Trwa ładowanie

Twoja przeglądarka jest przestarzała. Niektóre funkcjonalności mogą nie działać poprawnie. Zalecamy aktualizajcę lub zmianę przeglądarki na nowszą.

Inokatsu Mk43

Ten artykuł pochodzi ze starszej wersji portalu i jego wyświetlanie (szczególnie zdjęcia) może odbiegać od aktualnych standardów.

 

Wombat: Załóżmy, że dopadła nas niepohamowana chęć posiadania maksymalnie odpicowanej repliki. Załóżmy też, że po obejrzeniu kilku kultowych filmów wojennych wybór padł na M60. Pociąga nas i nęci wyłącznie M60. Spędzamy przed kompem godziny, katując wzrok, zapominając o brudnym potomstwie, walczącym o resztki jedzenia z kotem, o wiernej żonie, która w końcu wyprowadziła się do mamy, aż w końcu przychodzi Ten Moment. Odkrywamy jakże prozaiczny fakt. Do wyboru mamy parę wersji. TOP, VFC, Inokatsu... Do tego prawdopodobnie parę innych. No właśnie. Inokatsu. Dziś specjalnie dla was dokonamy jego wiwisekcji. Superciężkie, całkiem mocne, niewyobrażalnie głośne.

 

 

Wacol: A ponadto paskudnie drogie. Na otarcie łez zapakowali je do seksownego drewnianego pudła. Co prawda, bez żadnych zabezpieczeń przed przemieszczaniem się w trakcie transportu, ale plusik za dobre chęci się należy. Ile razy można oglądać styropianowe wytłaczanki, czyż nie? Chociaż przy tej cenie mogli dorzucić jeszcze jakiś gadżet firmowy. Kilka dolarów w te czy wewte nie robi tu już większej różnicy.

 

 

 

 

Wombat: A wracając do tematu. M60 od Inokatsu, to najlepiej wykonana replika z jaką kiedykolwiek miałem przyjemność obcować (pomijając PTW). Zaczynając od wyjęcia z pudełka: jest nieprawdopodobnie wręcz ciężka (8kg), ale z racji bardzo dobrego wyważenia, niemalże nie obciąża rąk. Męczarnie za to przechodzą plecy i uda. Korpus oraz dwójnóg zostały wykonane ze stali, a szyny RIS i lufa z aluminium. Do tego norma przewiduje gumowaną stopkę kolby i takąż "poduszkę" pod policzek dla prawdziwego twardziela. Chwyt pistoletowy to oczywiście tworzywo sztuczne. A propos chwytu - jest zaskakująco malutki jak na takiego potwora. Przykrótki dosłownie o jeden palec i niektórym na pewno wyda się wyjątkowo niewygodny.

 

 

Wszystkie odlewy wykonano z maniakalną dbałością o najdrobniejsze detale. Nawet mikroskopijna podziałka na regulowanych przyrządach celowniczych została w pełni oddana. Frezy szokują precyzją. Nawet G&P nie tyle by się ich nie powstydziło, co wzięłoby sobie ową replikę za wzór. Inokatsu dorzuciło do zestawu bonusową szynę RIS na optykę czy inne taktyczne badziewie. W pudle znajduje się również pudełkowy magazynek na 1200 kulek. Ciekawostka – tak naprawdę jest to napędzany silnikiem krótki hi-cap od emki z wielkim lejkiem zamknięty w zwyczajnym kartoniku, zapakowanym w woodlandowy pokrowiec. Ludzie czują się zniesmaczeni, kiedy dostrzegają taką uroczą prowizorkę, ale przyznam, że dzięki temu nie ma najmniejszych problemów z dostępem do części zamiennych, a rozbieranie maga w polu w razie jakiejkolwiek awarii nie będzie wymagać stołu operacyjnego.

 

 

W paczce znalazło się także miejsce na atrapy nabojów i choć wyglądają co najmniej bazarowo, replika wygląda bez nich jakoś tak mało konkretnie. Cóż, jakkolwiek by nie było, pogubiłem połowę z nich na dziewiczej strzelance mojego potwora, zwanego pieszczotliwie Świnią.;) Całkiem zacnym motywem jest także absolutnie indywidualny numer seryjny, osobny dla każdej repliki. Mój to 0719, jeśli ktoś czuje, że ta wiedza ocali mu życie.

 


 

Wacol: Gaduła jego mać.;] Tym nie mniej ma sporo racji. No, może jednak tylko trochę.;p Replika wykonana jest z niewyobrażalnym wręcz pietyzmem. Pomijając rzecz jasna żałosną literówkę w miejscu oryginalnych oznaczeń (SACO DESNEF zamiast DEFENSE), ale może to być przykład zarówno próby obejścia praw własności jak i japońskiego "angierskiego" w użyciu. Jakkolwiek by nie było, powodów może być cała masa. Nie wpływa to nijak na użytkowanie repliki, ale pozostawia pewne zdegustowanie, porównywalne tylko z zatłuszczonym krawatem. Niby drobiazg, ale wygląda tragicznie i zapada w pamięć. Z godnych uwagi elementów pozostała mi do omówienia jeszcze rączka transportowa, o której nikt nie ma zielonego pojęcia, czy spełnia swoją funkcję, bo każdy posiadacz boi się sprawdzić. (Nie mówcie Wombatowi, ale przetestowałem ją błyskawicznie, kiedy na chwilę się odwrócił i przez jakieś 3 sekundy faktycznie działała zgodnie z przeznaczeniem.;p)

 

 

Wombat: Jeśli chodzi o wnętrze, po wyjęciu lufy, ukazuje się nam fioletowa komora hop-up wykonana w technologii CNC. Bardzo ładna. Miłym zaskoczeniem jest także ustawianie HU. Mianowicie, reguluje się pokrętłem z wyraźnymi skokami (słychać je jako charakterystyczne kliknięcia). W rezultacie przed strzelanką ustawiam po prostu odliczoną wcześniej liczbę kliknięć i nie muszę się wstrzeliwać we właściwą regulację. Te kilkadziesiąt zaoszczędzonych tym chytrym sposobem kulek, to prawdę powiedziawszy kropla we Wszechoceanie, bowiem M60 w żaden sposób nie kusi do ich oszczędzania, ale to fajny patent, o którym nie wypada nie wspomnieć. Równie przydatna jest sprężynka, która blokuje amunicję po wyjęciu lufy z korpusu.

 

 

 

Pozwala to na dalsze oszczędności w kompozycie, albo po prostu na wyjęcie lufy z pełnym, nakręconym magazynkiem. Nie skłamię, jeśli stwierdzę, że niezwykle urzekł mnie sposób podawania kulek. Żadnego badziewnego nakręcania dźwiękowego. Nie uświadczymy też psujących się chipów liczących kulki, fotokomórek czy innych cudów na kiju, których bez laboratorium i tytułu doktora inżyniera nie naprawisz. Zarówno magazynek jak i replikę podpina się do jednej baterii, przez co nakręcanie odbywa się równolegle ze strzelaniem. Proste i skuteczne. Równie interesującym rozwiązaniem technicznym wewnątrz body jest rozdzielenie zespołu spustowego od gearboxa.

 

 

Spust zintegrowany został z metalowym klockiem, który z kolei uruchamia mikrostyk wewnątrz korpusu. Pozwoliło to na wyeliminowanie plątaniny kabli. Poza tymi absolutnie niezbędnymi, łączącymi się z silnikiem, GB został absolutnie ich pozbawiony. Wewnątrz owego klocka znajduje się łatwa do wyjęcia sprężynka, pozwalająca w pełni regulować twardość spustu. Kontynuując krótką, epicką wycieczkę do wnętrza gearboxa, stwierdzam, że jest to najuboższa wersja III, jaką można sobie wyobrazić. Wewnątrz zapakowano tylko bore-up, zestaw cichej głowicy (!) popychacz, zębatki, łożyska oraz sprężynę. I dobrze, mniej części do zepsucia.;) Wszystkie podzespoły wewnętrzne wyprodukowała znana skądinąd Systema. Z tego dziarskiego grona wyłamują sie jedynie tłok Deep Fire z metalowymi zębami oraz silnik M-700 od Marui, zamknięty w ładnym koszyczku koloru niebieskiego. Oczywiście bez CNC i w tym wypadku się nie obyło.

 

 

Wacol: Oczywiście kolor ma fundamentalne znaczenie.;p O ile części Made in Japan to doskonały przykład precyzji, niezawodności i paru innych zachwycających epitetów, o tyle gearbox wygląda tak, jak gdyby został wyklepany młotkiem w garażu Cymy. Fatalne odlanie powoduje, że połówki pasują do siebie jak pięść do nosa, latając niemiłosiernie na boki. Wracając jednak do zębatek: Robota wprawdzie mistrzowska, kunsztowna i takie tam, ale standardowe przełożenie nie pozwala na wciśnięcie do środka niczego mocniejszego niż M120, a zanim przejdziemy do osiągów, naświetlimy nieco sprawę stanu GB, bo wyjęciu go z body. Muszę eufemistycznie rzec, że serwisanci RedWolfa niezbyt należycie wykonali powierzone im zadanie. By nie powiedzieć - odwalili totalną fuszerkę. Podkładkowanie zębatek wołało o pomstę do nieba, podobnie jak regulacja silnika. No, już kto jak kto, ale sklep z taką renomą nie powinien podkładać potencjalnym klientom takiej – nomen omen – świni.

 

 

Wombat: No właśnie. Kultura pracy była tak tragiczna, że podczas strzelania, Świniak wył i nagrzewał się niczym ostry odpowiednik. Przestawał strzelać gdy poziom naładowania baterii osiągał mniej więcej 50% (a była to Sanyo 9.6V 3600mAh). Brak kilku śrubek w body litościwie pominę, chociaż za takie niedbalstwo należy się co najmniej seria po nerkach.

 

Wacol: Po przepodkładowaniu ROF podawany przez producenta (ok 20 kulek/s) zamiast na baterii 9.6V został osiągnięty na 8.4V. Więc można? Można.

 

Wombat: Same osiągi są więcej niż zadowalające, ale jak na replikę za pięć tysięcy złotych, niepowalające. Każdy posiadacz giwery z m120 oraz lufą 363mm na pokładzie z łatwością powtórzy, a czasami nawet przebije osiągi Mk43. Powtarzalność V0 można określić jednym, a właściwie dwoma słowami - zaprawdę znakomita. Oscyluje w okolicach 414 fps, z odchyleniem plus-minus 1 fps. Kiedy wreszcie się rozbuja, pomimo średnich jak na tę klasę cenową osiągów, dzięki potwornemu rykowi towarzyszącemu wypluwaniu 1200 kulek z maga, wszyscy przeciwnicy posłusznie biją pokłony za czym tylko mogą się schować. I o to właśnie chodzi w giwerze wsparcia.;)

 

Wacol: Powoli kończąc tą bezładną paplaninę, jak słusznie zauważyli dżentelmeni z Airsoft Austria, Mk43 od Inokatsu to przepięknie wykonane body, do którego zapakowano całkowicie szeregowy gearbox v.3, który pomimo solidnych części wewnętrznych wymaga pewnego zaangażowania ze strony posiadacza, jeśli ten chce zrobić z nim coś więcej niż tylko postawić go na gablotce. Moim skromnym zdaniem jednak, w tym konkretnym wypadku darowanemu koniowi nie zagląda się w zęby. Co nie oznacza, że takiej dość istotnej niedoróbki zwyczajnie nie sposób wytknąć.

 

 

Wombat: Nie wykluczam, że niedopracowania w podkładkowaniu wynikają właśnie z faktu, że to darowany koń. Finalnie nasuwa się więc pytanie - kupować czy nie kupować? Trudno na nie odpowiedzieć, ale osobiście stwierdzam, że replika, choć wspaniała (a po skorygowaniu niedoskonałości w gearboxie jeszcze wspanialsza, choć do ideału trochę jej jeszcze brakuje), jest za droga o jakieś 2 tysiące złotych. Koprus wytrzyma uderzenie samochodu (i przy okazji go zmasakruje), ale wnętrze w konfiguracji jaką otrzymałem, mogłoby nie wytrzymać serii dłuższej niż kilka tysięcy kulek bez zmielenia gearboxa i usmażenia baterii. Jeśli właśnie sprzedałeś dom, kupiłeś Hummera i zostało ci 5 tysięcy złotych, to jasne, czemu nie. Hummer to wygórowana cena, średnie osiągi, ale prestiż i lans niebagatelne. Opis ten po części odnosi się także do mojej M60. Jeśli koniecznie musisz mieć Prosiaka, to właśnie takiego. Jeśli jednak szukasz broni wsparcia dla ekipy, kup za te pieniądze 5 Minimi od A&K albo coś w ten deseń. Przynajmniej nie będziesz się wkurzał, że (za dużo) przepłaciłeś, bo cena to notabene, jedyna wada Świnki.

 

Wacol: Reasumując, jeśli akurat masz wspomniane 5 kafli, z którymi nie masz co zrobić, a poszukujesz giwery świetnie prezentującej się na ścianie (o ile ściana wytrzyma jej ciężar), z którą od czasu do czasu można pojawić się na strzelance, żeby postawić ją w trupiarni typowo dla lansu i posłuchać zazdrosnych jęków nieświadomych jej firmowych niedoróbek miętusów, to jest to pozycja w sam raz dla ciebie. Do kompletu potrzebujesz jeszcze Multicama. No i iPhone'a. W przeciwnym wypadku kup sobie tańszy ekwiwalent. Najlepiej kilka. Albo wybierz się na wycieczkę z Ukochaną. I nie mam tu bynajmniej na myśli twojej repliki. ;] Ave!

 

Wombat: Serdecznie podziękowania dla sklepu Customs.pl za pomoc przy ingerencji w gearbox. Replikę do recenzji dostarczyłem sobie sam (również serdecznie podziękowania).

 

Wacol: Orkę na ugorze(;p), czyli poprawę ortografii, figur stylistycznych, interpunkcji, fleksji i tym podobnych detali, które prawdziwy weekendowy komandos ma głęboko ukryte tam, gdzie Słońce nie zagląda przeprowadziłem ja. Średnik i gwiazdka.

Komentarze

NAJNOWSZE

Trwa ładowanie...
  • Platynowy partner

    Złoty Partner

  • Srebrni partnerzy

  • Partnerzy taktyczni