakie dana osoba posiada, a nie płeć. Jeśli więc konkretna Pani wyróżnia się wiedzą dowódczą na tle innych to niech dowodzi. Dowodzenie ludźmi to niemiłosiernie trudna sprawa, wiadomo, nie każda misja się udaje. Bywa, że trzeba przybrać kamienną twarz i wybrać mniejsze zło.
Gosia - Sama najczęściej dowodzę naszą ekipą - więc uważam, że tak, da się to zrobić. Nie spotkałam natomiast innych dziewczyn w takiej roli, ale po prostu graczy kobiet ASG jest tak mało, że nie jest to dziwne, ani nie wynika z jakiejś dyskryminacji. Nie szukałabym powiązania umiejętności dowodzenia z płcią – według mnie to kwestia osobowości. Bycie dowódcą to nie tylko dążenie do zwycięstwa ale spora odpowiedzialność za dobrą zabawę twojej drużyny.
8. Z jakimi opiniami spotkałaś się ze strony płci przeciwnej? Więcej było opinii negatywnych czy pozytywnych?
Ruda - Chyba mam szczęście, bo dotarły do mnie tylko pozytywne opinie. Czasem na początku pojawia się zdziwienie, gdyż mało jest kobiet interesujących się ASG, ale ogólnie później mężczyźni są bardzo pomocni i pozytywnie nastawieni do mojej osoby. Uważam, że świetnie jest móc uczyć się od siebie nawzajem, poznawać różny punkt widzenia. To fajnie rozwija obie strony.
Klaudia - Jeśli chodzi o opinie to chłopaki od razu stawiają przed faktem dokonanym, baba - co też ta baba może wiedzieć o militariach? Stereotyp kobiety jest więc wszechobecny, trzeba umieć wywalczyć sobie stanowisko.
Gosia - Pozytywnych. Najczęściej z dodatkiem lekkiego zaskoczenia w głosie, że kobieta może się tak dobrze odnaleźć w tym sporcie. Jestem daleka od przypisywania płci roli w ASG. Ja osobiście czuje się równo traktowana, ze sporą domieszką gentlemeńskich gestów ze strony kolegów.
9. Co najbardziej przeszkadza grupie w kobiecie, w czasie rozgrywek ASG? A co miło ich zaskoczyło? Czy płeć piękna "łagodzi obyczaje"?
Ruda - Oto trzeba by spytać moich kolegów. Mi nic na ten temat nie wiadomo. Najbardziej chyba mężczyzn zaskakuje fakt, że kobieta może lubić ten sport tak samo jak oni. Mam nadzieję, że trochę ich inspiruję i zmieniam spojrzenie na kobiety. Przynajmniej taką mam nadzieję. Ja faktycznie lubię ASG i z tego co słyszałam, to we mnie widać. Nie jestem tam dla kogoś; na czyjąś prośbę. Przede wszystkim jestem tam dla siebie. Cieszy mnie fakt, gdy mężczyźni zaczynają mnie traktować jak jedną z nich - jak kumpla.
Klaudia - Przeszkadza? Chyba to, że muszę sikać kucając i zajmuje mi to dużo czasu, i że dużo jem. Zawsze miło zaskakuje panów poziom mojej wiedzy; że czasami wiem rzeczy, o których oni nie wiedzą. W pewnym sensie wywiera to na nich wrażenie, przez co zyskuję większe uznanie i zostaję traktowana jako "swój człowiek".
Gosia - Nie wiem, bo nigdy mi nie powiedzieli co im przeszkadza. Samo pytanie sugeruje wpływ kobiecości na odbiór gracza ASG. Jak już pisałam, nie przeceniałabym znaczenia płci tutaj. Jestem po prostu jedną osobą z ekipy. Może panowie się nieco ograniczają przy niewybrednych żartach, ale ten wpływ maleje z czasem. Na pewno bardzo się cieszyli z tradycji przywożenia brytfanki ciasta na strzelania.
10. Na co dzień równie bojowa i charyzmatyczna, czy jednak więcej w Tobie kobiecej delikatności i wrażliwości?
Ruda - Wyznaję zasadę, że najważniejsza w życiu jest równowaga. Tak samo jeśli chodzi o naturę, przyrodę, tak samo tyczy się to ludzi. Aby wszystko dobrze funkcjonowało pewne rzeczy muszą mieć swoje miejsce. W życiu codziennym potrafię być damą i czasem wykorzystywać swoje kobiece atrybuty. Lubię pokazać, że nie brak mi typowo damskich zainteresowań czy słabości. Bo przecież nie ma nic złego w tym, że kobieta podkreśli swoją urodę zwiewną sukienką, makijażem czy biżuterią. Znajomi z ASG na mieście często mnie nie poznają. Jednym słowem kamuflaż miejski/kobiecy mam dopracowany do perfekcji.
Klaudia - Moja osoba już w taki sposób przesiąkła "bojowością", że czasami na co dzień mam potrzebę sprawdzania narożników czy nie kryję się za nimi wróg. Mój sposób bycia diametralnie się zmienił. Nie wiem czy na lepsze, czy gorsze, ale z tego co wiem - moim znajomym to nie przeszkadza (pewnie dlatego, że ponad połowa z nich również siedzi w organizacjach paramilitarnych). Jedynie dla matki staram się być bardziej kobieca ponieważ razem z babcią chciały mnie zapisać na balet. Niespełnione marzenia rodziców.
Gosia - No cóż - bywam bojowa również na co dzień. Na pewno nie brak mi energii. Jednak bynajmniej nie stronię od szpilek i zwiewnych sukienek.
11. Dlaczego tak mało kobiet interesuje się Airsoftem? Czyżby nadal była to domena mężczyzn?
Ruda - Dlaczego? Bo taka jest nasza natura, a gadulstwo, które przeszkadza na polowaniach większość z nas ma po prostu we krwi. Cofając się do naszych korzeni, przed laty, byłyśmy głównie zbieraczkami i opiekunkami domowego ogniska. Zbierałyśmy owoce leśne, zajmowałyśmy się domem i wychowywaniem dzieci. To mężczyzna był tym myśliwym; wojownikiem, który zapewniał byt całej rodzinie. Wyruszał on na łowy, często kilkudniowe, gdzie w ciszy i niesprzyjających warunkach polował na zwierzynę. W tym czasie kobiety zbierały się w wiosce, żeby wspólnie wykonywać codzienne obowiązki, porozmawiać. I to gdzieś tam w nas głęboko nadal pozostało. Nie generalizujmy. Między nami także można znaleźć silne charaktery, które dorównują charyzmie mężczyzn. I to właśnie te kobiety pociąga męski świat. Chcą spróbować czegoś, co było zawsze domeną jedynie płci przeciwnej. To właśnie one wkraczają w świat militarny i próbują swoich sił w tej dziedzinie. I świetnie im to wychodzi.
Klaudia - Airsoft jest dosyć młodym sportem, więc nie ma co liczyć od razu na duże zainteresowanie strzelankami wśród kobiet, tym bardziej, że mamy czasy, w których dzieciaki bardziej wolą spędzać czas przed komputerem czy chodzić na imprezy. Zainteresowanie i tak jest dużo większe niż parę lat temu, a kobieta to jednak kobieta, ma inny tok myślenia niż facet, ale czasami zdarzają się takie fenomeny jak my, którym spotkania z koleżankami przy herbatce czy zakupy w centrum handlowym nie wystarczają.
Gosia - Dlaczego tak mało mężczyzn zajmuje się np. jazdą konną (90% procent moich jeźdźców to kobiety!). ASG jest obecnie męską domeną - stoi ona jednak otworem dla kobiet, które chcą w niej uczestniczyć. Panów na pewno przyciąga do tego zajęcia zainteresowanie militariami, survivalem czy też rekonstrukcją historyczną. Nie chcę stawiać też pytań dotyczących dlaczego rożne płci mają odmienne zainteresowania – zostawię to psychologom.
12. Mając do wyboru grupę męską i żeńską, którą wybrałabyś by nią dowodzić? Z kim lepiej się współpracuje i dlaczego?
Ruda - Jeśli miałabym brać pod uwagę kobiety, jako płeć ogólnie to zdecydowanie wybrałabym grupę męską. Dlaczego? Bo kobiety w większości nie nadają się do szybkiego reagowania, bezwzględnego posłuszeństwa, często miałyby wątpliwości, co do rozkazów swojego zwierzchnika, a nie powinno to mieć miejsca. Kobieta również zbyt często zmienia zdanie, a podczas akcji nie ma czasu na niezdecydowanie i dyskutowanie z dowódcą. Z grupą takich kobiet ciężko byłoby przeprowadzić sprawnie akcję na polu walki. Jednak, jeśli mowa o kobietach, które pasjonują się militariami i ASG to zakładając hipotetycznie myślę, że z nimi współpraca mogłaby być równie dobra jak współpraca z mężczyznami. To w końcu specyficzna grupa kobiet, która doskonale wie, po co tam jest, co ma robić i jak wykonywać rozkazy. Z taką grupą kobiet chętnie poszłabym w bój.
Klaudia - Zdecydowanie wolałabym dowodzić grupą mężczyzn. Faceci nie są tak skomplikowani jak większość kobiet więc dowodzi się nimi łatwiej. Nie wiem czy jest tak z każdymi mężczyznami, ale moja osoba miała tylko zaszczyt dowodzić męskim oddziałem i bardzo dobrze mi się z nimi współpracowało.
Gosia - To pytanie jest dla mnie z kategorii abstrakcyjnych, gdyż nie znam żadnej grupy kobiet zajmującej się ASG. Więc pozwolę je sobie pominąć... Nie ma na to jednoznacznej odpowiedzi, każdy z nas jako człowiek wnosi do grupy inne wartości.
13. Czym dla Ciebie jest ASG? Pasjonujące hobby, zabawa, czy może sposób na życie?
Ruda - ASG to oczywiście moje hobby. Czerpię z niego ogromne zadowolenie, które daje mi poczucie wolności i spełnienia się na wielu płaszczyznach.
Klaudia - Dla mnie ASG jest taką jakby wisienka na torcie, ponieważ różnorodność moich zajęć, szkoleń, wyjazdów związanych z militariami jest tak duża, że w zasadzie od ASG doszłam do broni ostrej, na którą w niedalekiej przyszłości będę sobie wyrabiała pozwolenie. Polecam wypróbowanie ASG każdemu. Może u kogoś sprawdzi się jako hobby, a nuż spotka kobietę swojego życia; Może też zechce pójść do wojska, a nie daj Boże, przyda mu się na wojnie.
Gosia - Zdecydowanie to moje hobby, sposób na aktywne spędzenie czasu w gronie znajomych. Bardzo lubiane hobby – były czasy, kiedy zdarzało mi się uczestniczyć w strzelaniach trzy razy w tygodniu. Jest to dla mnie sport, nie podchodzę do niego jakoś szczególnie rywalizacyjnie. Zwycięstwo nie jest najważniejsze (choć nie przeczę, że miło jest pochwalić się "fragami"). Czasem podśmiewam się z banalnego testu zasłyszanego na jednej z odpraw: „wygrywa ten, kto się dobrze bawił”. Ale w gruncie rzeczy zgadzam się z nim całkowicie.
Podsumowanie
Jak można zauważyć Ruda, Klaudia i Gosia to kobiety o silnych charakterach, dużych skłonnościach przywódczych, a także wielkiej determinacji. Swoją wysoką pozycję w grupie osiągnęły poprzez własne doskonalenie swoich umiejętności, chęci realizacji i sprawdzenia się w trudnych warunkach, a także wykazały wielką wolę przetrwania w tym jeszcze wciąż męskim hobby, jakim jest ASG. Nie trzeba dodawać, że mimo, iż zalicza się je do słabej, aczkolwiek pięknej płci nie brakuje im męskich cech charakteru, odwagi i wewnętrznej siły, która cały czas stawia je w gotowości na polu walki, zarówno z wrogiem, jak i zwykłymi przeciwnościami losu. Bo żeby poświęcić codzienne wygody, jakże ważne dla kobiety, na nierzadko wielogodzinne rozgrywki często w niesprzyjających warunkach, potrzeba naprawdę wielkiego hartu ducha. Tym bardziej gratuluję wytrwałości i życzę dalszych sukcesów, nie tylko na polu walki, ale także w doskonaleniu swoich umiejętności. Ale przede wszystkim życzę dobrej zabawy.
Monika "Amoniak" Szczygielska