Trwa ładowanie

Twoja przeglądarka jest przestarzała. Niektóre funkcjonalności mogą nie działać poprawnie. Zalecamy aktualizajcę lub zmianę przeglądarki na nowszą.

Dwie dychy dla Bruna - bieg charytatywny

This article comes from an older version of the portal and its display (especially images) may deviate from current standards.

Wszystko zaczęło się od telefonu. Telefonu człowieka z SGO: "Jest pomysł na akcję charytatywną, bylibyście zainteresowani?". Oczywiście moja odpowiedź była pozytywna i zostałem zaproszony na jedno ze spotkań organizacyjnych jako "człowiek odpowiedzialny za grupy AS i rekonstrukcyjne". Na spotkaniu przedstawiono mi postać Bruna, jego sytuację i pomysł na pomoc dla tego małego komandosa czyli dwudziesto kilometrowy bieg. Wyglądało to świetnie, plan byl szczegółowy (na prawdę wzięto pod uwagę wszystko!), jednak zastanawiałem się – i niejako obawiałem – czy wszystko pójdzie po naszej myśli? Czy dopiszą uczestnicy akcji i przede wszystkim pogoda? Nie miałem jednak za dużo czasu na rozmyślania, bo do samego biegu pozostało 7 dni i trzeba było działać. Chwyciłem więc za telefon i poprosiłem o pomoc niezawodnych Marines z 3B1M Thundering Third, którzy już nie raz ratowali Dziki Oddział gdy zachodziła potrzeba. Tym razem także nie zawiedli.

 

Zdjecie 1.jpg

Pierwsze co zauważyłem wstając w dzień imprezy to średnia pogoda; strasznie wiało, szare chmury przysłaniały niebo. Niech to, tego się obawiałem. Na szczęście na miejscu startu, przy hotelu Novotel Marina pomiędzy Gdańskiem i Sopotem, pogoda zaczęła nieco dawać za wygraną i pojawiło się słońce. W trakcie rozkłądania namiotów, przygotowywania ekspozycji sprzętu oraz biura zawodów nikt nie miał jednak czasu na obserwację. Zadania były jasne i każdy skupiał się na swoim (medycy przechodzili odprawę, przygotowywano napoje oraz posiłki dla zawodników, a to tylko kilka z wykonywanych w tamtej chwili zadań). Osoby z SGO uwijały się jak w ukropie, Marines przygotowywali się do wymarszu, a Dziki Oddział przygotowywał repliki do godnej prezentacji. Panie z biura zawodów także pojawiły się na miejscu, a za nimi, około godziny 0900 pojawili się pierwsi biegacze. Zapisy ruszyły niczym samochód wyścigowy i po kilkunastu minutach cała przestrzeń ogrodu hotelowego zapełniła się biegaczami i tłumem zainteresowanych akcją.

 

Zdjecie 2.jpg

Zdjecie 3.jpg

Aparaty poszły w ruch, udzielono pierwszych wywiadów, a puszki zaczynały przyjemnie ciążyć w rękach. Tu musze wspomnieć o sierżancie Marines, który tak umiejętnie prowadził zbiórke, że niejeden komornik mógłby pobierac u niego nauki ;) Zawodnicy wyruszyli z punktu startu przy akompaniamencie motywującej muzyki i uderzeń stali o tarcze. Tak, na miejscu pojawili się także... wikingowie! Gdy sytuacja w okolicach biura zawodów troszkę się rozluźniła, wraz z rekonstruktorami Marines i drugim operatorem Dzikiego Oddziału, który wraz ze mną stylizuje się na komandosa SEAL wyruszyliśmy na patrol. Nie udało nam się przejść jednorazowo więcej niż 10 metrów, bo zainteresowani nami ludzie pojawiali się z każdej strony. Zdjęciom nie było końca. A, że każdej fotografi towarzyszył datek, było nam to na rękę. Już wtedy wiedzieliśmy, że ta misja zakończy się sukcesem. Nie wiedzieliśmy jednak jak spektakularnym...

 

zdjecie 4.jpg

zdjecie 5.jpg

Po powrocie do punktu startu, który dowódca SGO całkiem zmyślnie ochrzcił nazwą "FOB Bruno" podzieliliśmy się na mniejsze jednostki i krążąc wśród zainteresowanych zachęcaliśmy do pomocy. Przy okazji pełniliśmy rolę drogowskazu dla powracających z pierwszego, krótszego (10 km) dystansu biegaczy. W czasie trwania biegu wystawiono księgę pamiątkową, w której mógł znaleźć się wpis każdego, kto udzielił pomocy. Księga trafiła później do rodziców Bruna. Muszę powiedzieć, że gdy wspólnie działaliśmy nie miało znaczenia z jakiej grupy czy środowiska jesteśmy. Każdy był tam dla Bruna i każdy dobrze o tym wiedział. Atmosfera przyjaźni udzielała się także biegaczom i wszystkim zainteresowanym, bo tak pozytywnej aury dawno już nie odczułem, a nie była to pierwsza akcja charytatywna prowadzona przez Dziki Oddział.

 

zdjecie 6.jpg

zdjecie 7.jpg

Około godziny 1300 wszyscy biegacze powrócili do punktu startu, który był jednocześnie metą. Wszyscy byli w wyśmienitych humorach, a poprawić je miało przygotowane przez organizatorów losowanie nagród. W biegu bowiem zwyciężyli wszyscy, nie było miejsc czy podium. Nagrody rozlosowano więc między wszystkimi, a były to nader cenne fanty: coin JW Formoza, cała gama galanterii taktyczej i w końcu wiele przydatnych rzeczy codziennego użytku. Nie dozw, że nagrody były tak fajne, gdy w akcje zamieszało się Combat ID, Helikon – Tex czy Tactical Bushido (a i to nie wszyscy!). Ciekawym pomysłem ze strony SGO było wręczenie nagrody – plecaka ufundowanego przez Helikon, osobie, któa jako pierwsza dogoni jednego z zawodników formacji. Operatorzy ci wystartowali minutę przed pozostałymi biegaczami, jednak biegli ubrani w elementy oporządzenia (kamizelka, hełmy, cięzkie buty taktyczne itd.). Na ponad 300 zawodników, dogoniły ich tylko 4 osoby z czasami 1 godz 26 min na 20 km trasie . Gdy rozdano nagrody, a uczestnicy biegu rozeszli się w swoje strony, każdy ze szczerym uśmiechem i wyraźnym zadowoleniem z uczestnictwa, przyszedł czas na sprzątanie. Potrwało to chwilę, a komitet miał w tym czasie chwilę by policzyć efekt naszej zbiórki.

 

zdjecie 8.jpg

zdjecie 9.jpg

Okazało się, że zebraliśmy razem ponad 16 000 zł! Z czego około 2 000 znalazło się w naszej puszcze. Tak, zdecydowanie się udało. Dzięki połączonym siłom kilkunastu fantastycznych ludzi w dziesięć dni zorganizowano jedną z najlepiej poprowadzonych akcji charytatywnych, efektem której syn operatora JW Formoza dostał szansę na powrót do zdrowia. Oczywiście jedna akcja nie załatwi sprawy więc szykujemy już kolejną, która musi być jeszcze skuteczniejsza! Już teraz zapraszamy do współpracy. Liczy się jakość, ale i ilość jest w tym wypadku ważna :)

Pomocy Brunonowi można udzielić także nie wychodząc z domu. Jak? Wszystkie informacje znajdziecie na stronie: www.brunostreng.org/pl

Na sam koniec chciałbym serdecznie podziękować dowódcy SGO, który był pomysłodawcą akcji, genialnemu wodzirejowi – Goofiemu, Marines, a w szczególności Shirockowi, który walczył o każdy grosz dla młodego jak na prawdziwego "marinsa" przystało i w końcu wszystkim uczestnikom biegu. Misja zakończona sukcesem i to na kilku płaszczyznach. Pokazaliśmy, po raz kolejny, że airsoftowcy to dobrzy ludzie.

Galerie zdjęć:
Adam Kolka, SGO:https://plus.google.com/photos/113370440539239730409/albums/6136945256384568977?banner=pwa

ISOExtreme:
https://picasaweb.google.com/113370440539239730409/12042015BiegCharytatywnySGODwieDychyDlaBrunaISOextreme?noredirect=1

 

Komentarze

NAJNOWSZE

Loading...
  • Platinium partner

    Gold partner

  • Silver partner

  • Tactical partner