Firma Rare Breed Triggers z USA wprowadziła do oferty model FRT-15, wzbudzający ogromne kontrowersje wśród amerykańskich służb zajmujących się kontrolą rynku broni palnej. Spust pozwala na prowadzenie wyjątkowo szybkiego ognia z broni kompatybilnej ze spustami do AR-15, przy zachowaniu definicji ognia pojedynczego według amerykańskiego prawa.
Całość koncepcji opiera się o tak zwany "forced reset". Zazwyczaj, przy strzelaniu ogniem pojedynczym, po strzale, użytkownik broni musi zdjąć nacisk ze spustu i pozwolić mu się "zresetować", czyli wrócić do pozycji wyjściowej. W przypadku FRT-15 jest inaczej, specjalnie zaprojektowany mechanizm współpracujący z suwadłem AR-15, resetuje spust automatycznie, strzelcowi pozostawiając jedynie ponowne jego naciśnięcie. Sam opór języka spustowego jest niewielki, co z kolei pozwala (z odrobiną praktyki) na dobranie siły przyłożonej do spustu w taki sposób, żeby spust nie tylko resetował się sam, ale żeby nie wymagał świadomego przyłożenia siły przy każdym strzale, a tylko utrzymania konkretnego nacisku.
<iframe src="https://www.youtube.com/embed/Cuougs2GmGA" width="560" height="314" allowfullscreen="allowfullscreen" />
Dla nas ta koncepcja brzmi jak masa zabawy, ale dla agencji ATF (Bureau of Alcohol, Tobacco, Firearms and Explosives) już nie do końca. Zdecydowała się ona na zakaz produkcji FRT-15, określając go jako element zmieniający broń samopowtarzalną w samoczynną. I to jest moment, w którym Rare Breed Triggers zyskuje sławę na całe Stany Zjednoczone, a FRT-15 zaczynają wyprzedawać się na pniu, mimo stromej ceny wynoszącej 380 USD. Dlaczego? Otóż dlatego, że Lawrence DeMonico, prezes firmy, na pismo o nakazie zaprzestania produkcji odpowiedział po prostu "Nie.", a firma kontynuowała wytwarzanie i sprzedaż akcesorium.
Prawnie, zgodnie z definicją, FRT-15 jest spustem samopowtarzalnym, a zdaniem DeMonico decyzja ATF nie ma podstawy ani mocy prawnej. Obecnie toczy się proces sądowy mający określić kto ma rację, a produkcja trwa.