Niemcy planują uzupełnić braki w uzbrojeniu Bundeswehry, za punkt odniesienia przyjmowana jest jak na razie prowizoryczna lista utworzona w ministerstwie obrony. Zamówione ma być siedem śmigłowców ratowniczych, nowe kamizelki dla żołnierzy, 32 ciągniki siodłowe z naczepami do transportu ciężkiego uzbrojenia, 18 wyrzutni rakietowych MARS II, sześć samolotów transportowych Hercules, stanowiska dowodzenia i sprzęt łącznościowy dla fregat.
Planowane jest złożenie 18 zamówień, z których każde ma mieć budżet wynoszący minimum 25 milionów euro. Dokładne sumy będą znane wtedy, kiedy zostanie ogłoszona nowa lista budżetowa. Według nowego ministra finansów Olafa Scholza, ma ona zostać uchwalona najpóźniej na początku lipca tego roku.
Przypomnijmy, że Bundeswehra od pewnego czasu boryka się z poważnymi problemami. Na jaw wyszło, że brakuje jej personelu, broni dla żołnierzy, przez co ci na szkoleniach byli zmuszeni znajdować zamienniki dla broni. Często zamiast niej używane były kije od mioteł. Ogólną gotowość bojową armii określono jako praktycznie zerową. To, czy Niemcy wyciągną konsekwencje z ostatnich wydarzeń i zaczną inwestować w rozwój armii, a nie poprzestaną na jednym zrywie, pokaże czas. Braków w niedoinwestowanej armii szybko i tanio nie uzupełnią, proces ten musi być niejako organiczny i nieustanny. W wypadku nieutrzymania się trendu na jej rozwój, Bundeswehra z czasem może mieć o wiele większe problemy niż te obecne. Oznaczać to może jedynie, że wtedy Niemcy nagle obudzą się pewnnego dnia z armią niezdolną do podjęcia jakichkolwiek działań.