Twórcy projektu zastosowali bardzo nietypowe podejście do leczenia zachowań aspołecznych. Założeniem jest ukrócenie tworzącej się "kultury gangów" wśród nastolatków w tamtejszych szkołach i zapewnienie "wyżycia się" i odreagowania agresji, co ma wpłynąć na nieco bardziej harmonijne stosunki pomiędzy gangami. Trudno obecnie wyrokować o sukcesie tego eksprymentu - ostatnia bitwa odbyła się w poniedziałek o 1100 GMT.

To niestety odosobniona aplikacja airsoftu w stosunku do osób małoletnich i dzieci (nota bene, kontrolowana także przez dorosłych). Większość doniesień z różnych krajów (ostatnio głównie Maine, Oregon i inne stany USA oraz Wlk. Brytania) wskazuje wyraźnie na trend zauważania replik w rękach dzieci, i zakazu ich "publicznego posiadania", jeśli można to tak określić. Większość municypalnych projektów postuluje nielegalność posiadania replik przez dzieci, nielegalność ich posiadania w miejscach publicznych, konieczność ich znakowania (jak podaje "Bangor Daily News", tydzień temu takie znakowanie w połączeniu z 18-letnim doświadczeniem strzeleckim interweniującego policjanta uratowało życie piętnastolatkowi z Millinocket, Maine). Większość szkół zachodnich wypowiedziała walkę z replikami i traktuje je na swoich terenach jak zwykłą broń lub narzędzia niebezpieczne.

Powszechnie odnotowywana jest postępująca ilość incydentów z replikami w szkołach amerykańskich i brytyjskich (pomijając statystyki pojedynczych szkol, w skali USA miało miejsce około 20 000 wypadków i obrażeń spowodowanych tymi zabawkami, jak podaje tamtejsze Center for Disease Control).

Być może minie jeszcze trochę czasu, zanim podobne przypadki w Polsce dotrą do świadomości ustawodawców, jednakże warto odnotować, że trend światowy zmierza do selektywnego zakazu dostępu do tych zabawek ludziom młodym, nie zaś absolutnego zakazu. Opracowanie rozwiązań prawnych na skalę lokalną lub krajową przy korzystaniu z tych wzorców mogłoby przynieść więcej pożytku zarówno dorosłym graczom jak i wizerunkowi airsoftu w ogóle.