Zanim zaczniemy: na prośbę uczestników, poza wyjątkami, twarze i nazwiska pozostaną do wiadomości uczestników zgrupowania.
W Twierdzy Osowiec na terenie jednostki wojskowej JW4226 pod Białymstokiem w dniach 3-5 października, odbyła się konferencja poświęcona dronom i ich zastosowaniu w ujęciu bojowym. Jest to oddolna inicjatywa proobronna mająca na celu podnieść świadomość uczestników i umożliwić im wymianę wiedzy, także wyniesionej z faktycznych działań bojowych na Ukrainie. Prelegentami byli bowiem nie tylko cywile łączący swoją pasję do dronów z misją proobronną i żołnierze WOT, ale także w trybie telekonferencji dwóch operatorów dronów w czynnej służbie ukraińskiej armii.
Słuchaczami byli przede wszystkim żołnierze, oficerowie Wojska Polskiego, w tym bardzo duża reprezentacja WOT i cywile, którzy w przerwach także dzielili się z żołnierzami swoją codzienną pasją do dronów, spostrzeżeniami i wnioskami. W trakcie bardzo napiętego programu konferencji, w ciągu 60-minutowych paneli od godziny 8 rano w sobotę odbyło się 11 wykładów, w których trakcie poruszony został szereg zagadnień składających się na całokształt pracy z dronem w warunkach bojowych.
W ramach jednego z pierwszych wykładów dwóch braci (imię i nazwisko do wiadomości redakcji) opowiedziało o swojej propozycji na samolot-dron rozpoznawczy, który w założeniu ma przetrwać każde twarde lądowanie, co bywa problematyczne w przypadku płatowców. Skonstruowali go od podstaw we własnym zakresie w wolnych chwilach.
Bardzo ciekawy wykład zaprezentował Matej, ratownik opowiadający o swoich doświadczeniach i wnioskach z medycyny pola walki zweryfikowanych przez realia wojny na Ukrainie. Zaczynając od organizowania pomocy, przeszedł przez stanowisko bojowe w artylerii i skończył w swoim fachu, ratując życie rannym żołnierzom ukraińskim ewakuując ich ze strefy walk. Zwrócił uwagę na to, jak istotna jest systemowa drabinka pomocy rannemu od medyka na poziomie kompanii lub plutonu, przez Batalionowy Punkt Medyczny, Brygadowy Punkt Ewakuacji, Punkt Stabilizacji, Szpital Przyfrontowy i dopiero szpitale na zapleczu. Zapewnia to optymalne wykorzystanie zasobów zarówno osobowych wśród doświadczonych medyków, jak i sprzętowych, zależnie od strefy ryzyka, a poszczególne szczeble udzielanej pomocy zwiększają szansę na przeżycie lub chociażby uratowanie kończyny rannego żołnierza (np. zbyt długo założona niepotrzebnie staza i brak kompetentnej osoby, żeby to w odpowiednim czasie sprawdzić). Uczestnicy poznali przykłady różnych sytuacji, w jakich znalazł się Matej, a także zagrożenia, jakie czekają na medyków w tego typu wojnie, gdy wróg strzela do wszystkich. W tym przypadku kluczowe są pojazdy i ich odpowiednie zabezpieczanie, w tym ich regularny serwis prewencyjny. Matej podkreślił też, o czym się zapomina, że na wyłączenie żołnierza z walki ma nie tylko wpływ bezpośrednich fizycznych obrażeń prowadzących do silnego krwawienia, ale też urazy akustyczne i ciśnieniowe (barotrauma) powstałe w wyniku przebywania blisko ostrzału artyleryjskiego, o urazach psychicznych nie wspominając.
Wszechstronne i powszechne zastosowanie druku 3D także w warunkach przyfrontowych zaprezentowali Emanuel i Jeremi z grupy Wild Bees, którzy od początku wojny wspierają obrońców Ukrainy swoją produkcją. Druk 3D jest drugoplanowanym graczem, ale odgrywa kluczową rolę na tej wojnie. Jest tani, czas produkcji jest krótki oraz zapewnia elastyczność i szybkie modyfikacje produkowanych podzespołów, czego nie jest w stanie osiągnąć duży producent zbrojeniowy. Druk 3D daje też możliwość oddolnego wsparcia ze strony cywilów. Drukowane są granaty odłamkowe oraz bomby dla dronów. Takie bomby obecnie są w stanie przebić nawet do 6 cm stali. Oprócz tego z filamentu wykonywane są systemy zrzutowe i uzbrajające. Drukuje się także drony przechwytujące, w tym latające skrzydła. W taki sposób powstają również niebojowe elementy, takie jak klamka do Hummera (albo do Stara…), stojaki pod drony, peryskopy, modele do szkoleń, zrzutowe markery dla saperów (dronem oznacza się położenie wypatrzonej miny), czy szyny stabilizujące uszkodzone kończyny i nakładki na protezy.
Było też o detonatorach i IED, a w arkana anten i kontroli łączności z dronem w swoim wykładzie opowiedział Bartek aka „Prodrone”.
Ciekawa prelekcja dotyczyła planowania działań dronowych w procesie dowodzenia. W trakcie godzinnego wykładu poruszone zostały chyba wszystkie wyzwania stojące przed oficerami, którzy szybko muszą dostosować niezbędne w armii procedury do nowego elementu współczesnego pola walki, jakim są drony. Niezwykle ważne jest uwzględnienie tego czynnika w szkoleniu żołnierzy, aby uwrażliwić ich na tę formę zagrożenia ze strony wroga. Wykład został zakończony konkluzją, że na wszystko jest odpowiedź, ale my niestety naszej na rosyjskie drony jeszcze nie posiadamy, co miejmy nadzieję, że wkrótce się zmieni. A może to miało tylko zmotywować do działania słuchaczy?
Nie obyło się też bez akcentów humorystycznych — przed całą aulą Złotego Mavica otrzymał Hatir, jeden z Karniewiaków w nagrodę za utopienie w trakcie jednych z ćwiczeń w jedynym małym bagnie w okolicy grupowego Mavica 3 Thermal.
W trakcie dwóch telekonferencji Borys Romanko (jeden z organizatorów, dalej Borys) połączył się z dwoma żołnierzami z Ukrainy, którzy opowiedzieli o swojej pracy i doświadczeniach wyniesionych z zastosowania dronów w konfrontacji z armią rosyjską. Dennis opowiedział o swojej pracy z Flyeye i modyfikacjach, jakie wymusiły realia wojny (m.in. większa bateria wydłużająca czas lotu), a także zagrożeniach, z jakimi muszą sobie radzić. Na drony dozoru i rozpoznania nie zawsze poluje obrona przeciwlotnicza czy drony z ładunkami wybuchowymi i bywa, że Flyeeye wraca do bazy poharatany śmigłami samobójczych FPV. Vadim za to opowiedział o długodystansowej pracy z dronami, kiedy stosuje się jakiego typu drony, w tym drony kierowane światłowodem. I tak np. do polowania na zagłuszarki stosuje się drony FPV, które nawet jeśli wejdą w zakres częstotliwości zagłuszanej, rozpędzone w ostatniej fazie lotu osiągną cel niczym wystrzelony pocisk. Standardem stają się drony pułapki, które czekają na swoją ofiarę w trybie uśpienia i po otrzymanym sygnale od operatora drona rozpoznawczego, są wybudzane w ostatnim momencie, gdy cel jest blisko i ma małe szanse na obronę. Drony sterowane za pośrednictwem światłowodu kierowane są zwykle na dobrze rozpoznany cel. Ze względu na pożądane możliwości dronów uderzeniowych, armia ukraińska nie jest już zainteresowana dronami mniejszymi niż z wirnikami 10 cali (udźwig, zasięg i czas lotu).
Zawody i warsztaty dronowe w jednym
Kolejnego dnia zgrupowania na okolicznych terenach twierdzy, na południe od miejscowości Mońki, na przestrzeni około 70 km kwadratowych, w szczerym polu rozmieszczonych zostało pięć punktów zadaniowych. W każdej lokalizacji zadania były do siebie charakterem zbliżone. Obejmowały rozpoznanie zadanego sektora i odnalezienie tablic formatu A3 z określoną cyfrą lub literą (czasem ukrytych między drzewami więc drom z możliwością zoomowania był bardzo wskazany), śledzenie pojazdu, zbombardowanie obiektu (balon lub plandeka), wlecenie w obiekt (rozwieszona siatka) znajdujący się obok zagłuszarki, przetransportowanie butelki z piaskiem o masie od 0,5 do 1 kg, streamowania symulowanego ostrzału artyleryjskiego z naniesieniem na aplikację TAK lokalizacji „trafień”, zniszczenie balonu z helem w locie, zrobienie zdjęć obiektowi z podaniem jego dokładnej lokalizacji w aplikacji TAK albo Milchat, a nawet eliminacja pojazdu z załogą, która przed atakiem mogła bronić się z wykorzystaniem replik ASG. Cele znajdowały się w odległości od 2 do 3 km od punktu zadaniowego. Zawody okazały się nie tylko rywalizacją, ale też doskonałymi warsztatami i sprawdzianem dla umiejętności uczestników i przygotowanego sprzętu. Mimo doświadczonych ekip startujących nie obyło się bez zgubionych dronów w wyniku przeciążenia lub utraty łączności. Pokazuje to, jak bardzo potrzebne są takie inicjatywy jak „Kręci się” i szkolenie załóg operatorów dronów. Mimo doświadczenia, w komfortowych i kontrolowanych warunkach dochodziło do komplikacji. A gdyby to były warunki wojenne? Uczestnikami były osoby od dawna zainteresowane tematem i działające w sferze operacji dronowych.
W zawodach wzięło udział 10 zespołów. W większości były to zespoły złożone z żołnierzy, ale też trzy z nich to byli cywile (Karniewiacy, Szkoła Partyzantów i SZROT). Jedna z drużyn miała skład mieszany wojskowo-cywilny (JWDN + Drobiarze).
Wnioski wyniesione z inicjatywy „Kręci się”
W obliczu wojny na Ukrainie i postępującego z nią rozwoju technologii i taktyki zastosowania dronów bojowych można odnieść wrażenie, że adaptacja naszych sił zbrojnych na tym polu postępuje zaskakująco niemrawo. W walkach z Rosją strona ukraińska miesięcznie zużywa 200 000 dronów, zrzucając na wroga przy ich użyciu 150 000 bomb (bazując na informacjach uzyskanych podczas konferencji). Tak ogromna liczba wymaga tanich i skutecznych rozwiązań (m.in. poprzez szybką adaptację do zmiennych warunków konfliktu), niemożliwych do osiągnięcia przez duże firmy zbrojeniowe na podstawie mozolnie negocjowanych kontraktów. Przez te kilka lat wykorzystanie dronów ewoluowało, począwszy od zastosowania łatwo dostępnych i relatywnie tanich cywilnych dronów w celach zwiadowczych i wstrzeliwania ognia artyleryjskiego, przez samobójcze drony uderzeniowe, wielokrotnego użytku drony zrzucające bomby i granaty, po niewrażliwe na zakłócenia i przejęcie drony sterowane światłowodem, a także coraz śmielej wprowadzane wsparcie ze strony sztucznej inteligencji (AI). Skuteczność dronów światłowodowych, mających zasięg nawet 25 km (10 km przewodu waży zaledwie 1 kg!) szacuje się na poziomie 90% i po obu stronach konfliktu sieją one postrach. W Rosji o dronach i ich bojowym zastosowaniu dzieci uczą się już w szkole podstawowej. Stawiane są całe farmy drukarek 3D (także kontenerowe blisko linii frontu), podczas gdy u nas oficjele i celebryci lansują plecaki ucieczkowe. Skądinąd ważne na wszelkie formy kryzysów wymagających ewakuacji (zawsze powtarzam #alwaysbeready), ale przed dronem może nie być czasu na ucieczkę i dobrze byłoby wiedzieć, że na to zagrożenie nasze państwo jest również przygotowane z wyprzedzeniem, bazując na doświadczeniu naszych wschodnich sąsiadów zawczasu. Jak dotąd, wydaje się, że mamy ciche oddolne pospolite ruszenie części środowiska droniarzy. O ile problem jest dostrzeżony i zostały przedsięwzięte pewne działania ze strony MON, o tyle, co można było usłyszeć podczas konferencji „Kręci się!”, działania te są powolne, przeżarte biurokracją i w rezultacie mało efektywne. Okazuje się bowiem, że dotychczas uświadomieni żołnierze, którzy chcą być dobrze przygotowani, z własnych środków kupują drony (np. zrzutka w ramach kompanii), na których się uczą i które przygotowują do zadań bojowych wzorem rozwiązań z Ukrainy. Jak się nieoficjalnie dowiedziałem bowiem, nawet jeśli coś przyszło na wyposażenie JW w ostatnim czasie, to zwykle zbiera kurz w magazynie, z obawy przed uszkodzeniem przydziałowego sprzętu w trakcie używania i wynikającymi z tego konsekwencjami dla mundurowego…
Tym bardziej cieszą więc takie inicjatywy, jak konferencja „Kręci się”, za której organizację odpowiedzialny jest Borys Romanko z Klubu Strzelających Inaczej (u nas znany szerzej z organizacji zawodów Lekka Piechota) oraz kpt. Michał Lenartowicz z 4 Kompani, 1 Brygady Obrony Terytorialnej Podlaskiej. Wydarzenie, które dało bezcenną okazję do wymiany i zdobycia kolejnego doświadczenia przez osoby świadome zagrożenia, jakie niesie ze sobą upowszechnienie dronów na wojnie na Ukrainie. Często marginalizowani przez decydentów (mimo prób formalnego kontaktu) cywile mieli możliwość podzielenia się swoim bezcennym, zdobywanym indywidualnie doświadczeniem (bywa, że wyniesionym także bezpośrednio z działań na Ukrainie!) i prezentacji swoich rozwiązań skutecznie wykorzystywanych w działaniach na froncie.
Wypada więc podkreślić sponsorów, dzięki którym wydarzenie odbyło się w takiej formie. Byli to:
- Sklep Megadron - obecność na miejscu i wsparcie nagrodą bonu na zakupy w sklepie na 2000 zł
- Sklep NobShop - obecność na miejscu, symulator, robopies i wsparcie nagrodami bonem 500 zł na zakupy w sklepie oraz kontrolerem Radiomaster Pocket
- Sklep Prodron - wykład na temat anten i wsparcie w postaci nagród bonów na na 500, 400, 200 i 150 zł
- Sklep RP Arms - nagrody w postaci bonów na zakupy za 100 zł oraz powerbanki z ładowarkami słonecznymi
Co kupić, żeby wystartować w zawodach Kręci się!
Skoro już dotrwaliście do końca, podajemy poniżej porady Borysa dla zainteresowanych idealnym zestawem sprzętu na tego typu zawody. Tanio nie jest, ale od czego jest ekipa z pasją:
- dron rozpoznawczy z zoom minimalnie x9 a najlepiej x28 (DJI Air 3, Mavic 3, Mavic 3 Thermal) - koniecznie z wgranym Drone-Hack,
- około 11 akumulatorów do drona rozpoznawczego,
- zestaw antenowy do drona rozpoznawczego + kable 10-20m,
- ładowarka YX do ładowania akumulatorów do drona rozpoznawczego,
- dron 5-7 cali z systemem cyfrowym DJI O3/O4, Waksnail, OpenIPC itp. oraz detonatorem do strącania celów powietrznych,
- 2-4 akumulatory Li-po lub Li-ion do drona do strącania celów powietrznych z dużym wydatkiem Amperowym (150A etc.),
- gogle cyfrowe DJI, Walksnail itp.
- dron 10 cali z kamerą dzienną analogową z systemem zrzutu, który obejmie butelkę PET 1,5L,
- dron 10 cali z kamerą dzienną analogową z detonatorem,
- 8-11 akumulatorów 6S 8000mAh Li-ion do drona 10 cali,
- ładowarka na 4 akumulatory do akumulatorów Li-po, Li-ion,
- zestaw antenowy do drona analogowego z przewodem 20-25m,
- kontroler Radiomaster TX16/TX15/Pocket,
- gogle analogowe Skyzone SKY04O lub 04X,
- 2-4 granaty Pyrosoft z grochem,
- petardy z zapłonnikiem oraz grochem do detonatora,
- EcoFlow lub inny bank energii o pojemności około 2000Wh,
- maszt antenowy metalowy wysokości 10m po rozłożeniu, 1,6m po złożeniu,
- szpilki do masztu,
- siatka maskująca na pojazd.
Razem z Borysem zachęcamy do rozwijania aktywności i zainteresowań w tym kierunku i wzięcia udziału w kolejnych edycjach Kręci się!
Borys w swojej motywującej innych do działania pozie.
Koniec, ende, finito.