Trwa ładowanie

Twoja przeglądarka jest przestarzała. Niektóre funkcjonalności mogą nie działać poprawnie. Zalecamy aktualizajcę lub zmianę przeglądarki na nowszą.

V Zlot ASG Tomaszowo 2009, Tomaszowo, 21-24.05.2009
V Zlot ASG Tomaszowo 2009, Tomaszowo, 21-24.05.2009

V Zlot ASG Tomaszowo 2009, Tomaszowo, 21-24.05.2009

V Zlot ASG Tomaszowo 2009, Tomaszowo, 21-24.05.2009
V Zlot ASG Tomaszowo 2009, Tomaszowo, 21-24.05.2009
Ten artykuł pochodzi ze starszej wersji portalu i jego wyświetlanie (szczególnie zdjęcia) może odbiegać od aktualnych standardów.

Impreza: V Zlot ASG Tomaszowo 2009
Rodzaj: Zlot ASG
Data: 21-24.05.2009
Miejsce: Tomaszowo (woj. lubuskie)
Organizator: Team Delta
Koszt: 50 zł
Liczba maniaków: ok. 800

 

IMPREZIE PATRONOWAŁ WMASG.PL

 

 

 

ORGANIZACJA

 

Gdy po raz pierwszy dowiedziałem się o Tomaszowie miałem mieszane uczucia. Teren gry – lotnisko. Organizator zupełnie nie znany. W zasadzie na wstępie za zdecydowany plus można było zaliczyć tylko użyte do gry wojskowe (w tym gąsienicowe) pojazdy, które szczególnie na owe czasy były rarytasem. Coś jednak sprawiło, że coroczna impreza od 2005 roku (kiedy to ściągnęła zaledwie 45 uczestników) stała się jedną z najlepszych w kraju, zasłużenie pretendującą do stania się sztandarowym zlotem w Polsce. Pisząc w zeszłym roku sprawozdanie, porównałem ten zlot do dawnych ZMASGów. Po tegorocznej edycji Tomaszowa, cieszę się, że mogę to po raz kolejny podkreślić.

 

(fot. Wojtek "WOjtas" Banasik)

 

Zorganizować dobrą imprezę od strony organizacyjnej, teoretycznie nie powinno być problemem. Nie jeden organizator przekonał się jednak, że... jest. Natomiast Team Delta ze swoim zlotem przyzwyczaił nas już, że wręcz wyznaczają oni pod tym kątem nowe standardy. Zapewnić dodatkowe „wodotryski” także wystarczy się postarać i to co raz więcej ekip osiąga, jednak stworzyć naprawdę niepowtarzalny, zlotowy klimat i połączyć wszystko w jedną spójną całość, jest już sztuką dla nielicznych. Ludzie z Team Delta z pewnością do tych wybrańców należą. Sympatyczni, z pasją i zaangażowaniem wspólnymi siłami stworzyli na przestrzeni lat imprezę, która stała się już legendą i obowiązkową pozycją w kalendarzu niejednej szanowanej ekipy z każdego rejonu Polski. Wystarczy zajrzeć na forum organizatora i na WMASG, aby przekonać się o odczuciach uczestników. Niezależnie od preferowanych typów rozgrywki, od środowisk airsoftowych z jakich się wywodzą, każdy docenia Tomaszowo i włożoną pracę Team Delta. Trudno jest przejść obojętnie wobec tego zlotu. Zlotu od maniaków dla maniaków – to motto, które daje się odczuć na każdym kroku stawianym po zlotowym obozie.

 

 

Po całorocznych przygotowania wszystko w Tomaszowie było zapięte na ostatni guzik. Teren obozu został ogrodzony płotem z metalowej siatki, wyrównany i dokładnie sprawdzony pod kątem niebezpiecznych miejsc. Dwie bramy wjazdowe umocniono budkami dla wartowników, oponami i drutem kolczastym. Uczestnikom zapewniono umywalki i bieżącą wodę, a także w dużej ilości Toi-Toie, utrzymane w czystości. Dostępny był także prąd do podładowania baterii. Pierwsze dziesięć chętnych ekip otrzymało też do swojej dyspozycji 10-osobowe namioty. Przez cały czas można było skorzystać z szerokiego menu firmy cateringowej w Hangar Barze. Do tego stopnia, że pozostaje tajemnicą kiedy obsługa (również bardzo miła) baru spała.

 

 

W trakcie rejestracji przy recepcji, uczestnicy otrzymywali opaskę na nadgarstek w kolorze właściwym ich stronie konfliktu i numerem identyfikacyjnym, a także specjalną zlotową rację żywnościową wyprodukowaną przez firmę Arpol, z pamiątkowym termicznym kubkiem. Dowódcy stron otrzymali wydrukowaną na folii mapę w dużym formacie, zaś dowódcy TF-ów taką samą mapę w formacie A4. Przy punkcie rejestracji na zlot tworzona była także lista uczestników zawodów organizowanych przez nasz portal.

 

Oczekujących na rejestrację wdzięcznie zaczepiała Wenus czyli przesympatyczna suka Dingo z Team Delta

 

Kosta przygotowujący na grę Lekki Wogóle Nieopancerzony Transporter Kołowy zwany w innych kręgach niesprawiedliwie "Szrotem"

 

Tomaszowo to zlot na zaproszenie. Wydawało by się, że tworzenie imprezy o tym charakterze na kanwie elitarności może być ryzykowne, ale jak widać po corocznym ogromnym wzroście popularności i liczby uczestników, nic bardziej mylnego. W tym roku Team Delta ugościł blisko 800 uczestników z dosłownie całej Polski, z czego duża część przybyła już kilka dni wcześniej, przed dniem strzelania. Część z nich, jak AWR, przybyła przed wszystkimi, aby jak co roku wspomóc Team Delta w przygotowaniach. Pozostali przybyli nieco później, ale dostatecznie wcześnie (czwartek), aby przede wszystkim skorzystać z danej im okazji spotkania dawno nie widzianych przyjaciół z przeróżnych zakątków Polski.

 

Obecni na zlocie przedstawiciele Stowarzyszenia Rekonstrukcji i Strzelectwa "Vnutrenniye Voiska" w trakcie pierwszej zbiórki

 

ASG Hunters Myślenicezapraszają

 

ATRAKCJE DODATKOWE

 

W czwartek, piątek i sobotę wieczór Team Delta, poznańska FST, a także w tym roku WMASG, przy udziale sponsorów (Capri ASG i Redwolf Airsoft), zapewnili chętnym atrakcje towarzyszące.

 

 

Nie lada wydarzeniem i zaskoczeniem dla wielu obozowiczów był przyjazd, przez główną bramę, w czwartek wieczorem czołgu T55. Dało się zauważyć duże poruszenie i zaskoczenie. Dla niejednej osoby była to pierwsza okazja obejrzenia takiego sprzętu na żywo i w ruchu.

 

Intrygująca konstrukcja autorstwa członka DPMA (Hanibal8)również wzbudziła niemałe emocje

 

W piątkowe popołudnie odbył się także specjalny, krótki, pokaz Żandarmerii Wojskowej akcji zatrzymania podejrzanych jadących samochodem. Pokaz udało się przeprowadzić mimo niezbyt odpowiedzialnego zachowania zebranych wzdłuż jezdni uczestników. Ciężko powiedzieć czy pokaz nie byłby dłuższy, gdyby uczestnicy wykazali się większym rozsądkiem. Mimo wszystko zatrzymanie samochodu, ostrzelanie go solidnie ślepą amunicją i sprawne obezwładnienie kierowcy (z twarzą w błocie...) chyba wszystkim się spodobało.

 

 

Zaraz po pokazie, Foka przemieszczając się po obozie samochodem, rozpoczął nawoływanie przez megafon chętnych do udziału w organizowanej przez WMASG Olimpiadzie Zlotowej w Pięcioboju Airsoftowym.

 

W pierwszej konkurencji eliminacyjnej udział wzięło 38 śmiałków. Emocje i doping dla startujących dopisały, jak i wesoła atmosfera.

 

(fot. Wojtek "WOjtas" Banasik)

(fot. Wojtek "WOjtas" Banasik)

 

Po biegu na czas z repliką broni długiej w parach, przyszedł czas na strzelanie praktyczne, na zasadach przeniesionych z IPSC. Mimo wcześniejszych ustaleń, do udziału w tej części zawodów dopuszczeni zostali wszyscy z poprzedniej konkurencji. Wymagane było posiadanie swojej broni krótkiej i zaznajomienie się z zademonstrowanymi przez Fokę zasadami. Kto nie spróbował, nie przekonał się, że konkurencja ta nie polegała tylko na celnym strzelaniu i szybkim przebiegnięciu, zbudowanego w hangarze, toru. Ważna była kontrola miejsca, z którego się oddawało strzały i jak się to robiło. Zdecydowana większość uczestników niestety w ferworze sportowej rywalizacji o tym zapominała, co skutkowało punktami karnymi. Emocje dopisywały. W licznych przypadkach posłuszeństwa odmówiła broń. Dla wielu te zawody to była pierwsza taka okazja więc za rok można się spodziewać tylko poprawy. Duży szacunek wzbudził jeden z zawodników, który pokonał tor z pistoletem sprężynowym pośród wszechobecnych gaziaków. W trakcie tej konkurencji rozdane zostały uczestnikom czapki sponsora nagród – Redwolf Airsoft, a także nowe smycze WMASG. Zarówno w strzelaniu IPSC, jak i precyzyjnym wykorzystany został ufundowany specjalnie na tą okazję przez Redwolf Airsoft timer (popper) Madbull.

 

(fot. Wojtek "WOjtas" Banasik)

(fot. Wojtek "WOjtas" Banasik)

 

Kolejnymi konkurencjami, rozegranymi tym razem równolegle, był precyzyjny rzut granatem na dystans około 20 m (należało trafić w kwadrat o wymiarach 1 na 1 m z granicą błędu 50 cm) i strzelanie precyzyjne. Ze względu na gabaryty kilku z uczestników zawodów, zrezygnowano z konkurencji ubierania na czas odzieży przeciwchemicznej, czyniąc tym samym zawody czterobojem. Uciekający bezlitośnie czas także był ważnym powodem.

 

(fot. Wojtek "WOjtas" Banasik)

 

(fot. Wojtek "WOjtas" Banasik)

 

Po chwili przerwy, wieczorem w Hangar Barze odbył się oficjalny apel rozpoczynający zlot. W jego trakcie, jak co roku, na telebimie można było zobaczyć skrót historii zlotów i ich fabuły, z wywołującymi zwykle gromki śmiech zebranych, humorystycznymi wstawkami. Uczestnikom również zaprezentowano podstawowe zasady obowiązujące podczas, mającego nadejść, sobotniego strzelania.

 

(fot. Wojtek "WOjtas" Banasik)

 

Po oficjalnym rozpoczęciu, ruszyła druga edycja, zapoczątkowanych w zeszłym roku zawodów w siłowaniu się na rękę – Armwrestling (organizowane przez FST Poznań). Po zeszłym roku zawody cieszyły się dwukrotnie większym zainteresowaniem. 24 śmiałków walczyło na specjalnie do tego przygotowanym stole, a ich zmagania można było oglądać na telebimie. Wszystko wyglądało bardzo profesjonalnie. Zawody były bardzo zacięte. Zamieszanie wywołał Kołek, który wszedł do turnieju z listy rezerwowych. Biorąc przeciwników na przetrzymanie, doszedł aż do finału. Nie zawiódł także zwycięzca ubiegłorocznej edycji Miq. Wysoką klasę pokazał też Bartas600, który ze stoickim spokojem przedarł się na podium. Po pierwszych emocjonujących finałowych walkach nie udało się niestety wyłonić zwycięzcy. Na prośbę zawodników i w porozumieniu ze sponsorem zawodów postanowiono przyznać 3 równorzędne nagrody - gazowe repliki Glock 17 KWA/KSC. Nagrody do turnieju ufundował Capri ASG. Warto zaznaczyć i w tej części zlotu znakomitą atmosferę. Zawodnicy nie mogli narzekać na brak dopingu. Hangar Bar wrzał od okrzyków.

 

(fot. Wojtek "WOjtas" Banasik)

(fot. Wojtek "WOjtas" Banasik)

(fot. Wojtek "WOjtas" Banasik)

 

DZIEŃ STRZELANIA

 

(fot. Alex Lapinski)

 

Niestety, spora część uczestników uraczyła organizatorów swoją obecnością dopiero w dzień i niemal w godzinę rozpoczęcia zbiórki przed strzelaniem. Z tego też powodu, w sobotę rano rozpoczęcie miało opóźnienie (wymarsz nastąpił dopiero o godzinie 10), ale trudno było odnieść wrażenie, żeby komuś to rzeczywiście przeszkadzało. Mimo wszystko, jak cały zlot został znakomicie przygotowany, tak w trakcie zbiórki i oznaczania stron, Task Force-ów i dowódców zdawało się odczuć lekki chaos. Szczególnie w poszukiwaniu taśm do oznaczenia swojego TF-u. Gdy się ostatecznie udało dokonać wszelkich formalności, strony konfliktu Orilijsko-Andurskiego na ziemiach Wolnego Miasta Urdar weszły na pole gry.

 

(fot. Alex Lapinski)

Pogoda w dzień strzelania dopisała, nastroje były znakomite - powyżej obstawa sztabu Andurii, pewna zwycięstwa (fot. Alex Lapinski)

 

W stosunku do zeszłego roku zrezygnowano z „kartkowego” i punktowego systemu zdobywania i zajmowania punktów strategicznych. Nie było też najemników. Spotkać za to można było rzesze cywilów z transparentami i buntowniczymi hasłami.

 

(fot. Wojtek "WOjtas" Banasik)

 

Armia Andurii, poza zadaniami typowo militarnymi, miała za zadanie ich ochraniać przed wrogimi wojskami Orilii, choć sami Urdarczycy, jak się później okazało, nie byli z tego powodu zadowoleni. Gdy wybuchały zamieszki tłumiono je gąbkowymi pałkami. Za ostrzelanie nieuzbrojonych cywili automatycznie traciło się życie. W trakcie gry niestety wynikło wiele kontrowersji odnośnie zasad używania broni przez cywili i możliwości użycia broni przeciwko nim. Wydaje się, że ten element gry w pewnym momencie wymknął się spod kontroli.

 

Poza cywilami w tym roku użyty został nowy rodzaj wojsk – saperzy. Ich zadaniem było rozstawianie pól minowych i rozminowywanie celów zajmowanych przez pozostałe TF-y. O fakcie zaminowania celu decydował symbol „bomby” na kartce z kodem celu. Dodatkowo istniał dla każdej ze stron TF medyczny (wyposażony w samochód), który miał możliwość rozstawiania mobilnego respa – czyli szpitala polowego, jako dodatkowego punktu leczenia poza zwykle odległym sztabem.

 

Podobnie jak rok temu gra została oddana na każdym szczeblu uczestnikom zlotu, co jedni uważają za zaletę, inni za wadę imprezy. Na wiele miesięcy przed zlotem generałowie rekrutowali swoje siły i organizowali je. Stronami dowodzili Foka – Anduria i Pyra – Orilia. Każdy z dowódców samodzielnie zadbał o stanowisko pracy. Trzeba przyznać, że sztab Andurii (któremu podlegałem) był przygotowany bardzo solidnie. Shannon Securities Inc., stanowiący większość obsady sztabu przygotowali nawet specjalną antenę, wyciągniętą ponad budynek, aby zapewnić sobie łączność ze wszystkimi TF-ami w terenie. Także nieswoimi, bo i w tym roku nie obyło się bez skutecznego wprowadzania w błąd sił przeciwnika.

 

(fot. Alex Lapinski)

Sztab Andurii (fot. Alex Lapinski)

 

Przeglądając opinie uczestników na forum, wydaje się, że najsłabszym ogniwem imprezy okazała się w tym roku rozgrywka. Ciężko jednak stwierdzić kto i czy ma rację. Dowódcy kierowali swoje oddziały tak, by zdobyć przewagę taktyczną na polu walki i wykonać zadania. Jak później można było się zapoznać z materiałami, każdy oddział, który się nie zgubił, był tam gdzie był konieczny. Nawet jeśli nie walczył, pełnił jakąś funkcję istotną dla większej całości. Jak na wojnie. Mimo wszystko starano się, aby TF-y były zmieniane tak, by każdy miał możliwość wykonania działań ofensywnych. Owszem, zwolennicy biegania i taktyki spray & pray nie mieli w tym roku pola do popisu, ale czy o to w tym chodzi?

 

Pojawiły się głosy rozżalenia z powodu niedoprowadzenia do wielkiej bitwy z udziałem wszystkich 800 osób. W tym systemie gry, to jednak sytuacja taktyczna decyduje o spektakularności działań bojowych, a ta w tym roku do tego po prostu nie doprowadziła. Kilkaset osób zniknęło na potężnym terenie poradzieckiego lotniska. Choć w kilku sektorach dochodziło do regularnych i bardzo ciężkich starć. Wydaje się, że głównym powodem niezadowolenia części z uczestników są ich mylne oczekiwania. Z rozmowy z organizatorem wiadomo, że w tym momencie nie planują oni zmieniać formy gry na bardziej reżyserowaną, na rzecz naturalnej walki. Mniej igrzysk, więcej myślenia.

 

(fot. Alex Lapinski)

 

(fot. Alex Lapinski)

 

(fot. Wojtek "WOjtas" Banasik)

 

(fot. Wojtek "WOjtas" Banasik)

 

(fot. Wojtek "WOjtas" Banasik)

 

W grze uczestniczyły licznie pojazdy, w tym czołg, choć w dosyć ograniczonym zakresie, głównie ze względów bezpieczeństwa i ograniczeń w zakresie przemieszczania się ze strony osób dysponujących terenem. Pojazdy zniszczyć można było poprzez rzucenie w nie workiem z wodą. Niestety patent ten nie sprawdził się do końca, choć po chwili wprawy rzeczywiście pojazdy były dosyć skutecznie niszczone. Broń przeciwpancerna chyba jeszcze długo będzie problemem na tego typu imprezach. Najskuteczniejszy i najbardziej widowiskowy i za razem klimatyczny patent widzieliśmy na dawnych zlotach w Twierdzy Modlin z wykorzystaniem środków pirotechnicznych, ale te nie zawsze można wykorzystać ze względu na zagrożenie pożarowe – np. w Tomaszowie, a szkoda.

 

W trakcie „całodniowego” i ciągłego strzelania nastąpiła jedna przerwa na posiłek czyli tradycyjna już grochówka z kuchni polowej. Mimo przewidywanego końca gry na późne godziny wieczorne zakończyła się ona wcześniej (o godzinie 19), podobnie zresztą jak w ubiegłym roku. Część osób, zmęczona bieganiem w upale, wolała oddać się dalszej zabawie na terenie obozu.

 

(fot. Alex Lapinski)

 

Najbardziej głodni byli pierwszymi...

 

...inni chwilę musieli poczekać.

 

ZAKOŃCZENIE

 

Gdy już wszyscy zeszli się do obozu po strzelaniu, przy ognisku zostały ogłoszone wyniki i rozdane nagrody uczestnikom Olimpiady Zlotowej w Pięcioboju Airsoftowym. Główną nagrodą był ufundowany przez Redwolf Airsoft SLR105A1 (Steel Version) Classic Army. Pozostałe dwa miejsca nagrodzone zostały P226R Chrome Stainless Tokyo Marui oraz Tornado Grenade Airsoft Innovations.

 

Podczas, gdy niedługo po strzelaniu część uczestników pakowała się do drogi powrotnej, zdecydowana większość pozostała, aby wspólnie bawić się do późnych godzin nocnych. Tutaj organizator także przewidział atrakcję, żeby umilić czas spędzony w obozie. Wieczorem w Hangar Barze odbył się koncert rockowego zespołu QUATTRO. Do mocnych uderzeń pod sceną bawiło się wiele osób, inni zaś siedząc przy zimnym piwie odpoczywali po całym dniu walk na terenie lotniska.

 

Zlot w Tomaszowie organizowany od pięciu lat przez Team Delta, z niemalejącym tempem rozwija się i z roku na rok przyjezdni są zaskakiwani czymś nowym. Konsekwentnie organizatorzy wyciągają wnioski i poprawiają organizację oraz próbują nowych rozwiązań. Najważniejsze, że ich intencją jest tworzenie prawdziwego zlotu od maniaków dla maniaków i to im się zdecydowanie udaje. Za 50 zł wpisowego otrzymuje się świetnie spędzony czas z wieloma atrakcjami, w doborowym towarzystwie. Trudno będzie wytłumaczyć komuś, kto nie był, atmosferę panującą w Tomaszowie. To zlot charakterystyczny i wyjątkowy pod wieloma względami, który w tym roku rozmachem zapewnił sobie, prawdopodobnie na długo, czołowe miejsce w Polskich zlotach. Mimo różnych opinii na temat dynamiki części ze strzelaniem, nikt nie potrafi zaprzeczyć wyjątkowości tego spotkania. O tym może świadczyć też fakt, że zainteresowali się nią również zagraniczni sponsorzy - Redwolf Airsoft, ale także doskonale Wam znany, nasz rodzimy Capri ASG podjął się sponsorowania imprezy.

 

Redakcja WMASG jeszcze raz dziękuje ekipie Shannon Securities Inc. z Trójmiasta za nieocenioną pomoc w zorganizowaniu i przeprowadzeniu zawodów. Podziękowania należą się także G.G.A. Kruk za pomoc w przeprowadzeniu pierwszej konkurencji. Dziękujemy również Dzidkowi oraz Johnemu za użyczenie sprzętu do konkurencji.

 

Filmy TV.WMASG

 

 

 

Wątek na forum WMASG poświęcony imprezie

Strona i forum organizatora i zlotu

Film TV.WMASG z części zlotowej na kanale YouTube

Film TV.WMASG z rozgrywki na kanale YouTube

Komentarze

NAJNOWSZE

Trwa ładowanie...
  • Platynowy partner

    Złoty Partner

  • Srebrni partnerzy

  • Partnerzy taktyczni