Trwa ładowanie...

Twoja przeglądarka jest przestarzała. Niektóre funkcjonalności mogą nie działać poprawnie. Zalecamy aktualizajcę lub zmianę przeglądarki na nowszą.

First Response II (Litwa), 21-22.04.2007

Ten artykuł pochodzi ze starszej wersji portalu i jego wyświetlanie (szczególnie zdjęcia) może odbiegać od aktualnych standardów.

Impreza: First Response II
Rodzaj: zlot międzynarodowy
Data: 21-22.04 roku Pańskiego 2007
Miejsce: Litwa
Organizator: Raccoon (Litwa)
Koszt: 35 Litów (ok. 37-40 zł) plus dojazd


First Response II, czyli NIE-ostatni zajazd na Litwę

W dniach 14-15 kwietnia, liczna kompanija sarmackich Airsoftowców wzięła udział w zlocie, organizowanym przez naszych braci ze wschodu, w częściowo działającej bazie żandarmerii, w Rudnikaya, 30 km od Wilna. Ekipa Polska już po raz drugi brała udział w manewrach militarnych na Litwie, a tym razem był to oficjalny międzynarodowy zlot. Tym razem na zaproszenie Mariusa z Racoon, odpowiedziały polskie grupy: Renegaci, Czarny Lis, Tower Guards, Stalkers, the 6th oraz BRT, wraz z Panem Tadeuszem.


Oto opowieść o historii zajazdu na Litwę, widzianą oczami jednego z uczestników, snuta w sklepie Capri ASG, a spisana przez Księżniczkę...


Księga 1 – "GOSPODARSTWO"

Zanim przejdziemy do opisu wydarzeń z tegorocznej edycji zlotu, warto cofnąć się trochę wstecz i przedstawić informacje uzyskane przez nas od samego organizatora imprezy – Marius’a – a dotyczące historii airsoftu na Litwie oraz początków grupy Raccoon.


Historia airsoftu litewskiego zaczyna się około roku 2004. Jak wspomina Marius, pierwsze repliki jakie wpadły w jego i jego znajomych ręce, były elektrykami wyprodukowanymi przez Tokio Marui. Początkowo repliki były pożyczone, później jednak zdecydowali się na zakup własnych. W tym celu, w 2005 roku udali się samochodem do…. polskiego sklepu Fire Arms. Tam zakupili m.in. G36C.


RACCOON AIRSOFT TEAM VILNIUS (www.raccoon.lt) był pierwszą grupą założoną na Litwie. Nie jest to grupa rekonstrukcyjna, jednak w dużej mierze wzoruje się na Litewskich siłach specjalnych (www.soj.lt). Głównym mundurem tej grupy jest Litewskie cammo, natomiast podczas oficjalnych wystąpień członkowie zakładają "multicam" (Crye Multicam pattern BDU). Z opowieści Mariusa wynika, że w Racoon mamy do czynienia ze ścisłą specjalizacją jej członków i dużym zaangażowaniem w wykonywane role. On sam jest medykiem, a jego wyposażenie jest nie tylko profesjonalne, ale i kosztowne (ponad 200 USD na sam sprzęt medyczny). Informacje o wkładzie finansowym pokrywają się z tym, co redakcja WMASG usłyszała od Polaków – Litwini uchodzą za dobrze wyposażonych, a nawet sam fakt posiadania „multicam”-a (dla nas trudnodostępnego i/lub kosztownego) robi wrażenie.

W Raccoon nie ma przywódcy. Na polu bitwy dowodzi zazwyczaj osoba o największym doświadczeniu wojskowym – jak dotąd był to Marius.


Impreza nazwana "First Response" jest organizowana na otwarcie sezonu. Pierwsza odbyła się w 2006 roku i zgromadziła około 70 osób z Litwy, Białorusi i Polski. Właśnie na tym zlocie Racoon spotkał się z polskimi grupami m.in. BRT, Czarnym Lisem oraz 6th, które przybyły dzięki rekomendacji ekip białoruskich. Mniej więcej pół roku później Racoon przybył do Polski i uczestniczył w organizowanym na jesieni 2006 roku w Modlinie zlocie "Ostatni Most". Mimo, że Litwini uważają polskich airsoftowców za dobrych i interesujących przeciwników, nasz rozmówca wspomniał że niestety nie wszystkie grupy stosują w działaniach taktykę.


Księga 2 – "ZAJAZD"

Ponieważ zlot na Litwie zaczynał się w sobotni poranek, ekipa polska wyruszyła już w piątkowy wieczór. Nasi korespondenci wyjechali ze stolicy o godzinie 17, a na miejsce dotarli tego samego dnia o 1 w nocy. Jechali spokojnie nie spiesząc się.


Dla wszystkich airsoftowców istotna może być informacja, że przejazd przez granicę odbyłby się bez przeszkód, gdyby nie drobne problemy samochodowe jednego z chłopaków. Natomiast nie było żadnych problemów z przewiezieniem replik. Jak stwierdził Apollyon: "Od razu poinformowaliśmy pograniczników co wieziemy, do czego to służy. Pokazaliśmy i daliśmy się pobawić. Tak im się podobało, że baliśmy się rekwizycji..."


Księga 3 – "ZAMEK"

Kiedy ekipa przybyła na miejsce, nie widać było terenu, jedynie poustawiane opony wokół kilku zrujnowanych budynków. Jakież było zaskoczenie, gdy po ciężkiej nocy, uczestnicy odkryli, że ten jakże niewielki terenik, wg mapy, dostarczonej przez organizatorów, będzie miejscem ciężkich bojów. Zdziwienie potęgował fakt, że na zeszłorocznej odsłonie tej imprezy, organizatorzy dysponowali pięknym poligonem atomowym, na którym znajdowały się przeróżne obiekty wzbogacające rozgrywkę: garaże, podziemne składy, okopy... Jak wynika z relacji świadków tym razem był to "goły teren, odsłonięte pole, dwa zrujnowane budynki, a pomiędzy nimi solidne zasłony z opon traktora gdzieniegdzie urozmaicenie w postaci niewielkiego zagajnika. Przypominało to raczej pole do speedballa, a nie airsoftowy poligon".


[Powiększ][Powiększ]


Kilka osób wspomniało (a później potwierdził to również organizator), że zawód dotyczący tegorocznego terenu, związany był z tym, że w ostatniej chwili organizatorzy musieli zrezygnować z wcześniej wybranego miejsca i szybko zaadaptować znacznie skromniejszy obszar. Mimo dużego zawodu korespondenci przyznali, że miejsce zostało dobrze przygotowane.


Księga 4 – "DYPLOMATYKA I ŁOWY"

Organizatorzy przywitali uczestników bardzo gościnnie. Jak wspomina nasz korespondent: "Litwini wyjechali po nas na główną drogę. O dziwo – bo była to póżna noc [...]. Zakwaterowali nas w porządnym ciepłym baraku – co należy przyjąć za wielki plus, bo na zewnątrz mogli spać jedynie Biało-rusini i Białe-niedźwiedzie. Na terenie znajdowały się dwie przenośne toalety, z których był OBOWIĄZEK korzystania. Przysparzało to wiele trudności, ponieważ obiekty te stały daleko od miejsca zakwaterowania i dotarcie do nich niekiedy graniczyło z cudem. Po pewnym czasie łamanie ustalonego zakazu uznaliśmy za specyficzną rozrywkę."


Przez większość imprezy Polacy trzymali się we własnym gronie, nie czuli się jednak zaniedbani. Uczestnicy wyraźnie podkreślali, że „w trakcie zlotu organizatorzy dbali o to, aby informacje docierały do wszystkich uczestników. Wolny czas spędzaliśmy jednak raczej z Polakami, a Litwini i Rosjanie razem”.


Księga 5 – "BITWA"

Przed rozgrywką wszystkich obecnych podzielono na 2 grupy – po czym uczestnicy zostali oznaczeni taśmami izolacyjnymi w kolorach zielonym i niebieskim. Podział na oddziały przebiegał ze względu na możliwość komunikacji, a nie wedle preferencji czy umundurowania. Przeszkadzało to Polakom, gdyż w mazowieckich rozgrywkach airsoftowych najczęściej stosowany jest właśnie podział mundurowy i stroni się od używania kolorowych taśm. W tym przypadku "podział językowy" był oczywiście uzasadniony, jednak nie obyło się bez drobnych zgrzytów. Grupy ogólnie znane sobie z widzenia przez muszkę i szczerbinkę, nagle musiały zacząć współpracować i walczyć ramię w ramię. Nie zawsze wychodziło to idealnie.


[Powiększ][Powiększ]


Zapytany o przebieg gry Apollyon stwierdził: „Scenariusza w zasadzie nie było. W dodatku zasady gry były często zmieniane w trakcie.” Miał odczucie jakby reguły były ustawiane w taki sposób, aby w poszczególnych rozgrywkach zwyciężała ustalona grupa. Objawiało się to między innymi tym, że podczas jednej rozgrywki Rosjanie mieli ograniczone respawny, podczas gdy Polacy odżywali nieustannie i bez odczekiwania nawet 5 minut. W kolejnej rozgrywce zasady faworyzowały Rosjan.


[Powiększ][Powiększ]


Najważniejszym przeciwnikiem okazała się, o dziwo pogoda. Wiało. Kulki śmigały gdzie chciały, a czasem nawet nie raczyły wyjrzeć z lufy. Zimny wiatr przenikał do szpiku kości. Apollyon wspomina, że raz wywiało mu podpalony granat z dłoni i nie było to spowodowane nieskoordynowaniem ruchów. Poza tym „cały czas wiatr wiał w gębę Polakom. Napierw Polacy musieli się bronić pod wiatr, a potem walcząc z tym samym żywiołem musieli atakować”.


Księga 6 – "KŁÓTNIA"

No cóż... tu mamy problem, gdyż kłótni nie było. Takie tam tylko zwykłe wymiany kwiecistego słownictwa, zarówno z polskiej, litewskiej jak i rosyjskiej strony. Wydaje się, że znajomość obcych języków wyraźnie się pod tym względem poszerzyła. Zarówno po stronie Polskiej, jak i Litewskiej czy Rosyjskiej.


Miłość Polsko-Litewska rozwinęła się do tego stopnia, że niektórzy znani z szorstkości w stosunkach międzyludzkich legli w jednym łożu z Litwinami. Czegóż nie potrafią dokonać długie wieczorne rozmowy.


Księga 7 - "EMIGRACJA" czyli zwiedzanie Wilna

Początkowe plany zakładały zwiedzanie Wilna w niedziele. Jednak w rezultacie wycieczka do Wilna została znacznie okrojona i można ją określić trzema słowami - „Wilno by car”. Niektórzy wprawdzie wysiedli rozprostować kości, jednak nie można tego porównać do szeroko rozpościerających się planów zwiedzania snutych przed wyjazdem. Ekipa Apollyona wpadła w pułapkę wileńskich uliczek (jak twierdzi, prawie wszędzie obowiązuje nakaz skrętu w prawo i zakaz zawracania) oraz własnego łakomstwa. W poszukiwaniu jakże litewsko-rodzimej restauracji Pizza Hut spędzili 45 minut – kręcąc się przy tym wokół tych samych punktów. Okrzyki obwieszczające mijanie zabytków łączyły się raczej ze stwierdzeniami typu „cholera, już tu byliśmy”.


Spanikowani pocieszyli się knajpką przy dworcu i po zakupie tradycyjnego Suktinisa (zwanego przez Polaków Sukinsynem) wrócili na teren zlotu.


W niedzielę ponownie wsiedli do samochodu i bez większych przygód wrócili do polskich miękkich i ciepłych łóżek.


Księga 8 – "KOCHAJMY SIĘ" – Podsumowanie imprezy

Tak, tak - kochajmy się... nic dodać, nic ująć. Integracja była niezwykle owocna i mamy nadzieję, że będzie jeszcze wiele okazji pogłębiać przyjaźń i braterstwo Polsko-Litewskie. Nie są to puste słowa, gdyż kilku braci ze wschodu prawdopodobnie będzie uczestniczyć w polskich zlotach. Z drugiej zaś strony każdy uczestnik litewskiego zlotu bił się w piersi zapewniając o swoim uczestnictwie w kolejnej edycji "First Response".


[Powiększ]


Również Appolyon, mimo drobnych uwag i typowego dla niego marudzenia, zwieńczył opowieść swą o pobycie na Litwie słowami znanymi każdemu Polakowi, a tylko trochę zmodyfikowanymi na potrzebę chwili:


„Litwo ojczyzno moja, Ty jesteś jak zdrowie
Ile Cię trzeba cenić ten tylko się dowie
KTO TAM BYŁ
Dziś piękność Twą w całej ozdobie widzę i opisuję
Bo tęsknię po Tobie...”


KONIEC


Redakcja pragnie podziękować Capri ASG Shop za kawę i umożliwienie pisania epopei. Dziękujemy również za relacje uczestników oraz informacje uzyskane od Mariusa.


Więcej zdjęć w galerii na stronie organizatorów:http://www.airsoft.saugykla.net/gallery/index.php?list=36&page=1

Komentarze

Najnowsze

Trwa ładowanie...
  • Platynowy partner

    Złoty Partner

  • Srebrni partnerzy

  • Partnerzy taktyczni