Trwa ładowanie

Twoja przeglądarka jest przestarzała. Niektóre funkcjonalności mogą nie działać poprawnie. Zalecamy aktualizajcę lub zmianę przeglądarki na nowszą.

Ruger Super Redhawk

This article comes from an older version of the portal and its display (especially images) may deviate from current standards.
Na początku mojej recenzji pragnę zaznaczyć, że nie jestem typowym graczem airsoftowym, dla którego priorytetem bywa jak największa pojemność magazynka, szybkostrzelność i tym podobne czynniki. Stąd też moja recenzja (biorąc pod uwagę również to, że jestem wielkim fanem rewolwerów) nie będzie w pełni obiektywna. Ale, po co obiektywizm, jeżeli mówimy o pasji. Odrobina historii: Rewolwer, którego replikę recenzuję powstał w 1986 jako potężniejsza wersja „zwykłego” Ruger Redhawka, który z kolei był odpowiedzią Rugera na M29 Smith&Wessona. W wersji ostrej Ruger Super Redhawk strzela nabojami .44 Magnum, .454 Casull oraz .480 Ruger. Mi do testu przypadła wersja .44 Magnum ze żłobionym bębnem i 7.5 calową lufą. Do zakupu tego rewolweru przymierzałem się już dłuższy czas, jednak żaden z rodzimych sklepów nie zdołał go dla mnie sprowadzić (pisałem do chyba wszystkich, jakie liczą się w tym biznesie). W myśl zasady „chcesz mieć coś zrobione dobrze – zrób to sam” szukałem sklepów w Hongkongu, które miały to cacko na stanie. Nie było łatwo, ale jakimś cudem ten rzadki model leży właśnie u mnie na biurku. Po otwarciu pudełka okazało się, że rewolwer jest wielki. Wprawdzie czytałem nieco w internecie na temat wielkości tych gnatów, jednak naoczne wrażenia i tak przerosły moje wyobrażenia. Okazało się, że Desert Eagle, o którym wielu mówi, że to kolos (lub krowa, jak kto woli) wygląda przy Rugerze na nieco mały. Mierząc 33,5cm Ruger odpowiada typowemu pistoletowi z przymocowanym tłumikiem (dla fanów ekstremy: Marushin oferuje ten rewolwer również w wersji o 2 cale dłuższej). Waga rewolweru, (970g wg producenta) również robi wrażenie. Gnat jest naprawdę masywny a jego długość jeszcze potęguje wrażenie ciężaru. Wykonany został z kompozytowego tworzywa (wg producenta słynny „Heavyweight”), które nie dość, że jest ciężkie to jeszcze jest zimne niczym metal. Faktura powierzchni jest przyjemnie matowa i przypomina polerski papier ścierny. Wśród znajomych, którzy mieli okazję potrzymać to monstrum, kilka osób trzeba było przekonywać, że rewolwer nie jest wykonany w całości z metalu (napotkałem również recenzje w internecie zachwycające się "full metal" rewolwerem). Metalowych części jest sporo: oprócz mechanizmów wewnętrznych również przyrządy celownicze (w pełni regulowane i demontowalne), język spustowy, zwalniacz bębna, kurek, wyrzutnik łusek wraz z zębatką obrotu bębna, masywny wysięgnik bębna oraz osłona spustu. Nie można też zapomnieć o rewelacyjnych mosiężnych łuskach, (ale o nich w dalszej części opisu). Dodać należy, że metalowe części mają delikatnie różny od tworzywa odcień (bardziej połyskliwy). Pozytywnym akcentem jest to, że jedyny ślad łączenia odlewu, jaki wypatrzyłem znajduje się na spodniej części kurka (ledwie widoczne). Ogólnie rzecz biorąc zewnętrzne wykończenie broni jest znakomite. Bije na głowę zabawkowo wyglądające rewolwery Tokyo Marui i KWC. Jedynym mankamentem, jaki szybko się zauważa jest rękojeść. Część gumowa jest przyjemna w dotyku, natomiast plastykowe wkładki imitujące drewno wyglądają nieco tandetnie w porównaniu do reszty wykończenia gnata. Poza tym chwyt nie jest zbyt pewny, okładziny mają lekkie luzy na szkielecie rękojeści, w którym mieści się zbiornik gazu. Do tych luzów można się szybko przyzwyczaić jednakże w pierwszej chwili nie robią dobrego wrażenia. Rewolwer posiada prosty bezpiecznik (bezsens według mnie w przypadku rewolweru) będący kawałkiem blaszki, która po przesunięciu blokuje możliwość naciągnięcia kurka. Jest to wymagane przez ASGK rozwiązanie, ale na szczęście Marushin tak to zaprojektował, że jego usunięcie trwa 10 sekund i nie wpływa na działanie broni (zapewne podejrzewano, że każdy użytkownik będzie się chciał tego jak najszybciej pozbyć). Hop Up reguluje się bez użycia narzędzi za pomocą suwaka dostępnego u góry szkieletu rewolweru po wysunięciu bębna. Teraz nieco o łuskach. Są ciężkie, duże i błyszczące - czyli idealnie pasują do tego rewolweru. Każda z nich mieści tylko jedną kulę 8mm (słownie: osiem milimetrów), którą wbija się w łuskę za pomocą specjalnego narzędzia, które otrzymujemy w pudełku z repliką. Jak przystało na prawdziwy rewolwer w bębnie mieści się sześć naboi. Na wszelki wypadek zamówiłem do niego jeszcze dwa komplety po 6 łusek. Daje to, więc razem 18 przygotowanych do strzelania naboi. Sama czynność przeładowywania jest czystą przyjemnością. Wysuwasz bęben z wyraźnym kliknięciem, kierujesz lufę do góry, aby puste łuski wypadły lub używasz wyrzutnika (uderzenie palcem w wystający z przodu bębna drążek), wsuwasz pełne naboje pojedynczo do bębna, zakręcasz nim i sprawnym ruchem nadgarstka trzymającego broń zatrzaskujesz bęben i jesteś gotowy do strzału. Przy odrobinie ćwiczeń można dojść do prawdziwej wprawy. Do zastosowań na airsoftowym polu walki z pewnością jednak przydałyby się szybkoładowacze, w których jednym ruchem ładuje się 6 naboi. W przypadku tej repliki nie ma z tym problemu gdyż z tego, co wiem od Blondiego z brytyjskiej drużyny „KGB” do łusek pasują szybkoładowacze od ostrego odpowiednika. Pod względem realizmu ten rewolwer jest niesamowicie dopracowany. Dopiero po jakimś czasie zorientowałem się na przykład, że replika posiada charakterystyczny dla rewolwerów Rugera system podwójnego zatrzasku bębna, który blokuje jego wysunięcie zarówno od tyłu jak i od przodu. Niby mały drobiazg, ale cieszy to jak firma Marushin przywiązuje wagę do wierności nawet w najdrobniejszych szczegółach. Wszystko dobrze, ale pewnie zachodzicie w głowę jak to cacko strzela. Okazuje się, że i w tym aspekcie nie ma miejsca na zawód. Rewolwer jest tak silny, że naprawdę zasługuje na napis .44 Magnum na lufie. Bez problemu penetruje na wylot wolno stojące puszki po piwie czy coli, które następnie efektownie koziołkują w powietrzu. Mają w tym na pewno zasługę kulki 8mm, ważące 0,34g. Prędkość, z jaką są one wyrzucane z lufy waha się pomiędzy 320 a 350 fps przy temperaturze pokojowej i użyciu green gasu. Co do celności ta broń jest dla mnie zagadką. Pierwsze strzały psułem z racji nieprzyzwyczajenia do broni. Po ochłonięciu i wystrzelaniu kilkunastu kul na odległości ok. 7 metrów zacząłem uzyskiwać satysfakcjonujące wyniki. Rewolwer jest celny, zdarzają mu się jednak pojedyncze strzały, których nie potrafię wytłumaczyć własnym błędem. Z 6 strzałów 5 formuje dobre grupy natomiast czasem zdarza się, że jedno trafienie odbiega w dowolnym kierunku wyglądając jak tzw. "zerwany" strzał, mimo strzelania z podparcia. Efekt ten pogłębia się w miarę zbliżania do magicznej granicy 20 metrów. Na odległości ok. 20 metrów zdarzało mi się wystrzelać znakomite wyniki za jednym razem, ale za drugim po przekroczeniu mniej więcej 15 metrów niektóre kulki potrafiły ni z tego ni z owego odlecieć to w lewo to w prawo, w górę lub dół. Z racji ich rozmiaru na ciemnym tle można dość dobrze śledzić tor lotu. Z tych doświadczeń można wnioskować, że system SSB (Super Sonic Barrel - Marushinowski odpowiednik regulowanego Hop Up) nie jest wystarczająco precyzyjny i powtarzalny, aby można było broni używać jako "kieszonkowej snajperki" (mimo wystarczającej do tego mocy). Rewolwer sprawdzi się natomiast bardzo dobrze w strzelaniu na średnie odległości jak też CQB (po zasmakowaniu siły trafienia przy kolejnej sytuacji przeciwnicy będą zawczasu podnosić ręce). Podsumowując całą recenzję mogę powiedzieć, że ten rewolwer przełamuje praktycznie wszystkie stereotypowe bolączki, jakie dotyczyły rewolwerów innych firm. Po pierwsze - jest ciężki, po drugie - ma dużą moc, po trzecie - jest celny, po czwarte - jest niesamowicie realistyczny. Poprzez realizm rozumiem dokładność wykonania, wyśmienite materiały użyte do produkcji, no i przede wszystkim, że ten rewolwer działa naprawdę jak rewolwer a nie tylko wygląda. Niestety nie mogą się z nim równać rewolwery Tanaka, które mimo jeszcze ładniejszego wykonania, działają na zasadzie pistoletu pół-automatycznego (nie mają łusek, mieszczą zazwyczaj ok. 14 kulek, które są podawane jedna po drugiej bez względu na położenie bębna - czyli prosto mówiąc - sesja rosyjskiej ruletki odpada, poza tym ładuje się je w dziwny sposób wciskając kulki od przodu bębna a gaz w tył bębna przez mosiężną końcówkę, którą łatwo zgubić). Zaraz z pewnością odezwą się głosy krytyki, że rewolwer mieści tylko 6 kul i jest niepraktyczny na airsoftowym polu walki. Jeśli przeszkadza to komuś to zawsze może sobie kupić jakiegoś Glocka - rewolwer to broń dla wytrawnych strzelców, która odwdzięczy się doskonałym działaniem i śmiertelną precyzją w zamian za częste smarowanie mechanizmów i za czas poświęcony na jego załadowanie.

Komentarze

NAJNOWSZE

Loading...
  • Platinium partner

    Gold partner

  • Silver partner

  • Tactical partner