W sobotę (26. maja), w Finlandii - w mieście Hyvinkaa, leżącym w odległości około pięćdziesięciu kilometrów od Helsinek - miała miejsce strzelanina.
18-letni sprawca, ubrany w mundur, ukrył się na dachu jednego z budynków w centrum miasta i około godziny drugiej w nocy otworzył ogień do osób wychodzących z barów i restauracji. W efekcie dwie osoby zmarły, a siedem jest rannych. Na miejscu zginęła 18-letnia dziewczyna, która w jednym z barów świętowała zdanie matury, a po przewiezieniu do szpitala zmarła jedna z ciężko rannych osób. Ofiary to w większości rówieśnicy zamachowca.
Pierwsza na miejscu strzelaniny znalazła się 23-letnia policjantka, która, mimo założonej kamizelki kuloodpornej, odniosła poważne rany i nadal jest w stanie krytycznym.
W obławie na strzelca wzięło udział 50 policjantów. Na miejscu zdarzenia znaleźli dwie sztuki broni długiej. Sprawca, gdy go odnaleziono, nie stawiał oporu przy aresztowaniu. Zabójca nie był wcześniej karany, nie ma w ogóle żadnej przeszłości kryminalnej. Nie posiada pozwolenia na broń. Światowe media jak zwykle szybko podchwyciły temat, nazywając zamachowca "naśladowcą Breivika".
Finlandia należy do grupy krajów o najwyższej liczbie sztuk broni palnej przypadających na jednego mieszkańca. Broń jest tam normalnym elementem życia społeczeństwa, jednak w ostatnich latach zdarzyło się tam już kilka przypadków strzelaniny.
Problem polega na tym, że fińskie media podkreślają fakt, iż zamachowiec był także aktywnym airsoftowcem - kładąc nacisk na militarny charakter tego hobby. Podkreśla się, że, wprawdzie w bezpiecznej formie, ale jednak jest to gra wojenna, w której ludzie strzelają do siebie.
Fińscy airsoftowcy prowadzą obecnie ożywione dyskusje, zastanawiąjąc się nad ewentualnymi konsekwencjami tego wydarzenia i ich wpływem na rozwój naszego hobby w Finlandii.
Źródła:
