Szum medialny wokół afery dotyczącej jakości karabinów G36 trwa.
Niemiecki tagesschau.de ujawnił, że już w 2013 roku producent G-36, firma Heckler & Koch - wywierał naciski na niemiecki kontrwywiad wojskowy (MAD) w celu ustalenia źródła informacji o problemach z funkcjonowaniem tej broni. Media sugerują, że miało to służyć "wyciszeniu" informacji niewygodnych dla H&K.
Szefowa niemieckiego resortu obrony Ursula von der Leyen potwierdziła, że działania te poparł jeden z pracowników ministerstwa, ale sprzeciwił się szef MAD.
Z kolei szef związku Bundeswehry Andre Wüstner stwierdził w wypowiedzi dla tagesschau.de, że
"dyskusja publiczna o problemach G-36, aczkolwiek potrzebna, nie może przesłaniać szerszych problemów z wyposażeniem Bundeswehry, spowodowanych przez cięcia budżetowe. (...) Niemcy nie powinni dopuścić do sytuacji, w której debata o problemach z funkcjonowaniem broni piechoty w określonych warunkach (niezależnie od sposobu ich rozwiązania) przesłoni kwestie rzutujące na zdolności całości Bundeswehry".
Obecna trudna sytuacja Bundeswehry nie jest tajemnicą. Powstaje jednak pytanie, czy w tej sytuacji jest to odwracanie uwagi od konkretnego tematu - rozmywając go "szerszą perspektywą"? Czy też po prostu niedocenianie roli piechoty na współczesnym polu walki?
Trudno sobie bowiem wyobrazić, że ograniczenie efektywności żołnierzy - spowodowane wadliwym działaniem podstawowej broni indywidualnej - w żaden sposób nie będzie rzutować na ogólną efektywność armii, bo wszystko "załatwią" czołgi i inne rodzaje broni.
Z zagadnieniem można się zapoznać w artykule na stronie defence24.
Źródła: