Wątek poświecony replice: Mp 7 [Forum.WMASG.pl]
Mp7a1
29.05.2006
Author: Cappuccio & Kmieciu4ever
This article comes from an older version of the portal and its display (especially images) may
deviate from current standards.
Na wstępie chciałbym zaznaczyć że od zawsze jestem zakochany w serii H&K, tak więc i w tym wypadku, jak się okazało miłość moja nie doznała zawodu. MP7 jest iście wspaniałe. Pierwsze wrażenia. Kolejna paczka z ASG Shopu, papier, folia z bąbelkami, kolejne chwile mijają a ja dalej walczę z folią (tym razem czarną) i wreszcie długo oczekiwana replika … Jak przystało na Tokio Marui zapakowana w stylowe czarne pudełko a w środku nasz skarb. Oprócz samej repliki producent dołącza 50 kulkowy magazynek typu low-cap (jak się później okazało jest to midcap ) , baterię 7,2 V z ładowarką (standardowo na 110V, na życzenie możliwość dostosowania do napięcia 220 V), jak się postaramy to możemy również znaleźć wycior, proste urządzenie do ładowania low-cap’a, trochę kulek, czerwoną zatyczkę na lufę oraz przejściówkę do tłumika. Sama replika jest perfekcyjnie wykonana, żadnych niedoróbek, nic nie skrzypi, plastik doskonałej jakości lepszy niż niejeden metal. Pomimo małego rozmiaru replika waży swoje – około półtora kilograma, sporo części metalowych, 2 szyny boczne, jedna główna (na górze), wysuwana kolba, rozkładana raczka (vertical grip). Przyrządy celownicze (muszka i szczerbinka) regulowane. Dwustronny, wygodny selektor ognia z charakterystycznym dla modeli Tokio Marui klikiem. Jedynym mankamentem którego się dopatrzyłem jest magazynek, niby wykonany z metalu ale wyglądem przypomina plastikowe magazynki znane z tanich replik. Także dźwignia zwolnienia magazynka jest mało wygodna albo to chyba kwestia przyzwyczajenia. Tyle z zewnątrz, pora zobaczyć co w środku ukryli konstruktorzy z TM Wiwisekcja MP7a1 by Kmieciu4ever Rozbiórkę rozpoczynamy od wyjęcia magazynka i upewnienia się, że nie ma kulki w komorze, a selektor ognia ustawiony na „zabezpieczony”. Następnie wysuwamy kolbę, jednocześnie przytrzymując 2 przyciski demontażowe w górnej pozycji. Musimy ją całkowicie wyjąć, jeśli chcemy dostać się do wnętrza repliki. Aby wyjąć baterię wystarczy wcisnąć przycisk znajdujący się przed chwytem przednim i wysunąć przednią zaślepkę wraz z fragmentem lufy zewnętrznej. Następnie demontujemy muszkę i szczerbinkę – wystarczy odkręcić po jednej śrubce. Teraz przychodzi kolej na szynę górną, którą trzymają w miejscu 3 imbusy. W szynach bocznych zastosowano identyczny rozmiar imbusów - po 2 na każdą. Nie musimy jednak ich odkręcać, aby dostać się do środka. Dla dociekliwych podam, że górna szyna ma 26cm długości a boczne po 9 cm. Po zdjęciu górnej szyny ujrzymy bezpiecznik, wraz z fragmentem okablowania. Odkręcamy śrubkę trzymającą dźwignię przeładowania, oraz wyjmujemy bezpiecznik i odłączamy kable (2 konektorki) Kolejny krok to wykręcenie dwóch pinów i wyjęcie tylnej zaślepki korpusu. Potrzebny do tego będzie imbus mniejszy niż do szyn. Oczom naszym ukazuje się nam tył gearboxa. Wyciągamy plastikowy klin przytrzymujący gearbox od dołu i delikatnie wysuwamy go z obudowy. Należy zadbać, aby kable nie zaczepiły się podczas wyciągania. Gdy nie ma gearboxa, nic nie stoi na przeszkodzie, aby wyjąć lufę z hopupem Mechabox jest doprawdy mikroskopijny, w porównaniu do V2 i V3. Mierzy zaledwie 10 cm i mieści w sobie 3 – centymetrowy silnik. Skręcony na 4 śrubki, do odkręcenia których potrzebny jest magiczny japoński śrubokręt, lub lekko spiłowany polski próbnik. Pierwsze co rzuca się w oczy po otwarciu szkieletu, to 4 malutkie koła zębate. Drugą ciekawostką jest całkowite oddzielenie elektryki od gearboxa – spust i styki zostają w obudowie i nie ma potrzeby ich wyjmować. Sprężyna jest zadziwiająco twarda, jak na jej rozmiary – stockowa sprężyna montowana w pozostałych gearboxach Marui jest dwa razy dłuższa, ale o wiele bardziej miękka. Gearbox wydaje się być mocno wyżyłowany, ciekawe czy da się w przyszłości wyciągnąć z niego więcej FPS? Kolejne dwa zdjęcia powinny lepiej oddać wymiary mechaboxa: Głowica cylindra, dysza i popychacz również różnią się budową od wersji V1-V6. Dysza może niemal całkowicie schować się w głowicy, a popychacz porusza nią z boku, a nie od dołu. Miejsce, w którym popychacz łączy się z dyszą wydaje się bardzo delikatne i może być podatne na awarie w przypadku zacięcia. Kolejne nowinki możemy znaleźć w hopupie. Gumka, oczywiście jest dwukrotnie krótsza od standardowej, ale moją uwagę przykuł dystanser. Ma on kształt odwróconej litery V, czyli naciska na gumkę HU jednocześnie w dwóch miejscach. Przekłada się to podobno na precyzyjniejsze działanie hopupu, jednocześnie redukując tarcie na kulce i minimalizując stratę prędkości wylotowej. Magazynek Jest to midcap – kulki ułożone są w nim dwurzędowo. Niekwestionowaną zaletą jest możliwość wystrzelenia wszystkich kulek – nic nie zostaje i żadna nie wypada po opróżnieniu maga. Jednak wystarczy kilka ziarenek piasku w szybkoładowarce, żeby magazynek przestał podawać kulki. Rozkręcenie i wyczyszczenie brudu rozwiązuje problem. Wrażenia ze strzelania MP7 ma (podobno) ok. 260 fps na kulkach 0.2 gr. Taka waga wydaje się optymalna do niego. Zasięg maksymalny, na którym możemy trafić człowieka to ok. 40 metrów, z tego co najmniej 20 meterów skutecznego, na którym przeciwnikowi trudno będzie uchylić się przed serią. Kulki 0.25 się dla MP7 za ciężkie – lecą zbyt wolno. Szybkostrzelność na świeżo naładowanej baterii jest całkiem zadowalająca: 15 kulek na sekundę = 900 na minutę. Pistolet jest bardzo cichy – najcichszy wśród wszystkich stockowych elektryków Tokio Marui (wyłączając G18). Po dołączeniu tłumika (przejściówka lewoskrętna w komplecie) efekt jest jeszcze lepszy – idealna broń dla osoby pragnącej pozostać niezauważoną. Celność jest ponad standardowa, zapewne dzięki specjalnej budowie hopupu, o której wspominałem. Lufa wewnętrzna (182mm) jest dłuższa niż w MP5-PDW. Dzięki temu skupienie jest bardzo dobre, jak na broń boczną. Przyrządy celownicze są wygodne – pistoletowe „3 kropki” do strzelania z jednej ręki, podwyższona muszka i szczerbinka przydają się, gdy celujemy z rozłożoną kolbą i do tego nosimy gogle. Mimo braku odrzutu, najcelniej strzela się z kolbą wysuniętą. Należy jednak zaznaczyć, że w tej konfiguracji MP7 jest dłuższe niż P90, więc traci swoją największą zaletę – kompaktowość. Magazynek na 50 kulek wystarczy, jeśli rzadko wyjmujemy MP7 z kabury. Do gry ofensywnej powinniśmy się zaopatrzyć w co najmniej jeden przedłużony 190-kulkowy. Do testów replikę dostarczył sklep: ASG Shop
Wątek poświecony replice: Mp 7 [Forum.WMASG.pl]
Wątek poświecony replice: Mp 7 [Forum.WMASG.pl]