Tommygun Party - Victory Strike, 22-23.06.2003
21.07.2005
Author: Kret
This article comes from an older version of the portal and its display (especially images) may
deviate from current standards.
Impreza: Tommygun Party - Victory Strike
Organizator: Tommygun.pl
Miejsce: Wędrzyn
Termin: 22-23.06.2003
Liczba Maniaków: ~150
Piszę te słowa w niedzielę, następnego dnia po głównej wojnie, jaka rozegrała się na poligonie miejskim w Wędrzynie. Część z moich przyjaciół dotarła już do swoich miast, inni ciągle jezcze są w drodze do domu. Patrząc teraz na siebie zaczynam już wręcz zapominać, że przed kilkoma jeszcze godzinami spałem razem z resztą Maniaków na wojskowych łóżkach w wojskowym baraku. Teraz - czysty, spokojny i przebrany - mogę tylko próbować przekazać swoje wrażenia z całej imprezy.
Trójmiejska ekipa wyruszyła na tą imprezę już w piątek, z lekkim tylko półtoragodzinnym opóźnieniem. Kawalkada naszych trzech pojazdów dotarła na miejsce późną nocą, którą spędziliśmy w hotelu w Sulęcinie. Wczesnym rankiem, o nieludzkiej wręcz porze (8.30) udaliśmy się wprost na miejsce zbiórki. Stamtąd cały konwój kilkudziesięciu pojazdów wyruszył w kierunku jednostki wojskowej.
Niewiele było czasu na rozlokowanie się - apel rozpoczął się punktualnie i sprawnie, biorąc pod uwagę ilość osób zgromadzonych na placu. Zgromadzonych podzielono na trzy armie - Centrum, Okrążenie i Gwardię. Ta ostatnia stanowiła "element lokalny", czyli osoby ubrane po cywilnemu i wybane grupy airsoftowe które postanowiły wspomóc naszą rewolucję, głównie z Trójmiasta i Szczecina. Zaanektowaliśmy także na potrzeby rewolucji wszystkie miłe osoby towarzyszące płci pięknej. Podziękowac tu wypada Maćkowi, że wziął nasz pomysł pod uwagę podczas pisania scenariusza.
Wymarsz na teren gry odbył się równie szybko.
Po dojściu na miejsce i napatrzeniu się (wiem, niektórzy już to widzieli i dla nich to żadna atrakcja pewnie - dla mnie ten teren porażał już samym widokiem miasteczka) dowódcy grup (wyznaczeni jeszcze na apelu) otrzymali rozkazy w trzech kopiach dla całej armii. Na szczęście organizatorzy wzięli pod uwagę lekcję z Jasienia i tym razem odbrawy były naprawdę szybkie. Wszyscy obecni otrzymali także ksero mapy Nowego Muru - wioski treningowej, w której przyszło nam walczyć o najprawdziwsze przetrwanie na kulki.
Scenariusz nawiązywał w pierwszym epizodzie do incydentu w Jasieniu i bardzo uprzejmie potraktował Gwardię jako sprawców aresztowania "Rzeźnika z Jasienia" (aż szkoda, że "prawdziwy" nie mógł przyjechać). Druga misja przyniosła nam atmosferę zaszczucia - Armia Okrążenie zajęła miasto, a my musieliśmy nawiązać kontakt z Armią Centrum i przekazać im ładunki wybuchowe dużej mocy. Zabezpieczyliśmy budynek, co pozwoliło armii Centrum podejść i odebrać ładunki. Chwilę potem grupa Avesa i Maxa dotarła do nas, informując, że operatorzy MP - grupy stanowiącej jeden z najsilniejszych filarów Gwardii - zostali zabici przez armię sprzymierzoną. To dało nam do myślenia - ruszyliśmy do stacji kolejowej pragnąc odesłać w bezpieczne osoby bezbronnych mieszkańców naszego miasta.
W następnym scenariuszu wyszło na jaw, iż nasi sprzymierzeńcy niezupełnie działają na naszą korzyść - nie udało nam się przejąć dokumentów, w dodatku ponieśliśmy ciężkie straty. Nie pozwoliliśmy jednak zająć banku - dwóch żołnierzy, którzy mieli sprawdzić ten budynek, już z niego nie wyszło.
To podejrzenie potwierdziło się w następnej misji - wycofująca się armia Centrum postanowiła podłożyć bombę o bardzo dużej sile rażenia w rejonie naszej kwatery głównej. Negocjacje z armią Okrążenie były możliwe tylko dzięki temu, że było nas zbyt wielu a oni mieli zbyt mało czasu. Nasza nienawiść na kulki do wszelkiego rodzaju żołnierzy i mundurowych niszczących nasze miasto sięgnęła zenitu, lecz jako że nadeszła pora obiadu udaliśmy się wspólnie na grochówkę wojskową z wkładką. Posiłek był dobrany do klimatu operacji, ale oprócz tego był po prostu dobry.
Ponieważ postanowiłem trochę odpocząć i zwiedzić okolicę, nie było mnie na następnym scenariuszu - obawiam się, że bardzo dużo straciłem, biorąc pod uwagę różnorodne komentarze i emocje wśród uczestników. Jak udało mi się ustalić, Gwardia zagrała tym razem na dwa fronty, lecz dokładnej relacji niestety nie mogę tu podać. Kiedy przyszedłem, właśnie rozdawano rozkazy na ostatni oficjalny scenariusz. Ten niestety przerwano z uwagi na konieczność nagrania filmu w świetle dziennym (a robiło się już późno). Ostatnie trzy scenariusze były już mniej związane z głównym nurtem scenariusza - ostatni zakończył się już w zapadającym zmierzchu.
Wróciliśmy więc do jednostki, wymieniając doświadczenia z gry i - jak zresztą przez cały dzień - dyskutując o naszych zabawkach.
Samo miejsce jednostki wojskowej wzruszyło zapewne serca niejednego młodego patrioty marzącego o służbie Ojczyźnie, lub mającego już tę służbę szczęśliwie za sobą. Prawdę mówiąc, nie ma chyba lepszego miejsca do noclegu po airsoftowej wojnie, niż prawdziwe koszary.
Trudno mi obiektywnie ocenić wojnę w Nowym Murze. Po prostu dlatego, że niesamowicie mi się podobała - każdy właściwie jej element z jakim miałem bezpośrednio do czynienia. Pozostawił po sobie taką dawk adrenaliny, że jeszcze dochodzę do siebie. Możliwe, że część z tego zawdzięczam tylko swojej wyobraźni - ale nie zmienia to faktu, że Tommygun Party uważam za jedną z najlepszych imprez w jakich uczestniczyłem. Teren powalił mnie na kolana, organizacja nie zawiodła a jedynym zawodem, jaki mnie spotkał to fakt, że nie wykorzystaliśmy pomieszczeń magazynu broni do przechowania tam naszych zabawek.
Pozostaje mi tylko mieć nadzieję, że w przyszłym roku znowu będziemy mogli spotkać się w tym miejscu. Już dziś zaczynam kompletować wyposażenie na ten dzień.
Organizator: Tommygun.pl
Miejsce: Wędrzyn
Termin: 22-23.06.2003
Liczba Maniaków: ~150
Piszę te słowa w niedzielę, następnego dnia po głównej wojnie, jaka rozegrała się na poligonie miejskim w Wędrzynie. Część z moich przyjaciół dotarła już do swoich miast, inni ciągle jezcze są w drodze do domu. Patrząc teraz na siebie zaczynam już wręcz zapominać, że przed kilkoma jeszcze godzinami spałem razem z resztą Maniaków na wojskowych łóżkach w wojskowym baraku. Teraz - czysty, spokojny i przebrany - mogę tylko próbować przekazać swoje wrażenia z całej imprezy.
Trójmiejska ekipa wyruszyła na tą imprezę już w piątek, z lekkim tylko półtoragodzinnym opóźnieniem. Kawalkada naszych trzech pojazdów dotarła na miejsce późną nocą, którą spędziliśmy w hotelu w Sulęcinie. Wczesnym rankiem, o nieludzkiej wręcz porze (8.30) udaliśmy się wprost na miejsce zbiórki. Stamtąd cały konwój kilkudziesięciu pojazdów wyruszył w kierunku jednostki wojskowej.
Niewiele było czasu na rozlokowanie się - apel rozpoczął się punktualnie i sprawnie, biorąc pod uwagę ilość osób zgromadzonych na placu. Zgromadzonych podzielono na trzy armie - Centrum, Okrążenie i Gwardię. Ta ostatnia stanowiła "element lokalny", czyli osoby ubrane po cywilnemu i wybane grupy airsoftowe które postanowiły wspomóc naszą rewolucję, głównie z Trójmiasta i Szczecina. Zaanektowaliśmy także na potrzeby rewolucji wszystkie miłe osoby towarzyszące płci pięknej. Podziękowac tu wypada Maćkowi, że wziął nasz pomysł pod uwagę podczas pisania scenariusza.
Wymarsz na teren gry odbył się równie szybko.
Po dojściu na miejsce i napatrzeniu się (wiem, niektórzy już to widzieli i dla nich to żadna atrakcja pewnie - dla mnie ten teren porażał już samym widokiem miasteczka) dowódcy grup (wyznaczeni jeszcze na apelu) otrzymali rozkazy w trzech kopiach dla całej armii. Na szczęście organizatorzy wzięli pod uwagę lekcję z Jasienia i tym razem odbrawy były naprawdę szybkie. Wszyscy obecni otrzymali także ksero mapy Nowego Muru - wioski treningowej, w której przyszło nam walczyć o najprawdziwsze przetrwanie na kulki.
Scenariusz nawiązywał w pierwszym epizodzie do incydentu w Jasieniu i bardzo uprzejmie potraktował Gwardię jako sprawców aresztowania "Rzeźnika z Jasienia" (aż szkoda, że "prawdziwy" nie mógł przyjechać). Druga misja przyniosła nam atmosferę zaszczucia - Armia Okrążenie zajęła miasto, a my musieliśmy nawiązać kontakt z Armią Centrum i przekazać im ładunki wybuchowe dużej mocy. Zabezpieczyliśmy budynek, co pozwoliło armii Centrum podejść i odebrać ładunki. Chwilę potem grupa Avesa i Maxa dotarła do nas, informując, że operatorzy MP - grupy stanowiącej jeden z najsilniejszych filarów Gwardii - zostali zabici przez armię sprzymierzoną. To dało nam do myślenia - ruszyliśmy do stacji kolejowej pragnąc odesłać w bezpieczne osoby bezbronnych mieszkańców naszego miasta.
W następnym scenariuszu wyszło na jaw, iż nasi sprzymierzeńcy niezupełnie działają na naszą korzyść - nie udało nam się przejąć dokumentów, w dodatku ponieśliśmy ciężkie straty. Nie pozwoliliśmy jednak zająć banku - dwóch żołnierzy, którzy mieli sprawdzić ten budynek, już z niego nie wyszło.
To podejrzenie potwierdziło się w następnej misji - wycofująca się armia Centrum postanowiła podłożyć bombę o bardzo dużej sile rażenia w rejonie naszej kwatery głównej. Negocjacje z armią Okrążenie były możliwe tylko dzięki temu, że było nas zbyt wielu a oni mieli zbyt mało czasu. Nasza nienawiść na kulki do wszelkiego rodzaju żołnierzy i mundurowych niszczących nasze miasto sięgnęła zenitu, lecz jako że nadeszła pora obiadu udaliśmy się wspólnie na grochówkę wojskową z wkładką. Posiłek był dobrany do klimatu operacji, ale oprócz tego był po prostu dobry.
Ponieważ postanowiłem trochę odpocząć i zwiedzić okolicę, nie było mnie na następnym scenariuszu - obawiam się, że bardzo dużo straciłem, biorąc pod uwagę różnorodne komentarze i emocje wśród uczestników. Jak udało mi się ustalić, Gwardia zagrała tym razem na dwa fronty, lecz dokładnej relacji niestety nie mogę tu podać. Kiedy przyszedłem, właśnie rozdawano rozkazy na ostatni oficjalny scenariusz. Ten niestety przerwano z uwagi na konieczność nagrania filmu w świetle dziennym (a robiło się już późno). Ostatnie trzy scenariusze były już mniej związane z głównym nurtem scenariusza - ostatni zakończył się już w zapadającym zmierzchu.
Wróciliśmy więc do jednostki, wymieniając doświadczenia z gry i - jak zresztą przez cały dzień - dyskutując o naszych zabawkach.
Samo miejsce jednostki wojskowej wzruszyło zapewne serca niejednego młodego patrioty marzącego o służbie Ojczyźnie, lub mającego już tę służbę szczęśliwie za sobą. Prawdę mówiąc, nie ma chyba lepszego miejsca do noclegu po airsoftowej wojnie, niż prawdziwe koszary.
Trudno mi obiektywnie ocenić wojnę w Nowym Murze. Po prostu dlatego, że niesamowicie mi się podobała - każdy właściwie jej element z jakim miałem bezpośrednio do czynienia. Pozostawił po sobie taką dawk adrenaliny, że jeszcze dochodzę do siebie. Możliwe, że część z tego zawdzięczam tylko swojej wyobraźni - ale nie zmienia to faktu, że Tommygun Party uważam za jedną z najlepszych imprez w jakich uczestniczyłem. Teren powalił mnie na kolana, organizacja nie zawiodła a jedynym zawodem, jaki mnie spotkał to fakt, że nie wykorzystaliśmy pomieszczeń magazynu broni do przechowania tam naszych zabawek.
Pozostaje mi tylko mieć nadzieję, że w przyszłym roku znowu będziemy mogli spotkać się w tym miejscu. Już dziś zaczynam kompletować wyposażenie na ten dzień.
1989
materiałów
3767
komentarzy
4
rzeczy w ekwipunku