Naprawa włącznika w kolimatorach typu M2 G&P
Kopie kolimatorów Aimpoint Comp M2 są dość popularne w airsoftowym światku. Niestety, często występuje w nich problem w postaci niedziałającego włącznika. Również bardzo powszechny jest problem polegający na nadmiernym użyciu baterii – nawet, jeśli kolimator jest wyłączony. Dziś spróbujemy temu zaradzić na przykładzie kolimatora produkcji G&P oznaczonego przez producenta jako GP121.
Co będzie potrzebne?
- Kopia kolimatora Aimpoint z uszkodzonym włącznikiem. (Z własnego doświadczenia odradzam majsterkowanie przy włączniku działającego kolimatora, niepotrzebnie możemy tylko go uszkodzić!);
- Cienkie ostrze np. nóż do tapet, skalpel;
- Śrubokręt krzyżakowy (Philips) - rozmiar PH00 lub zbliżony;
- Szczypce uniwersalne;
- Klucz rozwierny lub inny przyrząd mogący go zastąpić – cienkie szczypce uniwersalne, szczypce do pierścieni segera, itp.
Rozkładanie włącznika
Z biegiem czasu włączniki airsoftowych Aimpointów nabierają luzu i przestają łączyć obwód, przez co kolimatory nie wyświetlają punktu celowniczego. Doraźnie pomaga wtedy dociśnięcie pokrętła do przodu. Przywrócenie włącznikowi pierwotnego działania nie jest samo w sobie może bardzo trudne, lecz jeśli nie wiemy jak się do tego zabrać, potrafi nastręczyć naprawdę wiele problemów.
Podstawowym problemem jest w gruncie rzeczy rozłożenie włącznika:
Krok 1. Zdejmujemy zaślepkę na pokrętle regulacji jasności
Za pomocą cienkiego ostrza np. skalpela, czy noża do tapet, podważamy zaślepkę na włączniku. Mowa tutaj wyłącznie o samym elemencie z naniesionymi oznaczeniami jasności. Jest to najtrudniejszy i najważniejszy krok. W moim przypadku nóż do tapet okazał się być niestety zbyt delikatny i poradziłem sobie za pomocą małego ostrza ze scyzoryka Victorinox. Niestety, ciężko wykonać to wszystko w sposób całkowicie bezinwazyjny – prawdopodobnie lekko uszkodzimy zaślepkę i/lub pokrętło. W moim przypadku jest to aż nadto widoczne, za to Ty czytelniku możesz zrobić to znacznie lepiej opierając się na moich błędach. Radzę uważać również na palce. Po zdjęciu zaślepki zobaczymy dużą nakrętkę z zewnętrznym gwintem i otworem w środku, w którym głębiej będzie widoczna płytka stykowa.
Krok 2. Odkręcamy nakrętkę
Z racji jej dość niestandardowego kształtu, również mogą być z tym problemy. Idealne byłoby posiadanie odpowiedniego klucza rozwiernego, jednakże nie jest to zbyt popularne narzędzie i ja również nie miałem do niego dostępu. Wymusiło to oczywiście improwizację - osobiście posłużyłem się suwmiarką (górne szczęki do pomiaru wymiarów wewnętrznych), jednocześnie przytrzymując włącznik szczypcami uniwersalnymi.
Po poluzowaniu nakrętki wykręciłem ją za pomocą zwykłego płaskiego śrubokręta.
Krok 3. Wyjmujemy płytkę stykową i uszczelkę
Pod nakrętką znajdziemy widoczną już wcześniej płytkę stykową oraz dociskającą ją uszczelkę.
Podważamy je cienkim narzędziem np. igłą i wyciągamy na zewnątrz.
Krok 4. Odkręcamy cztery śrubki trzymające miedzianą blaszkę i płytkę ze stykami
Tutaj akurat wielkiej filozofii nie ma – po prostu odkręcamy wszystko i wyjmujemy na zewnątrz.
Tak prezentują się wszystkie zdemontowane elementy włącznika:
Wyciągamy na zewnątrz również styki, zamocowane do kolejnej płytki:
Uważamy przy tym, aby nie uszkodzić przewodów!
Naprawa włącznika
Sam proces naprawy włącznika opiera się przede wszystkim na zidentyfikowaniu wadliwych elementów. W zależności od potrzeby:
- Jeśli miedziana blaszka jest wygięta – prostujemy ją kombinerkami.
- Jeśli występował luz pomiędzy płytką drukowaną ze stykami, a nakrętką – sprawdzamy, czy pomiędzy nimi znajdowała się uszczelka i zmieniamy ją na nowego oringa o odpowiednich wymiarach.
- Jeśli cztery śrubki trzymające blaszkę i styki były niedokręcone - przy ponownym składaniu jedynie dokręcamy je mocniej.
Warto również wyczyścić pola stykowe na płytce drukowanej.
Ponadto, jeśli włącznik przestał „klikać” – czyścimy spodnią część pokrętła zawierającą nacięcia, które w połączeniu z miedzianą blaszką powodują „klikanie” naszego włącznika.
Oczywiście może się zdarzyć także inna awaria, którą ciężko przewidzieć - jednak z rozebranym już włącznikiem średnio doświadczony majsterkowicz powinien sobie dać radę z jej zlokalizowaniem i naprawieniem.
Przywrócenie normalnego poboru energii
Problem polegający na nadmiernym zużyciu baterii nie dotyczy co prawda wszystkich egzemplarzy kolimatorów CompM2 od G&P - niemniej jednak jest na tyle powszechny, iż na forum WMASG kilka osób zgłaszało tę samą przypadłość. Na dwa egzemplarze tego modelu kolimatora, które miałem w rękach – w obu występował ten problem, choć w różnym stopniu. Mój kolimator całkowicie zużył komplet baterii przez 3 miesiące leżenia w pozycji wyłączonej (oczywiście mogło to nastąpić wcześniej, lecz nikt przez ten czas go nie kontrolował). Aimpoint kolegi natomiast pochłonął nowe baterie podczas jednej strzelanki(!), co oznaczało mniej niż 6-7 godzin świecenia.
Przyczyną takiego stanu rzeczy jest najpewniej zwarcie, niemniej może ono występować w różnych miejscach. Najbardziej prawdopodobne jest jednak jego występowanie w samym włączniku – którego konstrukcja jest dosyć niefortunna (o czym za chwilę), a fabryczne uszkodzenie kabli w tak wielu egzemplarzach raczej nie wchodzi w grę. We wspominanym włączniku styki znajdują się niebezpiecznie blisko wielokrotnie już wspominanej, miedzianej podkładki. Podczas kilkukrotnego jej montażu i demontażu na potrzeby niniejszego artykułu zauważyłem, iż podkładka nie zawsze układa się prosto. Może to powodować przypadkowe połączenie z blaszkami styków, co w konsekwencji powoduje przepływ prądu i marnotrawstwo energii. Tłumaczyło by to również brak tego typu problemów w części egzemplarzy – po prostu tam blaszka zamontowana jest prosto i zwarcie nie występuje.
Rozwiązać ten problem można najprościej poprzez zaizolowanie styków. Z racji niskiego napięcia zasilającego (3V), wykluczającego jakiekolwiek przebicia przez nawet bardzo cienki izolator, posłużyłem się w tym celu zwyczajnym lakierem do paznokci w taktycznym, różowym kolorze.
Ostrożnie zamalowałem powierzchnie narażone na kontakt z przewodnikami – pamiętając oczywiście o pozostawieniu końcówek styków w niezmienionej postaci. Przed złożeniem włącznika należy się oczywiście upewnić, czy lakier wysechł w stu procentach.
Tak przerobiony przez mnie kolimator przeleżał blisko pół roku nieużywany i problem rozładowywania się baterii już nie wystąpił.
Składanie włącznika
Oczywiście wykonujemy wszystko w odwrotnej kolejności, niż przy rozkładaniu. Warto jednak zwrócić uwagę na:
- Przewody biegnące do styków – z racji dość sporej długości, mogą zostać przyciśnięte przez płytkę ze stykami. Uniemożliwi to poprawne złożenie włącznika, ponadto może również ulec uszkodzeniu izolacja na przewodach.
- Poprawne umieszczenie miedzianej blaszki – bocznymi wybrzuszeniami do dołu. Umieszczenie jej „do góry nogami” spowoduje, iż pokrętło przestanie „klikać”.
- Montaż uszczelki dociskającej płytkę drukowaną ze stykami – bez niej płytka będzie mieć luz i włącznik nie będzie działał poprawnie
Następnie pozostaje nam już wyłącznie cieszenie się sprawnie działającym kolimatorem!
Dodatkowa uwaga - zmiana źródła zasilania
Oryginalnie Aimpointy Comp M2 zasilane są dwiema bateriami LR44/AG13 1,5 V. Wg. Wikipedii pojemność pojedynczej baterii alkalicznej tego typu to ok. 150 mAh. Baterie te fabrycznie umieszcza się w specjalnym koszyku, w kolimatorze, po czym "przyblokowuje" nakręcaną zaślepką. Istnieją również dedykowane zamienniki dwóch baterii LR44 w postaci jednego ogniwa, lecz w Polsce są one słabo dostępne, a ich kupno zwyczajnie nie jest opłacalne.
W przypadku modelu GP121, koszyk baterii LR44 nie jest jednak integralną częścią kolimatora. Od strony włącznika jest przyciśnięty sprężyną i dolutowane są do niego przewody od zasilania kolimatora. Gdyby tak usunąć koszyk i sprężynę, otrzymalibyśmy całkiem sporo miejsca na alternatywne ogniwo. Z moich pobieżnych ustaleń wynika, że powinny się tam zmieścić baterie o rozmiarach 1/2 AA, czyli inaczej 14250 – gdzie 14 oznacza średnicę w mm, a 25 długość ogniwa. Pojemność takich baterii, wynosząca ok. 900 mAh kilkukrotnie przewyższa możliwości alkalicznych baterii LR44. Osobiście nie zdecydowałem się jednak na taką przeróbkę, gdyż z dość sporym zdumieniem odkryłem, że baterie LR44 w Internecie można kupić o wiele taniej niż 4-5 zł za sztukę – a właśnie tyle zapłaciłem w hipermarkecie, w moim mieście należącym do pewnej znanej, brytyjskiej sieci… Jeśli jednak potrzebujemy większej pojemności ogniwa, lub uda się nam dostać akumulatorek o pasujących wymiarach – to odpowiednia przeróbka kolimatora nie powinna być już trudna do wykonania.
Przydatne linki
Serwisowanie i tuning replik - części wewnętrzne WMASG - Dział na forum WMASG.pl poświęcony częściom wewnętrznym do replik.
Serwisowanie i tuning replik - celowniki WMASG - Dział na forum WMASG.pl poświęcony celownikom.