RPD
RPD wz. 1944 (ros. РПД, Ручной Пулемет Дегтярева a) to radziecki ręczny karabin maszynowy konstrukcji Wasilija Diegtiariowa. Prace nad nim rozpoczęły się już w 1942 roku. Karabin miał wówczas zastąpić wysłużony model DP. Ponieważ w tym samym czasie opracowano też nowy rodzaj amunicji – nabój pośredni 7,62 × 39 mm wz.43 - RPD jako jeden z pierwszych został już zaprojektowany w nowym kalibrze. Karabin wszedł na uzbrojenie Armii Radzieckiej w 1949 roku i otrzymał oznaczenie PПД (RPD).
Ze względu na wysokie koszty produkcji i wysoką awaryjność kariera RPD w Armii Radzieckiej nie była długa i w latach sześćdziesiątych XX wieku został on zastąpiony przez RPK. Nadal jednak wiele egzemplarzy RPD można znaleźć w magazynach armii rosyjskiej oraz w wielu innych armiach krajów byłego bloku wschodniego. Znaleźć go też można w Chinach, gdzie licencyjny odpowiednik RPD to ręczny karabin maszynowy Type 56. Jak na ówczesne lata przystało RPD był także produkowany w Polsce przez Fabrykę Broni w Radomiu i był też na wyposażeniu Ludowego Wojska Polskiego. Mimo wycofania ze służby do lat 80-tych zalegał w magazynach Obrony Cywilnej.
RPD używany był jednak nie tylko przez Rosjan i ich sojuszników. Podczas wojny w Wietnamie używały go m.in. oddziały SOG w wersji ze skróconą lufą. W USA w dalszym ciągu cieszy się popularnością wśród kolekcjonerów i strzelców, przykładem może być produkowany przez firmę DS Arms RPD175CARBINE-A
Źródło: http://survincity.com/2010/07/second-life-light-machine-gun-degtyarev/
Ze względu na zapisanie się w historii licznych konfliktów zbrojnych na świecie, RPD znalazło swoje miejsce również w popkulturze. I tak znajdziemy go w takich filmach jak legendarny “Sniper” z Tomem Berenger w roli głównej, “Łzy słońca”, “Hitman”, “Strzelec”, strzelano z niego do Jamesa Bonda w “Goldeneye”, mierzył się z nim Mel Gibson w “Byliśmy żołnierzami”, obecny był również na planach filmów “Za linią wroga”, “Strzelca” i wielu innych. Niedawno można go było zobaczyć zamontowanego na samochodzie Ludożercy w “Mad Max: Na drodze gniewu”. RPD także mogą znać gracze z „Call of duty: Black Ops II”, „Survarium” i „Max Payne 3”.
Limitowana replika LCT Airsoft RPD
Marka LCT Airsoft powstała na gruncie firmy założonej w 1982 roku. Wówczas Li Cheng Molding Industry, a obecnie Li Cheng Technique Business Company był głównie producentem metalowych części do samochodów. W wyniku coraz gęstszej sytuacji na rynku od roku 2004 firma rozpoczęła rozwój w branży airsoftowej. Z początku jako podwykonawca, a od 2007 roku na rynku oficjalnie pojawiła się marka replik klasy premium – LCT Airsoft. Firma szczyci się produkcją replik (często kolekcjonerskich, w seriach limitowanych) wykonanych ze stali, bez użycia popularnych na rynku maszyn CNC, co ma dodawać produktom LCT autentyzmu i… dodaje.
Wykonanie zewnętrzne
Wyciągając replikę z pudełka odnosimy niesamowite wrażenie, bliźniacze do trzymania w ręku palnego odpowiednika. Po wzięciu do ręki prawdziwego karabinu i repliki od LCT Airsoft na pierwszy rzut oka trudno od razu dostrzec różnice. Siedmiokilogramowy kolos RPD miło zaskakuje i przyprawia o uśmiech każdego. Replika stanowi klasyczne połączenie stali i drewna, w której jedynym “luźnym” elementem jest dwójnóg. Całość konstrukcji jest bardzo dobrze spasowana - czego należy oczekiwać po replice w tym przedziale cenowym i o nakładzie kolekcjonerskim (1000 szt.). Nie ma tu nadlewek, drewno lśni jak powinno, a ciężar repliki - ze względu na dwójnóg i ciężką, stalową lufę jest przesunięty na jej front. Aby rozebrać replikę, również trzeba użyć dużo siły i młotka. Jednym słowem stalowy monolit, “gniotsa nie łamiotsa”. Bajka dla fanów radzieckiej myśli technicznej, a także kolekcjonerów.
Kolba repliki została wykonana z lakierowanej sklejki tak jak w przypadku palnej wersji. Odcień drewnianych elementów jest delikatnie jaśniejszy niż w oryginalnej konstrukcji. Kolba oprócz oczywistej funkcji służy również jako miejsce na zasilanie repliki. Przestrzeń na akumulator jest bardzo duża, jednak bardziej na długość niż na szerokość. Powinni o tym pamiętać posiadacze szerokich baterii powyżej 2000 mAh. Aby dostać się do miejsca na baterię, należy odchylić na bok klapkę na stopce kolby. Kolba posiada delikatne luzy w płaszczyźnie horyzontalnej, jednak nie wpływa to niekorzystnie na wrażenia z użytkowania ani go nie utrudnia.
Okładziny rękojeści chwytu pistoletowego wykonane są również z lakierowanego drewna, identycznego jak w przypadku kolby. Mimo dokręcenia śrub montażowych możemy uświadczyć delikatnych luzów w płaszczyźnie wertykalnej. Tak samo jak w przypadku kolby, nie wpływają one na użytkowanie repliki.
Dźwignia przeładowania wykonana jest ze stali i składana. Przesuwa się z wyraźnym, jednak zbyt silnym oporem. Podczas próby przeładowania wyraźnie czuć tarcie o korpus - element wymaga delikatnego nasmarowania, o którym zapomniał producent repliki.
Pokrywa zamka to solidny kawałek stali wyposażony w zatrzaskowy mechanizm blokowania, bardzo podobny do tego stosowanego w M249. Spodobało nam się głuche uderzenie towarzyszące zamykaniu klapy, brzmiące prawie jak w palnej wersji. Element jest także świetnie spasowany do reszty korpusu. Nie doświadczymy tutaj luzów znanych z większości replik z rodziny AK. Ciekawostka: Zobaczcie jak bardzo pokrywa podobna jest do tej z MG42.
Przy odrobinie cierpliwości można bezproblemowo założyć taśmę amunicyjną z bojowej wersji zasłaniając przy tym widoczny przez okno podajnika szkielet gearboxa repliki.
Lufa wykonana jest ze stali i oksydowana. Oksyda się rysuje, ale w stopniu zadowalającym, co z pewnością doda używanej replice sznytu.
Dwójnóg jest wykonany w całości ze stali. W pozycji złożonej blokowany jest dwuetapowo: zarówno w pozycji równoległej do lufy - montaż posiada odpowiednie zatrzaski, oraz nogi dwójnogu są ze sobą łączone przy pomocy klipsu, jak w karabinie RPK. Stopki dwójnogu posiadają specjalne wypustki, pozwalające na wbicie go do ziemi i ustabilizowanie broni podczas prowadzenia ognia zaporowego. Widać że producent nie oszczędzał dokładności nawet przy tak pobocznych elementach.
Magazynek bębnowy to blaszany Hi-cap o pojemności 2800 kulek, podkręcany przy pomocy przycisku wkomponowanego w obudowę. Zasilany jest dwoma bateriami AA. Magazynek prezentuje się świetnie. Gdyby nie czerwony przycisk podkręcenia, z łatwością można by było go pomylić z palnym. Nawet najmniejsze elementy zostały odtworzone w produkcie LCT. Jedyna różnica jest w grubości. Magazynek od repliki jest szerszy o niecały centymetr. Gdyby jednak w oryginalnym podnieść zatrzaski dając im nieco luzu, do repliki można by założyć oryginalną „puszkę”.
Karabin prezentuje się świetnie, jakość wykonania i spasowania robi wielkie wrażenie nawet na osobach, które nie za bardzo przepadają za radziecką myślą techniczną. Replika jest ciężka, toporna i nieergonomiczna, ale jedynie dodaje jej to klimatu - jest taka jak jej pierwowzór. Wobec takiej dawki realizmu od razu rzuca się w oczy chybocząca się kolba oraz chwyt, a z dodatkowych smaczków brakuje nam znanego z replik ze stajni E&L nasmarowania całości oliwą - przez co tracimy wrażenia dotykowe i zapachowe magazynowanej broni. Są to jednak tak marginalne minusy, że prawdopodobnie nie zwrócimy na nie uwagi ze względu na przypływ radości związany z wydobyciem repliki z pudełka.
Wykonanie wewnętrzne
Rozebranie Repliki rozpoczynamy od odkręcenia śruby z nakrętką w tylnej części korpusu, oraz wybicia pina. Następnie podnosimy górną pokrywę oraz ustawiamy selektor pomiędzy trybami ognia. Kolejnym krokiem jest demontaż kolby co czynimy poprzez pociągnięcie za chwyt pistoletowy osadzony razem z ogonem kolby w prowadnicach na spodzie body.
Trzeba pamiętać o delikatnym manipulowaniu selektorem ognia podczas tej czynności ze względu na duże spasowanie stalowego korpusu.
W dalszej kolejności wyciągamy okablowanie z wnętrza kolby i rozpoczynamy ostatni etap demontażu, czyli odkręcenie 4 śrub imbusowych umieszczonych od spodu korpusu, które stabilizują gearbox.
Delikatnie rozszerzamy końcówkę body przy pomocy palców i wysuwamy GB przez otwór z tyłu. Gotowe!
Po częściowym rozmontowaniu solidnego kawałka stali, jakim jest LCT RPD, naszym oczom ukazuje się niestandardowy model gearboxa, który budową przypomina warianty stosowane w karabinach M249 lub SWD.
Szkielet jest dedykowany i wykonany został ze stopu cynku i aluminium w srebrzystym kolorze. Na jego powierzchni można zauważyć pewne drobne niedolewki zastosowanego materiału, jednak występują one tylko w miejscach nie wpływających na pracę gearboxa np.: poziome linie okna cylindra czy jedno z gniazd śruby montażowej.
Replika RPD została wyposażona przez producenta w system szybkiej wymiany sprężyny, który powoli staje się na rynku standardem u większości producentów replik ASG. Podczas rozbierania repliki mieliśmy nieznaczny problem z obróceniem prowadnicy i wpasowaniu jej skrzydełek w okna umożliwiające wyciągnięcie sprężyny. Czynność ta jednak nie zajęła nam więcej niż 30 sekund, a po zaznajomieniu się z budową elementu, pewnie będzie to czynność automatyczna. Zanim przystąpimy do rozkręcania gearboxa, warto wyciągnąć sprężynę z prowadnicą, co zdecydowanie usprawni proces otwierania szkieletu. Jego połówki są ze sobą skręcone przy pomocy 8 stalowych śrub imbusowych, zabezpieczonych dodatkowo klejem do gwintów. Ich główki są solidne i nie ulegają jakimkolwiek odkształceniom podczas odkręcania. Zwracam uwagę, że jedna z nich jest ukryta pod listwą przeniesienia spustu, który także należy zdemontować poprzez odkręcenie dwóch śrub krzyżakowych wraz z podkładkami. W RPD zastosowano łożyska kulkowe o średnicy 9mm, które zostały wklejone w szkielet by zabezpieczyć je przed niepożądanymi luzami.
Prowadnica sprężyny wykonana jest ze stali, pomimo systemu szybkiej wymiany jest łożyskowana (w przeciwieństwie np. do obecnych na rynku replik Specna Arms). Ucieszy to wszystkich graczy myślących o tuningu tej repliki. Sprężyna wytworzona jest ze stali o niejednakowym skoku, a generowana przez nią moc plasuje się w przedziale 400 FPS. Sugeruje to, że jest odpowiednikiem sprężyny M120.
Okablowanie to sztywne kable grubości ok 1mm przypominające te stosowane w modułach ASCU. Przewody są poprowadzone w trzech uchwytach z boku szkieletu, a połączenie z silnikiem odbywa się poprzez standardowe konektory zaciskowe 2,5mm.
Pomimo coraz częstszego stosowania mikrostyku w replikach wsparcia, w tym modelu zastosowano klasyczną blaszkową kostkę stykową.
Przepływ prądu reguluje fabrycznie wbudowany układ MOSFET, który wystarczająco odciąża styki oraz poprawia reakcję na spust. Kable posiadają szczątkowe zabezpieczenia przed otarciami, które mogą powstać podczas rozbierania repliki. W naszym testowym egzemplarzu przetarliśmy powłokę izolującą jeden z przewodów, ze względu na manipulacje ciasno spasowanym korpusem podczas jego rozbierania. Miłym akcentem jest zapasowy zestaw okablowania bez tranzystora do samodzielnego montażu dołączony do zestawu, w razie gdyby zdarzyło nam się uszkodzić fabryczny MOSFET.
Zębatki wykonane ze stali, posiadają jedynie bicia LCT bez informacji o ich przełożeniu. Każda zębatka posiada po jednej podkładce po obydwu stronach osi, jednak warto oddać replikę do serwisu by poprawić ich rozmieszczenie, a tym samym kulturę pracy repliki. Na zębatki odpowiednio rozprowadzony jest dobrej jakości smar, do tej pory w niewielu replikach widzieliśmy tak dobrze nasmarowany układ w konfiguracji stokowej. Zębatka tłokowa posiada duży opóźniacz popychacza, powinno to pozytywnie wpłynąć na podawanie kulek, także przy zwiększonej szybkostrzelności.
Nasze wątpliwości wzbudza jedynie seryjny popychacz dyszy, który wykonany jest z białego bardzo giętkiego tworzywa sztucznego, chociaż do tej pory nie sprawił on problemów podczas użytkowania karabinu.
Silnik to standardowy dla fabrycznych replik, krótki silnik na zwykłych magnesach. Zastosowana w nim zębatka to typ D z dodatkowym zabezpieczeniem w postaci śruby imbusowej.
Dysza Wykonana z tworzywa, jej długość wynosi 19,46mm. Wewnątrz dyszy znajdziemy dodatkowe uszczelnienie w postaci o-ringa. Szkoda, że precyzyjnie wykonany układ pneumatyczny w technologii CNC wieńczy plastikowa dysza, według nas pierwszy kandydat do wymiany.
Tłok to element wykonany z wytrzymałego czerwonego tworzywa, posiada on pełną stalową szczękę z 15 zwężonymi zębami. Płaska, łożyskowana głowica tłoka jest wentylowana i wykonana z aluminium. Uwaga: Przy składaniu gearboxa tłok miał tendencje do spadania z prowadnic. Radzimy upewnić się, że jest na swoim miejscu, aby uniknąć niepotrzebnych problemów podczas montażu.
Cylinder zbudowany jest z prążkowego aluminium i z racji zastosowanej lufy jest to typ 0. Podwójnie uszczelniona głowica cylindra została wykonana z aluminium w technologii CNC. Pomiędzy cylindrem, tłokiem a głowicą cylindra zachodzi efekt strzykawki. Niestety po dołożeniu do zestawu dyszy, uświadczymy lekkiej utraty kompresji, wciąż jest jednak ona na zadowalającym poziomie.
Komora Hop-Up wytworzona jest z bardzo lekkiego stopu metalu o złotym kolorze i ma formę masywnego walca, a jej kształt nie przypomina żadnej konstrukcji dotychczasowo stosowanej w replikach ASG, które mieliśmy okazję oglądać. Ciekawostką jest, że komora montowana jest od zewnętrznej strony korpusu.
W centralnej części komory znajduje się wycięcie na klips pozycjonujący lufę. Do jego demontażu najlepiej użyć małego narzędzia chwytnego, gdyż element nie wystaje poza obrys komory.
Regulacja docisku gumy wykonana jest w formie pokrętła pierścieniowego z uszczelnieniem. Jest to rozwiązanie znane m.in z produktów Madbulla, czy Prowina. Regulacja działa płynnie i bez zacięć, nie jest zbyt luźna i trzyma nastawy mimo wibracji generowanych podczas strzelania.
Fabryczna gumka Hop-Up, jak to zwykle ma miejsce wykonana została z gumy o dużej twardości. W komorze osadzona jest mosiężna lufa o długości 515 mm i średnicy 6.02mm. Ta prezentuje się bardzo solidnie i posiada starannie wykończoną koronę o delikatnym skosie.
LCT vs RKM-D
Dzięki uprzejmości sklepu SprzętMilitarny.pl mieliśmy możliwość porównania repliki LCT z jego polską odmianą - karabinem maszynowym RKM-D wyprodukowanym w latach 60’ w Radomiu.
W konfrontacji ze swoim bojowym odpowiednikiem LCT RPD wypada bardzo dobrze. Różnice w wymiarowaniu lufy, kolby czy prowadnicy - w stosunku do palnego odpowiednika, jak na replikę airsoftową są znikome - wynoszą parę milimetrów. LCT wykonało też świetną robotę w kwestii bębnowego magazynka - został on wykonany z należytą precyzją i wiele wskazuje na to, że również przy użyciu podobnych maszyn do tych robiących “puszki” do oryginału.
Są oczywiście też miejsca, gdzie różnica jest bardziej zauważalna. Zwykle takim miejscem jest korpus i tak też jest w przypadku LCT RPD. Różnica w jego wysokości wynosi ponad 12 mm. Replika też jest szersza o 2,5 mm. Przyczyną tego jest ograniczenie wynikające z zastosowanego gearboxa. Ta różnica stanowi największy problem dla zwolenników pełnego odwzorowania palnego odpowiednika, choć, co należy zauważyć z początku tego się nie dostrzega!
Zauważalną różnicę znajdziemy też w miejscu zamontowania szyny rączki przeładowywania - w oryginale jest wewnątrz korpusu, w replice zaś - na zewnątrz.
Nie wiedzieć czemu (być może istnieje taka wersja, o której nie wiemy) dźwignia bezpiecznika repliki działa odwrotnie niż w wersji bojowej - pozycja “zabezpieczenia” w replice jest miejscem, które w prawdziwej broni uniemożliwia jej strzelanie. Inny kształt jest też osłony spustu, jednak jako całość LCT RPD robi świetne wrażenie, podobnie zresztą jak większość replik LCT Airsoft.
Podsumowanie
Mimo wysokiej ceny, jak na obecne realia airsoftowe replika zdecydowanie jest warta uwagi nie tylko pod względem kolekcjonerskim. Pod kątem odwzorowania potrafi zaskoczyć osobę obytą z oryginałem i wciąż jest od niego tańsza. Często jako argument przeciwko replikom z wyższej półki jest podnoszony argument ceny w porównaniu z oryginałem. Jeśli już ktoś myśli w tych kategoriach, obecnie palne RPD kosztuje około 1500 USD, a cena sklepowa w Polsce LCT RPD wynosi 4 500 zł. Warto też zauważyć, że ostatnio zmieniły się przepisy dotyczące broni zdekowanej. Kolekcjonerzy i pasjonaci na rynku pierwotnym nie kupią już broni pozbawionej cech bojowych, z możliwością przeładowania i rozebrania, a ceny tych już dostępnych na rynku wtórnym można się spodziewać, że pójdą znacznie w górę. Wobec czego jeśli ktoś chce posiadać ulubioną broń z filmu czy gry lub z innego powodu urzekło go RPD, to 4500 zł za bardzo dobrze wykonaną replikę, którą dodatkowo można zabrać w teren i wziąć udział w grze airsoftowej, przestaje być aż tak dużą kwotą.
Replikę testowaliśmy dzięki uprzejmości LCT Airsoft